Nadszedł czas aby rozpocząć ten pojedynek. Na znajdującą się w centrum hali widowiskowej okrągłą arenę wkroczył pewnym krokiem, wyprostowany i unoszący dumnie głowę Philip. Zmierzał w stronę środka areny, oczekując tam pojawienia się swojego rywala. Zgodnie z obowiązują etykietą takich pojedynków stanął przed Lestrangem, spoglądając na niego twardo, z chłodną uprzejmością. Stała za nią silna, granicząca z nienawiścią niechęć do tego czarodzieja. Uniósł trzymaną w prawej dłoni różdżkę tuż przed swoją twarz.
Jeszcze możesz oszczędzić sobie wstydu i się wycofać, Lestrange.
Po opuszczeniu wzdłuż ciała uzbrojonej w różdżkę ręki wykonał stosowny ukłon w stronę swojego oponenta. Oczekiwał od niego podobnego zachowania, stanowiącego wyraz szacunku względem swojego przeciwnika. Podczas prawdziwej walki nie było miejsca na tego typu kurtuazję, na którą mogli sobie pozwolić jako czarodzieje toczący honorowy pojedynek na oczach zgromadzonej widowni. Mieli zapewnić im wszystkim prawdziwe widowisko.
Odwrócił się plecami do swojego oponenta, zatrzymując się na moment w tym miejscu i po upłynięciu krótkiej chwili zaczął iść powoli do przodu, odmierzając przy tym dokładnie pięć kroków. Po ich wykonaniu zamierzał zwrócił się znów przodem do swojego rywala, przybierając jedną z typowo reprezentatywnych pozycji pojedynkowych, mierząc w niego swoją różdżką.