• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[północ z 12 na 13.06.72] Randka z czarnoksiężnikiem

[północ z 12 na 13.06.72] Randka z czarnoksiężnikiem
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
21.10.2023, 23:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2024, 22:04 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
adnotacja moderatora
Rozliczono - Victoria Lestrange - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Ciąg dalszy kampanii zaczętej tutaj i kontynuowanej tutaj

Trop wiódł do niemagicznego Londynu.
Było to sprytne miejsce spotkania, bo na Pokątnej czy Horyzontalnej roiło się od patroli. Nokturn? Nokturn był idealną miejscówką dla każdej podejrzanej męty, ale z drugiej strony… właśnie. Tam spodziewałeś się podejrzanych męt. A kto z Ministerstwa Magii szukałby ich w niemagicznym Londynie? Nie mając żadnych wskazówek, to było jak ściganie wiatru w polu.
Czasu miały bardzo niewiele. Mężczyzna, którego złapały, mówił o dwóch godzinach, a przecież jego zleceniodawca mógł pojawić się wcześniej. Tymczasem chwilę poświęciły na walkę z infernusem, a potem samo przeszukanie domu, by sprawdzić, czy nie ma tam żadnych niespodzianek albo dowodów, mimo że bardzo pobieżne, zajęło im kilkadziesiąt minut. W końcu nie chciały uruchomić jakiejś pułapki albo klątwy, a po tym, jak wpadły na infernusa, mogły spodziewać się przecież niemal wszystkiego. A jeszcze musiały znaleźć właściwe miejsce, wszak sama nazwa ulicy i numer budynku nie wystarczyły, aby mogły się teleportować w ciemno, jeśli nigdy tam nie były… Apollo wraz z Sadwickiem pofrunęli do Ministerstwa Magii – po pierwsze, osadzić schwytanego w celi, po drugie, posłać grupę z dyżuru do nich, by nie zostały same podczas akcji – a im pozostawało teleportować się w jeden z londyńskich zaułków.
Brenna na szczęście całkiem często włóczyła się po niemagicznym Londynie, więc znała i miejsce, w którym mogły się aportować, licząc na to, że nie zostaną zauważone przez tłum ludzi, zwłaszcza w ciemnościach, i zdołała po odrobinie błądzenia trafić na właściwą ulicę.
– To chyba jadłodajnia – mruknęła Brenna, spoglądając ku lokalowi po drugiej stronie ulicy. O tej porze był oczywiście zamknięty. Drzwi zaryglowano, do środka dałoby się zajrzeć pewnie przez zakratowane szyby, ale musiałyby podejść pod same okna, a wtedy mogłyby zwrócić na siebie uwagę. Longbottom zerknęła na zegarek: do spotkania zostało pół godziny. Posiłków z Ministerstwa mogły spodziewać się w ciągu najbliższych minut, istniała więc spora szansa, że dotrą tutaj, zanim pojawi się czarnoksiężnik. – Obserwujemy stąd, czy teleportujemy się bezpośrednio do środka? – spytała, oceniając odległość. Wątpiła, by lokal był przed tym zabezpieczony, a w najgorszym razie obiją się o jakieś krzesło albo stolik.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#2
21.10.2023, 23:54  ✶  

Potrzebowały też chwilę czasu żeby się przebrać, bo przecież tak jak były ubrane… nie wparadują do niemagicznej części Londynu, żeby od razu zwrócić na siebie uwagę. Trzeba się więc było na szybkości przebrać (na szczęście Victoria wiedziona doświadczeniem trzymała w biurze sukienkę na takie okazje i nie była to jedna z tych turbo-drogich i nadających się na salony, wręcz przeciwnie). Rzeczywiście jednak skrycie się w tłumie mugoli było genialne w swej prostocie, bo a) czarodzieje nie patrzyli najpierw w tamtym kierunku oraz b) oznaczało to, że wokół są mugole… więc się jeden z drugim dwa razy zastanowi, bo inaczej trzeba jeszcze będzie angażować Czarodziejskie Pogotowie Ratunkowe i amnezjatorów.

Czas jednak nie grał na ich korzyść. Na szczęście jakoś się odnalazły po tym, gdy już się przedostały do odpowiedniej dzielnicy i chwilę pokrążyły po okolicy, szukając odpowiedniego adresu. Było późno, ale ludzie wciąż kręcili się po mieście, nie w takich tłumach jak w dzień, ale jednak – niektóre mijane lokale wciąż były otwarte, większość mijanych ludzi była pijana… Ktoś nawet je raz zaczepił z pytaniem, czy nie chcą wyskoczyć na to i owo, ale szybko został spławiony.

Victoria patrzyła nienachalnie na knajpę, którą wskazała jej Brenna. Rzeczywiście wyglądało to jak jakiś bar mleczny, o tej porze dawno nieczynny… Ale dla czarodziejów to żaden problem.

Kusiło zostać tutaj, ale po prawdzie… raczej nikt się ich nie spodziewał w środku.

– Proponuję ukryć się gdzieś w środku. Będziemy miały czas rozeznać się z terenem i nie dać się tak łatwo zaskoczyć – zaproponowała w końcu i zaczęła się rozglądać za odpowiednim zaułkiem, w którym mogłyby się teleportować, nie zwracając niczyjej uwagi.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
22.10.2023, 00:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.10.2023, 00:07 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna w swojej szafce upychała tak dużo rzeczy, że strach było ją otworzyć. Znajdowały się tam między innymi ubrania na przebranie – i to nie jedno, a kilka, bo nigdy nie była pewna, co akurat będzie potrzebne. Przynajmniej tyle, że kupiła niedawno mieszkanie i w niemagicznym Londynie… i chyba nadszedł czas, by zacząć przenosić nam część rzeczy, bo przecież w tej szafce wszystkich nie pomieści.
– W porządku – zgodziła się Brenna bez oporu, gdy Victoria wskazała, która z opcji bardziej jej pasuje. A potem ruszyła ku bramie najbliższej kamienicy, tak jakby miała zamiar ją pchnąć i wejść do środka. W istocie jednak, ledwo znalazła się we wnęce, w głębokim cieniu, i upewniła, że raczej szanse na to, że ktoś ją zobaczy są niewielkie, znikła z cichym trzaskiem.
Aportowała się iście popisowo. Chociaż w lokalu pełno było stołów, na których w tej chwili do góry nogami ustawiono krzesła, a poza nimi znajdowała się lada, Brenna zaś skoczyła na ślepo, nie mając pojęcia, jak wygląda lokal – wylądowała idealnie, w ciemnym kącie, nie wpadając zupełnie na nic. Uniosła natychmiast różdżkę, plecami przyciskając się do ściany i rozejrzała w tonącym w mroku pomieszczeniu, ale czarnoksiężnika jeszcze tutaj nie było.
– Włażę pod stół, a ty schowaj się za ladą – oceniła, kiedy Victoria tylko się pojawiła. – Mam nadzieję, że nasi go nie przepłoszą… – mruknęła, a potem jeszcze zerknęła na Lestrange i chociaż w ciemnościach nie dało się dostrzec, że się uśmiecha, to rozbawienie wkradło się do jej głosu. Mimo zdenerwowania, bo to nie tak, że w ogóle nie martwiła się sytuacją i tym, że mogą oberwać. Zwłaszcza że Tori może oberwać. – Prawie jak po egzaminach, kiedy chowałyśmy się przed Irytkiem – dodała, a potem już nie w ludzkiej, a zwierzęcej formie pomknęła pod najbliższy stolik. Jako ciemna wilczyca była trudniejsza do zauważania i mogła wejść do kryjówki, w której człowiek raczej nie mógłby się łatwo ukryć.
Minęła minuta.
Jedna, druga, trzecia…
Brenna, w wilczej formie, tego oczywiście nie wiedziała, ale na piętnaście minut przed umówionym terminem spotkania, rozległ się trzask. Tuż przy drzwiach.
Przybył gość honorowy.
A raczej…
…goście.
Bo trzasnęło dwa razy.


(teleportować się teleportuje, ale rzucam pod post, czy na coś wpadnie - im niższy wynik, tym słabsze lądowanie)
Rzut N 1d100 - 85
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#4
22.10.2023, 11:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.10.2023, 11:21 przez Victoria Lestrange.)  

Z kolei Victoria trzymała w Biurze tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ale już dawno kupiła w Londynie na Pokątnej mieszkanie, o którym nie mówiła nawet rodzicom. Sukcesywnie przenosiła tam jakieś rzeczy, żeby w razie czego mieć tam wszystko, co jest potrzebne; eliksiry, maści, ubrania na zmianę, różne takie. To tam spędziła kilka dni z Saurielem, kiedy zaatakowana została przez faceta, który próbuje mordować ludzi w snach. Takie miejsce wypadowe to był wspaniały pomysł.

Ruszyła za Brenną w stronę tej bramy, wzięła ją nawet pod rękę, żeby dla ewentualnych postronnych wyglądało to mniej podejrzanie (miała tylko nadzieję, ze Brenna wytrzyma jakoś chłód jej ciała). Bramka zaskrzypiała cicho, kiedy ją pchnęły, a potem wcisnęły się w ciemność. Victoria wyciągnęła różdżkę i zniknęła z tym cichutkim trzaskiem zaraz za Brenną.

Jej aportacja nie wyszła już aż tak dobrze jak Brennie. Victoria również teleportowała się na ślepo, ale miała znacznie mniej szczęścia i lądując wpadła na stolik. Ciężarem ciała popchnęła ustawione na nim krzesło i w rezultacie stęknęła cicho, a potem zaklęła mimowolnie:

– Ach, kurwa – i syknęła. Nic wielkiego się nie stało, tylko odrobinkę się poobijała, ale liczyła się z takim ryzykiem, skacząc tutaj nie mając absolutnie żadnego wglądu w rozstaw mebli. Mogło być tak naprawdę znacznie, znacznie gorzej. – Dobra – mruknęła cicho na słowa Brenny.

Pozbierała się najszybciej jak umiała, wymacała jeszcze krzesło, żeby przesunąć je tak, jak powinno stać, poprawiła uchwyt na różdżce i rozejrzała się na boki. Panowała tutaj ciemność niemalże egipska – niemalże, bo jakieś światło wpadało do środka przez okna wystawione na trochę oświetloną ulicę. Cicho wypuściła powietrze przez usta.

Odszukała wzrokiem ladę i na paluszkach, nieco skulona podreptała w jej kierunku, by schować się za nią. Serce jej biło mocno, to od tego uderzenia w stolik i krzesło, adrenalina robiła swoje. Już za ladą poprzesuwała kilka rzeczy, żeby jej się nie plątały pod nogami i rękoma, po czym wychyliła głowę odrobinę, tak żeby było widać tylko jej oczy. Ciemne, prawie czarne włosy nieco ułatwiały sprawę, bo się na pewno nie odznaczały na ciemnym tle.

– Hehe, no… Prawie – zaśmiała się przypominając sobie ostatnie dni w Hogwarcie. Fajnie było.

Czekała. Wcale nie tak długo, jak sądziła, że będą czekać, chyba że nagle czas zaczął mijać jakoś bardzo szybko…

W końcu drzwi otworzyły się cicho. I powoli.


Też rzucam na to, czy na nic nie wpadnę przy teleportacji - im niższy wynik, tym gorsze lądowanie
Rzut 1d100 - 49
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
22.10.2023, 13:06  ✶  
Chłód ciała Victorii był ostatnią rzeczą, jaka mogłaby Brennie przeszkadzać. Może za pierwszym zetknięciem z czyjąś ręką tak zimną byłaby zaskoczona i dopytywała, czy wszystko w porządku – ale ona po raz pierwszy dotknęła Zimnych jeszcze na polanie Beltane. Lestrange była jej przyjaciółką, ciągała ją za rękę zbyt wiele razy, aby teraz miała się odsunąć, bo stała się chłodna. Nie wspominając o tym, że na tym etapie, po tych wszystkich razach, gdy ściskała dłoń Mav, była tak przyzwyczajona, że nawet tego nie zauważała.
Wraz z nią weszła więc najpierw w ciemność bramy, a potem znikła do lokalu.
– Zasłoń okna – padło od drzwi, gdy pojawiały się ich „randki”. Błysnęło zaklęcie i szyby zmieniły kolor, stając się czarne. Przez chwilę w lokalu panowała naprawdę absolutna ciemność.
– Myślisz, że dali się nabrać? – przemówił drugi głos. Ktoś przemieścił się między stolikami, a gdy się zbliżył, w wilczy nos Brenny uderzył charakterystyczny, doskonale znany jej zapach. Woń popiołów i siarki. Czarnej magii.
Tym razem na pewno trafiły na właściwych ludzi. Nie musiała słyszeć ich rozmowy: wystarczył jej własny nos.
Wahała się. Byli jeszcze nieco zbyt daleko, aby mogła skoczyć dostatecznie szybko, by na pewno nie oberwać żadnym zaklęciem. Poza tym im dłużej poczekają, tym lepiej dla nich. Wsparcie powinno pojawić się tutaj w ciągu góra pięciu minut.
Pięć minut to jednak bardzo dużo w takich sytuacjach. A Brenna, wbrew pozorom, wcale nie chciała popełnić samobójstwa. I to nie tak, że absolutnie nie bała się, czy dadzą sobie radę z dwoma spaczeńcami. Miała obawy. Zawsze je miała. Nigdy jednak jej to nie powstrzymało. Teraz... czekała: czekała, póki mogły. Usłyszała dźwięk, wskazujący na to, że ktoś zdejmuje jedno z krzeseł ze stołu...
– Zgodzili się na taki układ, prawda? Biorą pieniądze, ja kartkę z miejscem, gdzie są jednorożce… nie wiedzieli tylko, że potem zabiorę te pieniądze z ich resztek. Zapal światło.
Kolejny ruch. Jeden z mężczyzn znalazł się całkiem blisko niej. Brenna nie czekała już – wiedziała, że kiedy rozpalą światła, zbyt duże będzie ryzyko, że dostrzegą ją albo Victorię i stracą element zaskoczenia. W tej samej chwili, w której rozbłysło lumos, wilczyca wystrzeliła spod stolika i skoczyła na czarodzieja, który znajdował się bliżej niej.

Af, skok
Rzut PO 1d100 - 81
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 9
Akcja nieudana


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#6
30.10.2023, 21:20  ✶  

Nie myślała tymi kategoriami, że Brenna jest pewnie przyzwyczajona przez częste przebywanie z Mavelle. Wiedziała, że można się do tego w jakimś stopniu przyzwyczaić, Laurent był na przykład bardzo dzielny, kiedy ją dotykał, wiedziała, że to nie może mu sprawiać przyjemności, ale bardzo się starał nie krzywić i traktować ją całkowicie normalnie – było to po nim widać i bardzo to doceniała. Tak samo jak doceniała, że Brenna nawet się nie wzdrygnęła. To dawało taką namiastkę normalności.

Nadstawiła ucha, kiedy usłyszała szuranie i głosy od strony wyjścia. Zamarła z różdżką w dłoni, schowana tak, by nie być widoczna od razu na wejściu, ale też żeby nic jej nie stało na drodze, jeśli będzie trzeba na kogoś wyskoczyć – a trzeba będzie, bo miały tu czarnoksiężnika do aresztowania.

Czy raczej… Dwójkę.

W każdym razie niemalże aż wstrzymała oddech, kiedy drzwi się otworzyły i słuchała. A rozmowa jasno zaczęła wskazywać na to, że oto byli przed nimi mózgi całej operacji i zamieszania.

Dwóch czarnoksiężników. Jasna cholera – pomyślała bruneta i naprawdę cieszyła się, że są tutaj we dwie na ich dwójkę. Szanse były więc w jakiś sposób wyrównane, o ile nie okażą się takimi beztalenciami jak kupiec, którego złapały wcześniej i ten cholerny inferius. Victoria nie zamierzała się rzucać na nich od razu, sama wolała by minęło jak najwięcej czasu, by wsparcie zdążyło tutaj dotrzeć i nie były skazane na to by walczyć w tym wcale nie dużym pomieszczeniu z dwójką zepsutych i zdeprawowanych ludzi.

Ciekawe jak bardzo by się zdziwili, gdyby któryś wyszedł za ladę, tylko po to, by na przywitanie dostać zaklęciem? Raczej nic nie wskazywało, że spodziewali się tutaj zastać pułapkę. Ale wtedy poszła komenda do zapalenia światła. Lestrange wiedziała, że to mocno zwiększało szanse na wykrycie – a jeśli nie jej samej skrytej za ladą, to Brenny w formie wilczycy…

I Brenn musiała pomyśleć dokładnie to samo, bo w moment usłyszała szurnięcie, a potem wyskok i krzyk.

Nie, zdecydowanie się nie spodziewali, że ktoś się tutaj na nich przyczaił. I że będzie to wilk. Victoria w tym czasie wychyliła się zza lady, by w pierwszego z zauważonych mężczyzn wycelować w pierwszego z nich i cisnąć nim ciśnieniem powietrza o ściany i meble.


Kształtowanie
Rzut PO 1d100 - 95
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 6
Akcja nieudana
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
30.10.2023, 21:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.10.2023, 21:40 przez Brenna Longbottom.)  
Żałosna obrona npc
Atak tego trochę mniej żałosnego npca

Tym razem nie stały na przeciwko szmalcownika, a mężczyzn otoczonych zapachem siarki i popiołów. Charakterystyczną wonią czarnej magii, która atakowała wilczy węch Brenny i wwiercała się nawet w nos Victorii, znajdującej się nieco dalej.
A jednak, miały tego dnia szczęście... albo okazywały się duetem dobranym wręcz w niebiosach.
Brenna bowiem nie tylko bez trudu obaliła mężczyznę na ziemię. Zrobiła to tak skutecznie, że ten walnął głową o podłogę i momentalnie stracił przytomność. Gdyby nie to, że w wilczej formie myśli stawały się... prostsze, a Brenna odbierała świat nieco inaczej, chyba trochę zmartwiłaby się, że go zabiła. (Nie tak, że by go żałowała. Jeszcze parę miesięcy temu owszem - ale nie po Beltane. Wyrzuty sumienia pojawiłyby się, ale szybko znikły, za to pozostałaby masa roboty papierkowej oraz niemożność przesłuchania winnego.) Różdżka wypadła człowiekowi z ręki, ale wciąż płonęła, oświetlając wnętrze bladym blaskiem.
Znów błysnęło. Victoria zdążyła rzucić własny czar nim drugi czarnoksiężnik zorientował się w sytuacji - a chociaż niemal natychmiast dobył różdżki, jego tarcza okazała się słabsza niż zaklęcie Lestrange. Siła zaklęcia posłała go kawałek w tył, tak że walnął o stół, zapewne dość boleśnie. I nie mogąc skutecznie wycelować w kryjącą się częściowo za ladą Victorię, obrał inny cel: skierował różdżkę ku Brennie, która poderwała się od nieprzytomnego ciała, gotowa skoczyć tym razem na niego...

Unik
Rzut PO 1d100 - 21
Akcja nieudana

Rzut PO 1d100 - 90
Sukces!


...cruciatus błysnął w pomieszczeniu, w powietrzu znów dał się czuć charakterystyczny aromat czarnej magii. Ale Brenna, chociaż w wyniku tego zaklęcia nie mogła sama zaatakować, umknęła przed czarem, nurkując między stoliki, tak że ciśnięta klątwa uderzyła w podłogę.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#8
30.10.2023, 22:44  ✶  

Następne wydarzenia były bardzo szybkie i nie było zbyt wiele czasu, na wielkie zastanowienia. Brenna rzuciła się na jednego z mężczyzn, niemalże od razu go obalając i zrobiła to z taką siłą (może nawet wściekłością? Victoria nie potrafiła rozpoznać emocji na wilczym pysku, ale też niezbyt się temu przyglądała), albo tak niefortunnie, że facet przygrzmocił głową w podłogę i momentalnie odpłynął. Victoria nie miała czasu się przyglądać co mu się stało, bo była ich dwójka… i zdecydowanie nie mieli tutaj żadnej przewagi. Girl power okazywało się być duetem nie do pokonania. Czy zawsze tak ze sobą działały? Nie potrafiła powiedzieć.

Całe szczęście, że środek restauracji nie pogrążył się znowu w ciemnościach. Victoria bardzo lubiła noc, ale walka w takich warunkach nie należała do jej ulubionych. Mężczyzna, w którego posłała swoje zaklęcie próbował się obronić, ale zdołała przełamać jego zaklęcie i rzuciła nim przez  pomieszczenie, aż zatrzymał się na stole, w który boleśnie uderzył plecami. Może dlatego nie wcelował od razu w Victorię, która częściowo kucając nadal kryła się za ladą, a w Brennę. Energia posłana w stronę wilka była zdecydowanie plugawa i Victoria nie miała co do tego wątpliwości – ale to sprawiło, że sama poczuła wściekłość. Nikt nie będzie ranił przy niej jej przyjaciół. Wycelowała swoją, prawie czarną różdżkę w mężczyznę, chcąc wytrącić mu jego różdżkę z ręki – żeby już nie mógł próbować nikogo skrzywdzić. A zwłaszcza Brenny… Ta na szczęście była na tyle zwinna, że zdołała jakoś uskoczyć.

I całe cholerne szczęście.


Translokacja
Rzut N 1d100 - 64
Sukces!

Rzut N 1d100 - 36
Akcja nieudana
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
01.11.2023, 10:10  ✶  
Kości znowu nienawidzą npc, a kochają nas

Tej nocy było tak, jakby dziewczyny wręcz nie potrafiły popełnić błędu. Może Victoria przynosiła szczęście Brennie - normalnie regularnie wpadająca we wszystkie istniejące i mogące zaistnieć dziury w pobliżu i rzucana o połowę drzew w okolicy. W każdym razie zaklęcie Lestrange znowu podziałało, a chociaż czarnoksiężnik usiłował zacisnąć palce na różdżce... ta umknęła z jego rąk i pofrunęła gdzieś w ciemność.
Brenna nie czekała.
Wilczyca wypadła spod stolika i skoczyła na mężczyznę, teraz rozbrojonego i nie mającego szans na skuteczną obronę. Przemieniła się już w momencie, w którym go obaliła i sięgnęła ku jego rękom, by skuć je wydobytymi z kieszeni kajdankami.
- Jesteś aresztowany pod zarzutem stosowania czarnej magii i jako podejrzany we współpracy z kłusownikami... a potem dorzucimy do tego jeszcze parę rzeczy - obiecała Brennie, nie zwracając uwagi na to, że człowiek szarpał się i przeklinał. Chociaż wionęło od niego czarną magią, nie był dobrze zbudowany i z dużym prawdopodobieństwem nigdy nie został sprowadzony "do parteru". Jego towarzysz z kolei wciąż spoczywał na ziemi, pozbawiony przytomności. - Tori? Skujesz jego kolegę? - zawołała Brenna, ale zaraz - wciąż przyciskając drugą ręką mężczyznę do ziemi - schwyciła za różdżkę, kiedy drzwi wejściowe zaskrzypiały. Ktoś bez wątpienia otworzył je zaklęciem.
Brenna na całe szczęście nie posłała od razu czaru na dzień dobry, bo na progu nie stanął żaden kolejny czarownik, a jeden z Brygadzistów.
- Cześć, chłopcy - powiedziała Brenna, uśmiechając się po wariacku. Adrenalina opadała, wszelka obawa, jaką czuła wcześniej ulatniała się, i teraz pozostało w niej głównie zaskoczenie, że... do licha... poszło tak łatwo. Jakim cudem? Zaskoczenie, które zamieniało się w niepasujące do sytuacji rozbawienie. - Spóźniliście się na całą zabawę!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#10
04.11.2023, 00:39  ✶  

Czy to nagłe szczęście miało zwiastować idącego wielkimi krokami pecha na najbliższe… tygodnie? Fortuna kołem się toczy – tak to mówią, raz na wozie, raz pod wozem, a skoro kobiety były dzisiaj w jakiejś swojej szczytowej formie, to cholernie pewne, że los się w końcu odwróci.  Najmniej odpowiednim momencie i najbardziej bolesny sposób.

A może po prostu były swoim wzajemnym talizmanem szczęścia… Nie można było tego wykluczyć. Różdżka mężczyzny została siłą wyrwana z jego dłoni i ze stukotem uderzyła o przeciwległą ścianę, by potoczyć się po ziemi pod któryś ze stołów i Brenna potrzebowała właśnie tyle, by rzucić się na niego i go całkowicie obezwładnić.

Widząc, że Longbottom radzi sobie śpiewająco z mężczyzną, sama rzuciła się do tego drugiego, który jak runął jak długi, tak do teraz się nie podnosił. W biegu wyciągnęła swoją parę kajdanek i uklęknęła na ziemi przy nim, skuwając mu ręce. Nie stawiał oporu, bo był całkowicie nieprzytomny… ale gdy go dotknęła, poczuła pod palcami krew. Facet był ranny, oddychał, ale cholera jasna… Będą potrzebowali medyka i to jak najszybciej, bo gość uderzył się w głowę.

I cuchnął jak lokomotywa parowa, albo jakby ciągle palił fajki i od tygodnia się po nich nie mył, więc jego ubrania i włosy przesiąknęły smrodem.

– Będziemy potrzebować medyka – mruknąła i rozejrzała się odruchowo na boki, jakby miała takowego gdzieś właśnie zobaczyć. Rzecz jasna nic takiego się nie wydarzyło, ale jak na zawołanie, drzwi się otwarły, a Victoria w obronnym geście, nadal klęcząc na ziemi nad nieprzytomnym czarnoksiężnikiem, uniosła swoją różdżkę wycelowaną w wejście, gotowa rzucić pierwsze lepsze zaklęcie jakie przyjdzie jej do głowy, na całe szczęście Brenna dostrzegła, ze to wsparcie… ale ICH wsparcie, mogła ją więc opuścić. – Potrzebuję żeby go ktoś stąd zabrał, jest ciężko ranny i nieprzytomny. Uderzenie w głowę – rzuciła szybko i odsunęła się, by ktoś z teleportacją łączną mógł zabrać rannego ze sobą.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1950), Victoria Lestrange (1626)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa