• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 Dalej »
[10.06.1972] Kieszonkowiec | Trixie i Rolph

[10.06.1972] Kieszonkowiec | Trixie i Rolph
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#1
13.11.2023, 00:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.02.2024, 16:03 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Rodolphus Lestrange - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Wolna od pracy sobota była zawsze w pewien sposób wyjątkowa. Trixie niestety podjęła się pracy w takim zawodzie, że często musiała pojawiać się na dyżurach w święta, czy weekendy. Nie było zmiłuj. Tym razem jednak jej się poszczęściło i mogła jak cała reszta cieszyć się sobotą. Oczywiście, że zamierzała skorzystać z okazji i celebrować ten dzień, skoro już miała tyle szczęścia.

Pogoda była piękna. Promienie słońca nie miały bariery w postaci chmur także przyjemnie ogrzewały twarze czarodziejów. Lato zbliżało się wielkimi krokami, wszystko o tym przypominało. Aleja Horyzontalna pełna była niewielkich straganów, na której można było kupić wiele niepotrzebnych nikomu bibelotów, chociaż może potrzebnych, skoro do tych stoisk ustawiały się takie kolejki?

Wielu czarodziejów postanowiło skorzystać z pięknej pogody, Trixie miała wrażenie, że wszyscy okoliczni mieszkańcy wyłonili się dzisiaj na ulice. Nie do końca przepadała za takimi tłumami, czuła się więc trochę nieswojo, powinna się jednak tego spodziewać, była sobota, okolice południa, nikt nie chciał siedzieć w domu.

Sama zresztą wyciągnęła na spacer nie kogo innego, a swojego narzeczonego z którym przemierzała ten tłum. Dzięki jego obecności czuła się trochę pewniej, szczególnie kiedy obok kręciło się tyle osób. - To chyba nie był dobry pomysł. - Powiedziała cicho ściskając mocniej jego dłoń. Mogli wybrać się gdzieś daleko, gdzie nie musieliby się martwić tym, że chodzą między szlamami. No, ale trudno, nie zamierzała się poddawać. Najlepiej by było, gdyby gdzieś usiedli na moment, aby faktycznie mieć możliwość nacieszenia się tą pogodą i wolnym czasem.

Wolną ręką poprawiła ramiączko fioletowej sukienki, które się jej zsunęło. Poczuła, że ktoś ją dotknął, odruchowo sięgnęła ręką w stronę sakiewki, którą powinna mieć w okolicach bioder, okazało się jednak, że zniknęła. - Złodziej! - Krzyknęła jeszcze, żeby narzeczony wiedział co się wydarzyło, odwróciła się i zobaczyła, że mężczyzna zaczął biec. - Tamten, tam z przodu. - Nie zamierzała pozwolić mu uciec, a że trzymała Rodolphusa za rękę to pociągnęła go za sobą. Musieli go dogonić.

Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#2
13.11.2023, 10:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.11.2023, 10:23 przez Rodolphus Lestrange.)  
Rodolphus nie przepadał za tłumami. Miał wrażenie, że wszyscy tylko czekają na okazję, by poocierać się o innych, ubrudzić im ubrania czy po prostu skalać swoim dotykiem. Nie wiedział ilu czarodziejów czystej krwi się tu kręciło, ale wystarczało mu że widział ich ubiór, by już mieć ich ocenę w głowie. Mimo to szedł przez tłum z lekkim uśmiechem na ustach, ściskając dłoń Bellatrix. Trzymał ją blisko siebie, a gdy ktoś chciał potrącić - tak manewrował swoim ciałem, by uchronić ją od kontaktu.
- Tak. Co powiesz na herbatę? - kawę pijał wtedy, gdy musiał. Herbatę z kolei lubił, orzeźwiała i wbrew wszystkiemu nawet gdy była ciepła to potrafiła gasić pragnienie podczas upałów. Wysunął się lekko naprzód, nie czekając na odpowiedź Trix. Chciał się przepchać przez kolejkę, która zakręcała dwa razy wokół straganu - widział już kawiarnię i akurat wolny stolik na zewnątrz.

Nagle jednak Trix krzyknęła. Jak na komendę Rolph odwrócił głowę i sięgnął po różdżkę. Dla niej byłby zdolny wymordować pół Londynu - wystarczyłoby tylko podejrzenie o to, że coś jej się stało.
- C... - poczuł szarpnięcie, gdy Trix ruszyła w pogoń. Odruchowo zaczął biec, puszczając dłoń Bellatrix. Potrzebował obu rąk, by rozgarniać tłum, który mimo krzyków o złodzieju - nie ruszał się. Rolph nie krzyczał do uciekającego - to było bezcelowe, przecież nie zatrzyma się, gdy zacznie wrzeszczeć "stój". Rodolphus sapnął wściekle i odepchnął brutalnie dwie kobiety, które stały im na drodze. Wyciągał nogi, ale tłum skutecznie go hamował. - Do jasnej...
Wyciągnął różdżkę i szarpnął nią wściekle, celując w plecy uciekającego. Chciał zmienić jego ubranie w jaskrawoczerwoną koszulkę, żeby nie stracili go z oczu i mieli szansę na wypatrzenie go, zanim zniknie w kolejnej tłuszczy.

Chcieć to jedno, a zrobić - drugie. Jakiś mężczyzna wpadł na Rolpha, nieomal wytrącając mu różdżkę z ręki.
- Zatrzymaj go! - krzyknął, ale nie wiadomo do kogo. Równie dobrze mogła to być prośba do Bellatrix, ale też do kogokolwiek, kto był tuż obok.

Rzut Z 1d100 - 12
Akcja nieudana
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#3
13.11.2023, 11:35  ✶  

Herbata zawsze była dobrym pomysłem. Z kawą bywało różnie i bez niej Bellatrix miewała problemy ze snem. Wolała więc jej unikać. - Myślę, że to dobry pomysł. Możemy sobie usiąść gdzieś z boku, z dala od tego tłumu. - Pomysł wydawał się jej być odpowiedni, mogli odetchnąć od zgiełku i choć trochę nacieszyć się tym dniem. Plan idealny.

Tyle, że nic nie było takie proste, zawsze musiały pojawić się jakieś komplikacje. Zirytowało ją to strasznie, wolała nie myśleć, co zrobi temu typowi, kiedy tylko dorwie go w swoje dłonie. Na pewno nie będzie to miła konfrontacja.

Poczuła, że narzeczony puścił jej dłoń i słusznie, dzięki temu mogli biec szybciej. Tłum nie ułatwiał im tej przeprawy, zupełnie przeciwnie. Co chwilę ktoś blokował jej drogę. Była dużo mniejsza od Rodolphusa, więc została nieco w tyle. Coraz bardziej się denerwowała ze swojej nieudolności.

Nie do końca miała pomysł, jak zatrzymać tego typa, nie zamierzała jednak się poddawać. Panna Black była zawzięta, oczywiście, że musiała zareagować.

Widziała, że narzeczony próbował trafić w uciekającego mężczyznę jakimś zaklęciem, tyle, że przechodzień mu to uniemożliwił. Popchnął go przez co nie udało mu się rzucić zaklęcia. Najchętniej skorzystałaby ze swojej ulubionej dziedziny magii, głupio jednak rzucać niewybaczalnymi zaklęciami w takim tłumie. Musiała działać w inny sposób.

Postanowiła wyczarować ścianę, niewidzialną, która miała pojawić się na końcu ulicy tak, żeby wszyscy się od niej odbijali. To powinno uniemożliwić napastnikowi szybką ucieczkę. Machnęła różdżką i mruknęła pod nosem zaklęcie. Miała nadzieję, że nikt jej nie rozproszy.


Kształtowanie - próbuję stworzyć niewidzialną ścianę.
Rzut Z 1d100 - 34
Akcja nieudana
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#4
14.11.2023, 10:26  ✶  
Rolph nie widział, że Trix czaruje. Gdyby widział, zapewne odskoczyłby w bok, tak na wszelki wypadek. Nie dlatego, że nie ufał skuteczności zaklęć Bellatrix - ale właśnie dlatego, że wiedział że były skuteczne. Jeżeli cisnęłaby jednym ze swoich ulubionych czarów, a on znalazłby się na drodze… To wolał nie myśleć, jak to by się skończyło.

Ktoś próbował zatrzymać uciekającego - krzyki i szamotanina oraz pościg skutecznie przykuwały uwagę. Niektórzy starali się pomóc, ale złodziej był zbyt szybki. Dopadł za róg i zniknął parze z oczu: i chociaż to zniknięcie trwało zaledwie kilka sekund, to gdy zdyszany Rodolphus i Bellatrix wpadli w alejkę, to złodzieja już nie było.

Alejka była alejką ze ślepym zaułkiem, ale wieloma drzwiami w budynkach po obu stronach. Szybkie rozeznanie się w terenie i już wiedzieli, że to były tyły sklepów, przez które wyrzucano śmieci lub przyjmowano dostawy. Było tu nad wyraz czysto, nie śmierdziało, ale i nie było zbyt wielu miejsc, gdzie uciekinier mógłby się ukryć. Żadnych większych śmietników czy worków oraz skrzyń. Musiał zwiać.
- Albo górą, albo którymiś drzwiami - Rolph musiał uspokoić oddech. Nie należał do niewysportowanych osób, ale sprint w tłumie był obciążający dla kogoś, kto nie był sportowcem. Podszedł do pierwszych drzwi i nacisnął klamkę. Zamknięte. - Zapamiętałaś, jak wyglądał?
Lestrange zerknął z ukosa na narzeczoną. Może jeszcze go złapią. A wtedy nie chciałby być w jego skórze. Szarpnął za kolejną klamkę i znowu pudło. Mieli jeszcze z sześć par drzwi do sprawdzenia.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#5
14.11.2023, 10:53  ✶  

Nie był to ich szczęśliwy dzień. Zdecydowanie. Bella próbowała wyczarować zaklęcie, ale jej nie wyszło. Nie miała pojęcia, czy było to spowodowane tłumem, który znajdował się wokół, czy jej rozkojarzeniem. Była zirytowana, na siebie i na tego typa, co to postanowił akurat jej ukraść sakiewkę. Nie znosiła, kiedy jej się nie udawało. Wkurzyła się, a panna Black nie należała do osób, które szybko się uspokajały. Miała chęć rozszarpać tego kieszonkowca. Tylko musiała go najpierw złapać w swoje ręce, co jak się okazało wcale nie było takim łatwym zadaniem.

Przechodnie próbowali im pomóc, tyle, że im również się to nie udało. Facet był sprytny, wymykał się wszystkim, którzy próbowali go złapać.

Udało im się dotrzeć do alejki. Okazało się jednak, że była ona pusta. - Nosz na brodę Merlina. - Krzyknęła w eter, aby nieco rozładować swoje negatywne emocje. - Co za typ. - Rozejrzała się po miejscu, w którym się znaleźli. Nie miał się za bardzo gdzie tutaj schować. Nie było to miejsce, w którym znajdowały się jakiekolwiek kryjówki.

- Nie zapamiętałam, nie widziałam nic poza jego plecami. - Była rozkojarzona i zupełnie nie zwróciła uwagi na wygląd tego typa. Nacisnęła klamkę od drzwi, które znajdowały się najbliżej niej. Powoli chyba zaczynała się godzić z tym, że mu się upiecze, chociaż bardzo tego nie chciała. Policzki miała rumiane od biegu, zresztą nadal jej oddech był przyspieszony, taka przebieżka nie była jej ulubioną formą spędzania wolnego czasu. - Chyba go nie znajdziemy. - Powiedziała jeszcze z rozczarowaniem w głosie.

Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#6
14.11.2023, 11:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.11.2023, 11:19 przez Rodolphus Lestrange.)  
Bellatrix zaczynała się denerwować. A gdy ona była zła, to całe otoczenie wokół niej było w niebezpieczeństwie. Co prawda Rolph nie obawiał się jej gniewu, ale miał kilka powodów, by wyciągnąć teraz różdżkę. Po pierwsze: nie lubił, gdy Trix była zła. Kochał ją i wolał, gdy była zadowolona. Po drugie: sam się wkurzył i to nieziemsko. Ktoś w biały dzień okradł jego narzeczoną, przywłaszczył sobie coś, co nie było jego. Tu nie chodziło o pieniądze, bo oboje pochodzili z szanowanych i bogatych rodzin. Tu chodziło o pewne zasady. Nawet jeśli miałoby to być kilka sykli, to złodziejowi należało obciąć rękę.

Rodolphus machnął od niechcenia różdżką, szepcząc zaklęcie ujawniające obecność ludzi w najbliższym otoczeniu. Zaklęcie to zwykle przywoływało tajemniczy znacznik, który wskazywał mu obecność ciał w pobliżu. Tak chciał zrobić i tym razem, a potem udać się w stronę najbliższego znacznika. Oby tylko mężczyzna go nie wyczuł, bo z tego co Rolph zdążył się przekonać na własnej skórze - osoba poszukiwana miała wrażenie, jakby coś na nią… Ją opływało.

Rzut N 1d100 - 15
Akcja nieudana


I te wysiłki spełzły na niczym. Lestrange warknął i machnął różdżką, jakby chciał jej przypomnieć, kto tu rządzi. On, nie ona.
- Na to wygląda. Musiał wejść za któreś drzwi i uciec inną drogą - na wszelki wypadek jeszcze podszedł do ściany i jej dotknął. Zwykła, normalna alejka. Wszystkie drzwi też były zamknięte. Rolph spojrzał na Bellatrix z ukosa. - Możemy przejść od frontu do każdego sklepu, ale pewnie już dawno go tu nie ma. Skoro drzwi są zamknięte od środka, to musiał być klucz w zamku. Miał szczęście.
Westchnął. Spojrzał na Trixie z lekką obawą, jak zareaguje, gotowy w każdej chwili uniknąć słupa ognia, gdy Bellatrix spróbuje podpalić alejkę w wyrazie gniewu. Czasem potrafiła być bardzo nieprzewidywalna.
- Zapłacę, nie martw się. A może po drodze na niego wpadniemy? - i urżniemy rękę przy samej dupie, chciałoby się dopowiedzieć.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#7
14.11.2023, 12:32  ✶  

Ten dzień trzeba będzie zapisać na straty. Miało być tak przyjemnie i pięknie, a od samego początku czuła, że coś pójdzie nie tak. Może sama przyniosła sobie to nieszczęście? Niepotrzebnie na samym początku założyła, że powinni być gdzieś indziej. Los najywraźniej chciał jej udowodnić, że miała rację.

Obserwowała narzeczonego, który nadal próbował różnych metod, aby znaleźć złodzieja. Ceniła w nim ten upór, chociaż najwyraźniej to również nie był jego dzień. Zaklęcie, które rzucił nie przyniosło żadnych efektów, czas mijał, a oni stali w miejscu. Zdecydowanie nie znajdą tego człowieka, musieli się z tym pogodzić. Okropnie była zła, nie zamierzała jednak nikomu tego zgłosić, bo głupio jej było, że dała się okraść. Wystarczyła krótka chwila, moment nieuwagi i straciła swoją sakiewkę wraz z zawartością. Co za niefart.

- Nie sądziłam, że tak łatwo można mnie obrobić. - Jak widać była to dla niej dosyć spora lekcja, że powinna zwracać większą uwagę na szczegóły. Na szczęście chodziło tylko o głupią sakiewkę, co by jednak było, gdyby był to dużo bardziej wartościowy przedmiot? Wolała nawet o tym nie myśleć.

- Za dużo tych drzwi, żebyśmy sprawdzali każde pojedynczo. - Bardzo duże prawdopodobieństwo, że wybraliby złe. Stracili już tyle czasu, że nie miało to najmniejszego sensu. Złodziej pewnie już robił zakupy za jej galeony. Najgorsze było to, że nie miała nawet pojęcia jak wygląda. Nie wiedziała kogo szukają.

- Pewnie tak było. To nie ma sensu, chciałabym go jednak wytropić, wiesz, żeby pokazać mu, że tak się nie robi. Nie okrada się takich, jak my. - Miała zamiar znaleźć tego złodzieja prędzej, czy później, chociaż nie do końca wiedziała w jaki sposób. Na pewno znalazłyby się osoby, które mogłyby w jakiś sposób im pomóc.

Nie miała zamiaru teraz strzelać płomieniami, wolałaby to zrobić, gdy już spotka tego mężczyznę. - Możemy spróbować. - W końcu los mógł się odmienić i zacząć jeszcze im sprzyjać.

Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#8
14.11.2023, 13:16  ✶  
Zgarnął Bellatrix do siebie, by otoczyć ją ramieniem i ucałować czubek głowy. Na ich szczęście nic takiego się nie stało, ale żeby nie było jej głupio: sam sięgnął do kieszeni. Pieniądze spoczywały na swoim miejscu, na szczęście. Kieszeń bezpieczniejsza niż przy pasku.
- Powinni robić suknie z kieszeniami - powiedział poważnie, wzmacniając uścisk na jej biodrze. Mówił to całkowicie i absolutnie poważnie. Dlaczego sukienki nie miał kieszeni? Albo spódnice. Przecież to był absurd i jawna dyskryminacja. Torebka torebką, sakiewka przy pasie sakiewką, ale kieszenie powinny być podstawowym prawem każdego, bez względu na płeć. - Znam kogoś na Nokturnie.
Rolph ruszył wolno przed siebie, stawiając kroki tak, by narzeczona mogła dopasować swój rytm do jego rytmu. Co prawda wolałby się na Nokturn nie zapuszczać, żeby nikt niepotrzebnie nie zadawał im pytań, ale… Ich rodziny były znane z tego i owego, a Nokturn obfitował nie tylko w męty społeczne. Łatwo dałoby się wyjaśnić ich obecność tam: chociażby półprawdą o złodzieju.
- Zmiana planu? Herbata po robocie? Jeśli nie pomogą zaklęcia tropiące, to pomoże nos albo po prostu znajomości - wystarczyło tylko pomachać monetami przed nosem, by niektórym rozwiązał się język. A czasem wystarczyło po prostu grzecznie się przedstawić, żeby nazwisko zrobiło swoje. To było w zasadzie całkiem wygodne: bazowanie na nie swoich staraniach. Dzięki temu nie trzeba było zaprzątać sobie głowy pierdołami.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#9
14.11.2023, 14:41  ✶  

Jego bliskość trochę ją uspokoiła, jak zawsze zresztą. Potrafił sprawić, że zapominała o wszystkich swoich niepowodzeniach. Oczywiście nie zamierzała odpuścić. Było to tylko chwilowe pocieszenie, które pomagało jej przestać myśleć o tym, co się przed chwilą wydarzyło.

- Masz rację, może się odezwę do Rosiera po specjalne zamówienie, żeby więcej mi się coś takiego nie przytrafiło. - Można o niej było powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że nie uczyła się na błędach. Nie zamierzała pozwolić, aby taka sytuacja jeszcze raz się wydarzyła. Lepiej zapobiegać, niż się niepotrzebnie denerwować.

Torebki były bardzo niewygodne, można je było zgubić zupełnie przypadkiem, trzeba było o nich pamiętać, nie ułatwiało to życia, a zdecydowanie wolała wybierać rozwiązania, które były mniej kłopotliwe. - Wspaniale, na pewno chętnie nam pomoże? - Założyła, że zapewne wisi mu jakąś przysługę, więc chętnie zaangażuje się w polowanie na kieszonkowca.

Bywała na Nokturnie od czasu do czasu. Nie było to miejsce w które specjalnie lubiła się zapuszczać, bo strasznie tam śmierdziało, jednak można tam spotkać różnych specjalistów, którzy wybrali nie do końca legalną ścieżkę kariery. Warto więc było utrzymywać znajomości z mieszkańcami tego miejsca, nigdy nie wiadomo kiedy ich pomoc będzie potrzebna. Co najważniejsze nie pytali zbyt wiele, szczególnie jeśli uzyskali sowitą zapłatę.

- Herbata może poczekać. - Nie była to sprawa specjalnie nagląca w przeciwieństwie do ujęcia kieszonkowca, który zwinął jej sakiewkę. Najwyraźniej podjeła decyzję, bo kierowała się już w stronę Nokturnu. Szła całkiem szybko, na tyle, na ile jej pozwalały dosyć krótkie nóżki.

Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#10
14.11.2023, 16:44  ✶  
- Oczywiście, moja droga - zaśmiał się cicho, tym razem wyciągając rękę zanim wyszli z zaułka, by na starcie móc rozgarniać tłumy przed nimi. Co za ludzie, co za czasy. Zero kultury, tylko wieczne krzyki i przepychanki. Nie lubił Horyzontalnej gdy rozstawiały się stragany, niemiłosiernie drażnił go ten hałas, chociaż starał się jak zwykle nie dawać tego po sobie poznać. - To niezwykle uprzejmy człowiek, bardzo skuteczny i doskonale radzi sobie z szukaniem. Jest też mężczyzną interesu, nie odmówi.
Rodolphus uśmiechnął się kącikiem ust. Oczywiście, że Peter nie odmówi. Nie odmówi dlatego, że wie, że mu się to opłaci. Czymże był jeden drobny złodziejaszek w zamian za przysługę od jednego z Lestrange’ów? I nawet jeśli nie była to główna linia rodu, to zapewne ten człowieczek nie zdawał sobie sprawy z zawiłości więzów krwi.

Nokturn istotnie śmierdział. Dosłownie i w przenośni - i chociaż miał pewien swój urok, tak Rolph nie chciałby tu mieszkać. Trzeba było uważnie stawiać stopy, a przy okazji rozglądać się czujnie, bo tu nie było miejsca na pomyłki. Jeden przyjdzie po silną truciznę na ślimaki, a drugi przyjdzie z zamiarem skasowania ci twarzy, bo… bo taki ma kaprys. I nawet nie raczy dowiedzieć się, kogo ma przed sobą, bo i po co?

Nocturn był też mieszkaniem wyrzutków wszelkiej maści. I tych złych, i tych do porzygu dobrych, którzy podpadli nie temu, komu trzeba, i nie mogą wrócić do normalnego życia. Tutaj ludzie znikali, dosłownie i w przenośni. Przyjmowali inną tożsamość, w której uzyskaniu czasem pomagał, stawali się lepszymi (lub gorszymi) wersjami siebie.
- Będę musiał wziąć długą kąpiel po tej wizycie - mruknął Trix na ucho z rozbawieniem. Lubił ładne rzeczy, a Nocturn nie wpasowywał się w jego gust, chociaż miewał swoje momenty. Tak jak teraz, gdy naciskał klamkę stalowej bramy, gdy przepuszczał Bellatrix przodem na podwórko i gdy otwierał jej drzwi, do których prowadziły schodki w dół.

Sklepik pachniał kadzidłem. Ciężkim, szarym dymem, który gryzł w oczy i wpychał się natrętnie do nosa. Gdy wchodzili do środka, drzwi musnęły sznury koralików i drewnianych klekotek, które zapowiedziały ich przybycie.
- Pan Lestrange! Jakże mi miło, proszę, proszę. Znowu problemy natury tajnej? A może zechce pan kupić pobudzającą świecę dla siebie i towarzyszki? Coś na odprężenie? Pobudzenie umysłu? A może odurzającego? - mężczyzna przypominał trochę wysokiego gnoma. Był zgarbiony, na wpół łysy i miał pomarszczoną, bladoszarą skórę, jakby nigdy nie wychodził na słońce.
- Nasze umysły nie potrzebują dodatkowych bodźców, Peter, ale dziękuję za wspaniałomyślną ofertę. Przyszliśmy w innej sprawie. To Bellatrix, moja narzeczona. Napotkały nas… ją po drodze pewne trudności - Roph nie wydawał się urażony wzmianką o pobudzeniu dla nich. Raczej bawił go ten mężczyzna i parcie na to, by sprzedać swoje specyfiki.
- Och, przykro mi to słyszeć. Co się stało? Jak mogę panience pomóc? - wyciągnął pomarszczone ręce z długimi paznokciami w stronę Bellatrix, jakby chciał porwać jej dłonie i je ucałować.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Bellatrix Black (3206), Rodolphus Lestrange (3014)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa