Powiedzieć, że Rodolphus był nieswój, byłoby mocnym niedopowiedzeniem. Po tym, co się stało jeszcze kilka chwil temu, szalał w środku, lecz na zewnątrz starał się być opanowany. Domyślał się, że prędzej czy później jego sekret wyjdzie na jaw. Nie chciał tylko, by Bellatrix dowiedziała się tego w taki sposób. Chciał jej powiedzieć osobiście, gdy razem z Robertem uda im się dopiąć wszystko na ostatni guzik, gdy będzie bezpiecznie. Ale stało się - i to przez dziecko. Chociaż tak po części podejrzewał, że dziewczynka z zapałkami nie była dziewczynką, a zjawą. Koszmarem, marą senną.
Przez całą drogę do mieszkania Rolph milczał, a gdy zdejmował zaklęcie ochronne, ruchy miał gwałtowne, zwiastujące wewnętrzną złość, która nim targała. Bez słowa przepuścił Bellatrix w drzwiach, a gdy znaleźli się w środku, odłożył różdżkę na prostą komodę w kolorze ciemnego dębu.
- Napijesz się czegoś? - Rodolphus niezbyt często pił alkohol, o czym Trix wiedziała. Uważał, że w praktycznie każdej sytuacji należy zachować trzeźwość umysłu, a alkohol przytępiał nie tylko zmysły, ale i działanie tego najważniejszego organu człowieka. Rolph pracował w Departamencie Tajemnic, nad ludzkim mózgiem właśnie - jego obserwacje w tym temacie były poparte badaniami. Pił niewielkie ilości, głównie do towarzystwa. Narkotyków nie brał, co nie do końca było akceptowane przez bardziej... frywolną część rodziny. Był jednak nieugięty - jeśli chodzi o używki, miał przysłowiowego kija w dupie.
Lestrange nalał sobie niewielką ilość whisky i podał Trix to, co chciała. Często dostawał alkohol w prezencie, miał więc całkiem pokaźną kolekcję win, piw, wódek i innych specyfików, do wyboru - do koloru. Prawie każda była napoczęta, lecz tylko odrobinę. Zwykle zostawiał je dla gości.
- Masz pojęcie, jak bardzo niebezpieczna jest wiedza, w posiadanie której niechcący weszłaś? - zapytał, wskazując Trix kanapę. Mieszkanie Rodolphusa było niemal ascetyczne, zawierające wyłącznie najpotrzebniejsze sprzęty. Kanapa, fotel, stolik kawowy. Kuchnia, z której nie korzystał, dwuosobowe łóżko, szafa pełna praktycznie tych samych ubrań. I tylko część rzeczy Bellatrix, które kiedyś pozostawiła, nadawały temu miejscu charakteru... domu. - Jeżeli wyda się, że wiedziałaś o moich badaniach z Mulciberem, wyrzucą cię i wsadzą do Azkabanu.
Trix nie wiedziała wszystkiego, ale widziała na tyle dużo, że nie mógł tego przed nią ukrywać. W szarych oczach Rodolphusa odbiła się troska i obawa. Nie strach - obawa. Nie o siebie, a o nią. Drżącą dłonią ujął jej dłoń i przyłożył do swojego policzka.
- Nie zniósłbym, gdyby coś ci się stało. Musisz mi przysiąc, że cokolwiek się stanie, ta wiedza nie wyjdzie poza obręb tego mieszkania.