Wypuściła go w końcu z objęć, gdy tylko się poruszył, i zerknęła na notes, marszcząc brwi.
- Nie chcę nagrody, ja chcę po prostu wygrać - sprostowała z lekkim wzruszeniem ramion. Zresztą nawet nie wiedziała, co było nagrodą. I owszem, chętnie coś zgarnie, jeśli to będzie coś naprawdę fajnego, ale to nie to się tu liczyło. Trochę ją też zastanowiło to, co napisał. Robił to dla niej? Może mu się nie podobała taka forma spędzania wspólnego czasu? Może trochę za bardzo się pospieszyła? Olivia zamyśliła się na chwilę, wpatrując się w zapisaną kartkę. Czasem ciężko było jej się hamować, może naprawdę powinna zwolnić? Z tym, że Avelina mówiła jej ostatnio w rozmowie zupełnie co innego. Ale z drugiej strony nie znała sytuacji Tristana, bo Olivia nie zwykła zdradzać sekretów innych osób. Ach, jakie to było trudne! Czuła, że głowa jej zaraz wybuchnie, nie dość że sama siebie wpakowała w to całe myślenie, to jeszcze jej głowę nachodziły natrętne myśli. Postanowiła je jednak od siebie odsunąć, sięgając po raz kolejny po pozytywkę. Obróciła ją ponownie kilka razy w dłoniach, próbując odszukać odpowiednie symbole.
Podstawka była dość ciężka, ale guziki były wyraźnie wyczuwalne pod palcami. Z ekscytacją Olivia zaczęła wciskać je w ustalonej kolejności, nie wahając się ani chwili. Nie było czego się obawiać, byli przecież w bezpiecznym miejscu. Najwyżej to nie zadziała. Z napięciem wcisnęła ostatni guzik, lecz nic się nie stało.
- Wiesz, że nie musisz się zgadzać na każdy mój pomysł, prawda? - zapytała jeszcze tak dla pewności, wpatrując się w baletnicę, jakby unikała wzroku Tristana. Figurka pozostawała nieruchoma, ale do ich uszu dobiegł cichy dźwięk. Coś jakby... Chrobot? Nie. Szczęk uruchamianego mechanizmu. Dochodził ze szkatułki. Olivia odstawiła ją na stolik i z ciekawością nachyliła się nad konstrukcją, którą i ona widziała w różnych wydaniach kilkukrotnie. Była kobietą, lubiła takie rzeczy, poza tym często włóczyła się po różnych sklepach, w tym z biżuterią, więc tego typu szkatułki nie były jej obce. Co prawda zwykle miały zamek i kluczyk, coś czego w tej brakowało, ale zasadę znała.
Dźwięk był coraz głośniejszy, a baletnica nagle, jakby z oporem, zaczęła się poruszać. Ze szkatułki zaczęła płynąć cicha melodia, niezbyt czysta i idealna, ale ładna i spokojna. Figurka kręciła się coraz szybciej i szybciej, aż w końcu zatrzaski puściły, a wieko odskoczyło lekko. Zgadli! Drżącymi dłońmi Olivia uchyliła zamknięcie, by zerknąć do środka. W środku znajdowała się niewielka fiolka ze złotawym płynem. Oczy rudowłosej otworzyły się szeroko. Spodziewała się czegoś innego, ale na pewno nie eliksiru. I to tak trudnego w uwarzeniu.
- Felix Felicis, ale super! Wiesz, jak trudno jest to zrobić? - sięgnęła ostrożnie po fiolkę i uniosła ją do oczu. Wpatrywała się w złocisty płyn z zachwytem. - Pół roku! Potrzeba mniej więcej pół roku, żeby go zrobić. Receptura jest cholernie skomplikowana, jeden błąd i... Och.
No tak. Umrzesz. A to był eliksir niewiadomego pochodzenia, wygrany w jakiejś głupiej grze. Z wahaniem odłożyła go na bok, tak żeby nie spadł na ziemię.
- Nie weźmiemy tego tak po prostu. Nie wiem, kto go zrobił, mógł pomieszać kolejność albo składniki. Za duże ryzyko - jej mina była poważna. Zatrzasnęła szkatułkę, guziki z powrotem stały się wypukłe. - Miło z ich strony, ale tylko głupiec piłby eliksir tego typu z niewiadomego źródła. Chyba będę musiała się z nimi skontaktować i zapytać o to.
Och, oczywiście że mógł to być eliksir idealnie zrobiony, kupiony u jednego z lepszych warzmistrzów na świecie. Ale nie było tam żadnej notatki ani etykiety z tyłu, na której byłby napisany twórca. Olivia wyciągnęła z kieszeni materiałową chustkę i ostrożnie zawinęła ją wokół buteleczki.
- Jeśli to jeden z tych prawidłowo uwarzonych, oddam ci go. Na razie jednak go wezmę, dobrze? Nie dam ci czegoś, co mogłoby ci zaszkodzić. A ja nie potrzebuję płynnego szczęścia, by być szczęśliwą - może i trochę nagięła prawdę, bo do niektórych rzeczy taki eliksir by się jej przydał, ale... To byłoby oszustwo. A ona nie oszukiwała. Przechyliła się więc przez Tristana, który siedział obok niej, i schowała zawiniątko do plecaka, do jednej z bocznych kieszeni. Ani myślała mu to teraz oddawać, to mogło skończyć się gorzej niż źle. - Chcesz herbaty? Chociaż pewnie to, co tu zostawili, obok herbaty nawet nie stało. Ale nie pomyślałam, żeby zabrać swoją.