• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[30 VI 1972, Lecznica Dusz] To get a dream of life again | Perseus & Morpheus

[30 VI 1972, Lecznica Dusz] To get a dream of life again | Perseus & Morpheus
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#1
03.01.2024, 13:56  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.01.2025, 02:38 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Perseus Black - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Nie był tutaj zbyt długo.

Morpheus miał problemy ze snem odkąd tylko pamiętał. Jeśli miałby wskazać jakiś konkretny punkt na złotej osi czasu swojego życia, wskazałby dzień, w którym zobaczył martwe ciało Marty Warren na podłodze damskiej łazienki, po tym jak pobiegł w stronę krzyków koleżanki z roku. To wspomnienie wryło mu się tak mocno w pamięć, że nawet wiele lat później, gdy przypominał sobie tamten czas, pod powiekami miał okrutny obraz ciała, na które już zaczynał wstępować rigor mortis, odór śmierci i ludzkich nieczystości, wszechobecna woda, martwe spojrzenie otwartych w śmiertelnym stężeniu oczu. Sina skóra i ciemne żyły pod nią, wyraźniejsze niż cokolwiek innego. Tamtej nocy niemal nie spał, a problemy z zasypianiem dręczyły go jeszcze miesiącami później. Przez wiele lat jednak poza doraźnymi środkami od szkolnej lekarki i ze sklepu alchemicznego, nie korzystał z medykamentów i specyfików, które pozwalały na zasypianie. Rzecz jednak musiała się zmienić, gdy rozpoczął pracę w Komancie Przepowiedni. Wtedy zdecydował się na wybór Lecznicy Dusz i fachową pomoc. Nie dlatego, że sam chciał, tak właściwie, raczej został postawiony pod ścianą, gdy niemal rozbił kilka kuli przepowiedni, omdlewając ze zmęczenia po trzech dniach bez jakiegokolwiek snu, z początkami halucynacji z wycieńczenia.

To nie był jego wybór. Otóż nie wybiera się dróg, które już ktoś ułożył, a tak było w tej chwili, gdy zatrzymał się w recepcji Lecznicy Dusz z kulturalnym uśmiechem arystokraty, czarne lakierki wypolerowane przez Malwę odbijały się w posadzce kliniki, tak samo jak cała jego czarna postać, kontrastująca z wyglądem lecznicy. Nawet koszulę miał czarną, symbol żałoby. Modna szata z cienkiego lnu spływała swobodnie po ramionach, układając się w misterne fałdy. Kto uważał, że żałoba i piękny ubiór nie chodziły ze sobą w parze, nie widział sukni żałobnej Cesarzowej Sisi razem z koronkową maską, gdy udawała się na pogrzeb swojego syna. Szata zapewniała mu ochronę, której potrzebował, pewność siebie, animusz kroków.

— Dzień dobry, byłem umówiony na trzynastą do pana Perseusa Blacka.

— Dzień dobry panie Longbottom — odpowiedziała recepcjonistka, którą kojarzył jako wieloletnią pracownicę lecznicy. — Dawno pana u nas nie było — stwierdziła, wstając i otwierając jedną z szuflad oznaczoną literką L, aby wyciągnąć jego kartotekę w brązowej kopercie. Magiczne pióro zaś samoistnie zapisało jego obecność na wizycie w kajecie, leżącym na blacie.

— Służbowy wyjazd, nie było mnie prawie pół roku w Anglii — odpowiedział uprzejmie. — Wróciłem na pogrzeb brata.

To akurat nie była prawda, wrócił miesiąc po pogrzebie, ponieważ informacja o śmierci Derwina dotarła zbyt późno. Lubił jednak patrzeć, jak recepcjonistkę okrywa rumieniec, mógł być też ten zawstydzenia. Kobieta spuściła wzrok, zaraz jednak szybko się opanowała i z nadal płonącymi policzkami, wyraziła szczere kondolencje oraz wskazała mu gabinet, w którym przyjmie go Black. Niewymowny skierował się w tamtą stronę i usiadł na jednym z drewnianych, całkiem wygodnych krzeseł, czekając na wezwanie od swojego lekarza. Lekarza duszy.

Do Perseusa chodził od kilku lat, magipsychiatra podszedł mu do gustu swoim profesjonalizmem i dobrym podejściem do doboru leku dla jego osoby z uwzględnieniem niektórych składników, których musiał unikać w przyjmowanych doustnie substancjach, ze względu na cukrzycę, z którą zmagał się równie długo, jak z bezsennością. Morpheus często żartował, że on zebrał wszelkie słabości ciała Longbottomów i cały zdrowy rozsądek wraz z szarymi komórkami. Ktoś musiał myśleć, a ktoś bić się na pięści (i różdżki). Nie nazwałby Blacka powiernikiem swoich sekretów, były rzeczy, o których nie zamierzał nigdy nikomu powiedzieć, ale w kwestii tego, co nie pozwalało mu znaleźć spokoju nocami, Perseus wiedział wszystko. Trzeba być szczerym z tymi, którzy pozwalają twoim demonom zasnąć.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#2
22.01.2024, 12:47  ✶  
Gdyby nie stukot laski, można by było pokusić się o stwierdzenie, że Perseus chodził jak kot.
Tymczasem ściągał na siebie uwagę szybciej, niżby sobie tego życzył i nie było to spowodowane jedynie kalectwem, lecz także aparycją; odziany w biały (w założeniu; z czasem bowiem materiał poszarzał) kitel lekarski narzucony na bawełnianą czarną koszulę, kontrastującą z jego porcelanową cerą, z hebanowymi kosmykami włosów opadającymi teraz bezwiednie na jego czoło i lśniącym onyksem tęczówek przypominał Śmierć, jednak w jego usposobieniu nie było nic z przeraźliwości śmierci, milczącej i poważnej. Wręcz przeciwnie; w pozornie ostrych rysach kryła się łagodność, a w barytonie, choć monotonnym, wybrzmiewała nuta nadziei.
— ...na oddział dzienny. Sądzę, że dobrze mu to zrobi. Spróbujmy też zmniejszyć pani Pearce dawkę eliksirów nasennych — instruował kroczącą u jego boku pielęgniarkę, dziewczę o prawie o głowę od niego niższe, która skrupulatnie notowała każde słowo doktora Blacka. Już miał skręcić z nią w boczny korytarz i udać się do innej części budynku, gdy na drugim końcu korytarza ujrzał znajomą sylwetkę siedzącego na krześle przed jego gabinetem. Morpheus. Ale czy nie był umówiony na popołudnie? Pośpiesznie zerknął na zegarek na nadgarstku i ze zdumieniem odkrył, że dochodziła trzynasta. Jak to możliwe? Przecież dopiero była dziewiąta, a on zaczynał poranny obchód. Czyżby aż tak stracił poczucie czasu? Z drugiej strony, czy było to takie zaskakujące, zważywszy na fakt, że chciał zamienić choć kilka słów z każdym ze swoich pacjentów? Dać im poczucie bezpieczeństwa, zapewnić, że zostaną wysłuchani?
Skinął pielęgniarce głową i pokuśtykał w stronę mężczyzny z uśmiechem.
— Dzień dobry, panie Longbottom — zgrabnie przerzucił ciężar laski do drugiej ręki, wyciągnął do niego prawą dłoń i uścisnął ją na powitanie. Chciał powiedzieć "miło znów pana widzieć", ale w porę się powstrzymał. W innych okolicznościach dodanie tego zdania byłoby nawet pożądane, lecz jakoś gryzło się ze ścianami Lecznicy Dusz — Zapraszam.
Otworzył drzwi i puścił go przodem. Wnętrze jego gabinetu nieszczególnie zmieniło się przez ostatnie pół roku; wciąż te same ciężkie, mahoniowe meble, niezliczone ilości papierów rozrzuconych na biurku, filiżanka niedopitej kawy i ogólny nieład, będący wyrazem chaotycznych myśli magipsychiatry. A mimo to panowała w tym miejscu jakaś przytulność.
Nie wskazywał mu miejsca. Mógł wybrać albo jeden z obitych pluszem foteli pod oknem, albo krzesło naprzeciwko jego biurka. Perseus zawsze się dostosowywał.
— Jak mogę panu pomóc? — zapytał. Właściwie, to chciał zacząć od kondolencji z powodu jego brata, ale obawiał się, że zaczynanie tego tematu będzie jak sypanie soli na otwarte rany. Wstrzymał się więc, czekając, aż Morpheus sam poruszy ten temat.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#3
29.01.2024, 11:12  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.01.2024, 11:13 przez Morpheus Longbottom.)  

Świat zaskakująco się nie zmienił. To uderzało Morpheusa najbardziej spośród wszystkiego, co dotyczyło śmierci, nawet jeśli realistycznie wiedział, że słońce będzie nadal wstawać, a letnie niebo opanują burze z piorunami. Średnio wygodne, drewniane krzesła w lecznicy tak samo wprawiały człowieka w dyskomfort, jak zwykle i nawet nie miało to tyle wspólnego z samym miejscem, co projektem skupionym na wyglądzie, bardziej niż na wygodzie. Czarodziej, korzystający z poczekalni w Mungu częściej, niż by chciał, w oczekiwaniu na klątwołamaczy, w poczekalni czy nawet w samym Ministerstwie, przysiadając się do czyjegoś biurka, aby coś skonsultować, doszedł do konkluzji, że projektanci mebli robili je pod własne, wynaturzone ciała, które prawdopodobnie miały inny środek ciężkości przez dodatkową parę rąk albo drugą głowę.

Gdy głos Perseusa dotarł do niego, złożył gazetę elegancko, pozostawiając niedokończone czytanie o mugolskim mordercy, który rzekomo został wyleczony ze swoich tendencji. Zapewne nigdy by nie zagościł na łamach Proroka Codziennego, gdyby nie to, że dwa z jego morderstw zostały przypisane Śmierciożercą, gdyż jedno zostało dokonane na charłaku Walentynie Sageffort, nawet pomimo braku Mrocznego Znaku. Miłość do sensacji łączyła czarodziejów i niemagicznych jednakowo, a obecne czasy powodowały, że każda bardziej tragiczna śmierć otrzymywała jako pierwszą łatkę działań popleczników i zwolenników Czarnego Pana.

Odłożył gazetę tam, skąd ją wziął, poprawił machinalnie mankiety czarnej koszuli, wystające elegancki cal poza szatę. Cienie pod jego czami jeszcze uwydatniły się przez kir odzienia.

— Dzień dobry, doktorze — przywitał się również, ściskając dłoń magipsychiatry i uśmiechając się do niego, jakby mijali się na pogawędkę podczas sprawunków, a nie na medycznej wizycie, ponieważ praca w Departamencie Tajemnic powoli pożerała jego mózg. Dłonie Morpheusa były jak zwykle lodowate, jakby dopiero wyciągnął je z kubełka z lodem. Ciężko jednak zwracać na to uwagę, gdy okraszał powitanie uśmiechem, który sprawiał, że czuło się najpiękniejszą i najważniejszą osobą w przestrzeni. Jakby spoglądał na ciebie bóg słońca i obdarzał swoją łaską, oblewając tym przyjemnym uczuciem błogości w leniwy wieczór, gdy żar zmienia się w przyjemne ciepło, natura ożywa, a cykady śpiewają wieczorną pieśń. 

Mógł wybrać wygodny fotel, znacznie bardziej przyjemny, ale jak zwykle tylko powiódł po dwóch fotelach wzrokiem, po zatopionym w bursztynie gabinecie i z szelestem czarnej szaty, której rąbek nieco ciągnął się po podłodze w ekstrawagancji nadmiaru materiału, usiadł na krześle naprzeciwko biurka. Współczesne narzędzie tortur, dające w miarę wygodne podparcie dla pleców. Splótł dłonie w koszyczek i założył nogę na nogę, aby oprzeć ręce na kolanie w bardzo swobodnym sposobie siedzenia; nie stresował się, na dodatek sam Perseus był miły do oglądania, zwłaszcza przez dość niecodzienną urodę, która nadawała jego twarzy pewnego zaciętego wyrazu. Lubił łączyć to jak czyjś wygląd koresponduje z cechami charakteru.

Mój brat został zamordowany, nie byłem na pogrzebie i czuję się, jakby ktoś wygryzł część mojej duszy, a co u pana, panie Black?

— Staram się nawigować pomiędzy jednym kryzysem a drugim, w jak najbardziej elegancki sposób. Potrzebuję nowej recepty na leki nasenne, doktorze. Później niż zakładaliśmy przed moim wyjazdem, dlatego nie pisałem o nową receptę, zmiana otoczenia i klimat śródziemnomorski przysłużył się mojemu dobrostanowi, jednakże w dobie ostatnich wydarzeń poczucie winy i nadużywanie darów profetycznych powodują chaos w mojej głowie. 



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#4
18.03.2024, 00:04  ✶  
Innego końca świata nie będzie, wbił mu się do głowy fragment wiersza zagranicznego poety, którego nazwiska nie potrafił wymówić. Polak, albo Rosjanin. Nie potrafił powiedzieć, kraje słowiańskie zlewały się w jedność. Nie było to teraz ważne - najbardziej istotną kwestią pozostawało przesłanie, jakie niósł ze sobą ten twór. Śmierć Derwina Longbottoma była dla Perseusa jedynie smutnym nekrologu wydrukowanym na ostatniej stronie Proroka Codziennego, kondolencjami składanymi rodzinie przy okazji niezręcznych spotkań. Jednak dla Morpheusa i dla jego bliskich był to naprawdę koniec świata; ich małego świata.
Uśmiechnął się w odpowiedzi na jego wypowiedź, lecz był to uśmiech pozbawiony radości. Spojrzenie Perseusa wyrażało przede wszystkim zmartwienie. Westchnął cicho i zaplótł ręce w koszyczek, patrząc przy tym swojemu rozmówcy prosto w oczy.
— Wie pan, że powinienem teraz pana zbesztać, panie Longbottom? — a bardzo tego nie chciał; nie tak wyobrażał sobie ich pierwsze spotkanie po tak długiej przerwie — Zmiana środowiska rzeczywiście może okazać się pomocna w terapii, jednak dla jej prawidłowego przebiegu, nie może pan odstawiać leków, nawet jeżeli czuł się pan dobrze. Czasem poprawa stanu psychicznego bywa tylko pozorna i wszystko potrafi wrócić ze zdwojoną siłą.
Zwłaszcza, że Morpheus przechodził właśnie trudny okres. Odwrócił od niego wzrok i wbił go w pusty bloczek recept po jego prawej stronie, zastanawiając się, czy powinien przepisać mu eliksir, który nieco przytłumi działanie trzeciego oka, czy wręcz przeciwnie; ostatecznie uznał, że pozostawi tę decyzję w rękach samego zainteresowanego. Obawiał się jednak, że wizje przyszłości nie działają pozytywnie na jego stan emocjonalny; sam zresztą to przyznał, ubierając to w piękne słowa.
— Niech mi pan opowie o tym chaosie — poprosił już nieco ciszej, spokojniej, pokorniej. Spojrzał na niego wyczekująco.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#5
19.03.2024, 14:35  ✶  

Nie poruszył się na krześle. Patrzył na Perseusa wielkimi, sarnimi oczami, które zamarły utkwione w detalu złotej litery na grzbiecie książki, wystającej z jego perspektywy zza lewego ucha lekarza. Nie chciał patrzeć na twarz mężczyzny, bo była zbyt piękna, aby być z nim szczerym. 

— Bycie zbesztanym przez pana, doktorze Black, to sama przyjemność, proszę się więc nie krępować — stwierdził z żartobliwym uśmiechem, echo Morpheusa, który po raz pierwszy pojawił się w progu gabinetu, skierowany na kontrolę stanu magipsychicznego ze swojego Departamentu. Zanim przepracował poczucie odrzucenia i zanim ono w ogóle się pojawiło, roziskrzony Morpheus, który nawet w czerni przypominał bardziej rozgwieżdżone niebo. Jego ton niemal zakrawał na nieprofesjonalną kokieterię. Nie miało znaczenia, jak dużo to powie tamtemu na jego temat Perseusowi, homoseksualizm w zaciszu domowym nie był już nielegalny, a on nie miałby nic naprzeciwko, gdyby magipsychiatra zrobił użytek ze swojej laski w nieco mniej konwencjonalny sposób, najlepiej wprost na jego skórze.  Nad tym pewnie też powinien popracować, ale jak ma się przyznać, że wszystko się zaczęło od groźby Vakela Dolohova, że ten odgryzie mu palec?

— Pamięta doktor, jak opowiadałem o tym, że chociaż dużo bliżej mi do wody, to mój umysł płonie? Tylko w tej chwili wiem, że siostra Agatha jutro pojawi się w pracy z pierścionkiem na palcu, a siostra Monica wróci do domu zmęczona i okaże się, że zostawiła zapalony piecyk, więc jej rachunek w lipcu będzie niebotycznie drogi. Łatwo jest to filtrować, gdy nie ma się personalnego powiązania z osobą, którą się widzi. Jednak... po Beltane... Po Beltane nie mogę przestać patrzeć w przyszłość tych, których kocham. I boję się tego. Gubię czas. Nie wiem, jakie wydarzenia następują po sobie, bo widzę je wcześniej. Czasami mylę wizję, której zapobiegłem z tą, która się wydarzyła.

Westchnął ciężko i skierował twarz ku oknu. Rośliny w pełnym, letnim rozkwicie, cieszyły oko nawet z zakurzonego gabinetu, a przez uchylone okno ptasi trel podnosił na duchu.

—  Cały czas myślę, że mogłem go uratować. Stanąć przed nim i zginąć zamiast niego. Moja data przydatności zbliża się ku końcowi, czuję to teraz, gdy śmierć jest tak namacalna. Nie wiem, czy to mówiłem już doktorowi. Moim zwierzęciem totemicznym jest kukułka. Wzbudza to śmiech, podrzucanie jajek do cudzych gniazd, ale gdy słyszysz kukułkę, liczysz jej kukanie, bo tyle lat życia ci pozostało. Ostatnio koło mojego okna usiadł samiec kukułki. Nie kuknął ani razu.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#6
01.06.2024, 10:11  ✶  
Subtelne vibrato kokieterii sprawiło, że źrenice Perseusa rozszerzyły się gwałtownie, kościste palce odruchowo zacisnęły na hebanie blatu, zaś oddech zamarł w połowie. Trwało to chwilę przetykaną kilkoma tyknięciami wiszącego za plecami Morpheusa zegara, zanim jego uścisk zelżał, ramiona się rozluźniły, a klatka piersiowa powoli opadła. Opuścił wzrok, udawał, że notuje coś ważnego na marginesie notatnika, choć w rzeczywistości zapisał krótkie veux-tu ma ruine ? - pragniesz mojej zguby?, które zaraz potem gwałtownie przekreślił, aż na kartce zrobił się paskudny kleks z atramentu.
Oczywiście, że nie był obojętny na jego urok. Właściwie, to gdyby tylko nie był jego psychiatrą, gdyby to spotkanie miało nieco inny, bardziej towarzyski wymiar z pewnością wdałby się z nim w niezobowiązujący flirt. Ale Perseus, wbrew opinii ludzi, którzy poznali go od... nieco innej strony, podchodził do swej pracy niezwykle poważnie.
— Jaki jest cel nagany, jeżeli odnajduje w niej pan przyjemność? — odparł po chwili swym najbardziej profesjonalnym tonem i wyprostował się przy tym, chociaż samo słowo wyprostował nie do końca oddawało to, jak boleśnie ściągnął łopatki, przypominając napiętą do granic możliwości strunę harfy. — Jeżeli poczuje się pan lepiej, możemy stopniowo zmniejszać dawkę leków, ale pod żadnym pozorem proszę samodzielnie nie rezygnować z ich przyjmowania i informować mnie na bieżąco, gdyby pojawiły się jakieś niepożądane skutki. A gdyby udawał się pan znów w podróż, zapraszam wcześniej po większą receptę. Możemy się tak umówić?
Trigger warning: samobójstwo
Wypowiadając ostatnie zdanie uśmiechał się już do niego serdecznie, bo przecież w gruncie rzeczy nie był pełnym surowości człowiekiem, zakładającym najgorsze. Właściwie, to doskonale rozumiał to, przez co przechodził Morpheus; odkąd Simone Malfoy popełniła samobójstwo na jego dyżurze, nie było dnia, kiedy Perseus nie zastanawiałby się, czy nie mógł postąpić inaczej, odwiedzić jej salę kwadrans wcześniej, powiedzieć coś serdecznego poprzedniego wieczora. Może za krótko ją reanimował? Może powinien unieść ją wyżej, zanim jeden z pielęgniarzy przybiegł, by odciąć pętlę? I znów, w swej rozpaczy przypominał sobie, jak Simone błyszczała w ostatnich dniach przed śmiercią. Sądził, że jej stan się poprawił (w rzeczywistości jej stan nigdy nie był zły - umieszczenie jej w Lecznicy było jedną z rzeczy, które Perseus był w stanie zrobić z miłości do Elliotta), lecz był to jedynie jaśniejszy blask, jaki daje świeca na moment przez zgaszeniem.
Notował wszystko, o czym mówił mu Morpheus, pismem tak koślawym, że sam ledwo był w stanie się rozczytać (ktoś wspominał mu jakiś czas temu, by zainwestował w samopiszące pióro) i jak zwykle posługiwał się krótkimi hasłami oraz sobie tylko znanymi skrótami (na przykład GON było Gwałtownym Obniżeniem Nastroju), dzięki którym nawet gdyby ktoś trafił na jego chaotyczne rękopisy, nie byłby w stanie nic z nich zrozumieć, a już na pewno podstawić pod nie konkretną osobę. Zapisał też na dole strony, by jutro rano pogratulować Agacie i zaproponować Monice przeniesienie się z nim na nocne dyżury, które były zdecydowanie lepiej płatne.
Wreszcie podniósł głowę i spojrzał na Morpheusa z troską.
— Chaos, który pan odczuwa jest naturalnym skutkiem przy takiej ilości bodźców. Czy wizje przychodzą do pana w szczególnych sytuacjach? Na przykład podczas wykonywania konkretnej czynności, albo nawet myślenia o konkretnych rzeczach. Czy pamięta pan jakie emocje towarzyszą panu na chwilę przed wizjami? — dopytał, bo według jego teorii wszystko się ze sobą łączyło. Wszystko miało swoją przyczynę; nawet to, co pozornie wydawało się być pozbawione sensu. — My, Trzecie Oka, często zakładamy, że panujemy nad swoim darem, ale w rzeczywistości jesteśmy bardziej wrażliwi na otoczenie, niż byśmy sobie tego życzyli...
A potem skrzywił się, choć nie był to grymas pełen dezaprobaty, lecz nieumiejętnie maskowanego smutku. Poruszył się niespokojnie, jakby chciał ująć jego dłonie w swoje własne, pogładzić kojąco kciukiem jego skórę, ale nie wiedział, jak to uczynić. Oddzielał ich zresztą blat solidnego biurka; wyznaczał granicę, której nie wolno mu było przekraczać jako lekarzowi.
— Panie Longbottom... — zwrócił się do niego z niespotykaną dotąd łagodnością — Przepraszam, jeśli zabrzmi to okrutnie, ale... Skąd ma pan pewność, że gdyby był pan na Beltane, uratowałby pan brata? Widzę, jak bardzo pan cierpi i jedyne, co mogę dla pana zrobić to przepisać leki, dzięki którym ból będzie znośniejszy. Jest pan w żałobie i jak najbardziej ma pan prawo do łez, poczucia niesprawiedliwości, nawet złości na zmarłego o to, że odszedł. Ale musi pan przestać się zadręczać rozważaniem alternatywnych scenariuszy. One nie cofną czasu; zamiast tego pogrążą pański umysł w jeszcze większej ciemności. A kukułka jest tylko przesądem, niczym więcej - gdyby to była prawda, nie rozmawialibyśmy dziś.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#7
26.06.2024, 12:11  ✶  

— Zostałem pobłogosławiony klęską urodzaju, doktorze. Widzę kilka wersji tych samych wydarzeń na tyle często, aby personifikować czas jako coś, co tylko spotykam na swojej drodze, a nie w czym egzystuję. — Wyjaśnił, miękko gestykulując, jakby to, co mówił, miało jakikolwiek sens dla jego słuchacza. Nie mógł powiedzieć mu o czasozmieniaczu, nie zamierzał, ale jasnowidzenie i tak było do tego zbliżone. Nie stan dysocjacyjny, lecz nadmierna obecność w chwili, aby rzeczywistość nie umknęła, niemal jak negatyw odrealnionego stanu bez czucia, lecz koniec końców nadal pozostawiający go poza czasem, poza akcją, w skupieniu bardziej nad wyborem ścieżki, niż kroczeniem nią.

— Widzi doktor, jestem chodzącym martwym. Moja matka nosiła w sobie dar widzenia przyszłości, tak jak ja, lecz dużo słabszy i gdy się urodziłem, przewidziała, że umrę młodo, widziała Hiacynta przebitego strzałą Apollina. — Historia należała do tych tragicznych, chociaż Longbottom nie wiedział, czy Black znał w ogóle mitologię, jakąkolwiek poza opowieściami kowenu. Bóg poezji, słońca i przepowiedni zakochał się w księciu wojowników, Hiacyncie ze Sparty. Pokochał go jednak również Zefir i wiedziony zazdrością, skierował, w zależności od wersji, strzałę Apollina lub dysk, wprost na jego ukochanego, zadając mu śmieć. Morpheus ukochał wizję Apollina, trzymającego w ramionach spartańskiego księcia, z jego własną strzałą przebijającą pierś. Książę Wojowników i Słońce, Gwiazda, Wieszcz, jakże ironicznie. — Kiedy zginęła moja starsza siostra, podczas jej pogrzebu oczywiście rozmawialiśmy o tym, kogo pochowamy następnego. Moi bracia niemal jednogłośnie wskazali na mnie. Już wtedy planowałem awans do Departamentu Tajemnic. Lubię grać w szachy, kiedy inni grają w warcaby.

Zamilkł na moment. Głos zniżył do szeptu, spojrzenie przeniósł na swoje palce, oglądał w braku zainteresowania równiutkie paznokcie.

— Bo stanąłbym pomiędzy nim a zaklęciem. Wiedziałbym. Po prostu bym wiedział. Wszyscy, którzy widzą przyszłość, mają krótką datę przydatności i chciałbym, żeby ostatni akt mojego życia miał znaczenie.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#8
23.10.2024, 21:32  ✶  
— Zdaję sobie sprawę z tego, jak okrutnie to zabrzmi, ale jeśli nie chce się pan pogrążyć w szaleństwie... Musi pan wypracować sobie pewien dystans. Emocjonalne odrętwienie wobec tego, co pan widzi w swoich wizjach. To najlepsze, co może pan dla siebie zrobić.

Dwa miesiące później mówiąc o swojej hipokryzji z Rodolphusem będzie miał przed oczami właśnie te scenę rozgrywającą się w jego gabinecie. Teraz jednak przyglądał się Morpheusowi zatroskany, a potem pochylił się nad notesem i pośpiesznie nakreślił kilka słów swoim niedbałym, enigmatycznym pismem, z którego odczytaniem sam niekiedy miewał problemy. Pacjent dotkliwie przeżywa śmierć swojego brata, napisał, a dłoń mu drżała jak zawsze, gdy pisał coś nie do końca zgodnego z jego przekonaniami, jakby umysł podświadomie bronił się przed tym, co papier z łatwością mógł przyjąć. Tym razem mierził go dystans, jaki nakazywały mu okoliczności. "Pacjent" brzmiało beznamiętnie, niemalże przedmiotowo. A przecież miał przed sobą drugiego człowieka, który cierpiał, a Perseus cierpiał wraz z nim.

— Skoro jej dar był słabszy niż pański, to skąd pewność, że jej wizja nie była błędnie zinterpretowanym symbolem? Czyż Hiacynt nie był ukochanym Apollina? To równie dobrze mogła być strzała miłości — pokręcił głową z westchnieniem — To mogła być niespełniona miłość, młodzieńcze zauroczenie, które nie miało prawa bytu...

Słuchał go uważnie i notował. Myśli samobójcze, dopisał w kolejnej linijce, kiedy Morpheus wspomniał o pogrzebie swojej siostry. I zaraz pod nią zalecenia. Tak, jak przypuszczał; konieczna była zwiększona dawka leków. Ale czy ona sama pomoże? Nie był tego taki pewien.

— Przepiszę panu środek, po którym poczuje się pan lepiej— oświadczył, sięgając po bloczek z receptami, na którym pośpiesznie napisał nazwę leku, a zaraz potem sięgnął po czystą kartkę i zapisał na niej zalecenia — Eliksir należy przyjmować rano, najlepiej do śniadania. Przez pierwszy tydzień proszę dodawać po jednej kropli do szklanki wody, później zwiększyć do dwóch kropel. Mogą występować po nim zawroty głowy, dlatego niewskazane jest prowadzenie mioteł i teleportacja. Nie powinien pan też mieszać go z alkoholem.

Podał mu receptę i swoje zalecenia, uśmiechając się przy tym smutno.

— Efekty powinien dostrzec pan we wrześniu, ale oczywiście zapraszam szybciej. Gdyby wystąpiły jakieś niepożądane skutki, proszę natychmiast skontaktować się ze mną lub innym magipsychiatrą.

Koniec sesji


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Morpheus Longbottom (1813), Perseus Black (1792)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa