15.02.2024, 14:59 ✶
Colette milczała. Długo: tak długo, a przy tym tak nieruchomo, że można by pomyśleć, że zamieniła się w posąg. W końcu zacisnęła usta w wąską linię i wyprostowała się mocniej na fotelu, najwyraźniej podejmując jakąś decyzję.
- Biała Księżniczka natknęła się na tę wyspę na zachód od An Daingean. Statek nie powinien się tam nawet znaleźć, ani Tymoteus, ani nikt inny nie wiedział, dlaczego kapitan obrał taki kurs. Nie jest widoczna z lądu, ale nie leży też daleko od niego: nie znam dokładnej lokacji, ale jeżeli jesteście dostatecznie zdeterminowani, to ją znajdziecie - powiedziała tonem bardzo chłodnym. Trudno było orzec, co przełamało jej opór – czy mu uwierzyła, czy zdecydowała, że to nie jej sprawa, jeżeli chciał szukać śmierci na morzu. – Pamiętaj jednak chłopcze, że cię ostrzegałam. Nigdy nie opowiedział mi, na co dokładnie się natknęli, ale na tej wyspie przepadły cztery osoby.
Zapadła się z powrotem w fotel. Na zdjęcie, pozostawione przez Vincenta, spojrzała z pewnym znużeniem: i przez chwilę wyglądała już na swój wiek, a może nawet jak ktoś starszy. Ktoś, kto zbyt wiele widział, ktoś, kto był bardzo zmęczony życiem.
– A teraz zostaw mnie samą. Wprowadziłeś widma do mojego domu i muszę je wypędzić. I okaż tyle przyzwoitości, by nikomu nie wspominać, gdzie mieszkam i ile tajemnic Tymoteusa Salta poznałam. Wystarczy, że ta wieść dotarła do ciebie, niech nie rozchodzi się dalej – mruknęła, odwracając wzrok.
Musiała zamknąć drzwi, ale nie ruszyła się z miejsca, gdy wychodził. Siedziała w fotelu, zapatrzona gdzieś w okno.
A może we własne wspomnienia?
- Biała Księżniczka natknęła się na tę wyspę na zachód od An Daingean. Statek nie powinien się tam nawet znaleźć, ani Tymoteus, ani nikt inny nie wiedział, dlaczego kapitan obrał taki kurs. Nie jest widoczna z lądu, ale nie leży też daleko od niego: nie znam dokładnej lokacji, ale jeżeli jesteście dostatecznie zdeterminowani, to ją znajdziecie - powiedziała tonem bardzo chłodnym. Trudno było orzec, co przełamało jej opór – czy mu uwierzyła, czy zdecydowała, że to nie jej sprawa, jeżeli chciał szukać śmierci na morzu. – Pamiętaj jednak chłopcze, że cię ostrzegałam. Nigdy nie opowiedział mi, na co dokładnie się natknęli, ale na tej wyspie przepadły cztery osoby.
Zapadła się z powrotem w fotel. Na zdjęcie, pozostawione przez Vincenta, spojrzała z pewnym znużeniem: i przez chwilę wyglądała już na swój wiek, a może nawet jak ktoś starszy. Ktoś, kto zbyt wiele widział, ktoś, kto był bardzo zmęczony życiem.
– A teraz zostaw mnie samą. Wprowadziłeś widma do mojego domu i muszę je wypędzić. I okaż tyle przyzwoitości, by nikomu nie wspominać, gdzie mieszkam i ile tajemnic Tymoteusa Salta poznałam. Wystarczy, że ta wieść dotarła do ciebie, niech nie rozchodzi się dalej – mruknęła, odwracając wzrok.
Musiała zamknąć drzwi, ale nie ruszyła się z miejsca, gdy wychodził. Siedziała w fotelu, zapatrzona gdzieś w okno.
A może we własne wspomnienia?
Koniec sesji