adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV
Kontynuacja wątku
Brenna nie spała tej nocy, ale i nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo miała nocny dyżur. Nocny dyżur wprawdzie właśnie się kończył, ale pewne sprawy nie mogły czekać - tak jak powtarzał niby refren Aidan Parkinson, potrzebowali raportu, a Brenna nie chciała marnować czasu. Zresztą najpierw musiała sprawdzić kilka informacji, zgarnąć mugolską gazetę, a także dopaść chłopaka, który poprosił o przyjrzenie się tej sprawie. Niestety, nie przyniosło to żadnych naprawdę przydatnych danych, ale przynajmniej mogła zostawić na biurku Parkinsona adres i godzinę spotkania oraz załatwiła kilka przydatnych rzeczy.
Czekała na niego pod kamienicą w niemagicznym Londynie, gdy niebo dopiero jaśniało. Znów w zaułku, aby aportacja nie przyciągnęła niczyjej uwagi. W dłoni trzymała papierowy kubek pełen kawy, którą popijała, obserwując okna jednego z mieszkań: w jednym z nich od paru minut paliło się światło, a to oznaczało, że ich "cel" już wstał.
Włosy Brenny były teraz czarne, proste i dłuższe. Drobna odmiana, która powinna utrudnić jej zapamiętanie Larkowi. Zmieniłaby wygląd nawet bardziej, ale nie chciała używać umiejętności Potterów przy kimś, kto nie należał do Zakonu Feniksa, a mógłby zauważyć, że czar trwa podejrzanie długo. Nikomu nie chwaliła się, że odziedziczyła tę zdolność po matce.
- Leon Lark. Prowadzi tę sprawę. Podobno jeden z lepszych ludzi Scotland Yardu, ale nie zdążyłam go dokładnie sprawdzić - powiedziała, kiedy tylko Parkinson się pojawił. Zmięła w dłoni pusty już kubek i wrzuciła do najbliższego kubła na śmieci. - Nie bijemy go, Aidan - oświadczyła na wstępie, pamiętając, co mówił o rozmawianiu sobie inaczej. Jeżeli go pobiją, albo on zacznie szukać winnych i będą się tłumaczyć Bonesowi, albo będzie musiała ściągać tutaj hipnotyzera do pełnej i trwałej modyfikacji pamięci. - Spróbujmy najpierw po dobroci. Oficjalnie jesteśmy... z Security Service i sprawdzamy, czy nasza Mary nie była kochanką pewnego terrorysty, i czy nie jest zamieszany w tę sprawę, bo istnieje taka możliwość... - stwierdziła, uśmiechając się do Aidana i wyciągając w jego stronę dokumenty oraz odznakę.
Rzecz jasna i jedno, i drugie było fałszywe. To pierwsze wyciągnięte z Ministerstwa Magii, do zwrotu po dokonaniu rekonesansu, to drugie stworzone starannie transmutacją.
- Z drobnym confundusem powinno załatwić sprawę.
Bo że obejdzie się całkiem bez zaklęć nie oczekiwała. Na miejscu Larka na pewno byłaby bardzo podejrzliwa, gdyby ktoś z M15 stanął na jej progu, a bajeczka o tym, że podejrzewają, że Mary była kochanką człowieka, którego rozpracowywali, była całkiem wiarygodna, ale też na pewno policjant z doświadczeniem znajdzie w niej dziury. Jak choćby tę, że wpadną do jego mieszkania nad ranem, bez zapowiedzi.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.