Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Kolejny nudny dzień w Ministerstwie Magii! Isaac był dzisiaj wyjątkowo nieszczęśliwy. Od siedzenia bolał go tyłek, a w domu czekała sterta gazet do przejrzenia! Notatki się same nie zrobią, a książka sama nie napiszę! Jak żyć? Miał ochotę skrócić sobie zmianę i pójść do pubu na przeciwko żeby napić się ognistej. Pracowała tam dosyć ładna barmanka. Niestety zamężna, więc Isaac nie miał zamiaru jej podrywać, jednak co se popatrzy to jego, prawda?
Z nudów dość często wychodził na papierosa i obserwował żyjątka wędrujące po ścianie budynku Ministerstwa. Wyszukał oczami ładnego, dorodnego żuka i zaczął się w niego wpatrywać. Zapalił papierosa i miał zamiar delektować się nim w ciszy, kiedy jednak ktoś wyłonił się z wrót “Smutku i Rozpaczy”. Właśnie tak miał w zwyczaju nazywać w myślach to miejsce.
-Nie uważa pan, że życie tego żuka jest o wiele ciekawsze niż tych wszystkich ludzi w Ministerstwie? - Wskazał papierosem na żyjątko wędrujące po ścianie. - Chodzi sobie, poznaje nowe okolice, lata, szuka jedzenia czyli generalnie robi co chce. A my? Od rana do wieczora siedzimy na tyłkach i wertujemy nudne dokumenty. Skargi, zażalenia, ludzkie tragedie. Dosłownie wszędzie ludzkie tragedie, proszę pana. - Pokręcił głową, zaciągnął się papierosem i szybko zreflektował. Wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował nieznajomego. - Może papierosa? - Zaproponował i kontynuował swój wywód. - Zawsze powtarzałem, że o każdym człowieku na świecie można napisać książkę. I coś panu powiem. - Spojrzał uważnie na nieznajomego. - Pomyliłem się. Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy poznałem Boba. Zna pan Boba z wydziału Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów? Jest to najnudniejszy człowiek na świecie. Proszę pana, otóż Bob ma około 50 lat i od 34 lat piastuje to samo stanowisko. Ma nawet to samo biurko które dostał 34 lata temu i nigdy nie poprosił o jego wymianę. Wyobraża pan to sobie? Bob ma również żonę, która robi mu do pracy kanapki ze śmierdzącym pasztetem. Codziennie te same kanapki i codziennie ten sam smród pasztetu rozchodzący się po biurze. - Przewrócił oczami. - Bo po co iść zjeść na stołówkę, skoro można jeść i pracować w tym samym momencie? I nie mieć przerwy. - Odpalił sobie drugiego papierosa.- Bob ma żonę która się na niego wydziera i córkę która ciągnie od niego pieniądze. - Pokręcił głową. - Nigdy się nie ożenię… ta jędza, za przeproszeniem, jego szanowna małżonka, wysłała mu raz wyjca do naszego biura, bo zapomniał wyrzucić śmieci i wyprowadzić śmietniki żeby śmieciarka je zabrała. Od tamtej pory ludzie nazywają go “kapciem”. Śmieją się z niego, bo każdy uważa że mężczyzna, to powinien być mężczyzna, ale co to tak naprawdę znaczy? Co to znaczy być prawdziwym mężczyzną? W głowie mamy zakorzenionych mnóstwo krzywdzących stereotypów o kobietach i mężczyznach… - postukał się palcem w kapelusz który miał na głowie. - Mnóstwo.. ale, ja przepraszam. Jestem niegrzeczny. - Isaac jakby się nagle zreflektował i rzucił niedopałek na ziemię żeby zgasić do butem. - Nawet się nie przedstawiłem. Isaac Bagshot, bardzo mi miło. - Ściągnął kapelusz i wyciągnął dłoń do mężczyzny żeby się przywitać.