• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
« Wstecz 1 2 3 Dalej »
[15.06.1972] Smutne życie Boba - Morpheus i Isaac

[15.06.1972] Smutne życie Boba - Morpheus i Isaac
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#1
23.03.2024, 22:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 22:53 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono osiągnięcie - Isaac Bagshot - Piszę więc jestem
Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Kolejny nudny dzień w Ministerstwie Magii! Isaac był dzisiaj wyjątkowo nieszczęśliwy. Od siedzenia bolał go tyłek, a w domu czekała sterta gazet do przejrzenia! Notatki się same nie zrobią, a książka sama nie napiszę! Jak żyć? Miał ochotę skrócić sobie zmianę i pójść do pubu na przeciwko żeby napić się ognistej. Pracowała tam dosyć ładna barmanka. Niestety zamężna, więc Isaac nie miał zamiaru jej podrywać, jednak co se popatrzy to jego, prawda?
Z nudów dość często wychodził na papierosa i obserwował żyjątka wędrujące po ścianie budynku Ministerstwa. Wyszukał oczami ładnego, dorodnego żuka i zaczął się w niego wpatrywać. Zapalił papierosa i miał zamiar delektować się nim w ciszy, kiedy jednak ktoś wyłonił się z wrót “Smutku i Rozpaczy”. Właśnie tak miał w zwyczaju nazywać w myślach to miejsce.
-Nie uważa pan, że życie tego żuka jest o wiele ciekawsze niż tych wszystkich ludzi w Ministerstwie? - Wskazał papierosem na żyjątko wędrujące po ścianie. - Chodzi sobie, poznaje nowe okolice, lata, szuka jedzenia czyli generalnie robi co chce. A my? Od rana do wieczora siedzimy na tyłkach i wertujemy nudne dokumenty. Skargi, zażalenia, ludzkie tragedie. Dosłownie wszędzie ludzkie tragedie, proszę pana. - Pokręcił głową, zaciągnął się papierosem i szybko zreflektował. Wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował nieznajomego. - Może papierosa? - Zaproponował i kontynuował swój wywód. - Zawsze powtarzałem, że o każdym człowieku na świecie można napisać książkę. I coś panu powiem. - Spojrzał uważnie na nieznajomego. - Pomyliłem się. Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy poznałem Boba. Zna pan Boba z wydziału Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów? Jest to najnudniejszy człowiek na świecie. Proszę pana, otóż Bob ma około 50 lat i od 34 lat piastuje to samo stanowisko. Ma nawet to samo biurko które dostał 34 lata temu i nigdy nie poprosił o jego wymianę. Wyobraża pan to sobie? Bob ma również żonę, która robi mu do pracy kanapki ze śmierdzącym pasztetem. Codziennie te same kanapki i codziennie ten sam smród pasztetu rozchodzący się po biurze. - Przewrócił oczami. - Bo po co iść zjeść na stołówkę, skoro można jeść i pracować w tym samym momencie? I nie mieć przerwy. - Odpalił sobie drugiego papierosa.- Bob ma żonę która się na niego wydziera i córkę która ciągnie od niego pieniądze. - Pokręcił głową. - Nigdy się nie ożenię… ta jędza, za przeproszeniem, jego szanowna małżonka, wysłała mu raz wyjca do naszego biura, bo zapomniał wyrzucić śmieci i wyprowadzić śmietniki żeby śmieciarka je zabrała. Od tamtej pory ludzie nazywają go “kapciem”. Śmieją się z niego, bo każdy uważa że mężczyzna, to powinien być mężczyzna, ale co to tak naprawdę znaczy? Co to znaczy być prawdziwym mężczyzną? W głowie mamy zakorzenionych mnóstwo krzywdzących stereotypów o kobietach i mężczyznach… - postukał się palcem w kapelusz który miał na głowie. - Mnóstwo.. ale, ja przepraszam. Jestem niegrzeczny. - Isaac jakby się nagle zreflektował i rzucił niedopałek na ziemię żeby zgasić do butem. - Nawet się nie przedstawiłem. Isaac Bagshot, bardzo mi miło. - Ściągnął kapelusz i wyciągnął dłoń do mężczyzny żeby się przywitać.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#2
25.03.2024, 23:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.05.2024, 15:01 przez Morpheus Longbottom.)  

Morpheus nie miał kłopotów z tym, aby palić w murach Ministerstwa i jedynie Komnata Artefaktów na przedostatnim piętrze w dół stanowiła miejsce, gdzie absolutnie tego nie robił. Oraz Archiwum Departamentu Tajemnic, długie korytarze półek, zawierające dane z wyjazdów, badań, odpisy treści przepowiedni oraz ich prawdopodobne wypełnienie w tabeli statusu. Poza tymi pomieszczeniami mężczyzna się nie krygował, zapalał papierosy tam, gdzie siedział, strzepując popiół albo do własnej popielniczki z ciętego szkła albo do popielniczek kolegów, albo dokarmiał ministerialne roślinki dawką nikotyny. Jednak czarne ściany, obsydianowe podłogi i onyksowe sufity potrafiły doprowadzić niejednego do białej gorączki czy szaleństwa, które kończyło się zamknięciem w Lecznicy Dusz, dlatego Morpheus opuszczał Departament Tajemnic windą i udawał się na zewnątrz, pod pretekstem palenia, aby mieć czym zająć ręce i dać głowie odpocząć.

Nawet nieszczególnie miał ochotę na papierosa, stojąc pod daszkiem z wystającego ozdobnego balkonu nad nimi, obserwując londyńską mżawkę, ale stojący obok młody nieznajomy o szczególnie sympatycznym wyrazie twarzy zaproponował mu jednego pośród swojego słowotoku i Morpheus poczęstował się, odpalając go od swojej różdżki. Zapomniałam o zapalniczce, a prośba o tę należącą do drugiego mężczyzny skutkowałaby przerwaniem słowotoku i nie dajcie bogowie, pytania. A młodzieniec miał wyjątkowo przyjemny głos.

Niewymowny nieszczególnie go słuchał, ale nie było tego widać zupełnie; ciemne oczy błyszczały zainteresowaniem i pełnym skupieniem na chwili obecnej, na dodatek Longbottom zdawał się zupełnie nie mrugać podczas całego wywodu od żukach i kolegach z pracy. Nie miał pojęcia, o kim mówił tamten. Zapamiętał pierwsze pytanie i teraz, imię i nazwisko pociesznego delikwenta.

Przełożył papierosa z prawej do lewej i uścisnął szybkim, pewnym gestem dłoni tamtego.

— Morpheus Longbottom, Niewymowny.

Pasował do mrocznej sławy Departamentu Tajemnic, ubrany w zdecydowanie magiczne szaty, w żałobnym kirze, matowa tkanina zdawała się pochłaniać wątłe światło dnia niczym czarna dziura. Prosty kroj i nadmiaru materiału, udrapowanego w luźne fałdy dookoła czarodzieja, sprawiały, że wyglądał na nieco postawniejszego, uwydatniając jego prostokątną sylwetkę. Razem z siwizną na kruczoczarnych włosach, gładkimi policzkami i garbatym nosem, jawił się trochę jak jakieś ptaszysko, smutny omen.

— Sądzę, że moja praca jest zdecydowanie ciekawsza, niż życie tego żuka, ale rozumiem sentyment. Żyją z jedną nadzieją, że nikt ich nie zniszczy za grzech bycia niewielkim. Nie muszą wypełniać deklaracji podatkowych ani ignorować swoich potrzeb na rzecz bezdusznej pracy.

Ach, ta filozofia młodzieży.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#3
26.03.2024, 09:31  ✶  
-Pan Longbottom? - Zdziwił się Isaac i wbił w Morpheusa swoje intensywnie niebieskie oczy. Spojrzał prosto w jego ciemne oczy, a następnie skierował spojrzenie na jego nos, usta i na końcu na podbródek. Wyglądał, jakby coś analizował. Jakiego koloru oczu miała Ziemniaczek? Jaki nos miał Erik? Wszystko to trwało może dwie sekundy, ale jeśli mężczyzna był uważany, to na pewno zauważył że Isaac mu się przyglądał. Wyrzucił niedopałek drugiego papierosa.
-Miałem przyjemność chodzić do szkoły z Brenną i Erikiem. Kiedyś byliśmy całkiem blisko. Ja i Erik jesteśmy w tym samym wieku. - Powiedział. Zastanawiał się jakie pokrewieństwo ich łączyło z Morpheusem. Niewymowny, interesujące…
-W takim razie pańska praca w Ministerstwie jest o wiele ciekawsza od mojej, panie Longbottom. - Isaac założył kapelusz z powrotem na głowę i zerknął w stronę drzwi prowadzących do “Smutku i Rozpaczy”. Poprawił marynarkę i odetchnął.
-Trochę mi głupio, że się nie przedstawiłem i zalałem pana potokiem słów. Skoro Bob od trzydziestu sześciu lat nie korzysta ze swoich przerw, to może w ramach przeprosin dałby się pan zaprosić na piwo lub szklankę ognistej? Albo i dwie? - Uśmiechnął się ładnie do swojego rozmówcy i wyciągnął swój srebrny, kieszonkowy zegarek. Miał go po ojcu, a ten po dziadku, a dziadek po pradziadku i tak dalej. Baghshotowie cenili sobie rodzinne pamiątki. I to właśnie przypomniało Isaacowi, że miał wysłać sowę do cioci Radelli.
-Zerwiemy się wcześniej. Podatnicy nie zbiednieją, Ministerstwo również. Bob naszym bohaterem! - Zażartował, wyszczerzył zęby i zaśmiał się cicho pod nosem. Dość już miał siedzenia i przeglądania dokumentów. Anthony Shafiq obiecał mu niedługo przygodę, więc niech lepiej dotrzyma słowa. A teraz Isaac miał ochotę się napić w towarzystwie kogoś interesującego. Skargi i zażalenia poczekają, nigdzie nie uciekną. Nie przeterminują się, ani nie zepsują. Zajmie się tym jutro. Na kacu.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#4
27.03.2024, 20:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.05.2024, 15:01 przez Morpheus Longbottom.)  

Oglądanie jego osoby nie deprymowało go w żaden sposób, wiedział, że jest wizualnie interesujący, wykorzystywał to zbyt często na swoją korzyść, aby przejmować się natarczywym wzrokiem. Może chłopak chciał się z nim przespać. Wyglądał na takiego, trochę karierowicz po sposobie bycia, który odpowiednio zajmie się potrzebami przełożonych, aby robić jak najmniej za jak najwięcej.

Nie kojarzył żadnego Isaaca w otoczeniu bratanka, ale nieszczególnie też zwracał uwagę na fanów, miłostki i dramaty szkolne, jeżeli nie musiał bezpośrednio ingerować w bójki z tego powodu albo kryć młodszych Longbottomów przed starszymi. Nazwiska, których nie słyszał od lat, prędko uciekały z głowy, gdy zajmowało się przyszłością i przeszłością i magicznymi artefaktami oraz skomplikowaną materią magii i rzeczywistości.

— Musiałeś być na roku też z Mildred Moody. Leży w Lecznicy Dusz po ataku Czarnego Pana, słyszałeś, że w końcu się obudziła? — zapytał, zaciągając się papierosem i pierwszą połowę zdania mówiąc dziwnie na wdechu, a drugą na wydechu. Ton miał niemal konwersacyjny, ale nuta zmartwienia pojawiła się w głosie.

Morpheus spojrzał na własny zegarek, elegancki model na nadgarstku, jakby wiedziony gestem Bagshota. On, w przeciwieństwie do Boba, miał nienormowany czas pracy i nikogo nie dziwiło, gdy wychodził, pojawiał się w Ministerstwie w środku nocy czy wychodził nad ranem. Departament Tajemnic, tyle wystarczyło, aby wyjaśnienia były zbędne. Aż ciekawiło go, gdzie pracuje młody czarodziej, mający w poważaniu zasady panujące w Ministerstwie Magii.

— Mówienie dobrze panu idzie, więc nie należało to do największych tortur tego świata. Zdarzały mi się tutaj gorsze konwersacje, niż opowieść o żuku i administracyjnym szczurze. Mów więcej, a z melodii twoich słów utkam przyszłość. Może być piwo. Z jakiego biura pan dezerteruje?

Patrzył na niego i zastanawiał się, kiedy i w jaki sposób zginie. Czy zrobią to śmierciożercy? Rozbiją Ministerstwo i każdy pracownik bez mrocznego znaku i rodowodu zostanie zamordowany zielonym światłem. Czy ten sympatyczny uśmiech zastygnie na zawsze na jego twarzy? A może uda mu się zestarzeć? Patrząc na długość życia czarodziejów, nie sądził. Mieli wojnę. Będzie miło, jeżel wszyscy nie skończą w zbiorowej mogile w Knei.

— Tylko lokal magiczny, nie mam przy sobie funtów.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#5
28.03.2024, 12:44  ✶  
Isaac zdecydowanie nie był karierowiczem. Isaac był Isaac'iem. Robił co chciał, mówił co chciał, i w ułamku sekundy potrafił zmienić swoje plany. Jeśli naprawdę nie podobałoby mu się w Ministerstwie Magii tak bardzo jak twierdził, to na pewno by już tam nie pracował. Z doświadczeniem jakie zebrał przez jedenaście lat podróżowania, mógł wykonywać wiele zawodów.
Isaac wiedział, że Milli ucierpiała, ale nie miał pojęcia, że już się obudziła. Pamiętał ją ze szkoły, była bardzo… specyficzną osobą. Na tyle specyficzną, że Bagshot miał nadzieję, że w Lecznicy Dusz wyleczą jej nie tylko rany fizyczne, ale i również głowę.
-Nie wiedziałem, że się obudziła.- Zmarszczył lekko brwi i spoważniał nieco. - Czy wie pan w jakim jest stanie, panie Longbottom? - Zapytał, mając nadzieję, że dziewczyna wróci do pełni sił fizycznych. Ją również w niedalekiej przyszłości będzie chciał odwiedzić. Nie wiedział czy będzie go pamiętała, jednak z drugiej strony spędzili razem w Hogwarcie siedem lat, więc powinna go kojarzyć. Isaac miał świetną pamięć do twarzy, imion i nazwisk, ale nie wszyscy mogli się tym pochwalić.
-Panie Longbottom, Bob może i jest przeraźliwie nudny, ale to człowiek, a nie szczur. Ludzie nie są szczurami ani żadnymi robakami. Ludzie, to ludzie.- Powiedział bardzo spokojnie i bardzo powoli. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i nie uśmiechał się już tak wesoło jak wcześniej. Coś, co powiedział mężczyzna, sprawiło że jego wesołość w mgnieniu oka wyparowała.
-Jeszcze jednego papierosa, panie Longbottom? - Zaproponował, a kiedy Morpheus zgodził się iść z nim napić, pokiwał głową i ruszyli.
-Znam jedno miejsce, jest dość blisko. To zwykły pub, ale podają tam dobre piwo. Sami je warzą. Nie przepadam za piwem, ale to mógłbym czasami wypić. To tak jak z Guinnessem. Raz w roku, ale wypadałoby. - Wyjaśnił. - I nie chciałby Pan tkać przyszłości z moich słów, panie Longbottom. Nie dzieje się dobrze i nie będzie dobrze. - Westchnął, zaciągając się papierosem kiedy szli. - Jestem z departamentu magicznego handlu międzynarodowego.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#6
17.04.2024, 19:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.05.2024, 15:00 przez Morpheus Longbottom.)  

Przez chwilę kontemplował deszcz.

— Nie wiem, może pan do niej napisać — skłamał w przypadku pierwszej części. Doskonale wiedział, w jakim stanie była dziewczyna, ale nie zamierzał opowiadać o tym każdemu, kogo napotkał. Zwłaszcza, że chłopak go nie rozpoznał. Papcio Morfina. Może rówieśnicy młodej Moody przy tym przezwisku wyobrażali sobie kogoś, kto nosi podarte jeansy, skórzaną kurtkę i na pewno nic z eleganckiej siwizny oraz dumnego kroku, stawianego w eleganckiech oksfordkach.

— W momencie przekraczania progu Ministerstwa, wszyscy się w nie zmieniamy, produkując niesamowicie wysokie góry biurokracji i niekończące się cierpienie trwania w kolejkach, ujarzmione, aby zasilać tego kolosa. — Wieszczył? Mówił głosem profecji i prawdy? Na pewno patrzył, utkwione w młodzieńcu czarne pustynie oczu nie zakrywały się nawet na chwilę zasłoną powiek, wpatrzone w niewinną, sympatyczną twarz Bagshota. Ciężko mu było pojąć, że tamten jest równolatkiem Erika, o wiecznie zmartwionym obliczu i ramionach dźwigających ciężar świata oraz Millie, o zaciętym wyrazie twarzy, iskrze gotowej spalić cały świat.

Zgodnie z nawykami pradawnych proroków, nachylająch się nad dymem ofiarnym i kadzidła mi, przystał na propozycję Isaaca, wyjął kolejnego papierosa i go od razu odpalił, odrzucając głowę do tyłu. Wyobraźnia upiększała wszystko, również nałogi i czerń.

Paląc, podążał za dziarskim asystentem swojego przyjaciela, czując rosnące rozbawienie we wnętrzu. Jemu nie musiał mówić, że źle się dzieje. Pochował brata, krew swojej krwi, fragment swojej duszy i pałał chęcią zemsty, która prawdopodobnie była skazana na wieczne niespełnienie lub jego własną śmierć. Był Longbottomem, więc gdzieś w środku spodziewał się, że szybciej skończy się to mogiłą, niż victorią. Dał się jednak prowadzić do lokalu, pomimo mżawki, jakby prowadzony po nici Mojr, które go tam kierowały.

Uśmiechnął się półgębkiem do rozmówcy. Oczywiście, że nie rozumiał natury jasnowidzenia. Czasami nawet wróżowie jej nie rozumieli.

— Przepowiednie padają, gdy chcą, panie Bagshot. Moje chęci nie mają z tym nic wspólnego.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#7
06.05.2024, 20:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.05.2024, 20:29 przez Isaac Bagshot.)  
-Na pewno ją odwiedzę.- Nie widzieli się jedenaście lat i skoro wrócił do kraju, to głupio by mu było wysłać jej po prostu list. Będzie musiał nastawić się na to psychicznie. Nie lubił lecznic ani szpitali. Źle mu się kojarzyły. Odwiedzał takie miejsca, kiedy zbierał materiały do swojej drugiej książki. Ludzie tam zamknięci doświadczyli w swoim życiu niewyobrażalnego bólu oraz cierpienia. Miał więc nadzieję, że Milly będzie w dobrym stanie.
-Skoro tak pan przedstawia sprawę, panie Longbottom, to mogę się zgodzić. Wszyscy jesteśmy częścią tej machiny, to prawda.- Mimo, że narzekał trochę na Boba, to jednak lubił go. Tak jak wszystkich zresztą. Człowiek musiał naprawdę się postarać, żeby Isaac nie pałał do niego sympatią.
Rozchmurzył się nieco i zerknął na Morpheusa, zaciągając papierosem. Mężczyzna wyglądał na przybitego.
- Mam przyjaciółkę, która jest wieszczką. Jej wizje były bardzo bolesne i tylko czasami rysowała to, co widziała. Nikt jednak nie był do końca pewien, co chciała przekazać. Jest niemową i ma na imię Tereska. Głównie komunikowała się oczami. To było… hm….- Zastanowił się, marszcząc lekko brwi.- To było tak, że patrzył jej pan w oczy i wiedział, co chciała przekazać. To było niesamowite. - Westchnął cicho. Zdecydował się opowiedzieć Morpheusowi o Teresce, ponieważ on również wieszczył. Skoro zdecydowali się iść razem do pubu, to fajnie było wymienić się historiami z życia, prawda? Isaac uwielbiał słuchać ciekawostek wypływający z ust jego rozmówców. Każdy człowiek był ciekawy, oraz wyjątkowy! A i Isaac dużo przeżył, więc i on mógł opowiadać. Wolał jednak słuchać, jeśli tylko miał taką możliwość.
- Cos pana trapi, panie Longbottom? - Zdecydował się zapytać, kiedy skończył papierosa i powoli zbliżali się do pubu. Czasami dobrze było się wygadać komuś obcemu, kto nie będzie oceniał a po prostu wysłucha.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#8
10.05.2024, 22:16  ✶  

—  Zwykle profeci to bardziej przeklęty niż obdarowany rodzaj człowieka. Przepowiednie chcą być słyszane w ten czy inny sposób i nie jest to przyjemne dla wieszcza. Ból, krwawienie, wymioty pojawiają się bardzo często, zwłaszcza przy drastycznych wizjach — mówił o tym tak spokojnie, dopalając papierosa, jakby opowiadał o nowej rabatce z różami szwagierki. — Bogowie upewnią się, że ich wiadomość została przekazana. Przykro mi z powodu twojej przyjaciółki.

Nie brzmiał jak ktoś, kto się naigrywa z tego czy mówi to nieszczerze albo na odczepne. Byli tacy, jak Vakel Dolohov, słynny celebryta magiczny, który zrobił z jasnowidzenia swój czarujący interes i wybił się na nim pośród sobie podobnych. Teraz po jego książki ustawiały się kolejki, a ceny konsultacji odsiewały przeciętnych czarodziejów, pozostawiając jedynie bogaczy. Wątpliwe, aby kiedykolwiek  podważał słuszność i korzyść ze swojego daru. Wielu zresztą podzielało tę opinię. Morpheus zadawał się inny pod tym względem, bardziej melancholijny, nieco zgorzkniały, jakby razem z przedwczesną siwizną, przybyły też troski.

Wyrzucił filtr spalonego papierosa do rynsztoka.

Morpheus nie odpowiedział, pchnął drzwi i wszedł do niezbyt zaludnionego pubu. Podszedł do baru, zapytał Isaaca, co pije, samemu zamówił sobie piwo oraz to, co powiedział mu stażysta Shafiq'a. Albo asystent. Pewnie to drugie. Zapłacił za ich obu, odebrał napoje i usiadł w boksie.

— Nie wiem, czy jest to adekwatne pytanie dla kogoś, kto stracił brata podczas ataku osób bez kręgosłupa moralnego z problemami... — z erekcją, które muszą przed kimś klękać i być pogłaskanymi po główkach — ze sobą podczas Beltane, którego ciało zostało pożarte przez dziwne widma. Oczywiście, że coś mnie trapi. Wielu... cosiów.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#9
12.05.2024, 15:14  ✶  
-Dziękuję.- Odpowiedział uprzejmie, kiedy Morpheus powiedział, że szkoda mu Tereski. Isaac sam nie wiedział, czy dziewczyna była szczęśliwa, czy nie. Czasem wydawała się radosna, a czasem smutna. Jak każdy człowiek. Temat wieszczenia i problemów z nim związanych, bardzo go interesował. Nie znał jednak pana Longbottoma na tyle, żeby zadawać mu otwarte pytania. Może uda mu się coś przemycić podczas rozmowy.
Kiedy weszli do lokalu i Morpheus postanowił zapłacić, Bagshot zaczął oponować. To on zaproponował mu piwo, więc głupio by było, gdyby to jego gość wykładał galeony.
- Podwójną z lodem, ale następną kolejkę stawiam ja, panie Longbottom. W końcu to ja tutaj pana zaprosiłem.- Powiedział, marszcząc w niezadowoleniu delikatnie brwi. Uśmiechnął się zaraz jednak, kiedy dostała do ręki swoją szklankę. Zdjął z głowy kapelusz.- To za spotkanie, panie Longbottom. I za Brenne oraz Erika.- Zaproponował toast i upił łyk. Zajął miejsce na przeciwko swojego rozmówcy. Kapelusz położył sobie na kolanach.
- Panie Longbottom, bardzo mi przykro. - Zawiesił na chwilkę glos, ponieważ nie spodziewał się takiego wyznania. Rozmawiał z wieloma osobami które straciły bliskich i nie było dobrego rozwiązania na to, co należałoby powiedzieć. Każdy człowiek był inny - jedni wymagali pocieszenia, a inni chcieli po prostu móc się wygadać.
- Pańska rodzina od zawsze ryzykowała służąc dla dobra innych. Nie znałem pańskiego brata, ale znam Brenne i Erika. Myśle, że tacy ludzie w ogólnym rozrachunku są zadowoleni jeśli zginą robiąc to, co kochają. To brzmi jak puste frazesy, wiem o tym, ale nie mowie tego dlatego, że wyczytałem to w książkach.- Dodał pospiesznie i spojrzał uważnie na twarz Morpheusa.-Kilka lat podróżowałem po Europie. Napisałem książkę o wpływie nazizmu na świat czarodziejów. Jestem pisarzem, to takie moje hobby. Przeprowadziłem setki rozmów z bohaterami wojennymi, czarodziejami którzy przeżyli holocaust i ryzykowali życiem, żeby bronić innych. Na pytanie, czy nie bali się śmierci, to większość odpowiadała że się bała, ale byliby dumni mogąc zginąć za sprawę. My możemy tego nie rozumieć, bo żyjemy nadal i zostajemy z zadrą w sercu. - Podparł podbródek na dłoni i zerknął w swoją szklankę.- Jesteśmy wściekli. Musimy dźwigać ciężar samotności i echa, które po nich pozostało. Ich już nie ma, nie muszą się o nic martwić, a my do końca życia będziemy mierzyli się z pustka którą w nas po sobie zostawili. To bardzo niesprawiedliwe, to prawda. Ale tak to już jest, jeśli mamy zaszczyt mieć wśród rodziny lub przyjaciół prawdziwych bohaterów.- Napił się.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#10
21.05.2024, 19:41  ✶  

— Za tych, którzy byli w przeszłości, za tych, którzy nadejdą i tych, którzy tkwią pomiędzy, aby mojry dały im wszystkim tyle czasu, ile potrzebują — wzniósł i on toast, szkło brzdęknęło czystym, wysokim dźwiękiem, brzmiącym dla niewprawnego ucha jak kryształ. Morpheus słyszał różnicę, ale nie miała ona dla niego znaczenia; miała dla Antoniusza. Powinien się z nim spotkać, ale nie chciał smucić przyjaciela. Wiedział, że tamten przejrzy jego nastrój na wylot po pierwszych minutach.

— Byłem w szkole, gdy wybuchła wojna mugoli i gdy trwały walki z Grindewaldem. Dziwnie słyszeć o tym, jako o temacie do badań historyków  — stwierdził.— Derwin zginął na służbie, robiąc to, co kochał robić. Nie wyobrażam sobie dla niego lepszej śmierci. — Nie zamierzał opowiadać nieznajomemu o bólu duszy, jaki oczuwał, gdy otwierał oczy. Nikomu nie zamierzał o tym opowiadać. O poczuciu winy, że był daleko i nic nie widział, że nie mógł cofnąć czasu. Złota klepsydra pod ubraniem paliła, brudny sekret. Mógł odmienić losy tego całego Beltane, gdyby tylko był na miejscu. Osiem godzin do tyłu, tyle mógł dla nich zrobić. Lecz jego nie było. Teraz on czuł, że jeśli nadejdzie śmierć, przywita ją jak starą przyjaciółkę. Fragment jego duszy umarł wraz z jego bratem, nawet jeżeli dzieliła ich duża różnica wieku, byli braćmi, z tej samej krwi. Z tej samej ziemi.

— To już drugie z mojego rodzeństwa, które oddało swoje życie za ten kraj. Pierwsza była Aurora, moja starsza siostra, również na służbie. Kiedy nad twoim obiadem wisi miecz Godryka Gryfindora, niejako żyjesz w poczuciu, że twój czas dobiegnie końca prędzej, niż chciałbyś ty i chcieliby twoi bliscy. Sam wierzyłem, że umrę młodo.

Pierwsze oznaki siwizny na jego skroniach zdradzały, że jego plan nieco nie wypalił w takim razie, razem z kurzymi łapkami od śmiechu w kącikach oczu i zmarszczce między brwiami, nadającej mu bardzo poważnego wyrazu twarzy.

— To ciężkie, gdy patrzy się w oczy tych, którzy przeżyli wojnę. Jeszcze gorzej, gdy myśli się o tym i widzi magicznych nazistów i zastanawia się, która z osób, z którymi rozmawiasz na przyjęciu, zamordowała twojego brata. Znasz te twarze, nie wiesz tylko, która to.

Westchnął i pociągnął łyk alkoholu.

— Mroczne tematy. To przez ciekawość badacza, perwersję turpizmu czy współczucie, panie Bagshota?



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Morpheus Longbottom (1980), Isaac Bagshot (2284)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa