• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 14 Dalej »
[22.12.1961] All I want for Christmas is a dragonborn - Mona & Icarus

[22.12.1961] All I want for Christmas is a dragonborn - Mona & Icarus
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#1
30.08.2024, 21:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.09.2024, 21:24 przez Icarus Prewett.)  
Przyjęcia u profesora Slughorna miały w sobie pewien dualizm. Z jednej strony było się dumnym z zaproszenia, bo przecież znaczyło to, że zasłużyło się na to miejsce. Z drugiej, jednak, były to bardzo niezręczne imprezy. Nagle, bowiem, człowiek, musiał być w stanie powiedzieć coś ciekawego przed szkolną śmietanką towarzyską, która lubiła czasem naśmiewać się z niektórych po kątach. A święta... one były jeszcze gorsze. To dlatego, że otrzymywało się przy zaproszeniu mały dopisek, że istniała możliwość wzięcia ze sobą kogoś spoza Klubu Ślimaka. A możliwość oznaczała, że wypadało kogoś zabrać.

Dla Icarusa zaproszenie Mony Rowle powinno było być czymś naturalnym, jak wzięcie oddechu. W końcu kolegowali się od pierwszej klasy. Jednak... kiedy to robił, serce, nie wiedzieć czemu, waliło mu jak oszalałe, dłonie pociły się, w żołądku zaciskał się węzeł, a policzki niemal płonęły. Od czego właściwie? Zażenowania?

Cóż, teraz to już na pewno czuł się zażenowany. Miał spotkać się z nią przed wejściem do komnat, w których miała odbywać się świąteczna zabawa. Icarus czuł się jak idiota, kiedy inni zaproszeni przechodzili obok niego. Niektórzy coś szeptali, ale nie mógł wiedzieć, czy było to o nim, czy nie.

Jeszcze odruchowo przeczesał palcami włosy. Użył do nich kosmetyku od Potterów, lakieru. Przez to były dziwne w dotyku, ale ładnie układały się do tyłu. Były co prawda trochę przydługie, jego ojciec by powiedział, że nawet nieporządne, ale nie wyglądały źle. Miał też na sobie szatę wyjściową, którą oddał mu kiedyś Basil. Leżała całkiem nieźle, szczególnie, że udało się ją nieco skrócić.

Icarus i teraz się stresował. Mona miała przyjść za chwilę. Przecież często normalnie rozmawiali na korytarzu. Czemu zjadały go nerwy właśnie teraz? A jednak, wydawało mu się, nie wiedzieć czemu, że tragedią by było, gdyby uznała, że źle wygląda. Dlaczego mu na tym zależało? Przecież to była zupełna głupota. A jednak, działał dziwnie irracjonalnie. Na przykład zjadł przed wyjściem ze cztery miętówki, żeby jego oddech na pewno dobrze pachniał. Wystarczyłaby przecież jedna! Do czego mu była ta pewność? No i były też te głupie myśli o tym, że mógłby na przykład odgarnąć rudy kosmyk włosów z czoła Mony. Wyobrażenie jej uśmiechu, natomiast, wywoływało automatycznie jego własny uśmiech, taki lekki, połączony z dziwaczną falą ciepła.

Cóż, nie było teraz odwrotu. Nie mógł uciec, więc pozostawało mu po prostu czekać.

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#2
31.08.2024, 12:05  ✶  
Mona Rowle starała się uspokoić oddech, stojąc przed drzwiami i po raz kolejny poprawiając spinkę w swoich włosach. Naprawdę nie wiedziała, dlaczego się tak denerwuje. Właśnie miała udać się na przyjęcie świąteczne u profesora Slughorna, na które zaprosił ją Icarus… Icarus, który, tylko Rowena Ravenclaw mogłaby wiedzieć, dlaczego – zaprosił właśnie ją.

Myślała, zastanawiała się, analizowała wciąż jedno i to samo od wielu godzin, a nawet na myśl o towarzystwie jej przyjaciela, który dotąd był jej azylem od tego typu spraw, nie mogła pozbyć się ciążących nad niej, niczym kat nad skazanym, myśli. Sytuacja przerosła ją już dawno temu, a ona odwlekała stale nieuniknione, wiedząc, że topór i tak prędzej czy później zawiśnie niebezpiecznie nisko nad karkiem. Kwestią czasu było to, kiedy ustosunkuje się względem Icarusa Prewetta –  chłopaka, który do tego dnia pozostawał dla niej zagadką.

Mona znieruchomiała. Źle, pomyślała. Tak, zdecydowanie kwestią czasu było, kiedy ustosunkuje się względem własnych uczuć wobec niego.

Spojrzała na zegarek na jej nadgarstku, a migotający wyświetlacz uświadomił ją, jak późna była pora. A jednak, myśl o tym przyjęciu sprawiała, że miała ochotę przemieścić się gdzieś daleko — najlepiej do rezerwatu smoków w Walii, gdzie mogłaby zająć się czymś ciekawszym niż rozmowy o eliksirach i polityce czarodziejskiej. Bogowie, co jeśli Icarus zacznie znowu wytykać jej wiarę w ludzi-smoków z czasów rzymskich?

Przestąpiła z nogi na nogę, przypominając sobie, dlaczego właściwie się zgodziła. Mona zapadłaby się pod ziemię, gdyby Icarus jakimś sposobem dowiedział się, że tego dnia przez dłuższy czas stała bezradnie przed swoją skrzynią. Nigdy nie była dobra w wybieraniu strojów na tego typu przyjęcia (czyli jakich?), a teraz, kiedy miała pojawić się u jego boku (jako kto?), wydawało jej się to jeszcze trudniejsze. Przeglądała swoje rzeczy, zastanawiając się, czy w ogóle posiada coś odpowiedniego. Ostatecznie zdecydowała się na prostą, ciemnozieloną suknię — nie była zbyt krzykliwa, co jej odpowiadało, ale miała coś, co nadawało jej charakteru: delikatne hafty smoków na mankietach i przy dekolcie. To był jej mały kompromis między tym, co od niej oczekiwano jej zdaniem, a tym, co naprawdę kochała.

Bo to przecież tylko Icarus, pomyślała z niechęcią do samej siebie. Prewett zawsze potrafił namówić ją na rzeczy, których normalnie by nie zrobiła. A jednak teraz czuła coś więcej niż tylko irytację na myśl o przyjęciu. Było tam coś, co ją ekscytowało — spojrzenie ciepłych brązowych oczu, może uśmiech? Jego kolejny wykład o prawie rzymskim? Ostatnia myśl sprawiła, że poczuła się dziwnie nieswojo.

Kiedy dotarła na miejsce, dostrzegła go, jak stał, poprawiając włosy. Rozejrzała się i ujrzała innych uczniów, którzy raz za razem wypełniali salę przed nimi. Nie spóźniła się więc! Zbliżyła się do Icarusa i zatrzymała na moment. Potem spojrzała na niego z lekko uniesioną brwią i powiedziała z półuśmiechem, nie mogąc powstrzymać się przed drobną zaczepką:

— Wiesz, Icarus, przy całym szacunku do twojego gustu, jeśli kiedykolwiek znowu zaprosisz mnie na coś takiego, to przysięgam, że następnym razem przyjdę w szacie do opieki nad smokami – mruknęła do niego, choć w jej tonie dało się usłyszeć ciepło. – Ale skoro już tu jestem, to przynajmniej mam towarzystwo, które nie próbuje mnie zabić płomieniami. Ale jeśli ktoś wspomni o eliksirach, zamierzam po prostu zniknąć przy pierwszej lepszej okazji. Czy ja chcę w ogóle wiedzieć, co mnie czeka w środku?

W jej oczach błyszczało coś więcej. Może ciekawość, może oczekiwanie na to, co przyniesie ten wieczór... Może coś, czego sama jeszcze nie potrafiła nazwać.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#3
31.08.2024, 16:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.09.2024, 21:24 przez Icarus Prewett.)  
Kiedy zauważył Monę, przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Zaschło mu w ustach i przez chwilę w jego myślach krążyło jedno zdanie: „Ale ona jest piękna”. Była na pewno obiektywnie ładna. Icarus wiedział, że niektórzy oglądali się za nią. Słyszał raz w pokoju wspólnym Slytherinu, jak jeden chłopak mówił, że by ją „wyrwał”. Doskonale pamiętał swoje poczucie wściekłości na te słowa. Mony się nie wyrywało. Nie była jakimś trofeum do zdobycia dla kolejnego szkolnego dręczyciela. Ani dla nikogo. Oni nie znali jej, nie wiedzieli nic o jej zainteresowaniu głupimi teoriami spiskowymi ani o tajnikach opieki nad smokami, o których tyle rozprawiała. Ale tak, była również piękna, szczególnie w tej zielonej sukni. Icarus czuł się jak kretyn w swojej szacie po starszym bracie.

– Myślę, że... – zaciął się na chwilę. O czym właściwie myślał? Czuł się przecież, jakby jego głowa była zupełnie pusta. – Myślę, że ktoś raczej wspomni o eliksirach.

To zabrzmiało tak niezręcznie, że miał ochotę zapaść się pod ziemię. A przecież byli w lochach! Dało się być jeszcze bardziej pod ziemią w tym zamku?

– Ale nie martw się, głównie się tu rozmawia o tym, czego to nie robią nasze rodziny. Ja musiałem kiedyś na przykład opowiadać o naszych abraxanach. Trochę nazmyślałem, ale brzmiało to dostatecznie dramatycznie, że mi uwierzyli – powiedział cicho, żeby wchodzący na przyjęcie uczniowie nie usłyszeli o jego małym kłamstwie.

Icarus zorientował się tym samym, że musieli już wchodzić do środka. Z wahaniem nadstawił ramię, żeby Mona je złapała. Był to dżentelmeński gest. Chciał wydawać się dobrze wychowany. Przypominał sobie przy tym, jak jego ojciec zachowywał się na bankietach. Miał pewność siebie, szarmanckość i niewymuszoną lekkość w ruchach. Icarus nie potrafił dorosnąć do tego ideału, ale starał się.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#4
31.08.2024, 20:23  ✶  
Ożywiła się na wzmiance o abraksanach, a jej umysł powędrował do tego, czego ostatnio nauczyła się o tych stworzeniach. Ledwo te słowa miały opuścić jej usta, poczuła, jak ogarnia ją lekkie zażenowanie. Znowu to robię, pomyślała, czując, jak rumieniec próbuje wpełznąć na jej policzki. Jakby nie mogła powiedzieć czegoś normalnego, choć raz nie nawiązując do żadnych przeklętych stworzeń, którymi obsesyjnie się interesowała.

Mogła tylko mieć nadzieję, że Icarus nie będzie miał jej serdecznie dość. Dlaczego akurat tego wieczoru zaczęła się martwić tym, że jej gadanie mogłoby mu przeszkadzać? Zwłaszcza kiedy Mona potrafiła cały czas nawijać o latających gadach? Nie żeby wcześniej odniosła takie wrażenie, że go to nudziło, a wręcz przeciwnie — uwielbiała czuć tę znajomą swobodę, kiedy była w jego towarzystwie. A to, że te momenty należały głównie do tych, kiedy któreś z nich mówiło o swoich jakże wąskich dziedzinach zainteresowań, było zupełnie inną kwestią.

Mona przez moment zatrzymała na nim wzrok dłużej niż zwykle, czując coś dziwnego – mieszaninę ciepła i niepewności. Czy Icarus Prewett zawsze wyglądał tak dobrze? Stał wyprostowany i pewny siebie, pewnie na takich przyjęciach musi się czuć, jak ryba w wodzie. Coś w nim było innego tego wieczoru. Jego ciemne oczy wydawały się głębsze, bardziej skupione, a uśmiech – choć lekki – dodawał mu pewności siebie, której wcześniej nie zauważała. Szata, choć widziała go w niej pierwszy raz, leżała na nim wyjątkowo dobrze. Poczuła dziwne zdziwienie, że zwraca na to uwagę. Przecież zawsze byli znajomymi, a jednak teraz, w tym półmroku lochów, Icarus wyglądał inaczej.

Pewniejszy siebie, spokojniejszy. Nagle jego obecność stała się bardziej wyrazista, jakby dostrzegała w nim coś, czego wcześniej nie chciała zauważyć. Czy Icarus zawsze się tak czesał? Ze swoimi czarnymi włosami, które sprawiały, że miała ochotę—

Odpowiedź wyrwała ją nagle, a do tego, kiedy chłopak zaoferował jej swoje ramię, poczuła jej policzki natychmiast pokrył ciemny róż, dający się we znaki piekielnym uczuciem gorąca.

— Nie znam bardziej dramatycznej osoby od ciebie, Icarusie — odpowiedziała, obejmując dłonią jego ramię, aby nie mógł ewentualnie zobaczyć tego, że się zarumieniła. Zrobiła to na tyle szybko, że ruch wydawał jej się zbyt gwałtowny, pozbawiony gracji czy też delikatności. Chociaż przez chwilę pomyślała o tym, że jego dżentelmeński gest raczej był miłym kontrastem do wyniosłości innych chłopaków, których zdążyła poznać w swoim życiu.

— Jeśli chodzi o profesora Slughorna, to dlaczego mam wrażenie, że i tak nie zauważyłby nawet, gdybyś zamiast o abraksanach mówił o jakichś kompletnie wymyślonych rzeczach, byleby brzmiało to dostatecznie ekscytująco?

Jej spojrzenie powędrowało na chwilę ku innym uczniom, których mogła jedynie kojarzyć z widzenia. Nagle wizja chwili pozostawiona samą na pastwę losu wśród obcych jej ludzi wydawała się koszmarna. Wywołało to u niej kurczowy zacisk dłoni na ramieniu Icarusa, dla upewnienia się, że była względnie bezpieczna.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#5
01.09.2024, 09:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.09.2024, 21:26 przez Icarus Prewett.)  
Owszem, Icarus był niezwykle dramatyczną osobą. Gdyby Hogwart miał kółko teatralne, zostałby z niego wyrzucony za zbyt duże zaangażowanie w takie przedsięwzięcie. Potrafił cytować z pamięci „Eneidę” i wiersze Horacego, a poza tym, był zdania, że wprowadzenie ponownie chóru jako postaci w teatralnych przedstawieniach było najlepszym możliwym pomysłem. Poza tym, choć nigdy by tego nie przyznał, szczególnie jako nastolatek, lubił robić z siebie męczennika, przynajmniej we własnej głowie. Kiedy inni uczniowie krzyczeli za nim na korytarzu i przezywali go od „kujona” lub później „bękarta”, on wyobrażał sobie, że Cezar musiał przeżywać to samo, gdy cały Senat był przeciwko niemu. A jednak stał się wielki, zapamiętany. Była to w pewnym sensie wielka inspiracja.

– Być może masz rację co do profesora, ale przychodzę już na te przyjęcia od kilku lat i kończą mi się tematy. Może teraz zaczepi ciebie? – uśmiechnął się.

Właściwie, mógł się też pochwalić Basilem. W końcu szedł na szkolenie do Munga, to była wielka duma dla rodziny. Gdyby relacje między braćmi były gorsze, Icarus byłby zazdrosny i wściekły, ale nie znajdował w sobie żadnego z tych uczuć. Kochał brata i cieszył się z tego, że mu się udało.

Icarus wziął głęboki oddech i wszedł do komnat. Natychmiast przytłoczyła go ilość ludzi. Profesor już rozmawiał z innymi uczniami, zadowolony z tego, że mógł być gospodarzem takiej imprezy. Wiele osób też spojrzało na Icarusa i Monę, po czym zaczęli o czymś szeptać. Chłopak chciał już zawrócić i zwiać do pokoju wspólnego lub do biblioteki, by zaszyć się gdzieś z książką. Tyle, że nie chciał wyjść na durnia w oczach Mony. To naturalne, pomyślał, że zależy mi na opinii moich przyjaciół.

– Może... um... chcesz coś do picia? – zapytał niepewnie. Wtedy właśnie przyszedł do nich jeden z uczniów, którzy co prawda nie byli zaproszeni, ale pełnili role kelnerów. Ten miał w ręku tacę z kieliszkami z ponczem. – Dzięki – Icarus wziął jeden kieliszek dla siebie. A może powinien najpierw wziąć dla Mony, a potem dla siebie? Cóż, wszystkie lekcje etykiety poszły do diabła.

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#6
01.09.2024, 15:53  ✶  
Mona poczuła nieprzyjemne ukłucie zazdrości, gdy słowa Icarusa wbiły się w jej świadomość niczym nieproszeni goście. „Przychodzę już na te przyjęcia od kilku lat” – zabrzmiało w jej głowie echem. Więc to nie była jego pierwsza taka impreza, ani pierwszy raz z towarzystwem. Powoli odetchnęła, starając się zachować spokój, choć nieprzyjemna nuta zazdrości zaczęła w niej kiełkować.

Kim była ta osoba, która poprzednio szła u jego boku? Czy Mona miała nawet odwagę spytać?

Otóż nie. Nie miała. Ale myśl, że mogła być tylko kolejną osobą na liście, tylko koleżanką, sprawiła, że poczuła nieoczekiwany ucisk w żołądku.

– Od kilku lat mówisz? – rzuciła z ciepłych uśmiechem, mimo tego, że jej myśli ciągle wracały do tego, co wcześniej powiedział. — Masz dla mnie jakieś mądre rady? Jak przeżyć to przyjęcie, skoro ty już jesteś weteranem tych spotkań? Cóż, mam nadzieję, że nie zapyta mnie o smoki... bo wtedy nikt już nie będzie mógł się stąd wydostać przez najbliższe dwie godziny – dodała.

Bogowie, czy ja zawsze muszę tyle gadać?, pomyślała, nerwowo poprawiając fałdę sukni.

Przez chwilę przygryzła wargę, spoglądając na tłum wokół nich. Ta myśl, że profesor Slughorn mógłby wyciągnąć z niej cokolwiek, sprawiała, że miała ochotę walnąć głową w ścianę.

Kiedy Icarus zapytał, czy chciałaby coś do picia, przyjęła kieliszek od kelnera bez słowa. Zerknęła na grupkę uczniów, która właśnie przeszła obok nich, śmiejąc się między sobą. Powoli zaczynało się robić tłoczno, a Mona czuła narastające napięcie. Zdecydowanie nie była przyzwyczajona do tego typu imprez, a liczba nieznajomych twarzy przyprawiała ją o lekki dyskomfort.

– A może rozpoznajesz tu kogoś ze swoich znajomych? – zapytała, zerkając w jego stronę.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#7
01.09.2024, 16:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.09.2024, 21:26 przez Icarus Prewett.)  
Przez ostatnie lata Icarus nie miał żadnego problemu ze znalezieniem kogoś na przyjęcie. Zawsze brał Basila, mimo, że obaj byli prymusami z eliksirów, których profesor Slughorn nie omieszkał zaprosić do swojego elitarnego klubu. Jednak dzięki temu nie musieli kombinować. A teraz, gdy Icarus został w szkole sam, musiał zabrać kogoś innego. Czasami nawet zastanawiali się z bratem, czy nie zabrać jakiś dziewczyn, ale nie mieli na to weny. I... obawiali się odrzucenia, jako, że jeden z nich był chorowity, a drugi pasjonował się historią i nie potrafił latać na miotle.

Właściwie to, że Icarus zaprosił Monę było pierwszym razem, gdy zdobył się na odwagę, by zaprosić dziewczynę... właściwie gdziekolwiek. Normalnie spotykali się na korytarzu lub w Wielkiej Sali. To było prawie jak randka. Icarus nie wiedział, czy mógł w ogóle o tym myśleć w takich kategoriach. Przecież na pewno Mona tak nie uważała.

– Myślę, że będzie zachwycony rozmową o smokach. To temat, o którym można słuchać godzinami, szczególnie, jak ty o nim opowiadasz – powiedział trochę bezmyślnie, bo zaraz zorientował się, jak zabrzmialy jego słowa i oblał go rumieniec. – Znaczy... to o tobie dobrze świadczy. Mogłabyś kiedyś zostać jakąś nauczycielką, czy coś...

Był w tym beznadziejny. Niezręczny i spięty. Zestresowany. A po pytaniu o jego znajomych, zupełnie miał ochotę stąd zwiać. To było miejsce, gdzie jego szkolni dręczyciele zyskiwali nowy materiał do żartów na jego temat. Już miał udzielić jakiejś wymijającej odpowiedzi, ale uratował go profesor Slughorn, który podszedł do nich z szerokim uśmiechem.

– Icarusie, cieszę się, że przyszedłeś. I widzę tutaj panienkę Rowle? – przywitał się z nimi nauczyciel eliksirów. – Polecam wam ciasto dyniowe, w kuchni przeszli samych siebie.

Icarus pokiwał głową. Na razie zbyt ściskało go w żołądku, żeby jeść jakieś ciasto. Choć z drugiej strony, można było też zajadać stres. Cóż, każdy sposób był dobry...

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#8
01.09.2024, 18:41  ✶  
Czy on właśnie... mnie skomplementował?

Przez chwilę zupełnie nie wiedziała, jak zareagować. Icarus Prewett, pewny siebie geniusz, którego wiedza i talent wydawały się zbyt wielkie na ten świat, naprawdę myślał, że ona potrafi mówić o smokach w sposób, który mógłby kogoś zachwycić? Tego wieczoru Mona Rowle zdążyła zarumienić się już milion razy. Na początku Icarus nonszalancko zaproponował jej swoje ramię. Zwykle nie reagowała w ten sposób, ale myśl o tym, że mogłaby stać się nagle centrum uwagi, wywołała w niej ciepło, które powędrowało na jej twarz. Jednak w tamtym momencie nawet nie zauważyła rumieńca na polikach chłopaka, bo jego słowa wywołały identyczną reakcję na jej twarzy.

Dla Mony smoki były właściwie wszystkim. Były jak dom, marzenie, coś, co towarzyszyło jej od zawsze. Kiedy Icarus powiedział, że mogłaby zostać nauczycielką, jej serce zabiło mocniej. Może nie był z nią szczery… Ale dlaczego miałby mówić coś, co mogła usłyszeć tylko ona? Mimo kłębka nerwów, jakim była, to w tamtym momencie wiedziała, jak wiele dla niej znaczą te stworzenia i jak ciężko było jej przekazać innym swoje uczucia. A gdy Icarus mówił takie słowa, złożył w całość coś, co dla niej było już od dawna na wyciągnięcie ręki, ale zawsze wydawało się nieosiągalne.

– Och... – wykrztusiła. — Dziękuję, to... miłe. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek potrafiłabym być nauczycielką...

Mona poczuła, jak jej twarz stała się jeszcze bardziej czerwona. Próbując za wszelką cenę odzyskać choć odrobinę opanowania, posłała mu delikatny uśmiech. Nie minęło wiele czasu, a profesor Slughorn rzeczywiście do nich podszedł, z uśmiechem tak szerokim, jakby miał właśnie przed sobą dwie najcenniejsze perły swojego klubu. Starała się zachować spokój, ale gdy tylko zwrócił na nią swoją uwagę, poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej. Znowu.

— Profesorze Slughorne! Co za niespodzianka — wymusiła na swojej twarzy uśmiech. Niespodzianka? On dosłownie jest gospodarzem, głupia. Dlaczego się tak denerwuję? Icarusie, coś ty ze mną zrobił?

Lecz Mona kontynuowała dalej:

— Ciasto dyniowe brzmi naprawdę przepysznie, z pewnością go skosztujemy.

— Słyszałem, że masz niesamowitą wiedzę na temat smoków. Czy mogłabyś kiedyś opowiedzieć mi więcej o tym, co cię fascynuje w tych stworzeniach? Zawsze chciałem zrozumieć, co tak bardzo przyciąga młodych czarodziejów do tych... jak to się mówi? Krwiożerczych bestii? — Profesor zawołał z radosnym błyskiem w oku. Jego słowa wywołały u Mony mieszankę dumy i zażenowania. Uśmiechnęła się nieśmiało, czując na sobie spojrzenie Icarusa.

— Oczywiście
– odpowiedziała zaskakująco cicho, jakby nagle zabrakło jej odwagi. – Chętnie opowiem, jeśli tylko będzie okazja. Może... w mniej formalnych okolicznościach?

Profesor roześmiał się serdecznie, poklepał ją po ramieniu i pokiwał głową z aprobatą. Mona odetchnęła, gdy tylko profesor odszedł, jednak czuła, że jej policzki jeszcze przez chwilę pozostaną lekko zaróżowione.

— Powiedziałam coś głupiego, prawda?
– szepnęła w jego stronę, uśmiechając się z zakłopotaniem.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#9
01.09.2024, 22:15  ✶  
Jego zdaniem Mona byłaby wspaniałą nauczycielką. Miała w sobie niewymuszony urok i życzliwość w stronę innych. Kiedy się uśmiechała, rozświetlała całe pomieszczenie, kiedy się śmiała, nie dało się nie zaśmiać razem z nią, a kiedy mówiła, nie tylko umysł, lecz i serce słuchały jej słów. Nawet jak gadała głupoty o smoko-ludziach czy wampirach w starożytnym Rzymie. Mogłaby opowiadać o tym, co jadła na śniadanie, a Icarus by słuchał tego jak najpiękniejszej pieśni. Dlatego byłaby świetną nauczycielką. Na pewno inni mieli tak samo, gdy jej słuchali.

Kiedy rozmawiała ze Slughornem, odrobinę odpłynął. Zagapił się na nią, w szczególności na jej usta. Nawet o niczym szczególnym wtedy nie myślał. Zdarzało mu się czasem tak odpływać. Gdy długo się uczył, odkrywał, że przez kilka minut wpatrywał się w losowe słowo na stronie podręcznika. Bywało tak również na lekcjach, szczególnie na transmutacji, kiedy wpadał w taki stan, że przestawał na chwilę słuchać. A usta Mony były po prostu... punktem. Losowo wybranym.

Chciałbym ją pocałować, naszła go nagle myśl i natychmiast odwrócił wzrok od przyjaciółki. Poczuł falę wstydu i którą na szczęście ukrył za szybkim uśmiechem w stronę profesora. Dobrzy bogowie! To była jego przyjaciółka. A myśl o pocałowaniu jej była natrętna. Już od jakiegoś czasu powracała w najmniej odpowiednich momentach.

Chyba Slughorn tego nie dostrzegł, chociaż... skąd Icarus mógł to wiedzieć? Dlatego dopiero chwilę po tym jak profesor odszedł, trafiło do niego pytanie Mony.

– Um... Nie, myślę, że po prostu jeszcze z nami pogada, kiedy już nie będzie nowych gości do witania – stwierdził, choć było to coś oczywistego. – Nie martw się. Wyglądał na skłonnego do rozmowy o smokach. Ciekaw jestem jego reakcji na istnienie smoczych ludzi. Jak ich tam nazywałaś? Drakoni? – spytał zaczepnie.

Oj, to był temat rzeka. Normalnie by powodował między nimi jakiś konflikt, ale on to skrycie lubił. Przekomarzanie się, ale w ich własnej bezpiecznej strefie. On lubił, jak ona się irytowała, próbując udowodnić istnienie tych zmyślonych stworzeń, a ona czerpała satysfakcję z tego, że zaczynał przytaczać kroniki i podstawy nauk historycznych (przynajmniej tak się Icarusowi wydawało). Te rozmowy były też ich mechanizmem obronnym. Raz kiedy Mona była smutna po jakimś oblanym teście, Icarus napisał dla niej krótki łaciński wierszyk o smoczym człowieku. Może go nie rozumiała, ale inaczej nie potrafił rymować. W każdym razie, kończył się słowami "non sum", co wywołało wtedy śmiech jego przyjaciółki.

Teraz Icarus widział, że była niepewna. Sądziła, że sobie nie radziła, ale to nie była prawda. Dla niego była najlepszą osobą, którą mógł tu zabrać. Mimo, że był zestresowany, nie wyobrażał sobie zaprosić żadnej innej dziewczyny. Ani chłopaka (może poza Basilem, ale tylko dlatego, że domyślnie Icarus był tchórzem). Dziwił się Monie, że nie wierzyła w siebie, bo była przecież wspaniała. Coś mu podopowiadało, że pragnął przekonać ją o tym fakcie, udowadniać jej to każdego dnia.

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#10
01.09.2024, 23:45  ✶  
Tylko pytanie o smoki (a raczej jej… dość wątpliwą ludzką odmianę?) było jak idealna iskra, która mogła wywołać w Monie tę konkretną reakcję. Jej obawy, wszystko, co zaprzątało jej myśli do tej pory, ulotniły się w jednej chwili, ustępując miejsca tej dziwnej pasji, której obowiązkiem wydawało się bronić. W mgnieniu oka wszystkie jej wcześniejsze wątpliwości – o to, jak wygląda, co Icarus inni o niej pomyślą – przestały mieć znaczenie.

Dragonborni.

Icarus Prewett sam wywołał wilka z lasu. To była jego wina.

Bo wtedy zaczął się małpi gaj.

— Dragonborni, Icarusie
— prychnęła Mona, unosząc brwi. — I jestem absolutnie pewna, że profesor Slughorn o nich słyszał! Jak ja ich tam nazywałam? Pragnę ci przypomnieć, że za każdym razem używam sprawdzonego słownictwa, potwierdzonej i oficjalnej definicji, którą ty zdajesz się ignorować? Drakoni, czyli osoby, które posiadają umiejętności zmiennokształtne. A dragonborni, na których się powołujesz, mój drogi, dobrze wiesz, a może właśnie nie chcesz wiedzieć—! To zupełnie inna sprawa! Kiedyś istnieli i pomagali władać w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Jak na kogoś, kto para się niesamowicie ogromną wiedzą na ten temat, zdajesz się być równie wielkim ignorantem? A może to kwestia tego, że bardzo starasz się nie dopuścić do siebie myśli, że mogę mieć rację? Bo Icarusie, kiedyś musisz mi ją przyznać! Dowody naukowe…

Liczne dowody naukowe, opierające się głównie na niszowych mugolskich magazynach, które znalazła w podejrzanym sklepie spożywczym. I to w takiej części miasta, na tyle szemranej, że żadna dobrze urodzona pannica z domu Rowle nigdy nie powinna się zapuszczać. Ale to nie miało znaczenia. Liczyła się pewność siebie, z jaką głosiła swoje teorie!

Mona wręcz miała ochotę warknąć. Co za uparty ignorant! Z pewnością Icarus będzie kiedyś powodem przez który eksploduje i zrówna mury Hogwartu z ziemią.

Jak on mógł tak beztrosko uśmiechać się, gdy ona próbowała udowodnić swoją rację? I jeszcze na dodatek ten jego uśmiech... Nie mogła oderwać od niego wzroku. Ten słodki, pewny siebie uśmiech, który – choć doprowadzał ją do szału – był jednocześnie powodem, dla którego miała ochotę wyrzucić całą swoją złość za okno.

Ale Icarus, z tym swoim niezmiennym spokojem i uśmiechem, zdawał się tylko czekać na jej reakcję, jakby to była jego ulubiona rozrywka. Doprowadzi mnie kiedyś do szału, ten mój przystojny drań, pomyślała, a jej serce biło w rytm gniewu. Jej drań? Przystojny?

W tamtej nawet nie starała się być cicho. Czy Mona Rowle czuła, że każda chwila spędzona z Icarusem sprawiała, że mniej obawiała się tego przyjęcia i sztywnych zasad? Czy wiedziała, że w jego towarzystwie te reguły zdawały się odrobinę mniej istotne?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Icarus Prewett (3784), Mona Rowle (3835)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa