10.09.2024, 22:23 ✶
To miał być wielki dzień. Powietrze w kamienicy Prewettów aż pulsowało od napięcia. Icarus chciał, żeby wszystko było perfekjcyjne. Mimo protestów Eustachii, pomógł jej z nakrywaniem do stołu i przygotowywaniem kolacji. Ubrał się też elegancko: w swój najlepszy garnitur. Był również idealnie uczesany, a jego buty aż lśniały od czystości.
Okazja była nader ważna. Ojciec miał poznać Monę. Kiedy Icarus powiedział mu o swojej szkolnej sympatii, Dedalus od razu zaproponował, żeby przyszła na kolację. Ucinał również wszystkie próby dalszej rozmowy o dziewczynie tekstem, że musiał ją poznać osobiście. Cóż, Icarus był pewny, że ojciec będzie zachwycony Moną. Była przecież wspaniała, inteligentna, oczytana i obdarzona niesamowitym poczuciem humoru (nie mówiąc o jej zjawiskowej urodzie).
Tego wieczoru byli sami z ojcem. Elise wyjechała razem z Electrą, a Basil miał wieczorne zajęcia w Mungu. Icarus cieszył się z tego faktu. Nie chciał dodatkowych śmiechów ze strony rodzeństwa ani krzywych spojrzeń macochy. W dodatku mógł w spokoju pokazać Monie bibliotekę i wszystkie rzymskie bibeloty, które posiadał. Jego największą dumą była moneta z czasów wczesnego cesarstwa, mająca świetnie zachowany wizerunek cesarza Klaudiusza. I nie był on tam żadnym dragonbornem!
Siedział w salonie jak na szpilkach, razem z ojcem, który spokojnie czytał Proroka Codziennego. Dla Dedalusa to chyba nie był aż taki stres. A kiedy rozległo się pukanie do drzwi, Icarus zerwał się na równe nogi, niemal przewracając fotel.
– To pewnie ona – powiedział cicho, ale nie bez ekscytacji. – Mam jej otworzyć sam czy podejdziemy razem?
Ważne było przecież decorum, dobre wychowanie. Ojciec zawsze to podkreślał. A i teraz wydawał się stoicki i dostojny. Zapewne oczekiwał od Icarusa tego samego, jednak ten był zdecydowanie zbyt podekscytowany i zestresowany, żeby zachowywać się jak Dedalus Prewett.
Okazja była nader ważna. Ojciec miał poznać Monę. Kiedy Icarus powiedział mu o swojej szkolnej sympatii, Dedalus od razu zaproponował, żeby przyszła na kolację. Ucinał również wszystkie próby dalszej rozmowy o dziewczynie tekstem, że musiał ją poznać osobiście. Cóż, Icarus był pewny, że ojciec będzie zachwycony Moną. Była przecież wspaniała, inteligentna, oczytana i obdarzona niesamowitym poczuciem humoru (nie mówiąc o jej zjawiskowej urodzie).
Tego wieczoru byli sami z ojcem. Elise wyjechała razem z Electrą, a Basil miał wieczorne zajęcia w Mungu. Icarus cieszył się z tego faktu. Nie chciał dodatkowych śmiechów ze strony rodzeństwa ani krzywych spojrzeń macochy. W dodatku mógł w spokoju pokazać Monie bibliotekę i wszystkie rzymskie bibeloty, które posiadał. Jego największą dumą była moneta z czasów wczesnego cesarstwa, mająca świetnie zachowany wizerunek cesarza Klaudiusza. I nie był on tam żadnym dragonbornem!
Siedział w salonie jak na szpilkach, razem z ojcem, który spokojnie czytał Proroka Codziennego. Dla Dedalusa to chyba nie był aż taki stres. A kiedy rozległo się pukanie do drzwi, Icarus zerwał się na równe nogi, niemal przewracając fotel.
– To pewnie ona – powiedział cicho, ale nie bez ekscytacji. – Mam jej otworzyć sam czy podejdziemy razem?
Ważne było przecież decorum, dobre wychowanie. Ojciec zawsze to podkreślał. A i teraz wydawał się stoicki i dostojny. Zapewne oczekiwał od Icarusa tego samego, jednak ten był zdecydowanie zbyt podekscytowany i zestresowany, żeby zachowywać się jak Dedalus Prewett.