• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
31.08 okolice Yr Yagwrn - Nie wmawiaj mi, że Cię nie mogę zjeść [Doppelganger]

31.08 okolice Yr Yagwrn - Nie wmawiaj mi, że Cię nie mogę zjeść [Doppelganger]
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#1
07.10.2024, 09:36  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2025, 23:21 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Anthony Shafiq - osiągnięcie Bajarz I
Rozliczono - Ambroise Greengrass - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic IV

31.08

las w okolicach Yr Yagwrn, walijskiego miasteczka znajdujące się niedaleko siedziby rodowej Yaxley'ów

Krew z krwi. Ciało z ciała. Byliśmy wtedy tylko we dwoje, moja piękna, silna siostro. Byliśmy wtedy we dwoje i nie wiesz nawet jak bardzo żałuję, że ten czas już przeminął. Że nie miałem zębów, które mogłem wbić w Twe pomarszczone wspólną wodą pogięte ciałko, miękkie chrząstkami, serce tak pospiesznie łopoczące, tak proste do przełknięcia. To nic siostro. Teraz mam zęby, a Twoje serce zabije szybciej dla mnie po raz ostatni.

Koszmary uspokoiły się, Thoran coraz rzadziej pojawiał się w okolicy, w przeciwieństwie do utyskiwań mniej lub bardziej znajomych Geraldine person. Przeprowadzone śledztwo utknęło w martwym punkcie, a wszelkie przestrogi i wzbierające obawy zdawały się blaknąć, jak dogasające sierpniowe słońce. I wtedy przyszedł list,  który postawił na alarm łowczynię, który wsunął w jej dłonie oręż nim w ogóle zdążyła pomyśleć. Dostarczona karta ociekała butą i bezczelnością tego, który namieszał jej w głowie i nękał angielskich magów od miesięcy. List nie był od Bagshota, który chyba nigdy nie zwracał się do ludzi pełnym imieniem, nie podpisywał się pod swoimi listami. Wskazanie na uciekający czas i zaskakująco dokładna lokalizacja potencjalnego miejsca konfrontacji tylko potwierdzała podejrzenie o pułapce, która została na nią zastawiona. Nie czekając długo Geraldine zebrała drużynę zaufanych jej osób, rozdzieliła obowiązki i ruszyła na łowy...

***

Słońce powoli chyliło się zachodowi, las był wilgotny niedawnym deszczem, heroldem nadchodzącej jesieni. Pomiędzy drzewami powoli zaczęła podnosić się mgła, a ptaki... ptaki były jakieś ciche, dając prym odgłosom pieszej wędrówki czwórki śmiałków poszukujących miejsca wskazanego przez podejrzaną korespondencję.

Mapa niestety nie była aż tak dokładna, jak początkowo się wydawało. Pierw musieli odnaleźć się w lesie, a potem zaczęli kluczyć, szukając charakterystycznych punktów i drzew, które mogłyby być odwzorowane przez tego, który narysował dla nich te wskazówki. W końcu udało się, choć nie była to wielka kamienna ściana z otwartymi wrotami, jak do kopalni. Raczej nierówność terenu z wlotem przypominającym przerośnięte wejście do studzienki kanalizacyjnej w mugolskich przestrzeniach Londynu. Byli pewni, że tu już przechodzili kilka razy, ale w końcu, może przypadkiem, ktoś spojrzał i zobaczył że nawis trawy z pochyloną smutnie sosną, której korzenie pozornie bezładnie wisiały w powietrzu jakby zaraz drzewo miało się obalić na leśne poszycie, skrywa tak na prawdę przejście. Po rozsunięciu splątanych gałęzi i traw, po wygięciu drewnianych, korzennych krat i wysłaniu do środka magicznego snopu światła, z ulgą mogli stwierdzić, że niewielki tunel szybko się rozszerza, a żadne z nich nie będzie mieć problemu, by wejść głębiej.

To był ostatni moment by ustalić szyk, przypomnieć sobie taktykę. To był ostatni moment, nim znikną dla świata bez gwarancji powrotu na powierzchnię. Według słów listu i przeczucia Geraldine - Thoran, ten który podawał się za jej brata, czekał na nich w środku. 

[+]Geraldine
Im dłużej krążyliście po okolicy, tym wzrastała w Tobie pewność, że byłaś tutaj w tym roku, w okolicach wiosny. To było proste zlecenie, proste łowy, zwierzyna niemal sama wpadła Ci w ręce. Widok korzeni i pochylonej sosny jednak był tak szalenie bliski, że aż na moment zatrzymałaś się w swoich działaniach. Gdy jednak próbowałaś połączyć kropki, czułaś się jak po wybudzeniu ze zbyt długiego snu - nic się ze sobą nie zgadzało, a wspomnienie było zbyt rozmyte.

Tura trwa do 09.10, godz. 23:59

Obowiązuje kolejka trzydniowa, choć termin może być elastyczny w stosunku do dziejącej się równocześnie sesji w miasteczku. W dniu zakończenia kolejki pojawi się przypomnienie na kanale technicznym głównego discorda.

Jeśli gracz opuści kolejkę, Mistrz Gry uznaj jego Postać za nieangażująca się lub - w przypadku zagrożenia życia - uciekającą (bez względu na posiadane Zawady).

Mechanika:
  • Obowiązują dwie kości Akcji na turę (2x rzut na jedną Akcję dla zwiększenia szansy lub po 1x na dwie Akcje) oraz jedna kość Wiedzy (jeśli postać chce sobie coś przypomnieć, skojarzyć fakty, może wykonać 1x rzut na wybraną Wiedzę). Gracz może zdecydować, że nie wykonuje żadnego rzutu
  • Przewagi i Zawady zmniejszają lub zwiększają szansę powodzenia, dodając jedną kość do rzutu. W przypadku Przewagi Mistrz Gry będzie brał najwyższy wynik, w przypadku Zawady - najniższy. O wykorzystaniu Przewagi/Zawady należy zdecydować przed wykonaniem rzutu. Mistrz Gry może poprosić o dopisanie Zawady i dodatkowej kości już po opublikowaniu posta.
  • Jeśli postać będzie miała szansę obronić się przed atakiem, Mistrzy Gry poprosi o 1x rzut na wybraną statystykę. Obrona nie wlicza się do puli Akcji i Wiedzy. O efektach konfrontacji (bez względu na powodzenie lub porażkę Obrony) opisuje Mistrz Gry.
  • W trakcie sesji mogą pojawić się dodatkowe mechaniki każdorazowo opisane w nocie od Mistrza Gry na końcu podsumowania.
  • Mistrz Gry bierze pod uwagę poziom zaawansowania w wybranej cesze, przypisany poziomowi zakres sukcesu oraz wynik liczbowy.

    Proszę o opisanie w pierwszym poście ekwipunku ze szczególnym uwzględnieniem magicznych przedmiotów i eliksirów. W przypadku wątpliwości zapraszam na PW. Sesja nie jest prowadzona w konwencji survivalu, Mistrz Gry nie będzie rozliczał z ilości noży, bandaży i długości liny.

    Tradycyjnie w postach dialogi są pogrubiane, a najważniejsze akcje podkreślane.
    Prosiłabym też opisywać rzuty według poniższego klucza:
    Statystyka z poziomem zaawansowania wyrażonym liczbą rzymską, Użyta przewaga/zawada, podejmowane działanie (np. Percepcja III, krótkowidz, wypatruje tropów w lesie)
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#2
07.10.2024, 10:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.10.2024, 11:43 przez Geraldine Yaxley.)  

Czekała na to starcie, wiedziała, że go nie uniknie. Ona, albo on, bardzo proste równanie. Nie było innego rozwiązania. Śledztwo które prowadziła potwierdziło jej obawy. Zamierzał przejąć jej życie, nie oddała mu w pełni pałeczki, zaangażowała w sprawę sporo osób, uzyskała odpowiedzi, zdawała sobie sprawę z czym przyjdzie jej walczyć. Wyjątkowo też dla siebie nie ruszyła na to spotkanie sama. Miała świadomość, że zbyt wiele zostało położone na szali, aby mogła sobie pozwolić na pochopne decyzje.

Rozesłała listy do osób, którym ufała, a przynajmniej starała się to robić. Wydały jej się być odpowiednimi do tego, aby towarzyszyć jej w spotkaniu z wyimaginowanym bratem. Ich umiejętności mogły jej się przydać, czuła strach związany z tym, że przez nią również ryzykowali, ale co innego miała zrobić? W ostateczności ocali ich wszystkich poświęcając siebie, to też było jakieś wyjście, które brała pod uwagę. Thoran chciał jej, nie ich, to było jakimś pocieszeniem.

Zaprosił ich tutaj, spodziewał się tego, że przyjdą. Może nie powinni wchodzić w jaskinię lwa na jego zaproszenie, ale nie widziała innej możliwości, aby zakończyć ten cały burdel, który zrobił w jej życiu. Przyszli więc jak owieczki na ścięcie, chociaż, czy faktycznie byli tacy bezbronni? Nie do końca.

Yaxleyówna pojawiła się w miejscu spotkania z Crowem u boku, wiedziała, że mógł mieć problem z dotarciem na miejsce postanowiła więc osobiście dopilnować tego, że się tutaj zjawi. Była jego eskortą.

Była obwieszona w broń niczym choinka, nie mogła pozwolić na to, żeby ją zaskoczył. Poza tym jej wygląd nie różnił się niczym od zwyczajnego wyjścia na łowy, skórzane spodnie, buty ze smoczej skóry, lekka kurtka. Poczekali, aż pojawi się reszta towarzystwa, po czym wyruszyli w drogę. Obawiała się o Florence i Erika, którzy zostali odesłani przez nią do miasteczka, ale wydawało jej się iż tam będą bezpieczniejsi niż tutaj, zresztą mieli czekać, nie angażować się w sprawę o ile nie stanie się coś dramatycznego.

Nie była szczególnie zadowolona z obecności Ambroisa, ale wiedziała, że by jej tego nie odpuścił, więc póki szli przez las nawet na niego nie spoglądała, po ich ostatniej wymienie zdań nie do końca jeszcze wszystko sobie ułożyła w głowie, a stare rany zaczęły krwawić. Ufała mu jednak z tym, że chciał się zaangażować w pomoc, nigdy nie pozwolił jej zwątpić w jego zamiary. Z tego też powodu trzymała się Edga, który wydawał się aktualnie być jej największym sojusznikiem, Geraldine bowiem nie miała pojęcia o tym, że Thomas i jej były się znają i to najwyraźniej bardzo dobrze. Nie przewidziała tego. Obawiała się, że razem mogą działać nie do końca według jej myśli, a wolałaby mieć jednak wszystko pod swoją kontrolą, a nie kogoś innego.

W końcu doszli do miejsca, które wydawało jej się znajome. Była tu wiosną? Być może, to musiało być wtedy. Ta sosna wzbudziła w niej dziwne uczucie. Przystanęła na moment i przyglądała się jej uważnie, próbowała odnaleźć w głowie wspomnienia, jednak nie potrafiła tego zrobić. Pewnie znowu coś namieszało jej w głowie, ostatnio zdarzało się to dosyć często.

Pojawił się też i tunel, miejsce, w którym najprawdopodobniej się ukrywał. Przyglądała się mu dłuższą chwilę, miała nadzieję, że uda im się dzisiaj stamtąd wydostać i to nie będzie miejsce, w którym zostaną pogrzebani. Cóż, na pewno nie dopuści do tego, aby wszyscy tak skończyli, jeśli będzie źle to się poświęci i tak w jej życiu aktualnie brakowało jakichkolwiek perspektyw. - Nie możemy się rozdzielać, jeśli będziemy szli w pojedynke łatwiej mu będzie nas wykończyć. Uważajcie na niego, bo jest przebiegły i zna wiele sztuczek. - Mieli tego świadomość, ale wolała to powtórzyć nim wejdą do środka.



wiadomość pozafabularna
ekwipunek zapakowany w woreczek ze skóry wsiąkiewki: eliksir chroniący przed ogniem (3 flaszki), bombastyczne bomby - 3 sztuki, lusterko dwukierunkowe - drugie ma Florence, veritaserum - 1 fiolka; do tego noże: mały, ostry sztylet z piękną ozdobną rękojeścią w cholewie buta, przy pasku, który sam może służyć jako miecz długi srebrny sztylet, na serdecznym palcu lewej dłoni pierścień z zaostrzeniem niczym pazur, i 3 shurikeny plus oczywiście różdżka i swój własny morderdca pod postacią Wrony, paczka fajek, piersiówka z czystą i zapalniczka Zippo + perła z KR
Doktor Dom
Ain't no chariots of fire
Come to take me home

I'm lost in the woods and I wander alone
Wysoki, mierzący 193 cm. Dobrze zbudowany, umięśniony. Opalony, wręcz spieczony słońcem od prac na zewnątrz. Kawał czarodzieja. W granicach 100 kg. Wieloletni sportowiec, obecnie również pracujący w znacznym stopniu fizycznie, co widać na pierwszy rzut oka. Długowłosy, zielonooki blondyn. Ma falowane, gęste włosy w kolorze ciepłego jasnego blondu - poprzetykane pasmami rozjaśnionymi od częstego pobytu na słońcu i kilkoma pierwszymi kosmykami bieli. W kącikach oczu ma siateczkę zmarszczek, czoło również pokrywają pierwsze, jeszcze niezbyt głębokie linie. Roztacza wokół siebie zapach ziołowego dymu: ciężki, ale słodkawy, trochę kadzidłowy. Nosi się elegancko, klasycznie, choć nieczęsto sięga po magiczne szaty. W większości są to ubrania szyte na miarę. Preferuje proste, ale dopasowane spodnie i koszule z dobrych materiałów, skórzane buty. Czasami golfy albo płaszcze dostosowane do pogody. Wybiera ciemne kolory. Sięga głównie po zielenie, brązy i czerń, ale bez niebieskich podtonów (również w kierunku bardzo ciemnej zieleni albo kawowego brązu). Często sięga po skórzane rękawiczki. Na palcu niemal stale nosi złoty sygnet. Na lewym nadgarstku ma zegarek na skórzanym pasku, na prawym rzemykową bransoletę z przywieszką. Zazwyczaj mówi bez akcentu, nie unosi głosu. Raczej stawia na wizualny autorytet i chłodne, poważne, nieco kpiące spojrzenie.

Ambroise Greengrass
#3
07.10.2024, 12:39  ✶  
Szedł z tyłu grupy - miarowym krokiem w całkowitym milczeniu, od czasu do czasu odgarniając sobie drogę długą gałęzią, którą zgarnął gdzieś z ziemi niczym prowizoryczny roślinny kostur tuż po znalezieniu się na miejscu zbiórki. Choć zazwyczaj nie stronił od rozmów, tym razem odpowiadało mu to, że grupa raczej nie kwapiła się do zbędnego przerywania ciszy.
Jasne - sam Ambroise odezwał się kilkukrotnie od czasu, kiedy rozpoczęli wędrówkę, ale nie był przy tym zbyt wylewny. Krótko przywitał resztę towarzystwa, przeznaczając nawet dłuższą chwilę na najbardziej serdeczne i może trochę rozbawione przywitanie z przyjacielem, którego się tu nie spodziewał. W stosunku do nowego znajomego, którego przyprowadziła Geraldine był raczej neutralnie oficjalny. Natomiast w stronę samej Yaxleyówny - chłodny, sztywny i wycofany.
Już na pierwszy rzut oka dało się stwierdzić, że było między nimi coś więcej niż chęć współpracy (ta mogła wręcz wydawać się osobliwa z uwagi na atmosferę). Z jego strony chodziło o coś oficjalnego, zimnego i nieprzystępnego, co stanowiło kontrast dla obecności Greengrassa na akcji będącej bądź co bądź wyprawą ludzi mających dobre intencje wobec kobiety i chcących zażegnać zagrożenie.
Może nie zawieszali między sobą siekiery, ale od początku drogi ani razu nie odezwał się do organizatorki całej akcji, wymieniając spostrzeżenia głównie z Thomasem, choć także nie stroniąc od całkiem normalnego kontaktu z Edgem, kiedy było to wskazane. Jedynie Yaxleyównę traktował niemalże jak powietrze. Ona zresztą stosowała to samo w stosunku do niego, więc byli kwita.
Był ubrany w komfortowy acz nadal na swój sposób elegancki, jawnie czystokrwisty sposób - jednolicie ciemnozielono, niemal czarno. W długie spodnie, golf, wysokie buty z czarnej skóry i cienki ciemny płaszcz o funkcji przeciwdeszczowej a przy tym chroniącej przed leśnym chłodem. Na ramieniu trzymał medyczną torbę z licznymi małymi kieszonkami w stonowanym ciemnobrązowym kolorze.
Gdzieś na samym początku wetknął sobie samodzielnie zwiniętego papierosa w usta, zapalając go bez słowa a drugiego wsuwając za ucho - częściowo w półdługie włosy spięte klamrą o roślinnym motywie. Raz na jakiś czas zaciągał się fajką, trzymając ją w rękach odzianych w rękawiczki z cienkiej smoczej skóry. Idealne, żeby nie oparzyć się żadną leśną roślinnością.
Zadbał o to, żeby odsłaniać jak najmniej skóry. W końcu las mógł już nie być tym samym miejscem, które znał ze swoich wcześniejszych pobytów w rodzinnych stronach byłej dziewczyny. Teraz wydawał mu się wręcz niesprzyjający. Choć może było zupełnie inaczej i zgubienie się wynikało z dobroci natury, która nie chciała ich posłać wprost w niebezpieczeństwo?
To była najpogodniejsza myśl jaka do tej pory przeszła przez głowę Greengrassa. Przynajmniej od czasu miłego zaskoczenia wywołanego widokiem znajomej gęby. Choć tu po zastanowieniu wolałby, żeby Figg nie był jego towarzyszem niedoli i niepotrzebnie się nie narażał. Nie odezwał się w tym temacie, bo i po co? Wyjątkowo naprawdę nie miał ochoty na czcze gadki i drobne spiny. Trzymał nerwy na wodzy a przynajmniej tak mu się wydawało, bo w rzeczywistości zionął chłodem.
Zazwyczaj nie miał nic przeciwko bezcelowemu kręceniu się po lesie, ale w tym wypadku z... ...nie, nie ulgą... ...lekką satysfakcją?... ...czymś na kształt zobojętniałego zadowolenia?... ...cholera wie, po prostu przyjął odszukanie przez nich właściwego miejsca. Od tej pory wcale nie miało być ani łatwiej, ani bezpieczniej. Wręcz przeciwnie. Natomiast przynajmniej przestali się kręcić po własnych śladach.
Przystając w miejscu wysłuchał tego, co mówiła Geraldine. Po raz pierwszy od początku wędrówki obdarzając ją neutralnym spojrzeniem i kiwając głową. Zgasił papierosa pod butem, po czym poprawił torbę na ramieniu. Mogli ruszać.

wiadomość pozafabularna
Szczegółowo rozpisane. Wbrew pozorom nie ma od uja rzeczy  Eyeroll

Ekwipunek
Torba lekarska z klasycznym wyposażeniem (jakiś plaster w rolce, bandaże, opaska uciskowa, gaziki, roztwór stosowany w celu odkażania skóry, cienka chusta 60x60, ostre nożyczki,  skalpel, po pudełeczku maści kojącej oparzenia/odmrożenia, podstawowe eliksiry oczyszczające/wstępnie zamykające rany - w tym drugim przypadku coś doraźnego w ramach lepu na skórę na konieczność działania tymczasowego a nie całkowitego uleczenia, sole trzeźwiące, sterylna rurka, do tego 4x fiolka z eliksirem wiggenowym i jeśli to nie za dużo: malutka kuleczka bezoaru), opakowanie chusteczek higienicznych, różdżka, płyn dezynfekujący, mały scyzoryk wielofunkcyjny w kieszeni, krótki nożyk z ostrzem lekko zagiętym w łuk przy pasku, drugi mały prosty nożyk przy bucie, srebrna zapalniczka,  papierośnica z ziołowymi fajkami, piersiówka z czystym alkoholem do odkażania, twardy sygnet rodowy na palcu pod rękawiczkami ze skóry, dobry humor i zgaga
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#4
07.10.2024, 13:40  ✶  
Flynn ostatnio wyraził się jasno - nie chciał mieć z tą sprawą nic wspólnego. Jego paniczne poszukiwanie bliskości u osób, u których tej bliskości szukać nie powinien, nijak miało się do tego, co próbowało zrobić z nim... to coś. Nie, to nie był człowiek, nigdy nie uwierzy w to, że Thoran Yaxley był człowiekiem - nie pamiętał wyglądu tejże istoty, okropne wspomnienie zostało zatarte przez czas, ale jak to on pamiętał emocje. Pamiętał silne przerażenie i niechęć, dotyk oślizgłych łap na swojej nagiej skórze. Pierwszy raz potencjalne zbliżenie z kimkolwiek wydawało mu się być skrajnie obrzydliwe i pewnie odmówiłby pomocy, gdyby nie to, że po tym felernym wieczorze mógł utonąć w objęciach Raziela. Auror dosyć szybko uspokoił go ciepłym, przyjemnym głosem, pomógł mu napisać list do Geraldine i pozwolił zapomnieć o strachu. Szczerze wątpił, aby miał pozwolić dotknąć się tego dnia komukolwiek innemu niż swojemu Aniołkowi i teraz też - mimo minięcia dwóch miesięcy i zdecydowanie mocnej potrzeby przytulenia się do kogoś - w obliczu spotkania z „Thoranem”, mimowolnie zgarbił się i zrobił do czułości wyjątkowo niechętny. Z panną Yaxley przywitał się jedynie skinieniem głowy.

Cztery osoby stanowiły dla niego już tłum. Nie będzie zbyt wiele mówił.

To był fakt - Crow najlepiej poruszał się po mieście. Dzicz, jaskinie - to nie jego okolice i skorzystał z opcji teleportowania się tam z blondynką. Widząc kratkę w ziemi, wydał z siebie cichy pomruk. Niby nie znał się na jaskiniach, jakie stworzyła matka natura, na pewno nie w takim sensie, aby być w nich i przemierzać je na własnych nogach. Znał się na nich w teorii - bo przecież były jego inspiracją. Jak nikt inny znał się na tych zbudowanych przez człowieka. Wątpił, aby ktokolwiek znał o nim prawdę - w to, że nie był jedynie jednym ze Szczurów tułających się za Fontaine po Nokturnie, tylko samym w sobie architektem Ścieżek. Kimś, kto nadawał kształt nowym korytarzom i wykonywał najgorsze z obliczeń, jakie czarodziej mógł wykonywać - takie od których zależało ludzkie życie i bezpieczeństwo. Zejście w dół nie wiązało się więc u niego ze strachem - bo on się czasami przeciskał przez miejsca tak wąskie, że pozostali tu zebrani utknęliby w nich i udusili się. Nie bał się ani ciasnoty, ani ciemności - potrafił nawet wykorzystywać je na swoją korzyść, bo Ścieżki były miejscem jego życia przez długie lata. Zakładając, że Geraldine się nie pomyliła - cóż, ta istota wybrała to miejsce nie bez powodu i również musiała się do tego jakoś przygotować. Omiótł więc to wszystko spojrzeniem człowieka wprawionego w zastawianiu pułapek i zasadzek na silniejszych od siebie.

Percepcja II ( ◉◉○○○), twórca mechanizmów, szuka pułapek

Rzut N 1d100 - 81
Sukces!

Rzut N 1d100 - 89
Sukces!

Zorientowany w przedziwnej sytuacji, jaką było mieszanie w ludzkich umysłach, Crow próbował zorientować się w tym do czego w ogóle mogło prowadzić takie wejście. Jakieś mugolskie schrony...?

Wiedza o świecie IV ( ◉◉◉◉○), postać jest głęboko zorientowana w świecie mugolskim

Rzut PO 1d100 - 10
Akcja nieudana

- Czy ty słyszysz w ogóle, co mówisz? - Dmuchnął w opadające na twarz loki, odzywając się pierwszy raz odkąd dołączyli do nich Ambroise i Thomas. Palił przed chwilą, żeby go głód nie złapał pod powierzchnią, teraz związywał gumką niesforne włosy. - Nie możesz dać nam konkretnych wskazówek? - A może po prostu ich nie miała? Co to kurwa znaczy, że jest przebiegły i zna wiele sztuczek? Jakich kurwa sztuczek?

wiadomość pozafabularna
Posiadam:
  • noże ∞
  • trochę więcej noży (bo on oprócz tych przy pasku ma je jeszcze poukrywane w innych miejscach, między innymi w bucie)
  • linę i łańcuch
  • jakieś pierdolety do drutu typu kombinerki, kluczyk francuski, pewnie jakiś pojedynczy wytrych
  • papierosy (uzależnienie), mugolską zapalniczkę
  • opiaty (tu zaznaczam, że nie mam zawady uzależnienie od opiatów)
  • czerwone koronkowe stringi
Moja postać nosi przy sobie absolutnie wszystko, co posiada (mam to opisane na profilu), więc nie będę wdawała się w szczegóły o skarpetach na zmianę (jeżeli ci to na serio potrzebne to mogę). Tych magicznych przedmiotów z Lammas przy sobie nie ma (zamierzałam je rozdać, ale nie zdążyłam) - jedyne wsiąkiewkę wszytą w kieszeń kurtki. PS kocham cię fajny wstęp Alu.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#5
07.10.2024, 23:21  ✶  
Ostatnie dni były dość intensywne w wiadomości na temat Thorana, gdyby nie rewelacje przekazane mu od Morhpeusa zapewne nie byłby aż tak przygotowany jak obecnie. Co wcale nie znaczy, że był jakoś super przygotowany, bo czasu na to nie miał za wiele. Zdążył się przygotować na tyle, na ile zdołał i miał nadzieję, że to wystarczy.
Z nich wszystkich chyba miał najmniejsze powody, żeby mścić się na Thoranie (bo co to znaczy, że wykiwał ich na zamówienie iluś tam pączków z alkoholem na imprezę dla dzieciaków), trwałej szkody mu nie wyrządził. Ale kierowała nim czysta ciekawość, uwielbiał zagadki i ich rozwiązywanie, a czymś takim właśnie było to starcie z tym demonem.
Westchnął i spojrzał na pozostałych Edge, Ambroise no i on - to Ger ekipę zmontowała, ekipę kompletnych pojebów. Miał tylko nadzieję, że w starciu z tym całym demonem nie pójdzie im zbyt kiepsko.
- Tylko nie zgrywajcie bohaterów, nikt o nas pieśni nie napisze, mierzymy się przecież demonem - stwierdził lekko, jakby właśnie komentował pogodę i sięgnął do kieszeni po papierosy i odpalił jednego. Nie miał czasu wcześniej zapalić, a teraz tego potrzebował. Zaciągnął się dymem i popatrzył w niebo. - Nie wiem na ile mogłaś się dowiedzieć o nim, ale zasięgnąłem języka. Jego celem prawdopodobnie jest zajęcie twojego miejsca - powiedział zwracając się do jedynej kobiety w tej grupie i westchnął. - Musimy go zapieczętować, żeby nie biegał sobie samopas, prawda? Po to tu jesteśmy, czyż nie? - wolał się upewnić od razu, bo pchanie się na hurra do legowiska doppelgangera nie brzmiało zbyt mądrze.

Percepcja II ( ◉◉○○○), klątwołamanie + pieczętowanie, szuka śladów kłątw - barier
Rzut N 1d100 - 29
Akcja nieudana

Rzut N 1d100 - 28
Akcja nieudana


Nie wierzył, że legowisko tak psychopatycznego tworu jakim był ten rzeczony Thoran nie było w żaden sposób zabezpieczone. Mniej diaboliczne istoty zabezpieczały się przed wizytą nieproszonych gości - no chyba, że był on tak zadufany w swoje zdolności, że nie trudził się wykonaniem jakichkolwiek zabezpieczeń.


wiadomość pozafabularna
Torba z rzeczami do rytuałów:
- specjalne świeczki,
- zioła (malwa, krwawnik, lawenda, piołun, werbena, jemioła, szałwia, cedr, jałowiec),
- podstawowe eliksiry do rytuałów (jak mam podać jakie to daj znać),
- narzędzia do rozbrajania pułapek,
- lina,
- kreda,
- papierosy i mugolska zapalniczka benzynowa
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#6
08.10.2024, 10:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.10.2024, 10:04 przez Dearg Dur.)  
Zeszło im trochę na te poszukiwania, dziwaczna jama w żaden sposób nie zachęcała do wejścia poza swoją przestronnością. Korzenie przypominały kraty więzienne, panujący w środku mrok mógłby być schronieniem w ulewie, mógłby być kryjówką, niewidoczną z głównego traktu. Mężczyźni sprawdzili wlot i nie znaleźli żadnych pułapek. To tylko ziemia i korzenie, kilka liści, żadnej bytności cywilizacji, żadnego kamienia innego niż leśny otoczak, żadnego metalu inny niż broń, którą niektórzy z Was byli obwieszeni.

Jama czekała, a na ich głowy zaczął siąpić deszcz, wzmagając poszum uderzanych wodą liści, wypełniając wszechobecną ciszę dźwiękiem innym niż rozmowa zebranej grupki ludzi.

Tura trwa do 10.10 (czwartek) 23:59

[+]Edge
Znasz się na pułapkach i przejście zdaje się bezpieczne. Będąc szczurem ze Ścieżek nie możesz oprzeć się wrażeniu, że jeśli wejdziecie do środka, to lada moment na trasie powinien zamajaczyć wam kuszący, zdradziecki ser. Nie ma tu mechanizmów, ale czy ziemia nie zatrzaśnie się Wam za plecami?
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#7
08.10.2024, 10:30  ✶  

Yaxley spojrzała na Edga, przeszywała go wzrokiem dłuższą chwilę. - Ten kutas miesza w głowach, potrafi zabierać wspomnienia, może zrobić wam wodę z mózgu. Wspominałam ci o tym, że zamierza sprawić, żeby ludzie zapomnieli o moim istnieniu. - Ton jej głosu był chłodny, jakby nie było w nim żadnych emocji, najwyraźniej pogodziła się z tym, że jest to jedna z możliwości. Warto było chyba o tym wspomnieć, widziała, co potrafił zrobić z ludźmi. Zresztą gdyby nie był potężny to pewnie nie udałoby się mu stworzyć tej całej historii związanej z bratem bliźniakiem. Jej znajomi, tak jak ona myśleli, że on istnieje, że jest prawdziwy. Musiał być bardzo silnym stworzeniem.

Thomas odpalił fajkę, skłoniło ją to do zrobienia tego samego. Wsadziła sobie peta do ust i podpaliła go swoją zapalniczką, zaciągnęła się dymem głęboko, wzięła kilka machów, dosyć nerwowych, a później rzuciła niedopałek na ziemię, a następnie przygasiła go swoim ciężkim butem.

- Brawo Sherlocku, dokładnie tak, na tym mu zależy, chce przejąć moje życie. - Inaczej pewnie by jej tutaj nie było. Sprawa jednak była dosyć nagląca, a Yaxleyówna nie zamierzała pozwolić, aby ktoś zajął jej miejsce.

- I nie, nie jesteśmy tu po to, pojawiliśmy się tutaj, aby go zniszczyć, a nie zapieczętować. - Teraz w końcu przeniosła wzrok na Greengrassa, bo z nim o tym rozmawiała. Nie zamierzała sięgać po półśrodki, musiała mieć pewność, że ten demon już tutaj nie wróci. Gdyby postanowili go zapieczętować mógłby kiedyś znowu pojawić się gdzieś w okolicy i zacząć tę zabawę od początku. Nie miała zamiaru na to pozwolić. Musieli go zabić, tylko taką opcję brała pod uwagę.

Skoro Edge zaczął szukać pułapek, Ger postanowiła sięgnąć po magię, chciała sprawdzić, czy zastanie tutaj jakieś jej ślady, może tej czarnej? Machnęła różdżką i rzuciła pod nosem zaklęcie.



Rozpraszanie III ( ◉◉◉○○)

Rzut Z 1d100 - 58
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 33
Akcja nieudana
Doktor Dom
Ain't no chariots of fire
Come to take me home

I'm lost in the woods and I wander alone
Wysoki, mierzący 193 cm. Dobrze zbudowany, umięśniony. Opalony, wręcz spieczony słońcem od prac na zewnątrz. Kawał czarodzieja. W granicach 100 kg. Wieloletni sportowiec, obecnie również pracujący w znacznym stopniu fizycznie, co widać na pierwszy rzut oka. Długowłosy, zielonooki blondyn. Ma falowane, gęste włosy w kolorze ciepłego jasnego blondu - poprzetykane pasmami rozjaśnionymi od częstego pobytu na słońcu i kilkoma pierwszymi kosmykami bieli. W kącikach oczu ma siateczkę zmarszczek, czoło również pokrywają pierwsze, jeszcze niezbyt głębokie linie. Roztacza wokół siebie zapach ziołowego dymu: ciężki, ale słodkawy, trochę kadzidłowy. Nosi się elegancko, klasycznie, choć nieczęsto sięga po magiczne szaty. W większości są to ubrania szyte na miarę. Preferuje proste, ale dopasowane spodnie i koszule z dobrych materiałów, skórzane buty. Czasami golfy albo płaszcze dostosowane do pogody. Wybiera ciemne kolory. Sięga głównie po zielenie, brązy i czerń, ale bez niebieskich podtonów (również w kierunku bardzo ciemnej zieleni albo kawowego brązu). Często sięga po skórzane rękawiczki. Na palcu niemal stale nosi złoty sygnet. Na lewym nadgarstku ma zegarek na skórzanym pasku, na prawym rzemykową bransoletę z przywieszką. Zazwyczaj mówi bez akcentu, nie unosi głosu. Raczej stawia na wizualny autorytet i chłodne, poważne, nieco kpiące spojrzenie.

Ambroise Greengrass
#8
08.10.2024, 11:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.10.2024, 11:31 przez Ambroise Greengrass.)  
Na pełne pewności słowa Thomasa Ambroise niemalże zareagował ponurym parsknięciem. Nie ze względu na wiarę przyjaciela w to, że w ogóle planowali coś tak rozsądnego. Uważał Figga za wyjątkowego optymistę i niespecjalnie dziwiło go, że w tym wypadku był on także najmniej zapalczywym z ich grona, gotowym na załatwienie sprawy w klasyczny sposób jak na klątwołamacza przystało.
Szczególnie, że umówmy się - Geraldine znał aż nazbyt dobrze a znajomy kobiety wyglądał, jakby wcześniej potrzebowała podrobić mu przepustkę na wyjście z połączenia Lecznicy Dusz z pierdlem. Placówki, w której leczono traumy większymi traumami. Coś na zasadzie złam sobie rękę to przestaniesz zwracać uwagę na ból głowy.
On sam również nie prezentował zbyt profesjonalnego poziomu w zajmowaniu się podobnymi sprawami, więc Figg naturalnie stał się tu najstabilniejszą i najbardziej doświadczoną jednostką. Niestety to nie znaczyło, że miał być słuchany. Raczej miał po prostu zaliczyć większy spadek wiary w ludzi.
Uwięzienie demona i zapieczętowanie go w jakimś naczyniu, które optymistycznie założył Thomas byłoby całkiem logicznym posunięciem. W dalszym ciągu niełatwym, ale z pewnością nie wymagającym od nich aż tyle, co podejmowanie się próby zabicia skurwysyna. Być może nawet niemożliwej, bowiem z rozmowy Greengrassa z Yaxleyówną sprzed kilkunastu dni wynikało, że kobieta nie jest pewna schematu postępowania w celu pozbycia się doppelgangera na zawsze. Miała po prostu zamiar nie poparty niczym innym niż wściekłą chęcią zemsty za doznane krzywdy. Tą, którą wyrażała znacznie bardziej ochoczo od planu pieczętowania.
Ambroise powstrzymał wszelkie przejawy cynizmu, które mogłyby ukazać się w jego postawie, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu przeniósł przy tym wzrok na Geraldine i nieznacznie uniósł brwi, instynktownie wymieniając z nią spojrzenie, bo też na niego patrzyła. Jeśli coś zdążyło się zmienić w tym zakresie to właśnie była ta chwila, żeby usłyszeć jasne i klarowne wyjaśnienia wraz z logicznym planem.
Niestety nie sądził, aby tak się miało stać. Odnosił raczej wrażenie, że porywają się z motyką na słońce, a szybka wymiana spojrzeń pozwoliła mu to potwierdzić. Późniejsze słowa nie były już potrzebne. Przynajmniej jemu. Jasne - pisał się na to z pełną świadomością, popierając pomysł załatwienia skurwysyna tak, żeby nie było co pieczętować. Nie mogli pozwolić sobie na to, żeby w jakichkolwiek okolicznościach z powrotem wypełzł na powierzchnię a skoro już raz udało mu się uwolnić to kolejny też byłby bardzo prawdopodobny. Mieliby wtedy powtórkę z rozrywki z jeszcze bardziej rozwścieczonym, mniej hamującym się bytem. Jednym słowem: przesrane.
Nie łudził się, że teraz nie mają. Mieli i to bardzo, bo żaden logiczny plan nie spadł im nagle z nieba wraz z nasilającym się deszczem. Mogli tu w dalszym ciągu stać i dyskutować o tym, jak beznadziejnym pomysłem było rzucanie się na mieszającego w głowach demona z różdżką, kordzikiem i paczką fajek, ale nie sądził, aby Geraldine miała zmienić zdanie co do swojego pomysłu. Nagle postępując logicznie. Mogli też od razu odbębnić wszystkie próby wykrycia pułapki w pułapce i ruszyć dalej, ku czemu osobiście się skłaniał.
Greengrass nie włączył się w dyskusję, nie podjął próby własnego wykrycia podejrzanych zaklęć czy mechanizmów. To nie było w zakresie jego wiedzy. Zamiast tego w milczeniu nachylił się, żeby dokładniej przyjrzeć się korzeniom i roślinności dookoła oraz nad wejściem. Chciał upewnić się czy nie mają do czynienia z żadnymi hybrydami, efektami wpływu potencjalnie nienaturalnej (czarnej?) magii na stworzenie tego typu pułapek, skażeniem terenu mogącym sugerować, że gdy tylko wejdą pod ziemię wejście zniknie w gąszczu korzeni i innych trujących sideł. Prócz tego natura miała to do siebie, że reagowała na niemal każdą złowrogą ingerencję, czasami dając do zrozumienia coś nieoczywistego, bo sama w sobie zazwyczaj była sprzyjającą siłą. A nuż mogło tak być także tym razem.

Percepcja: ◉◉○○○ - przyglądam się korzeniom
Rzut N 1d100 - 44
Slaby sukces...

Rzut N 1d100 - 7
Akcja nieudana


Wiedza przyrodnicza: ◉◉◉◉○ [ewentualnie wzięte pod uwagę może być Zielarstwo III]

Rzut PO 1d100 - 9
Akcja nieudana
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#9
08.10.2024, 13:01  ✶  
- Niech próbuję, chętnie zobaczę jak z mojego kłębka kurzu robi wodę - odpowiedział bez chwili zająknięcia zaznaczając od razu kto tu jest największym śmieszkiem w grupie. Bo przecież to był  tak turbo zabawny tekst, nikt temu nie mógł zaprzeczyć, poza tym, że w sumie to każdy kto słyszał jego dowcipy.
Nie skomentował słów Geraldine na temat pozbywania się Thorana? Demona? no tego pojebanego tworu, który podszywał się za członka jej rodziny i chciał nominalnie zająć miejsce Yaxley'ówny. - Dobrze mieć plan awaryjny - odpowiedział jej tylko, ale nie zamierzał się upierać, nie do końca rozumiał dlaczego w takim razie go ściągała jeżeli nie chciała zapieczętować tego bytu, nie specjalizował się w walce, no ale już ustalił wcześniej co za ekipę zmontowała tutaj Geraldine. Dobrze zdawał sobie sprawę, że logiczne posunięcia nie są zawsze tymi najbardziej pożądanymi i choć zapieczętowanie demona wydawał osie naturalną koleją rzeczy to nie zawsze oznaczało, że trzeba było robić to co łatwe, a nie to co słuszne. Chociaż z drugiej strony łatwym było zignorowanie tego problemu, a nie próbowaniem go rozwiązać.
Zaciągnął się ostatni raz i rzucił niedopałek na ziemię, przydeptując go nogą, aby dogasić westchnął sięgając po różdżkę. Miał niejasne przeczucie, że stanie bezbronnym czy wchodzenie do jaskini bez różdżki w dłoni było jak pchanie głowy do paszczy wygłodzonego lwa.
Choć sam niczego nie dostrzegał to nie zamierzał pchać się na hurra pierwszy do środka, ale też nie wtryniać się w to co robili inny, jakby teraz zaczęli machać różdżkami i rzucać każde znane im zaklęcie to by ich tutaj zima została.
- Chyba nie ma innego rady i musimy tam wejść - zauważył spokojnie, ale jakoś nie czuł ekscytacji na samą myśl o eksploracji mokrej i ciemnej jaskini. - To co, panie przodem, czy gramy w marynarza? - zadał jeszcze pytanie do wszystkich. Takie stanie i czajenie się jak szpaki na jebanie było wręcz proszeniem się o kolejne kłopoty - dawali Thoranowi jeszcze więcej czasu i spokoju, gdzie mógł się przygotowywać na ich przybycie - a raczej wkroczenie do jego królestwa, chociaż bardziej pasowało tutaj określenia kurestwa, taki był z niego podły chujek.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#10
10.10.2024, 20:57  ✶  
Crow odetchnął głęboko, nerwowo zaciskając gumkę do włosów w celu utworzenia z tyłu głowy stabilnego koka.

- Przyszliśmy tutaj żeby go zniszczyć, d-dlatego zamiast p-poczekać aż wróci do twojego domu schodzimy do ciasnej klatki, w której on może zapieczętować nas.

Cóż, nie brzmiał ani trochę groźnie, nie wprowadzał też do tej historii szczególnie głębokiego przemyślenia, bo to wszyscy mieli już za sobą, ale... Sam fakt wysuszenia z siebie czegokolwiek świadczył o tym, że cokolwiek się tutaj wydarzy nie było mu obojętne. U kogoś z jego mentalnością był to stan nietypowy - wiara w sukces, nawet jego oczekiwanie i to z samolubnego powodu jakim było to, że jego życie stało się wartym przeżycia. Coś tam chyba było, jakaś esencja, czyjaś ręka trzymająca tę jego...

- Normalnie jak mugole budują takie rzeczy to mają kilka wyjść. Ale jakby to m-miejsce miało kilka wyjść to bym się zdziwił.

Wabiąc kogoś w miejsce jego potencjalnego końca nie chciałeś przecież dać mu zbyt wielu opcji ucieczki.

Mężczyzna następnie zacisnął usta w wąską linię i zamilknął. Poczucie strachu przed mówieniem nasiliło się jeszcze bardziej kiedy zdał sobie sprawę z tego jak cicho mówił - tak, żeby go usłyszała Geraldine, ale reszta? O dziwo nie była to z jego strony nieuprzejmość (ale można się było tego po nim spodziewać), tylko nieprzystosowanie. Geraldine go znała, tego drugiego kolesia, którego imienia nie zapamiętał miał głęboko, ale Thomas - on znał go jako znajomego Nory i Flynn niekoniecznie chciał pokazywać się podróżnikowi od swojej najgorszej strony. Sytuacja była dosyć zabawna - Geraldine znała go jako przestępcę ze Ścieżek, Thomas musiał kojarzyć go jako cyrkowca i akrobatę z Fantasmagorii. Aż zastanawiało dlaczego nie uznał obecności losowego tancerza za dziwne.

Kolejny głęboki oddech.

Kolejne spotkanie z tą istotą zdecydowanie nie należało do rzeczy, które chciał robić w ostatni dzień sierpnia.

- Jeżeli wyjście zniknie to ktoś będzie nas szukał? - Szepnął już tak cicho, że na pewno wyłapała to tylko ona.

I właściwie to nie bał się iść pierwszy, więc jeżeli nikt się na to nie odważył, a wszyscy zgodnie stwierdzili, że chcą tam wejść (w decydowaniu o tym Crow pozostał bierny), on podważy tę kratkę i przetrze szlak trzymając w dłoni wykształtowaną kulę światła. Nie zrobi tego jednak jeżeli ktokolwiek go zatrzyma.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (6908), The Edge (5639), Thomas Figg (5429), Ambroise Greengrass (11825), Dearg Dur (6545)


Strony (8): 1 2 3 4 5 … 8 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa