• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[25.06.1962] Is there somebody you forgot to ask?

[25.06.1962] Is there somebody you forgot to ask?
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#1
13.10.2024, 15:08  ✶  
Tego dnia odbył się ostatni z egzaminów końcowych, a każdego ucznia siódmego roku ogarnęło pragnienie świętowania. Jedni byli z siebie zadowoleni, a inni po prostu cieszyli się, że był to koniec tej szkolnej męki. Jednocześnie nikt tak naprawdę nie dowierzał, że zaczynał nowe, dorosłe życie. Czy zdane egzaminy przesuwały jakąś dźwignię, że nagle osiągało się emocjonalną, fizyczną i intelektualną dojrzałość?

Cóż, niektórzy rozkminiali w tym kierunku, zastanawiali się nad egzystencjalnymi aspektami kończenia szkoły. Icarus o tym nie myślał, bo zajmowało go coś innego. Ktoś inny. Była to mianowicie Mona, która obecnie prowadziła go przez pogrążony w wieczornym półmroku korytarz. Coś kombinowała, w jej oczach błyszczała łobuzerska iskierka. Ale Ari nie narzekał. Choć, kiedy mieli wchodzić do jednej z komnat w Hogwarcie, zatrzymał się na chwilę.

– Zaciągasz mnie do damskiej toalety? – spytał z rozbawieniem. – Nie wiem, czy będę tam mile widziany.

Już wyobrażał sobie, że nakryje ich jakaś koleżanka Mony. Tylko na czym? Gdy tylko Icarus o tym myślał, czuł błąkający się na policzkach rumieniec. Nie żeby nie był chętny. Tyle, że najlepiej by było, gdyby nikt nie wybiegł z krzykiem. Szczególnie jakaś biedna dziewczyna, która wieczorem poszłaby się wypłakiwać po kiepsko zdanych egzaminach.

Może Mona zaplanowała im kolację? Nie, to byłoby głupie. Byli najedzeni po wieczornym posilki w Wielkiej Sali, a jedzenie w toalecie byłoby z lekka niesmaczne. Poza tym, Mo nie wyglądała, jakby to planowała. Po prostu spojrzała na niego, powiedziała coś, że uroczo wyglądał i uznała, że go tu przyprowadzi. Była w tym pewna oczywistość.

Oczywiście, nie mogli tutaj przejść do rzeczy, które były... cóż, dorosłe. Przynajmniej nie tak, żeby ponieść dorosłe konsekwencje. Icarus nie miał zamiaru zostawać młodym ojcem i nie podejrzewał, żeby Mi chciała w tym wieku zostać matką. No, ale istniały inne sposoby... Na samą myśl Icarus czuł lekki, aczkolwiek przyjemny dreszcz. Choć jednocześnie się odrobinę bał. Co jeśli Mona się na nim jakoś zawiedzie? Bogowie, wszystko zależało od tego, co planowała. A nie miał pojęcia, co planowała.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#2
13.10.2024, 18:57  ✶  
To było głupie.
A wszystko zaczęło się od niewinnej rozmowy z przyjaciółką, gdy Mona poskarżyła się, że chciałaby spędzić z Icarusem trochę czasu na osobności. „Łazienka na dole jest rzadko odwiedzana. Nie powinni was tam przyłapać, nie tak jak ostatnim razem ja to zrobiłam”, rzuciła wtedy przyjaciółka z lekkim uśmiechem. I tak oto Mona ciągnęła Ariego do jednego z najmniej romantycznych miejsc w Hogwarcie.

Chłopak tego wieczoru wyglądał wyjątkowo dobrze. Gdyby jednak się o tym dowiedział, na pewno uśmiechnąłby się w ten swój pewny sposób, który zawsze wywoływał w niej chęć by go uciszyć pocałunkami. Potem jak zwykle, zaczęłoby się drażnienie i komentarze. Dlatego zamiast dać mu powód do jeszcze większej pewności siebie, powiedziała, że wyglądał uroczo. Co również oczywiście wcale nie mijało się z prawdą. Ona sama o mało nie parsknęła śmiechem na jego rozbawione spojrzenie, kiedy wreszcie się zatrzymali.

— Boi się pan, panie Icarusie Niebezpieczeństwo Prewett? Poza tym mile widziany przez kogo? Czyżbyś spodziewał się tu kogoś? Powinnam być zazdrosna? — wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Drzwi skrzypnęły, kiedy je otworzyła i Mona szybko zerknęła pierwsza do środka, upewniając się, że naprawdę nikogo nie było. Oczywiście, że nie; nie o tej porze, kiedy wszyscy świętowali. W toalecie panował półmrok, a ciche echo kapiącej wody odbijało się od kamiennych ścian. Niezbyt romantyczna sceneria, o których tak często czytała w swoich romansidłach, ale na upartego… — Nikogo nie powinniśmy to spotkać. Raczej — dodała.

Następnie się wyprostowała, westchnęła i wróciła wzrokiem do Ariego. Obydwoje wciąż jeszcze stali przed drzwiami do łaźni. Spuściła wzrok na ziemię, bo wszystko to, co miała w głowie, nagle uciekło.

— Myślałam, że może… no wiesz — powiedziała ciszej. Prawie wstydliwie, bo nie pozwoliła, aby się zarumienić! Już nauczyła się mniej więcej (zdecydowanie mniej, bo to zdecydowanie zależało od słów, na jakie zdecydował się chłopak) uodpornić na jego słodkie gesty, które dla niej robił i urocze spojrzenia oraz komplementy, które jej posyłał. — Może moglibyśmy po prostu… pobyć chwilę razem, z dala od całego tego chaosu.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#3
13.10.2024, 19:35  ✶  
– Nie, Mo, zwykle nie wchodzę do damskich łazienek – odparł na zaczepkę.

Łazienka była przyciemniona, oświetlało ją tylko mdłe światło wieczora, które wpływało przez okna, z każdą chwilą blednąc coraz bardziej. Może miejsce nie było romantyczne, ale nie można było odmówić mu jakiegoś uroku. A Mona była przepiękna w tym półmroku, bo nawet jeśli nie dostrzegał jej szczegółów, zarys sylwetki wystarczył. Była jak postać z obrazu, jak ktoś, kogo widziało się w najlepszym ze snów. Czuł się przy niej słaby, ale w dobrym sensie.

Na początku nie do końca zrozumiał jej słowa, dotarły do niego po chwili. Chciała z nim być sama. Icarus oparł się plecami o umywalki, które stały w okręgu na środku pomieszczenia. Może dlatego, że czuł się, jakby nogi nie miały go utrzymać. Choć czy byłoby tak źle, gdyby upadł przed nią na kolana?

– Ja... tak. Znaczy się... możemy tu posiedzieć. Zakładając, że nikt tu nie przyjdzie... Bo wiesz, żadna dziewczyna by nie chciała mnie tu widzieć. Poza tobą. Widocznie – zaczął się plątać w słowach.

Poczuł, że krawat mundurka uciskał go trochę w szyję, poluzował go lekko. Czy ten gest coś sugerował? Bogowie, jakim on był desperatem... Przecież nie chciał jej uwodzić (czy na pewno?)! I tak byłby w tym beznadziejny! Był przecież historykiem, a nie żadnym zdobywcą kobiecych serc. Ta gra była mu niemal obca, zasady znał bardzo pobieżnie.

– To... chcesz coś porobić? Pogadać? – spytał, nieświadomie zjeżdżając wzrokiem na jej usta.

Czy mogła go pocałować bez niechcianych spojrzeń dookoła? Głupio mu było zapytać na głos, nawet jeśli jego wzrok o to błagał. Jak właściwie ludzie o coś takiego prosili? Jaki musiał by być kontekst takiej sytuacji? W jakim wypadku Icarus by mógł nie zrobić z siebie debila? Gorzej... napalonego debila. Gdyby poprosił ją, żeby całowała go najmocniej, jak mogła, byłoby niezręcznie? Na pewno, bo taka prośba byłaby mało komfortowa, a sam pocałunek mało naturalny. Przecież oboje byli absolutnie początkujący i zdawali sobie z tego sprawę. Każdy inny możliwy tekst powodował ciarki żenady na samą myśl o wypowiedzeniu go.  Na przykład takie Zniszcz mnie. Mona by się z niego zaczęła śmiać, gdyby coś takiego powiedział. I on też by się zaczął śmiać albo by uciekł gdzieś z zażenowania.

Ciężkie było życie zakochanego nastolatka...
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#4
13.10.2024, 21:53  ✶  
Życie zakochanej nastolatki było równie ciężkie. A Mona była w chłopaku bardzo, ale to bardzo zakochana. I w tamtym momencie chciała tylko jednego.

— Zawsze musi być ten pierwszy raz, nie? — zachichotała i oczywiście miała na myśli wejście do łaźni płci przeciwnej! Ona nigdy nie weszłaby do męskiej toalety, więc podziwiała swojego chłopaka za to. Ale miał rację, tylko w trochę odwróconej wersji — innego typa by zlała. Popatrzyła na niego czule. Był rozbrajająco nieporadny, ale ona sama nie była lepsza. Nie miała pojęcia co zrobić sama ze sobą, ze swoim ciałem. Nie planowała również go zawstydzać (przynajmniej nie za bardzo!), jednakże również trudno było powstrzymać się od małej zaczepki, kiedy był… taki.

— W porządku, obiecuję, że w takim razie nie będę cię tu drugo trzymać – powiedziała z udawaną powagą, a potem wydęła usta. Czy naprawdę nie zdawał sobie sprawy jak bardzo pragnęła jego ust na swoich? Jak bardzo czekała na ten moment, aż w końcu  wyrwą się i oboje będą mieć moment dla siebie? Poczuła znajome uczucie ekscytacji, kiedy dostrzegła jego spojrzenie. Zrobiła krok bliżej, a jej uśmiech poszerzył się, kiedy dostrzegła jak jego oddech przyspieszył. Bo w gruncie rzeczy Icarus chciał dokładnie tego samego co ona. Po prostu nigdy nie odważyłby się tego powiedzieć.

Nie dotknęła go od razu. Mona najpierw otoczyła Icarusa ramionami, opierając obie dłonie o umywalki po obu stronach jego ciała. Ich ciała były blisko, niemal się ze sobą stykali.

— Pogadać? — powtórzyła z uśmiechem. — Naprawdę, Ari? Myślisz, że przyprowadziłam cię tutaj, żeby gadać? — nachyliła się nieco bliżej, jej głos to był ledwie szept. Oparła się nieznacznie o blat za nim, opuszki jej palców lekko zadrżały na chłodnej porcelanie. Oczywiście, że nie chciała rozmawiać. Dlatego w końcu podniosła, przesunęła dłonie po jego ramionach i oplotła je wokół szyi. — Przegadaliśmy dzisiaj praktycznie każdy temat – zaczęła z rozbawieniem. – Od  możliwych wyników egzaminów, przez nasze ulubione książki, aż po plotkowanie o wszystkich dookoła. O czym tu jeszcze chcesz rozmawiać?

Czyż nie osiągnęli już punktu, w którym słowa były tak naprawdę zbędne? Czy nie wystarczyło tylko jedno spojrzenie, aby wiedzieć, co każde z nich miało na myśli?

— Właściwie… –  przesunęła dłonią po jego karku. – Pomyślałam, że moglibyśmy wykorzystać twoje usta w nieco inny sposób.

Był jej.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#5
14.10.2024, 14:11  ✶  
Mona była dla niego zagadką. Jakim cudem była tak pewna siebie? Kiedy Icarus niemal drżał z emocji, ona zachowywała się jakby miała w garści całą sytuację. Zbliżyła się do niego ze słowami, które chyba miały doprowadzić go do gorączki, do szaleństwa niemal. Zamknęła go w klatce z własnych ramion, z której by nigdy nie chciał uciec. Miała rację: nie mieli teraz o czym gadać. A może mieli, tylko nie chcieli? Może w tej sytuacji słowa nie były właściwym środkiem przekazania swoich uczuć?

Słuchał jej słów, rumieniąc się coraz bardziej, a kiedy padło ostatnie zdanie, rzeczywiście był jej. Oddech zatrzymał mu się w gardle, a kiedy stamtąd uciekł, towarzyszyło temu ciche westchnienie, niemal żałosne i bolesne, pełne pragnienia, które tak serio czuł pierwszy raz. Było wszechogarniające, choć niezbyt zrozumiałe. Gdyby był starszy, na te słowa najzwyczajniej w świecie padłby na kolana. Jednak teraz nie zrozumiał tych słów w takim sensie. Była jakaś młodzieńcza niewinność w tym, jak ujął jej policzki obiema dłońmi, przyciągnął ją do siebie i pocałował.

Nie miał pojęcia, gdzie ułożyć ręce. Najpierw z policzków Mony, wplątały się w jej włosy, potem zjechały na jej szyję i zadrżały od ciepła jej ciała. Potem znalazły się na jej ramionach, na plecach, choć tam skończyły wędrówkę, bo niżej nie miał odwagi zjechać. Jednak zdobył się na inny gest. Kiedy tylko zabrakło mu powietrza, zamiast wziąć oddech i powrócić do jej ust, pocałował ją w szyję. Zawładnęła nim przemożna chęć, by sprawić jej przyjemność.

Chichot, który usłyszał ze strony jednej z kabin ledwo do niego dotarł. Kiedy jednak nasilił się i przerodził w prawdziwy śmiech, Icarus wypuścił Monę z objęć i oderwał usta od jej szyi. W półmroku nie widział czerwonego śladu, który zostawił na jej skórze, ale w tym momencie to nie było ważne. Ktoś ich nakrył. Bogowie, jakie to było żenujące!

Znad kabiny wyleciał duch, który nadal nie mógł powstrzymać chichotu. Była to dziewczyna w okularach z okrągłymi oprawkami, ubrana w szkolne szaty.

– Nie mogę, po prostu nie mogę! – wykrzyknęła, ocierając z twarzy łzy rozbawienia. Czy duchy mogły płakać? Cóż, ten najwyraźniej tak. – Wy nie wiecie, że tu jest szkoła? Oj, głuptasy! Obściskują się w mojej toalecie!

Icarus odwrócił wzrok. Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Mona wiedziała, że tu był ten duch? Raczej nie, skoro go przyprowadziła.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#6
14.10.2024, 18:05  ✶  
No i teraz możemy gadać, prawie znów się nie wyszczerzyła, ale zaraz ponownie skupiła się na jego ustach, gdy chłopak przyciągnął ją do siebie. Czy była to pewność siebie? Możliwie tak, wynikającą z tego, że Mo po prostu czuła się bezpiecznie i na tyle komfortowo w obecności Ariego, że mogła sobie pozwolić na takie odważne gesty.

Bo każdy jego dotyk przyprawiał ją o dreszcz, ale to co ją naprawdę zaskoczyło, to ciche (niemal bolesne!) westchnienie, które się wydobyło z jego ust. Mona poczuła ciepło jego dłoni na swoich policzkach, na których i tak jawiła się słodka czerwień. Choć może tego nie wiedział, od tego momentu była jego całkowicie. Przylgnęła do niego jeszcze bliżej, wplotła palce w jego włosy, zaciskając je delikatnie i nie pozwalając mu się odsunąć ani na chwilę. Czuła również jego wędrujące dłonie na sobie i już miała złapać je, i poprowadzić na biodra, żeby pokazać mu, że nie miał czego się obawiać, ale chłopak sam się od niej oderwał. Dziewczyna natychmiast uświadomiła sobie, że nie zniesie choćby sekundy przerwy bez bliskości i automatycznie podążyła za nim; jej głowa skierowała się do przodu, a usta probowały dosięgnąć jego. A kiedy Icarus przeniósł się na jej szyję, w pierwszej kolejności nie mogła powstrzymać cichego westchnienia, które uciekło z jej własnych ust. Z każdym muśnięciem jej palce zaciskały się mocniej na jego włosach. Ciepło jego ust na delikatnej skórze było czymś, czego zdecydowanie się nie spodziewała; było to na tyle intensywne, że musiała oprzeć się o niego, żeby nie stracić równowagi. Chciała więcej.

I wtedy przyszedł śmiech. Rudowłosa pisnęła wystraszona, kiedy usłyszała obcy głos. Momentalnie odwróciła się, aby zasłonić chłopaka swoim ciałem. To koniec! Ktoś nas przyłapał! W końcu to był jej pomysł, ona go tu przyprowadziła! I chociaż słodki Ari pewnie by jej wybaczył największą zbrodnię, to nie chciała, żeby chłopak miał jakiekolwiek kłopoty przez nią. Już rozmyślała jak mogłaby go z tego wyciągnąć.

Musiał upłynąć dobry moment zanim Mona zorientowała się, że glos nie należał żyjącego ucznia czy też nauczyciela. No nie! No po prostu no nie, bogowie, widzicie i nie grzmicie? Naprawdę w takim momencie!? To musiała być Marta, jej przecież nikt nie zapraszał. Uczniowie często narzekali na jej wszechobecność w szkolnych toaletach, ale akurat teraz? Dziewczyna zacisnęła zęby i popatrzyła się wściekle na ducha, którego chichot rozbrzmiewał echem w pustej łazience.

Icarus cofnął się szybko, jakby dotknął czegoś, czego nie powinien i zatęskniła ponownie za jego ciepłymi dłońmi. Mona jednak nie miała ochoty zapaść się pod ziemię, wręcz przeciwnie. Nie teraz, nie przez Martę.

— W twojej toalecie, tak? — zapytała zirytowana z wyraźnym grymasem na twarzy. Gdyby mogła, zabiłaby ją wzrokiem na miejscu, ale no…

— Tak, moja toaleta! — zawyła. — Nikt mnie o nic nie pytał zanim postanowiliście zrobić sobie tu randkę! — Marta wybuchła kolejnym chichotem przerywanym przez jej charakterystyczne jęki i jojknięcia. — Przepraszam, że przeszkadzam, ale wy naprawdę myśleliście, że tutaj nikt was nie znajdzie?

Mona przewróciła oczami, wciąż stojąc między Arim a duchem dziewczyny, nawet jeśli ta druga nie stanowiła dla nich prawdziwego zagrożenia. Chyba.

— A co? Zazdrosna? — rzuciła z przekąsem. — Nie miałaś lepszych planów na wieczór niż podglądanie ludzi? To już trochę… przestarzałe. Nawet jak na ducha, nie sądzisz?

— Och, proszę cię! Jakie podglądanie? To moja toaleta! Nie mogłam się powstrzymać, to było takie… żenujące! Hahaha!

Panna Rowle już się schylała i ściągała buta, aby rzucić nim w stronę tego wrednego ducha. Przerwała nam taki moment! I jeszcze odważyła się śmiać!?
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#7
15.10.2024, 19:51  ✶  
Duch okazał się wkurzającą, chichoczącą uczennicą, która pewnie za swojego życia nie miała szansy z nikim się całować, więc dokuczała innym. Sytuacja była naprawdę żenująca, ale to nie była ich wina. Jak mogli przewidzieć, że w toalecie, do której nikt nie chodził mieszkała duszka podglądaczka? Jednocześnie, Icarus słyszał o Jęczącej Marcie. Nie wiedział, gdzie znajdowała się jej toaleta, ale miał mniej więcej orientację w tym, jakie duchy latały po Hogwarcie. Przecież jak człowiek interesował się historią, rozmowa ze zmarłymi była czymś absolutnie niepowtarzalnym. Chyba, że duch był dość nowy, wtedy nie stanowił większego źródła wiedzy, a raczej... ciekawostkę.

– I co? Często podglądasz ludzi, Marto? Bawi cię naruszanie czyjejś prywatności? A może jesteś zazdrosna, że Mona ma mnie, a ty nie miałaś za swoich czasów żadnego chłopaka? – zaczepił ducha Icarus.

Jednocześnie położył dłoń na ramieniu Mo w uspokajającym geście. Choć musiał przyznać, że urocze było, jak go broniła. Podobała się mu jej siła, wojowniczość, coś co wyciągnęła od swoich smoków. Wręcz mogła na niego nadepnąć, a on by podziękował.

– Zazdrosna? Przepraszam, kolego, ale ogierem to ty nie jesteś – parsknęła Marta i znów zaśmiała się z własnego dowcipu. Przezabawne... Icarus mógł wspomnieć coś o swoim dziedzictwie rodzinnym, lecz się powstrzymał, nie mogąc dobrać słów, które nie brzmiałyby absurdalnie.

– A w dodatku to nie jest twoja toaleta. W tej szkole toalety są wspólne, co znaczy, że nie możesz rościć sobie żadnych praw do tego miejsca. Podglądasz też ludzi jak robią inne rzeczy?

To było ze strony Icarusa przegięcie. Marta podleciała bliżej nich, roztaczając wokół typowe dla duchów zimno. Tak jak wcześniej Ariemu było gorąco, teraz czuł gęsią skórkę z nieprzyjemnego chłodu.

– To moja toaleta, bo tak się składa, że tu umarłam, kochasiu! – wrzasnęła Marta, po czym... wybuchnęła płaczem.

Icarus spojrzał na Monę, wypowiadając bezgłośnie słowo „wariatka” i zupełnie nie mając pojęcia, co w tej sytuacji zrobić. Z drugiej strony, obudziła się w nim charakterystyczna dla niego ciekawość co do przeszłości. Jak Marta mogła umrzeć w szkolnej toalecie? Czy straszył tu jakiś gorszy duch? A może jakiś inny uczeń ją zabił, a teraz chodził na wolności? Przecież jakkolwiek irytująca by nie była, na pewno nie zasłużyła na przedwczesną śmierć.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#8
16.10.2024, 12:37  ✶  
W przeciwieństwie do swojego chłopaka Mo średnio lubiła duchy, a one chyba średnio lubiły ją. Zawsze się wzdrygała, gdy się zdarzało, że któryś przeleciał jej nad głową podczas przerwy albo obiadu w Wielkiej Sali. Tak, na pewno stanowiły świetne źródło wielu informacji, ale wolała raczej zostawić Icarusa samego, gdy chciał zajmować się tym... śliskim tematem. W tej sytuacji jednak nie miała wyjścia. Musiała się zmierzyć twarzą twarz z jedną z najbardziej irytujących zjaw w całej szkole.

Wciąż rozgniewana o przerwanie im takiego momentu, Mona fuknęła. Ta wredna, wścibska… Otóż sytuacja była daleka od idealnej. Nie miała ochoty wysłuchiwać kolejnych wymówek Marty. A dotyk i przyjemne ciepło Ariego podziałały uspokajająco tylko na chwilę. Parę sekundek nawet! Ogier? Co…

— Z ciebie to nawet klaczy by nie było! — prawy but Mony poleciał bezradnie hen przez łazienkę. Oczywiście, nic nie zrobiła duszce, bo obuwie jedynie przez nią przeleciało. — Przyznaj, że jesteś zazdrosna!

Ach, cóż to było za duo! Jej Ari, jak to Ari, postanowił wdać się w wymianę zdań z Martą, co przywitała jednocześnie z lekkim rozbawieniem i irytacją. Nie był jej winny, że jego słowa mogłyby sprowokować ducha do jeszcze większego dramatu, ale czy to naprawdę był moment na wyciąganie personalnych urazów z przeszłości? Jednakże nie dało się im odmówić pewnej widowiskowości, choć można by się zastanawiać czy jedno z nich w ogóle myślało. Icarus prowadził słowną wymianę z upiorną uczennicą, a Mona... Miała inne metody na rozwiązywanie problemów.

Plusk. Czy but właśnie wpadł jej do kibla?

— AAA! Hahaha!

Już miała posyłać drugiego buta, już miała iść na pięści z duszką, bo wspomniany kochaś był przecież jej kochasiem, a czy zazdrosna była, to bardzo prawdopodobnie, ale musiała zareagować na jedną informację.

— U-umarłaś? Tu? — ni to pisnęła ponownie, ni to wykrztusiła. Mona przeklnęła swoje wrażliwe serce, bo Marta najwyraźniej miała jakąś tragiczną historię końca życia w szkolnej toalecie. Była wciąż poirytowana, ale spojrzała na nią z odrobiną współczucia. Umrzeć samotnie, niezrozumiana i w… jakich właściwie okolicznościach?

A duszka, wciąż unosząc się nad ziemią, zawisła nad nimi i rzuciła łzawym tonem:

— Oczywiście, że tutaj! Myślisz, że miałam wybór?! Ktokolwiek pyta ducha, gdzie chce straszyć? Ach, nie... nikt nigdy nie pyta Marty o zdanie! Marta nikogo nie obchodzi!


Mona wydała z siebie przeciągłe westchnienie.

— No tak, bo to rzeczywiście problem... mogłaś wybrać sobie jakiś pałac albo salę balową, ale nie, utknęłaś w łazience. To rzeczywiście tragedia — mruknęła.

— Jesteście okropni!
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#9
17.10.2024, 20:48  ✶  
Jęcząca Marta była najbardziej irytującym duchem, jakiego Icarus kiedykolwiek spotkał. Zazdrosna, rozwrzeszczana podglądaczka. Gdyby Icarus został duchem, był pewny, że zachowywałby się z większą godnością i byłby dumny z tego, że może dzielić się swoją wiedzą z kolejnymi pokoleniami. I na pewno by nikogo nie podglądał, bo nie był oblechem.

– Umarłaś tu, ale mogłabyś teoretycznie krążyć po całym pałacu, zaprzyjaźnić się z Krwawym Baronem czy z sir Nicholasem, a nie cały czas się kisić w toalecie, wypędzając każdego swoją nieznośną osobą – Icarus skrzyżował ramiona na piersi. – Jesteś taką egoistką, że co? Wypędzasz stąd też dziewczyny, które przychodzą tu za potrzebą?

– Oczywiście, że nie, ty... głupku! – krzyknęła Marta wściekle. – Ale to moja toaleta!

Icarus parsknął z pogardą. To była jedna z tych chwil, kiedy ujawniało się w nim to, dlaczego trafił do Slytherinu. Marta we wściekłości mogła przekazać im... cóż, wiedzę. A mimo wszystko, Icarus był ciekaw tego, jak umarła. Lubił badać tajemnice, nawet jeśli przed chwilą jedyną tajemnicą, którą bardzo dokładnie chciał zbadać była Mona.

– I co? To, że tu umarłaś daje ci do niej prawo? Niech zgadnę! Wywaliłaś się na mokrej podłodze? Jak uderzysz się w takiej sytuacji w głowę, to wtedy mogiła, prawda?

Cóż, jego czarny humor okazał się gwoździem do trumny (hah) dla Marty. Ta okrążyła ich wściekle, roztaczając wokół jeszcze gorszy chłód. Icarus, jak na dżentelmena przystało, zdjął swój narzucony na koszulę od mundurka cardigan i nałożył go Monie na ramiona.

– Nie wywaliłam się, rozumiesz?! Nie wiem jak umarłam! Nagle zobaczyłam dwoje strasznych oczu i koniec! Ty... nie wiesz jak to jest.

I wtedy Ari poczuł żal. Bogowie, czy dobrze zrobił? Jasne, że nie! I dlatego było mu głupio. Marta może była irytująca, ale trochę przesadził. Naprawdę wywołał jej smutek. A przecież jego samego dręczyli na korytarzach. Czym się teraz różnił od tych gości?

– Przepraszam. Nie powinienem był tego przywoływać, to było... nie na miejscu – rzekł po chwili.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#10
18.10.2024, 13:26  ✶  
Icarus był w swoim żywiole – rzucał ripostami, prowokował, z nonszalancją dobierał słowa. To było jego pole bitwy, bo odkąd go znała, to zawsze wiedział, jak obrócić sytuację na swoją korzyść. Mona podziwiała go za to; może nawet zazdrościła, nawet jeśli czasem nie zgadzała się z jego podejściem. Sama była bardziej bezpośrednia i reagowała impulsywnie. Zamrugała, gdy Ari nałożył na nią swoje ubranie. Pachniał jak on; ciepłym, lekko słodkawym zapachem. Jednocześnie próbowała ignorować ten rumieniec, który nieuchronnie zaczynał malować się na jej policzkach. No chłop się już ze sweterkiem nie zobaczy, pomyślała. Skup się!

Marta nie odpowiedziała od razu, ale jej gniewna poza zdawała się słabnąć. Przez chwilę unosiła się w milczeniu, z rękami założonymi na piersi, jej blade ciało niemal stapiało się z otoczeniem. Przypatrywała się Icarusowi uważniej. Czy szukała w jego słowach żartu?

— To… To nie zmienia faktu, że wciąż tu jestem – odparła. — Ale… To miłe, że… Ktoś w końcu się nie śmieje ze mnie… Ale wiesz co, kochasiu? Takie romantyczne gesty wcale nie sprawią, że przestanę być wkurzona na was oboje. To tylko znaczy, że w końcu znalazłeś kogoś, kto zasługuje na twój sweter, a ja… Tu muszę się zadowolić tym, co mi zostało — westchnęła dramatycznie, przelatując obok nich jak grom z jasnego nieba, a chłód, który za sobą roztaczała, sprawił, że Mona lekko się wzdrygnęła.

— Ty się śmiałaś pierwsza — powiedziała uparcie.

Łkający głos różnił się znacznie od tego, kiedy Marta była irytującą, chichoczącą duchówką.

— To nie jest łatwe, wiesz? — powiedziała z nagłym wybuchem goryczy. — Każdy myśli, że jestem jakimś żałosnym, użalającym się nad sobą duchem. Brzydka Marta! Głupia Marta! Ale… Nikt nie rozumie, jak to jest utknąć w miejscu, w którym… Umarłaś. Kiedy nawet nie wiem jak — Marta opuściła wzrok na podłogę. — Nikt nie przychodzi tu rozmawiać. Każdy tylko mnie unika. A ty… Wybuchasz gniewem, rzucasz we mnie butem, bo przeszkodziłam ci w… W czymś tak banalnym jak obściskiwanie się!

Mona zamarła. Okropnie było słyszeć, jak ktoś opisywał ostatnie chwile swojego życia. Wcześniej była wściekła, bo przerywano jej moment z Prewettem, ale gdy Marta wypowiadała swoje żale, cała sytuacja wydawała się absurdalnie błaha.

— To musiało być straszne — powiedziała delikatnie w końcu. Mo kontynuowała, starając się mówić dalej, choć miała wrażenie, że zaraz zabraknie jej odwagi. — Naprawdę mi przykro, że to ci się przytrafiło. Cokolwiek to było. I że ciągle tu jesteś… uwięziona w tej toalecie. Sama.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Icarus Prewett (2301), Mona Rowle (2404)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa