12.11.2022, 01:59 ✶
— 25 października 1956 —
Howagrt
Perseus Black & Elliott Malfoy
Z młodzieńczą werwą zeskoczył o kilka stopni w dół, wzbijając przy lądowaniu drobinki kurzu, który gęstym całunem zalegał na podłodze w nieużywanej części zamku, a następnie odwrócił się w stronę Elliotta z szelmowskim uśmiechem rozjaśnianym jedynie bladą poświatą rzuconego chwilę wcześniej Lumos. Kroki stawiane przez Perseusa były lekkie i sprężyste; bliżej mu było swą zwinnością do polującego kota, aniżeli rozgoryczonego mężczyzny, który za kilkanaście lat wspierać miał ciężar swego ciała na lasce. — Chodź — zagaił, wyciągając dłoń w kierunku przyjaciela — Nikogo tutaj nie ma.
Och, jakże dumny był z siebie, że udało mu się wyciągnąć na Elliotta na nocną wędrówkę po zamku, jakże podekscytowany czuł się słysząc każdy szmer, zmuszający ich do pośpiesznego chowania różdżek i umykania w boczne nawy, do stania nieruchomo za posągami i powstrzymywania śmiechu, dopóki stukot obcych obcasów nie stanie się odległy, aż całkowicie ucichnie. A kiedy udawało im się przechytrzyć nauczycieli i prefektów, czuł się najmądrzejszym i najsprytniejszym czarodziejem, jaki gościł w tych murach. Cóż, to chyba było u Blacków rodzinne — wiele lat po tym, jak ukończy edukację, a jego śmiech przestanie nieść się echem pod wysokimi sklepieniami, jego siostrzeniec również będzie zakradał się tymi samymi korytarzami; Syriusz jednak posiadać będzie mapę, o której Perseusowi się nawet nie śniło.
Wychodził z założenia, że rozmiar satysfakcji z osiągnięcia celu jest proporcjonalny do wielkości ryzyka podejmowanych w związku z nim przedsięwzięć. Innymi słowy, im bardziej robiło się gorąco, tym większe podekscytowanie odczuwał.
— Już całkiem niedaleko — szepnął, wspinając się po schodach. Zmierzali do wieży astronomicznej, gdzie pragnął pokazać mu swe ukochane gwiazdozbiory. W teorii. W praktyce bowiem nie chodziło Perseusowi o wspólne oglądanie ciał niebieskich, a o spędzenie z Elliottem czasu na czymś niekoniecznie dozwolonym, na tym, by choć raz przestał być idealnym Malfoyem i zrobił coś nieidealnego, nawet jeśli wiedzieć miałby o tym tylko wspólnik w zbrodni. Wystarczyła sama świadomość, że nie w każdej sytuacji musi mieć nad wszystkim kontrolę.
Chciał dla niego dobrze.
— Pokażę ci gwiazdozbiór po którym mam imię. Podobno przedstawia zwycięskiego Perseusa z głową Medusy w ręku, ale dla mnie wygląda jak… jak rozpłaszczona żaba, o! — zagaił beztrosko, pokonując w kilku susach kolejne stopnie — Sam zresztą ocenisz!
Byli właśnie na pierwszym piętrze, gdy blade światło zamigotało za zakrętem. Zatrzymał się gwałtownie i zaczął wycofywać się w stronę klatki schodowej, lecz i z niej zaczęły dobiegać czyjeś stłumione głosy; był śmiertelnie przekonany, że jeden z nich należał do prefekta Gryfonów, który często złośliwie i niesłusznie doprowadzał do utraty cennych punktów przez Dom Węża.
Nie widząc zatem innego miejsca ucieczki, chwycił Elliotta za nadgarstek i wciągnął do pierwszego lepszego pomieszczenia, jakim okazała się damska toaleta. Młody Black jednak nie wydawał się tym szczególnie zrażony; wątpił bowiem, aby w środku nocy spotkali tu przedstawicielkę płci przeciwnej, która mogłaby zrobić raban o obecność dwójki chłopców. Poza tym, to tylko pogrążona w mroku armatura.