11.11.2022, 21:26 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.11.2022, 20:13 przez Perseus Black.)
— noc z 21 na 22 grudnia 1971 —
Mieszkanie Blacków
Perseus Black & Eunice Black
Chociaż Aleja Horyzontalna ukryta była przed mugolskimi oczami, dzwony wybrzmiewające w niemagicznej części Londynu dało się usłyszeć aż tutaj; echo poniosło je ponad dachami czarodziejskich domostw i upuściło na ośnieżone schody prowadzące do mieszkania Blacków w momencie, w których wspinali się po nich, starając się nie tracić równowagi. Po kolacji u rodziców Perseusa udali się do rezydencji Malfoyów na lampkę wina, która skończyła się opróżnieniem dwóch i pół butelek; wracali więc do domu nieco bardziej pijani niż wypada, za to we wspaniałych nastrojach — nawet aura Eunice zdawała się tego wieczora jaśniejsza niż zwykle, choć przez moment obawiał się, że pozostanie przygaśnięta przez resztę wieczoru, tak jak przygasła w jadalni na Grimmauld Place, kiedy Daphne zajęła miejsce obok niej. Wyczuwając napięcie pomiędzy obiema kobietami, starał się trzymać żonę jak najdalej od matki i skrzętnie, jak mu się wydawało, zmieniał tematy, ucinając tym samym dyskusje zanim na dobre się zaczęły. A później spędził czas z Fortinbrasem, choć jego obecność sprawiała, że żołądek podchodził mu do gardła. Widział jednak, że Eunice jest szczęśliwa w domu rodzinnym; na pewno szczęśliwsza i bardziej zrelaksowana niż w jego towarzystwie.
— Jesteś zmęczona? — zapytał, zdejmując jej wilgotny od śniegu płaszcz, który następnie zawiesił na wieszaku w przedpokoju. Wewnątrz było przyjemnie ciepło; skrzat Blacków dotarł do mieszkania przed nimi i rozpalił w kominku. W powietrzu zaś unosiła się słodka woń ustrojonego w salonie świerka, suszonych pomarańczy oraz cynamonu. — Bo ja ani trochę.
Zaraz do płaszcza Eunice dołączył ten należący do Perseusa, który ujął dłoń swej żony i zaprowadził ją do salonu. Nastawił igłę gramofonu na talerz, a z głośnika popłynęły dźwięki walczyka. Wtedy też odstawił swą laskę na bok i z uśmiechem na twarzy powrócił do złotowłosej czarownicy.
— Zatańczysz? — zapytał, kłaniając jej się. Lubił taniec, choroba jeszcze pozwalała mu na tę przyjemność, choć wymuszała na nim kołysanie się do raczej spokojniejszych rytmów. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, zdecydowanie bliżej, niż przystało nawet małżeństwu na sali balowej; kiedy jednak byli sam na sam, nie musieli martwić się konwenansami i tym, jak niezdarnie Perseus się poruszał. Wtulił policzek w jej miękkie włosy, powstrzymując cisnące się na usta pytanie czy odwiedzisz mnie dziś w nocy?, które wydawało mu się wielce niestosowne w tym momencie.
— Dobrze się bawiłem u twoich rodziców — rzucił zamiast tego, wirując w nią na środku pokoju. Chyba zaczepił łydką o stolik do kawy, chyba sukienka Eunice podczas obrotu natrafiła na gałązkę świerku, wprawiając całe drzewko w drżenie, chyba mylił krok i gubił rytm — nie miało to żadnego znaczenia, kiedy czuł się tak lekko i dobrze, tak szczęśliwie.
421 słów.