25.05.2025, 17:18 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.05.2025, 10:45 przez Benjy Fenwick.)
11/09/1972 | poranek | Exmoor
Nie sądziłem, że to będzie dzień, który zacznie się... No, cóż, rośliną wyrastającą z mojej głowy. Coś mnie tknęło, gdy byłem na zakupach w sklepie z eliksirami i naturalnymi kosmetykami w miasteczku nad morzem - nie miałem zamiaru kupować niczego nadzwyczajnego, ot, uzupełnić zapasy i może kupić trochę jakiegoś ziołowego mydła, ale potem zauważyłem ten szampon. Stał tam między olejkami do brody a eliksirami na wypadanie włosów - butelka z matowego szkła, ciemnozielona, z etykietą wyglądającą jak stara akwarela - roślinny motyw, ręcznie pisane litery, i napis: „Szampon Przebudzenia Korony.”, a pod nim, drobnym pismem, ten dziwny dopisek: „Przebudź swoje wnętrze, odzyskaj równowagę serca i duszy poprzez ziołowe oczyszczanie, satysfakcja gwarantowana” - zapewniała, a ja, jak idiota, nie czytałem dalej, chociaż nie wiedziałem do końca, co miałem przez to rozumieć - czy chodziło o dosłowne przebudzenie, czy może jakiś rytuał energetyczny, ale poczułem, że na chwilę warto dać się ponieść chwili. Nie wiem, co mnie podkusiło. Może to było to jedno słowo - „przebudź” - może byłem zmęczony, przez te nieprzespane noce, a może zrobiłem to przez tę nową smugę siwizny nad czołem, która drażniła mnie bardziej, niż bym chciał przyznać, ale uznałem to za znak i nie zastanawiałem się nawet pół sekundy, nie analizowałem składu, nie zapytałem sprzedawczyni, nawet nie powąchałem. Po prostu wziąłem butelkę, zapłaciłem i wyszedłem, myśląc, że może w końcu odkryję, na czym polega ten cały sens ceremonii pielęgnacyjnych. Pożałowałem jeszcze, zanim zdążyłem sięgnąć po ręcznik.
Początek poranka minął spokojnie, ale po powrocie do domu ze zlecenia, zdecydowałem się wypróbować nowy zakup. Woda w łazience domu letniego ciotki miała zawsze w sobie nieco za dużo żelaza, pachniała jak stara rynna, ale pomyślałem, że z nowym szamponem będzie to jakieś... Urozmaicone doznanie - nie spodziewałem się cudu, ale nie byłem gotów na to, co się wydarzyło. Zadziałało natychmiast - jeszcze miałem pianę we włosach, kiedy poczułem mrowienie, potem swędzenie, ale to dopiero po spłukaniu piany poczułem większy dyskomfort. Przez chwilę uznałem to za reakcję skóry na nowy składnik, ale... Potem spojrzałem w lustro, i zamarłem, zlustrowałem się w lustrze po raz drugi, zamrugałem, i niemal przewróciłem na kafelki, bo z samego środka mojej głowy, tuż nad czołem, wyrastał mały, zielony pęk czegoś, co wyglądało jak młody kaktus... Z kolcami, a te kolce wyglądały na bardzo żywe - kłuły i nie dawały się dotykać bez bólu. Co gorsza, próby pozbycia się problemu nie działały. Musiałem szukać ratunku, a jedyną osobą obecną w domu, która przyszła mi na myśl, mogła mi pomóc i z dużym prawdopodobieństwem nie spała, był prawdopodobnie Ambroise - uzdrowiciel, zielarz, czasem irytujący perfekcjonista, ale ekspert, praktyk i... Na nieszczęście - mój przyjaciel, więc oczywiście, że nie miał mi tego puścić płazem, gdy już zajmie się problemem - co, jak miałem nadzieję, był w stanie zrobić - który raczej był na tyle naglący, że nie mogłem czekać, aż rozwiąże się sam, w końcu rano miałem plany, więc... Ruszyłem przez dom, z kaktusem na głowie, który zdawał się rosnąć z każdą sekundą, modląc się tylko, by Roise miał jakiś antidotum, albo przynajmniej łopatę, żeby palnąć mnie nią w łeb, na który musiałem założyć kaptur - nie z powodu zimna, ale z desperackiej potrzeby ukrycia tej... Rzeczy - kaktusa, na mojej głowie, kurwa.
Przez dobre dziesięć minut włóczyłem się po letnim domu ciotki, z kapturem naciągniętym głęboko na czoło i uczuciem, że jestem bohaterem groteskowej opowieści. Ambroise musiał mi pomóc, ale nie było w salonie, nie było w bibliotece. W końcu - ostatnia nadzieja - ogród i szklarnie ciotki. Były miejscem, do którego zwykle wchodziło się tylko za pozwoleniem albo w stanie absolutnej desperacji, a ja byłem zdesperowany. Gdy podchodziłem ścieżką przez ogród do drzwi, kaptur zsuwał się nieznacznie, a wiatr igrał z kolcami kaktusa. Skierowałem kroki do środka...
!Strach przed imieniem
![[Obrazek: 4GadKlM.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=4GadKlM.png)