Coraz cieplejsze, wiosenne dni, które coraz częściej się pojawiały zachęcały do tego, aby spędzać czas na świeżym powietrzu, lato zbliżało się wielkimi krokami, może faktycznie krótki urlop wypad na łono natury nie był wcale takim złym pomysłem. Uciekną stąd na moment, będą mogli odpocząć, będzie musiała to przemyśleć. - Tak jest, też nie mogłeś lepiej trafić. Obrończyni wszelkich cnót niewieścich Nora Figg zawsze jest gotowa do działania. - Dygnęła przed przyjacielem teatralnie, niestety nie udało się jej przy tym zachować powagi i głośno parsknęła śmiechem, aż zachrumkała. - Nawet nie wiesz, jakie rzeczy robię w pracy na zapleczu, kiedy się zdenerwuję... tego to nawet Salem nie wie, mam nadzieję, że tak pozostanie, bo jeszcze wszyscy zmieniliby o mnie zdanie. - Tak naprawdę Norka nie miała jakichś specjalnych tajemnic, rzuciła czasem jakąś okropną cholerą pod nosem, ale tego nikt nie musiał wiedzieć. Nawet pod tym względem była bardzo przewidywalna, kiedy tak się nad tym zastanawiała utwierdziła się w tym, że ostatnio trochę brak jej spontaniczności. Może powinna to zmienić? Zamrugała dwa razy oczami, kiedy wysłuchała kolejny komentarz Erika. - Sukni ślubnej? Nie wiem, czy dożyjesz tego dnia mój drogi, nie, żebym Ci tego nie życzyła. - Jednak wątpiła, żeby ta sytuacja mogła wydarzyć się kiedykolwiek. Całkiem nieźle udawało jej się trzymać bez wchodzenia w żadne miłosne relacje, zresztą nie miała teraz czasu na pierdoły, może i żaliła się ostatnio Longbottomowi, że jej czegoś w życiu brakuje, jednak nie zamierzała nic z tym zrobić.
Szybka jak strzała, kto by się spodziewał, że Norka potrafi tak szybko biegać - na pewno nie ona sama. Jak widać, też potrafiła czasem zaskakiwać. Nie przewróciła się również - to naprawdę szczęśliwy dzień. - W sumie jakby co do wesela się zagoi, prawda? - Mrugnęła do niego z uśmiechem na twarzy, dobry humor jej dzisiaj nie opuszczał, nawet mimo tych drobnych przeszkód, które pojawiły się im na drodze.
- Tak, jesteśmy w odpowiednim miejscu, jeszcze chwila i myślę, że problem będzie z głowy, będziemy tylko musieli szybko przekazać dalej to ziele. - Może jeszcze nie do końca do niego dotarli, jednak Figg lubiła mieć zaplanowane dalsze działania. Szczególnie, że z tego, co zrozumiała to w całym tym zadaniu czas był bardzo istotny. Antidotum musiało zostać podane Arabelli jak najszybciej.
Norka pozwoliła Erikowi iść przed nią. W końcu dlatego się z nią tutaj pojawił, miał być jej wsparciem siłowym, zamierzała więc dać mu się wykazać. Było to całkiem trafione - nie musiała torować sobie drogi między chaszczami, Longbottom się do tego zdecydowanie dużo bardziej nadawał, był od niej dwa razy większy. Szła więc za nim, machając swoim koszykiem. Udało im się dotrzeć do dwóch drzew, które zobaczyła z góry. Jeszcze chwila i powinni trafić na miejsce, o które jej chodziło.
Dotarli do strumyka, otoczenie zrobiło się nieco ciemniejsze, coraz mniej światła docierało w to miejsce. Właśnie o to chodziło. Panna Figg nachyliła się obok strumyka, oczywiście ostrożnie, nie chciała się poślizgnąć i zamoczyć swojego odwłoka w zimnej wodzie. Udało jej się znaleźć to czego szukała - czyściduch. Rosła tu całkiem spora rodzina tego ziela. Postanowiła zebrać trochę więcej - mogło się jej przydać ono również do innych eliksirów. Wyciągnęła wcześniej pączki z koszyka i wręczyła je Erikowi - najlepiej jakby je skonsumował, kiedy ona zajmowała się zbieraniem krzaczorów. Norka zbierała całe rośliny - w końcu różne części mogą zostać wykorzystane do innych eliksirów. - Mamy to Eryczek.. - Odparła zadowolona i podniosła się z ziemi z koszykiem pełnym rośliny po którą tutaj przyszli. - Myślę, że możemy już wracać. - Szkoda było czasu na spacery po lesie, gdy znaleźli już to, czego potrzebowali.