• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [noc z 12.06.72/13.06.72] Chodź, popatrzymy na nich z dachu

[noc z 12.06.72/13.06.72] Chodź, popatrzymy na nich z dachu
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
20.10.2023, 08:50  ✶  
- I stawianie oporu przy zatrzymaniu - dorzuciła Brenna, i nawet byłaby całkiem usatysfakcjonowana taką listą zarzutów, gdyby nie kierunek, który obrała ta dyskusja dalej.
Mężczyzna trzymany przez Brennę szarpnął się, jakby testował czy uścisk Detektyw jest mocny. Był. Poza tym nawet jeśli byłoby inaczej i zdołałaby się wyrwać - one obie miały różdżkę, a on nie. Milczał dość długo, aż zwykle cierpliwa Brenna musiała zwalczyć w sobie chęć walnięcia mu po łbie. Żałowała teraz, że kiedy na niego zeskoczyła, nie zdążyła rąbnąć mu w twarz.
Zerknęła ku pozostałym Brygadzistom. Na całe szczęście rzucenie finite nie przekroczyło możliwości Apolla. Ten wydawał się żywy, chyba nie był połamany, chociaż upadek z drzewa na pewno dał mu się we znaki. Opierał się teraz o pień drzewa i rozcierał głowę, mamrocąc pod nosem przekleństwa i spoglądając ku kobietom i zatrzymanemu. Brenna nie mogła dostrzec w ciemnościach wyrazu twarzy mężczyzny, ale była pewna, że ten patrzył na (nie)czarnoksiężnika z pragnieniem mordu w oczach. Victoria zaś, która się ku nim skierowała, mogła potwierdzić, że owszem… tak właśnie było.
– Łeb mnie napierdala, ale żyję – mruknął Apollo z westchnieniem. – Grunt, że macie drania.
Właściwie to nie miały, a przynajmniej nie tego drania, którego chciały dorwać, ale ocucany po drętwocie pewnie tego nie usłyszał.
Tymczasem… ich „drań” rozważał najwyraźniej, kto go przeraża bardziej. Zleceniodawca czy dementorzy. I ostatecznie ci drudzy wygrali.
- Miałem się z nim spotkać w lokalu w niemagicznym Londynie, za dwie godziny - przyznał w końcu mężczyzna. Oklapł jakby, przestał napinać mięśnie, zrezygnowany. - Słowo honoru, ja nic nie wiem, nic nie zrobiłem, miałem tylko odblokować zaklęcie i przekazać wiadomość z miejscem, gdzie coś dla niego zostawiono - zapewnił gorąco i zapewne kłamliwie. Brenna, która po kilku latach w Brygadzie miała skłonności zakładać, że każdy kłamie w jakiejś sprawie, teraz tylko przewróciła oczami. Oczywiście, był bardzo, bardzo przyzwoitym człowiekiem, który znalazł się w złym miejscu, w złym czasie...
- Kim jest ten on?
- Ja go wcale nie znam dobrze - zapewnił szybko, zbyt szybko, ich zatrzymany. - Kręci się po Nokturnie i niemagicznym Londynie, czasem daje zlecenia. I no, to taki... nieprzyjemny gość. Mogę odblokować to zaklęcie, wiem jak, tylko trzeba mi różdżki...
- Świetnie. Adres lokalu proszę. I chyba śnisz. Powiedz, jak przełamać ten czar - westchnęła Brenna. Skoro za "dwie godziny" nie mieli czasu na długie wizyty w Ministerstwie i wielogodzinne przesłuchania. – Tori! Mam przeciwzaklęcie. Dasz radę tę barierę przełamać? – zawołała, obracając się ku pozostałym, kiedy dostała i adres, i inkantację przeciwzaklęcia.
- Sadwick, chodź tu i go przypilnuj! Przysięgam, jeśli ci ucieknie, to skopię ci tyłek – dorzuciła, po czym pchnęła ich ofiarę wprost w czułe ramiona Michaela. Sama wydobyła własną różdżkę i spojrzała najpierw na Victorię, która była tutaj specjalistką od rozpraszania, a potem ku domkowi.
Skoro kłusownicy mieli wejść do środka, było jasne, że muszą sprawdzić, co tam jest. Dowodów w sprawie trochę zdobyły, ale pracując w tym Departamencie parę lat, doskonale już wiedziałeś, że tych nigdy nie jest zbyt wiele.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#12
20.10.2023, 22:08  ✶  

- Chcesz coś przeciwbólowego? –- zwróciła się do Apollo, który opierał się o drzewo, podtrzymywany przez Sadwicka. - Może usiądź, na razie, wszystko jest pod kontrolą. Zobaczymy co i jak, a ty odpocznij sobie trochę, co? – wyciągnęła w jego kierunku fiolkę z eliksirem wiggenowym. Zawsze nosiła przy sobie chociaż jedną buteleczkę, bo nigdy nic nie wiadomo. Mogła sobie na to pozwolić, bo sama je robiła, chociaż w tym wdała się w rodzinę alchemików.v Może nie było to przeciwbólowe, ale powinno mu pomóc nabrać nieco sił i kolorytu. Nasłuchiwała cały czas, czy z krzaków nie wypadną zaraz jacyś kumple złego pana i tego co tam mamrotał do Brenny (może nie słyszała całości, ale wystarczająco by wiedzieć, że kręci jak z nut, ale oni w dziewięćdziesięciu pięciu przypadkach kręcili, nawet złapani na gorącym uczynku. Chyba wspólny szkoleniowiec przekazywał im, że nawet jeśli zostaną złapani za rękę, to mają twierdzić, że to nie ich ręka… cóż). Póki co nie chciała Apollo wyprowadzać z błędu, że to nie ten drań – bo prawdę mówiąc to nie była w stu procentach pewna, mógł ich próbować wziąć pod włos i na litość. Victoria też już się nauczyła, że najlepiej najpierw przyłożyć, a dopiero potem zadawać pytania, a i tak miała w sobie nutę sceptycyzmu za każdym razem.

Zawołana po imieniu odwróciła się i szybszym krokiem zbliżyła się do Brenny i skutego mężczyzny.

- Oczywiście – że da radę przełamać zaklęcie. Kusiło zapytać "pytasz pufka czy je gluty?", ale była jednak zdecydowanie ponad takie odzywki, ugryzła się więc w język, ale swoje pomyślała… - O ile to nie żadna ściema. Na wszelki wypadek się odsuńcie. Sadwick, jakby ci się próbował wyrwać, to możesz poćwiczyć na nim Drętwotę – i jak zwykle mówiła go z tak absolutną powagą, że ten, kto jej nie znał, z pewnością miał problem powiedzieć, czy mówiła na żarty, czy może jednak… na serio?

I teraz w głowie tańczyły jej pufki.

Wciąż z wyciągnięta różdżka zbliżyła się do budynku, wysłuchawszy najpierw instrukcji, jakie Brenna wyciągnęła od typa, chwilę pomyślała i pomilczala, po czym wykonała skomplikowany ruch ręką oraz nadgarstkiem, jeśli potrzeba wypowiadając inkantacje na głos.


Rozpraszanie
Rzut PO 1d100 - 64
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 71
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
20.10.2023, 22:59  ✶  
– Zamroczyło mnie, ale chyba nie jest tak źle… Dzięki. – Apollo przyjął fiolkę, chociaż na razie jej nie wypił. Szkoda mu było marnować od razu eliksiru: chciał najpierw sprawić, czy świat nie przestanie sam z siebie tak mu skakać przed oczami. I faktycznie nie ruszał się spod drzewa, chociaż kiedy Michael „przejął” ich podejrzanego, a dwie kobiety zbliżyły się do domku, wyciągnął różdżkę, gotów w razie czego wesprzeć resztę zaklęciami.
A Brenna… wierzyła, że Tori przełamie to zaklęcie, ale wypadało jednak spytać, a nie kazać jej zapierdalać zdejmować czar. Ostatecznie takie polecenia mogła rzucać tylko do określonych osób. Oczywiście nie wątpiła ani że w to, że Victoria się zgodzi, ani w jej umiejętności, ale jednak ton należało dobierać do osób. (Chociaż niektórzy nie uwierzyliby w to, że Brenna to potrafiła. Potrafiła. Po prostu zwykle nie chciała. I miała trochę mniej oporów niż większość ludzi, bo podchodziła do kontaktów nawet z obcymi dość luźno. Ale miała jakieś tam granice. Czasem. Kiedy się jej tak widziało. Albo kiedy mama patrzyła. Przy Victorii chciała, ona nie była jak Heather czy Mav, żeby odzywać się do niej w taki sposób, nawet jeżeli wobec tych dwóch oczywiście robiła to po przyjacielsku...)
Czas rozpraszający zadziałał. Wokół drzwi wejściowych zamigotały błękitne światełka, a potem wygasły. Brenna, z uniesioną różdżką, rozświetloną przez lumos, ostrożnie zbliżyła się do domu. Nie spodziewała się tak naprawdę żadnych cudów, ale przyjmowała zasadę, że trzeba być gotowym na wszystko. Dlatego najpierw dźgnęła drewnianą powierzchnię różdżką, potem dotknęła ręką i wreszcie przyłożyła do niej ucho, nasłuchując. Nacisnęła w końcu klamkę i pchnęła drzwi, ale nie przekroczyła progu. Wyciągnęła jedynie różdżkę, aby oświetlić wnętrze podniszczonego domku.
Okazało się, że ta ostrożność być może ocaliła jej życie.
W środku nie czekała żadna magiczna pułapka, a jeżeli nawet, zaklęcie Victorii ją zniszczyło. Coś jednak poruszyło się, ledwo drzwi zostały otwarte. Z podłogi dźwignęła się istota, szara, wychudzona. Same kości, obciągnięte wysuszoną skórą, jakby pozbawiono je większości tkanek oraz krwi. Nieumarły. Co gorsza jeden z najbardziej niebezpiecznych nieumarłych, bo…
- Infernus!!! – krzyk Brenny, która rozpoznała stworzenie, poniósł się po okolicy. Cofnęła się gwałtownie, kiedy ten błyskawicznie ruszył u niej, machając różdżką. Wiedziała, że ten jest odporny na większość zaklęć, chciała więc przede wszystkim go spowolnić, bo tak jakby nie mogła zniszczyć domu (i dowodów), ale nie chciała, żeby stwór zabił ją na progu, i potrzebowała czasu na wycofanie… próbowała więc go skrępować magicznymi więzami.

Kształtowanie
Rzut W 1d100 - 42
Sukces!

Rzut W 1d100 - 3
Akcja nieudana


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#14
21.10.2023, 18:31  ✶  

E tam marnowanie eliksiru. Po to je Victoria robiła, żeby można ich było używać, a nie po to by stały i ładnie wyglądały. Bo większość wyglądała mało zachęcająco i apetycznie (a niektóre były wręcz odstręczające, patrz: eliksir wielosokowy). Ale Apollo mógł już teraz z tą fiolką zrobić co tylko chciał, choć tak po prawdzie bardzo by się przydało, by jak najszybciej doszedł do siebie, skoro tylko na nim polegali, by mógł zabrać ze sobą aresztowanego. W innym wypadku będzie trzeba się teleportować do Ministerstwa i po nocy szukać kogoś, kto będzie w stanie zabrać ze sobą przeklętego kupca.

Nie była tutaj by jedynie ładnie wyglądać, miała swoją niszę jeśli chodzi o zaklęcia i to w czym była dobra, więc wszelkie rozpraszanie magii jak najbardziej mogła i chciała wziąć na siebie. Tak samo była zaangażowana w sprawę, nie trzeba jej było rozkazywać, chodziło o to, by ze sobą współpracować i to dokładnie Victoria robiła: współpracowała. Nie miała problemu z tym, że ktoś miał jakiś pomysł, nie miała problemu też ze słuchaniem rozkazów, zazwyczaj była cicha i nie próbowała nikomu wejść w nogi. Jeszcze sama by się wywaliła…

Victoria z uwagą patrzyła, jak światła wokół drzwi nagle zamigotały, a następnie wygasły – coś ewidentnie się wydarzyło, chociaż była pewna, że jej czar zadziałał. Pytanie tylko, jaki będzie efekt? Brenna zbliżyła się do drzwi, Victoria na wszelki wypadek trzymała różdżkę wyciągniętą przed siebie, bo była w tym momencie gotowa na wszystko (i kto wie, może by podskoczyła, gdyby zza drzwi wychynęła słodka, puchata wiewiórka z rudą kitą?), albo przynajmniej tak jej się wydawało.

A chwilę później Brenna już krzyczała, że inferius.

– Kurwa – zaklęła, zdając sobie sprawę, że muszą go wywabić z domu, jeśli będą próbować go palić, bo inaczej może ucierpieć coś, co mogłoby im się przydać. Nie bez powodu Victoria kiedyś mówiła Brennie i Heather, że na trupy warto próbować ogień, albo dekapitację – zwykle jedno z dwóch działa. Zwykle. Brenna wystrzeliła z różdżki magiczne więzy, z kolei Victoria próbowała wytworzyć ciśnienie powietrza za inferiusem, by go takiego związanego popchnąć do przodu – by znalazł się jak najdalej od domku, ale nie przy Sadwicku i skutym mężczyźnie, i nie przy Apollo, który dochodził do siebie.

– Proponuję ogniem – krzyknęła jeszcze do Brenny.


Kształtowanie
Rzut PO 1d100 - 35
Slaby sukces...

Rzut PO 1d100 - 87
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
21.10.2023, 18:56  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.10.2023, 19:10 przez Brenna Longbottom.)  
Ogień z pewnością był skutecznym sposobem, ba, jedynym skutecznym bo inferius dopiero gdy płonął stawał się podatny na czary – ale nie mogła go użyć, gdy istota była w środku. A dopaść się jej też nie mogła pozwolić… Mimo sznura, który skrępował mu nogi, i tak poruszał się dość szybko, i jeżeli Brenna nie byłaby sprawna fizycznie, chyba nie zdołałaby uciec mu spod łap. Odbiła jednak na bok, w samą porę, by dać Victorii pole do rzucenia zaklęcia.
Nieumarły wyfrunął z pomieszczenia i pomknął dalej, przetaczając się w powietrzu, pchnięty czarem Lestrange. Poderwał się niemal natychmiast, bo istoty takie jak on były trudnymi przeciwnikami, i gdy magiczne sznury znikły, chciał chyba rzucić się na Victorię…
Tyle że nie zdążył.
Brenna wycelowała w niego różdżkę, i ten stanął w płomieniach.
Ogień był potężny, tak wielki, że nie tylko infernus zapłonął jak pochodnia, ale też zaczęła się palić trawa wokół niego. Buchnął nagle, pochłaniając wysuszone ciało, niepodatne na większość czarów, za to bardzo wrażliwe na ogień. Brenna zaklęła, chyba zdając sobie sprawę z tego, że przesadziła, i tym razem pod stopami infernusa po kolejnym machnięciem różdżką zmaterializował się kamień, który miał zapobiec rozprzestrzenieniu się płomieni na okolicę. W innej sytuacji byłaby może z siebie dumna: bo oto infernus zaczął rozpadać się na kawałki, spopielony tylko jednym jej zaklęciem… ale gdzieś w głowie Brenny postała myśl: czy nie mogło tak to działać podczas Beltane? Dlaczego tam była tak straszliwie bezużyteczna?
Przynajmniej nieumarły nie zdołał dopaść Lestrange.
Czarnoksiężnik, a raczej jego „asystent”, podtrzymywany przez Sardwicka, zapiszczał. Sam Michael jęknął cicho, wpatrując się w infernusa, bo pewnie widział takie stworzenie po raz pierwszy.
– Kurwa – podsumował tymczasem Apollo, kiedy nieumarły obsypał się w pył. – Niezły czar, Longbottom.
A Brenna opuściła różdżkę i westchnęła.
To tak, ehem, jak to było w kwestii wcale - nie - umiem - tak - dobrze - kształtowania...
– Wygląda na to, że chciał, żeby świadkowie zniknęli – mruknęła, spoglądając na Victorię. – Przeszukujemy szybko dom, Apollo i Michael zabierają tego pana do Ministerstwa i wzywają wsparcie, a my lecimy do Londynu? – spytała, jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby na kamieniu w pobliżu nie dogasały resztki infernusa. Jak gdyby serce wcale nie tłukło się jej szaleńczo w piersi po tym całym występie: po tym, jak dwa razy stoczyły walkę. Chociaż może nie powinno? Dziś chyba sama Bogini uśmiechała się do nich, bo... szło im zaskakująco łatwo.


Rzucam na kształtowanie:
Rzut W 1d100 - 100
Krytyczny sukces!

Rzut W 1d100 - 66
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#16
21.10.2023, 22:52  ✶  

Każdy nieumarły był trudnym przeciwnikiem, bo jak zabić coś, co żyje pomimo tego, że już raz umarło? Rany im nie szkodziły, tak samo jak szereg innych rzeczy, a często napędzał ich głód i wściekłość i oddanie temu, kto je stworzył. Oczywiście nie wszystkich, ale ci nieumali, którzy pozbawieni byli własnego ja i własnego rozumu… cóż. Tu nie było czego ratować. Więc gdy inferius przeleciał, a potem więzy puściły i był gotów rzucić się prosto w jej stronę, a Brenna jakimś cudem wytworzyła ogień tak potężny, że zajęła się nawet trawa wokół… Victorii nie było szkoda. Po prostu patrzyła jak świat płonie, jak zamienia się w węgielek, popiół… Różdżkę miała wyciągniętą na wypadek, gdyby trzeba było zgasić pożar… Na szczęście kamienie go powstrzymały.

– Dobra robota – rzuciła tylko do Brenny, nie dając po sobie znać nijak, że jest zdziwiona, ze czarownica włada tak potężną magią. Po prostu odwróciła się i ruszyła do domku, zapalając po drodze światełko na różdżce, by widzieć cokolwiek. – Tak, myślę, że tak. Apollo, dasz radę się z panem teleportować do Ministerstwa? Nam chwilę na pewno zejdzie – rzuciła jeszcze. Apollo coś tam stęknął pod nosem, ale ostatecznie stanął dość pewnie. Może jednak wypił eliksir, który mu wcisnęła…

Tak czy siak, w końcu zostały same, przeszukując domek w ciszy i spokoju. Znalazły tam właściwie niezbyt wiele. Wymalowany kredą krąg, sądząc po tym jak wyglądał, to chyba infernus właśnie tam siedział. Być może był podtrzymywany w miejscu zaklęciem, by nie łaził i nie stękał, i nie wył, nie drapał w ściany, a rozproszenie magii jaka utrzymywała się na budynku, go wypuściła. Oprócz tego kobiety znalazły jeden, niewielki notatnik, ręcznie zapisany – coś do przestudiowania ewidentnie, ale poza tym w środku nie było niczego ciekawego... Najwyraźniej było tak, jak podejrzewała Brenna: najpewniej on (kimkolwiek był) chciał, by świadkowie zniknęli.

Tylko co by wtedy zrobił z jednorożcami?

Kłamałam, w domku było jeszcze coś ciekawego. Pusty regał dało się odsunąć, a za nim znajdował się kominek. Być może w ten sposób chciał się dostać do środka po biedne jednorożce…?

Czas je jednak gonił. Miały randkę do odbycia.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3170), Victoria Lestrange (2637)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa