• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [noc z 12.06.72/13.06.72] Chodź, popatrzymy na nich z dachu

[noc z 12.06.72/13.06.72] Chodź, popatrzymy na nich z dachu
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
16.10.2023, 19:23  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2024, 22:04 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
adnotacja moderatora
Rozliczono - Victoria Lestrange - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

W tym, że Brenna Longbottom siedziała nocą na dachu, nie było absolutnie nic dziwnego - robiła takie rzeczy regularnie, odkąd mając kilka lat odkryła, jak wyleźć na dach rodzinnej posiadłości. Zapewne zupełnie inaczej sprawa miała się jednak z Victorią Lestrange, która umiała być damą i miała lęk wysokości.
Na szczęście dla Victorii, domek, na dach którego trafiły, był zaledwie parterowy, znajdowały się więc góra trzy metry nad ziemią, a Brenna na wszelki wypadek upewniała się, że Victoria na pewno chce iść na górę.
Problem w tym, że alternatywnymi kryjówkami w okolicy były drzewo (na którym wylądował nieszczęsny Brygadzista Apollo, i to za sprawą teleportacji, bo sam w życiu by tam nie wlazł) i wczołganie się w chaszcze pod płotem (co zrobił młody Brygadzista Michael Sadwick, z bardzo nieszczęśliwą miną). Nie mogli wejść do samego domu, zabezpieczonego zaklęciem. Istniało ryzyko, że jeśli je rozproszą, człowiek, na którego czekali, po prostu się nie pojawi.
- Jeśli dranie to sobie wymyślili, przysięgam, że... właściwie nie jestem pewna, co im zrobię. Może zacznę im puszczać mugolską muzykę albo usiądę w ich celi i na ich oczach będę jadła najlepsze ciastka Nory, a im nie dam ani okruszka? Że też nie wolno nam stosować przemocy wobec aresztowanych - mruknęła bardzo cicho Brenna, moszcząc się na płaskim dachu. Ułożyła się na nim na brzuchu, tak że wystawał znad niego tylko czubek głowy - bo zerkała na pobliską ścieżkę. Ciemności i zaklęcie kameleona, jakim obłożyła z transmutacji i siebie, i Victorię, na jakiś czas trochę zmieniając im kolory, sprawiały, że stały się niemal niewidoczne. Nie miała na sobie munduru i bez tego: wybrała ubranie w odcieniach ciemnej szarości, by łatwiej było się zamaskować za pomocą odrobiny magii. Zerknęła na zegarek, chociaż w mroku ledwo mogła dostrzec cyfry.
Do umówionego spotkania zostało dziesięć minut.
Dlaczego w ogóle znalazły się w środku nocy na dachu...?
Tym razem, wyjątkowo, nie był to pomysł Brenny.
Kłusownicy, schwytani w Zakazanym Lesie, zaczęli sypać dość szybko. I jak się okazało, jednorożca usiłowali złapać na zamówienie. Opisy domniemanego kupca (zawierające słowa takie jak „pachniał popiołami” i „bo w sumie to nie obchodziło go, w jakim będą stanie, byleby były żywe i nie straciły za dużo krwi”), stanowiły całkiem niezły pretekst, by spytać Victorię, czy nie ma ochoty przyłączyć się do komitetu powitalnego dla kupującego. W końcu to aż na kilometr cuchnęło jakimś czarnomagicznym rytuałem z krwią jednorożca. Miejscem spotkania, w którym odbiorą zapłatę i z którego zabiorą mężczyznę do lasu, miał zaś być opuszczony, ale zadziwiająco dobrze zabezpieczony dom, położony zaledwie kawałek od Hogsmeade. Dom, dodajmy, leżący na wzgórzu, w takim miejscu, że ciężko było się tutaj ukryć, by nie zostać zauważonym. Pan kupiec był widać bardzo przewidujący…


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#2
16.10.2023, 22:01  ✶  

Szybko poskładali nogę Victorii, tak że kilkanaście godzin później była w zasadzie gotowa do tego, by pójść na akcję, kiedy Brenna dała jej cynk, że złapani przez nie mężczyźni złapali sypać i że warto się przyczaić. Victoria zgodziła się bez wahania i teraz przyszło jej przewartościowywać tę bezmyślną zgodę, kiedy gapiła się na tyłek Brenny, gdy ta wdrapywała się na dach budynku.

Mogło być gorzej – tak sobie pomyślała Lestrange, po raz kolejny w myślach psiocząc na swój idiotyczny lęk wysokości, który każdorazowo dawał jej do wiwatu. To, że budynek był w zasadzie parterowy bardzo ratowało sytuację, bo czasami zdarzało się jej wdrapywać mniej-więcej na taką wysokość na daszek na ganku, by stamtąd przejść do okna swojego pokoju, Sauriel jej świadkiem… Ale to działo się niezwykle rzadko. Dzisiaj miało stać się znowu, więc… Skończyło się to tak, że się na dach teleportowała, a obecnie – leżała, przez jakiś czas na plecach, kiedy patrząc w gwiazdy myślała sobie o tym, gdzie popełniła błąd… W końcu jednak przewróciła się na brzuch, gdzie leżąc plackiem płasko, ściskając w dłoni swoją różdżkę, gapiła się. I zaciskała zęby. I powtarzała w głowie wszystkie wyliczanki, teksty piosenek, wiersze, a potem ustępy z książek, jakie tylko pamiętała, by nie myśleć o tym, że znajduje się nad ziemią (nie na tyle wysoko, by trzęść się jak galareta, ale wystarczająco, by czuć niepokój). Gapiła się w drzwi budynku, który obserwowali w czwórkę.

– Możesz im kazać przepisywać jakieś teksty – zaproponowała mrukliwie na słowa przyjaciółki, kiedy ta przerwała jej wesołe odliczanie od tysiąca w dół. Zatrzymała się właśnie na 873.

Kameleon się przydawał, chociaż w tej ciemności być może był przesadą, jednak przezorny zawsze ubezpieczony jak to mówią… Victoria też nie była w mundurze, ale ubrała się w ciasno przylegającą czerń. Jej samej wydawało się, że to rzeczywiście było bardzo zmyślne miejsce, kupiec doskonale wiedział co robił, musiał mieć już (nie)przyjemności z brygadzistami.

– Mam nadzieję, że powiedzieli nam wszystko, a nie, że się okaże, że zrobiliśmy coś, co gnoja zaalarmuje – szepnęła po chwili.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
16.10.2023, 22:16  ✶  
– Koniecznie z numerologii – ożywiła się nieco Brenna, chociaż wciąż mówiła szeptem, a jej spojrzenie pozostało czujne i przesuwało się po ścieżce. Apollo ze swojego drzewa obserwował, czy mężczyzna nie nadejdzie od strony Hogsmeade, a z kolei biedny Michael Sadwick zerkał spomiędzy chaszczy, czy czarnoksiężnik nie aportuje się z drugiej strony domu, na którą kobiety nie miały widoku. – Jestem pewna, że wtedy szybko wyśpiewają wszyściutko, co wiedzą i będą szczerze żałować swoich grzechów.
Tak, w Hogwarcie straszliwie nie cierpiała numerologii. Był to jedyny SUM, którego nie zaliczyła, i ani trochę się tym nie przejęła, zbyt zajęta radowaniem się, że nigdy więcej nie zobaczy pani profesor.
Brenna zamarła, kiedy dostrzegła jakiś ruch w mroku. Lekko dotknęła Victorii, by upewnić się, że i ta tego nie przegapiła.
Ścieżką w stronę domu zmierzał mężczyzna.
– Gdy podejdzie do drzwi, ty aportujesz się mu za plecami, a ja skoczę stąd? – zaproponowała cicho, bo idealnie pod nimi znajdowały się drzwi wejściowe. Kusiło ją wyciągnąć różdżkę i już teraz wypalić czar, ale musiały zakładać, że ten człowiek potrafił się aportować. Czekała jeszcze na odpowiedź, czy Tori nie będzie miała innego pomysłu.
Jeśli zaatakują za wcześnie, ucieknie. Jeżeli za późno – mógł wejść do domu, a wtedy zanim przełamią zaklęcie ochronne, które on zapewne mógł łatwo pokonać, bo sam je ustawił, zyska dość czasu, by również umknąć. Albo przygotować się do skuteczniejszej obrony.
Brenna przestała się ruszać, chyba nawet nie oddychała teraz tak głęboko, jak zwykle. Przyczajona, w napięciu śledziła mężczyznę, kiedy ten podchodził coraz bliżej i bliżej domu. Przystanął przed płotem i rozejrzał się, a jego spojrzenie prześlizgnęło się i po nich. Przez moment Brenna przestała całkiem oddychać, pewna, że je dostrzeże… ale nie, ciemność i zaklęcie uchroniło je przed jego wzrokiem. Same też nie miały szansy się mu przyjrzeć – w mroku dostrzegały głównie ruchy i sam zarys zwalistej sylwetki w ciemnej szacie.
Szanse na to, że podchodziła tutaj przypadkowa osoba, były jednak bardzo, bardzo niewielkie.
A kiedy Brenna myślała o tych przerażonych jednorożcach w Zakazanym Lesie…
…straszliwie chciała tego człowieka dorwać.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#4
17.10.2023, 22:04  ✶  

– Obojętnie. Jak dla mnie to możesz im kazać przepisywać podstawę do wróżbiarstwa – numerologia, wróżbiarstwo… Numerologia zdaniem Victorii miała znacznie więcej sensu, a wróżbiarstwo brała z dużą dozą sceptycyzmu. To zdecydowanie nie była jej dziedzina i po roku nauki (który wzięła z ciekawości) zrezygnowała na rzecz bardziej praktycznych i jej zdaniem ciekawszych zajęć. – Albo całe ustępy o wojnach goblińskich – to się potrafiło czasem śnić po nocach, usypiający głos profesora Binnsa, i nagle budzisz się w połowie zdania, 30 lat później, ale nadal w tej samej wojnie. Może to byłaby odpowiednia kara? Przytargać do aresztu ducha „umilacza czasu”, który zadręczy ich swoim gadaniem? Nie zdążyła jednak podzielić się tą błyskotliwą myślą z Brenną, bo wtem zobaczyła ruch na ścieżce, a dotyk dłoni Brenny uświadomił jej, że ona również musiała to zobaczyć. Lestrange zacisnęła mocniej dłoń na różdżce, nadal leżąc plackiem na dachu, żeby mieć pewność, że ta podstępem nie wyślizgnie jej się z dłoni.

– Tak – odszepnęła krótko, nie chcąc wydawać z siebie więcej niepotrzebnych dźwięków, kiedy ciemne oczy wpatrzyły się w poruszający się kształt. Jeden krok, drugi krok. Victoria wiedziała, tak samo jak Brenna, że kluczowe jest tutaj odpowiednie wyczucie czasu, bo inaczej może im zwiać. Z drugiej strony – czy gdyby potrafił się teleportować, to nie teleportowałby się aż pod drzwi? Z trzeciej strony – może nie spodziewał się ataku, choć z pewnością był przygotowany na ewentualność wykrycia. Tylko czy przewidział, że brygada zadziała tak szybko? W kilkanaście godzin po zupełnie przypadkowym złapaniu kłusowników grasujących po lesie? Mężczyźni zupełnie nie spodziewali się, że o takiej godzinie wpadną na dwie pannice i że to będą kobiety pracujące dla Ministerstwa.

Victoria również zdawała się być niczym rzeźba, kiedy tak zamarł, powtarzając sobie w myślach, że to tylko trzy, może cztery metry nad ziemią, że się teleportuje, i że to nie jest teraz ważne, a ten… facet. Bo to z pewnością był mężczyzna. Starała się oddychać najciszej jak tylko mogła, nie wydać z siebie żadnego niepotrzebnego dźwięku…

W pobliżu zahuczała sowa. Zaszeleściły liście drzewa i mężczyzna zatrzymał się, kilka kroków od drzwi, zapalając światło różdżki i spojrzał w tamtym kierunku, wpatrzył się… Chyba trochę zbyt długo, tak jakby… dostrzegając tam w cieniu coś dużego… Biednego Apollo. Ruch jaki zrobił mężczyzna był nagły, jego różdżka wycelowała w drzewo, posyłając tam być może prewencyjną drętwotę, skoro wybrał to, zamiast salwować się ucieczką.

Ale to wystarczyło, by Victoria, zgodnie z planem, się teleportowała.


Facet – transmutacja, drętwota w Apollo
Rzut PO 1d100 - 47
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 63
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
17.10.2023, 22:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2023, 22:23 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna chętnie wdałaby się w pogawędkę na temat tego, jak nudne są wojny goblinów w wydaniu Binnsa, i jak bardzo nie lubiła historii magii w szkole – choć przecież k o c h a ł a stare opowieści – ale po prostu nie mogła. To znaczy, mogła, ale jednak byłoby trochę głupio plotkować o Hogwarcie i dać w związku z tym kupcowi kłusowników, a może czarnoksiężnikowi, dać stąd zwiać.
Nie była pewna, czy ten umiał się teleportować. Być może nie, ale wolała niczego takiego nie zakładać. Zresztą, nawet jeżeli nie, kto wie, czy nie będzie na przykład animagiem albo czy nie zdoła po prostu ich prześcignąć… Brenna lubiła w pracy spodziewać się wszystkiego – tak, żeby nic ją nie zaskoczyło, ale…
…nawet ona nie spodziewała się sowy.
Szlag – pomyślała, kiedy mężczyzna obrócił się i raził drętwotą Apolla. Brygadzista nie zdążył nawet krzyczeć: zwalił się z drzewa, oby nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Michael był z drugiej strony, mógł na razie nawet nie usłyszeć, że tutaj zaczynało się zamieszanie, chwilowo więc były zdane na siebie.
W tej samej chwili, w której Victoria znikła z trzaskiem, Brenna poderwała się i skoczyła.
Wyszło jej to iście popisowo. Lestrange, w chwili, w której się pojawiła, mogła zobaczyć, jak jej szkolna przyjaciółka bardzo zgrabnie ląduje prosto na czarnoksiężniku, obalając go w trawę samym impetem, mimo tego, że zatrzymał się te kilka kroków od drzwi. Ten krzyknął z bólu, ale nie wypuścił różdżki z dłoni: udało mu się upaść tak, by nie zrobić sobie wielkiej krzywdy i jeszcze nie dopuścić do wytrącenia sobie broni z ręki. Błysnęło: zaklęcie, które trafiło Brennę, było słabe, wystarczyło jednak, żeby stoczyła się z mężczyzny, głośno przeklinając. Ten jednak wciąż tkwił na ziemi, próbując się podnieść. Obrócił się ku Victorii, najwyraźniej chwilowo ją uznając za większe zagrożenie, skoro Brennę właśnie potraktował zaklęciem. Longbottom niemal natychmiast też się poderwała, ale miała sekundę opóźnienia w ewentualnej reakcji względem Victorii.


Aktywność fizyczna, skakanie z dachu, czy wyjdzie, czy oberwieXD
Rzut Z 1d100 - 96
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 58
Sukces!


rzuty npc


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#6
18.10.2023, 20:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.10.2023, 20:13 przez Victoria Lestrange.)  

Mogły tę rozmowę przeprowadzić kiedykolwiek indziej, bo faktycznie czas i miejsce raczej kiepsko nadawało się do tego typu pogawędki, plotek i wspominek o Hogwarcie. Zamiast tego cierpliwie przecież czekały na kupca, który podejrzewany był o czarnoksięstwo, skoro chciał dla siebie jednorożce – a rytuałów, do których mógł użyć ich niesamowitej krwi, było przecież całkiem sporo…

Ta sowa i ją zaskoczyła, bo ta noc była taka cicha i spokojna… I wydawałoby się, że wszystko mają pod kontrolą, a teleportacja Apolla wprost na drzewo przegoniła wszystkie ptaki. Najwyraźniej byli tak dobrze zamaskowani, że sowa nie bała się siąść na drzewie, a leciała tak cicho, że nikt nie zwrócił na nią uwagi… I masz ci babo placek.

Apollo, sparaliżowany, nie miał się jak dobrze trzymać i spadł z łoskotem, ale Victoria nie miała czasu się w tym momencie nim przejmować, skoro teleportowała się tuż za plecy potencjalnego czarnoksiężnika. W tym samym czasie Brenna też rzuciła się z dachu wprost na mężczyznę, i niczym kocica (a nie żadna wilczyca) wylądowała z łapami na nim, obalając go na ziemię. Lestrange zdążyła tylko unieść brwi, bo facet był na tyle gibki (albo przylepił sobie różdżkę do ręki), ze zaraz raził zaklęciem jej przyjaciółkę – wystarczająco, by z niego zeszła i już odwrócił się w kierunku brunetki.

Victoria zaś machnęła różdżką, chcąc za pomocą Expelliarmusa wytrącić mu jego zabaweczkę z ręki – zawsze to większa szansa na to, że przestanie się tak wierzgać i razić ich wszystkich dookoła zaklęciami.



Translokacja
Rzut N 1d100 - 82
Sukces!

Rzut N 1d100 - 5
Akcja nieudana
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
18.10.2023, 20:51  ✶  
(Żałosne) rzuty npc

Victoria machnęła różdżką.
Czarnoksiężnik machnął różdżką.
Tyle że ze względu na to, że był już obalony, i właśnie próbował się podnieść, okazał się o moment wolniejszy niż Victoria. Nie zdążył postawić tarczy, a w wyniku zaklęcia, rzuconego przez kobietę, różdżka wypadła mu z ręki i potoczyła się po ziemi. W desperacji spróbował po prostu rzucić się do przodu, chcąc najwyraźniej wbiec w nią po prostu i przewrócić, pewnie też pozbawić różdżki...
...tyle że trawa pokryta rosą była dość śliska, a Brenna też nie stała po prostu jak słup soli.
Brygadzistka rzuciła się ku niemu. Padła na ziemię, chwytając go za nogi, a w wyniku tejże akcji i własnej niezdarności, i mężczyzna się przewrócił, lądując prosto pod nogami Victorii.
Najwyraźniej mroczny czarnoksiężnik, który zatrudniał kłusowników, by schwytali dla niego jednorożce, okazał się małą płotką, niezbyt wprawioną w sztuce pojedynków, skoro poradzenie sobie z nim zajęło im jakieś dwie minuty.
- Patrz, Tori, przestępcy padają ci do stóp - wykrztusiła Brenna, mocno zaciskając ręce i usiłując po pierwsze go nie puścić, po drugie uniemożliwić człowiekowi kopnięcie prosto w swoją twarz – a kopnąć ją próbował z wielkim zaangażowaniem. Sama Brenna też upuściła swoją różdżkę, którą ledwo co wyciągnęła z kieszeni w chwili, gdy została strącona z ich napastnika.
– Jebane wariatki, puszczajcie!!! – zawył mężczyzna, a w tym momencie coś zaszeleściło i z drugiej strony domu nadbiegł wreszcie Sadwick, zwabiony najwyraźniej dopiero jego wrzaskami. Zatrzymał się, spoglądając na szarpaninę na ziemi. Wyciągał przed siebie różdżkę, ale nie rzucał żadnych zaklęć.
– P…pomóc? – wyjąkał, a gdyby Brenna nie usiłowała unieruchomić czarnoksiężnika, może nawet by pomyślała, że to przez takich Michaelów Brygada ma nie najlepszą reputację…


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#8
19.10.2023, 08:28  ✶  

Czarodziej bez różdżki, to jak czarodziej bez ręki… tylko bardziej. Bo za pomocą magii można było robić różne rzeczy nawet jeśli nie miało się jednej ręki, a bez tego magicznego patyczka – człowiek jakby tracił kilka kończyn, które robiły za niego rzeczy. Różdżka mężczyzny wystrzeliła w powietrze, a Victoria wyciągnęła rękę żeby ją złapać. Za to czarnoksiężnik (?) rzucił się na nogi Victorii, pewnie chcąc ją staranować, ale naprawdę nie miał dzisiaj szczęścia. Brenna znowu na niego skoczyła i obaliła na ziemię, a mężczyzna wyłożył się jak długi tuż pod nogami stojącej nad nim Victorii.

Światło rozbłysło z jej różdżki, bo chciała się dokładnie przyjrzeć mężczyźnie, który z taką ostrożnością podchodził do domku, że wystrzelił Drętwotę w biednego Apollo, który teraz że stęknięciem dochodził już do siebie po upadku, a i najwyraźniej zaklęcie przestało już trzymać.

Jej różdżka ciągle była wycelowana w mężczyznę.

- Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów – przedstawiła krótko całą grupę przed leżącym na ziemi czarodziejem, kiedy Brenna próbowała go obezwładnić. Victoria postanowiła pomóc i po prostu wyczarowała wokół jego stóp magiczne więzy, żeby nie miał jak się podnieść i uciec, ani możliwości kopać, kiedy Brenna będzie go skuwać. I wtedy w końcu pojawił się Sadwick. Jak on nasłuchiwał, że nie słyszał szarpaniny ani tego, że Apollo zleciał z drzewa… - Pokazalabym odznakę, ale mam zajęte ręce – odparła niewzruszona na wyzwiska czarodzieja.

Opuściła różdżkę dopiero, kiedy Brenna (sama albo z pomocą brygadzisty) związała mężczyznę.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
19.10.2023, 08:43  ✶  
- Dzięki - powiedziała Brenna z pewną ulgą, kiedy więzy pochwyciły nogi mężczyzny. Puściła go wreszcie, ale tylko po to, by zaraz wykręcić mu ręce za plecy i skrępować je wyciągniętymi z kieszeni, magicznymi kajdankami. Był to jeden z najbardziej satysfakcjonujących momentów jej pracy: ten moment, w którym mogła takiego drania skrępować, z miłą świadomością, że nigdzie go nie puści. Oby jeszcze zdołały po odkryciu jego tożsamości powiązać go z czarną magią i udowodnić, że chciał te jednorożce zabić, a Brenna będzie już całkiem szczęśliwa! Chociaż, jak na czarnego maga, okazał się mało wymagającym przeciwnikiem. - Brenna Longbottom, Brygada Uderzeniowa. Jesteś aresztowany pod zarzutem współpracy z kłusownikami i zawarcia umowy zakupu jednorożców, z artykułu...
- To nie ja!!!
- Pewnie, pojawiłeś się tutaj czystym przypadkiem, bo chciałeś pozwiedzać - prychnęła Brenna. Podniosła się, jego również stawiając na nogi i wciąż podtrzymując, by nie zwiał. - Sadwick! Finite na Apollo, sprawdź, czy nic mu nie jest - poleciła stażyście, dalej tkwiącemu w pobliżu z uniesioną różdżką. Michael skulił się jakby w sobie i czym prędzej podbiegł do drzewa, pod którym wciąż leżał ogłuszony Brygadzista. Brenna z trudem powstrzymała zerknięcie w tamtą stronę. Martwiła się, czy mężczyźnie nic się nie stało podczas upadku, zwłaszcza, że był nieprzytomny.
Poza tym z ich czwórki tylko Apollo miał teleportację łączną i mógł zabrać gagatka do aresztu w Ministerstwie na przesłuchanie.
- Ja miałem tylko tutaj przyjść!
- Postać i ładnie pooglądać?
- Nie - jęknął człowiek, rozbieganym spojrzeniem wodząc między Victorią a Michaelem, który cucił właśnie drugiego Brygadzistę. - Miałem wziąć od nich kartkę, zostawić sakiewkę i odblokować czar chroniący dom, wpuścić ich tam, w porządku? A potem po prostu do niego wrócić... Nie potrzebuję żadnych jebanych jednorożców!
- Do jakiego "niego"? - spytała Brenna. W jej ton wkradły się ostrzejsze nuty, odruchowo wzmocniła uścisk, sprawiając, że mężczyzna jęknął i pochylił się do przodu. W głowie Detektyw właśnie powstała bardzo nieładna myśl. Taka, która ani trochę się jej nie podobała.
Może czarnoksiężnik był sprytniejszy niż zakładały.
Może poszło łatwo, bo... wcale go tu nie było.
- On... on mnie zabije - wyszeptał mężczyzna. Brenna syknęła i pochyliła się ku niemu.
- Jego tu nie ma, a my jesteśmy. Możesz powiedzieć nam, dokąd miałeś się stąd teleportować i go dopadniemy albo spędzić dożywocie w Azkabanie. Dementorzy to bardzo niemili współlokatorzy, wiesz?
Z ust mężczyzny wydobył się kolejny jęk. Nie, to chyba nie tak, że bał się Brenny. Nie była szczególnie straszną osobą. Ale wzmianki o Azkabanie zazwyczaj były bardzo skuteczne z prostego powodu: dementorzy już straszni byli. I chociaż Brenna nienawidziła tych istot z głębi duszy, musiała przyznać, że stanowili doskonałą broń w rękach Ministerstwa.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#10
20.10.2023, 08:28  ✶  

Widząc, że Brenna radzi sobie bez większych problemów ze skuwaniem mężczyzny, Victoria opuściła swoją różdżkę, a tę, która nie należała do niej, schowała do kieszeni. Była całkowicie gotowa na protesty, oni zazwyczaj zaprzeczali wszystkiemu, czego się im zarzucano.

- Oraz pod zarzutem ataku na brygadzistę – dodała nie podnosząc głosu, i wcale nie miała tutaj na myśli siebie czy Brenny, a Apolla. W końcu to ten kupiec czy kimkolwiek był, zaatakował jako pierwszy jeszcze zanim mu się pokazali i zdołali wykonać pierwszy ruch. - Rozumiem, że ta Drętwota w drzewo to tak czystym przypadkiem, bo akurat w środku nocy ćwiczyłem zaklęcia na sowach – dopowiedziała całkowicie nieprzekonana, mówiąc cały czas tym samym tonem głosu – pozbawionym złości czy rozbawienia.

Jeśli stażysta nie był całkowitym tłukłem to powinien sobie poradzić z cieniem Apollo, jeśli nie, to zrobi to ona, ale póki co wolała się skupić na złapanym, który w końcu przestał kręcić, że ma z tym wszystkim cokolwiek wspólnego.

- Zrobimy tak – odezwała się w końcu po chwili, po tym jak przestała kątem oka spoglądać na Michaela i rozglądać się wkoło, bo nie chciała tracić czujności dlatego, że kogoś złapali. Mógł tutaj być z kimś. Ale w końcu skupiła się na skutym mężczyźnie. - Wpuścisz nas do środka, zabierzemy cię do Ministerstwa i porozmawiamy sobie miło, a jeśli twoje informacje będą się do czegoś nadawały, to dopilnujemy, żeby niczego ci nie zrobił. Dementorzy też – powiedziała to takim tonem jakby to była propozycja nie do odrzucenia i w zasadzie to trochę. Je była. To znaczy miał wybór, mógł wybrać opcję zdecydowanie trudniejszą i mniej dla siebie przyjemną.

Miał czas się namyślić, ledwie chwilę, ale Victoria bez słowa odeszła w kierunku stażysty i Apolla.

- I jak? Finite podziałało? – powinno o ile rzucił je poprawnie.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3170), Victoria Lestrange (2637)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa