• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[28 maja 1970, Londyn] Przyjęcie z (nie)spodzianką || Hjalmar & Pandora

[28 maja 1970, Londyn] Przyjęcie z (nie)spodzianką || Hjalmar & Pandora
Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#11
05.05.2025, 16:01  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.05.2025, 16:02 przez Hjalmar Nordgersim.)  

Czy uznałby to za koniec świata? Być może, zależy jak interpretować wszelkie próby zamachu dokonywane przez jej pluszaki. Bo jeżeli brać je pod uwagę jako wspólników Pandory to wcale nie byłby to taki koniec świata. Z drugiej strony może one były zazdrosne o Prewettównę? To tworzyło pewnego rodzaju impas, ponieważ Hjalmar też był ale nie wypadało się przecież przyznać. Trzeba było zachować twarz, dobrą minę do złej gry i takie sztuczki tego typu. Z biegiem czasu, Nordgersim być może wypracuje sobie jakiś plan czy współpracę z pluszową zgrają Turczynki... albo - w najgorszym przypadku - pozbędzie się konkurencji.


Na całe szczęście nie podała Hjalmarowi całej fiolki. Merlin jeden wie co by się mogło wtedy stać lub komu mogłoby się coś stać. Akane jednak za dużo o nim nie wiedziała, czego nie można było powiedzieć o Pandorze. Ta przecież znała jego mały futrzany sekret. I pewnie gdyby nie ta jego mała dysfunkcja to rwałby kobiety niczym stokrotki na łące, zwłaszcza kiedy jego wygląd i budowa tylko w tym pomagały - Porywcza... - powtórzył pod nosem po Azjatce, zapamiętując kolejną poradę, która padła tego wieczora. Należało się jednak zastanowić czy Islandczyk w ogóle potrzebował jakichś większyn zachęt w tej chwili? Czy nie wystarczyło mu ściągnąć jego obiektu westchnień, tak aby był na wyciągnięcie jego ręki?


Czy można było się dziwić Pandorze, która musiała przeżywać niemały szok na jego zachowanie? Nie. Nigdy wcześniej nie stawiał jej w takiej sytuacji, a już na pewno nie tak intensywnej - nie takiej, która dawała jej całą, nieukrywaną uwagę - No teraz tak... - zgodził się. W tym momencie jego potrzeba na uwagę była zaspokojona. Problem był tylko jeden - każda próba odejścia, przywitania się z kimś czy pójścia po cokolwiek do picia czy jedzenia, powodowała braki w tej atencji, co prowadziło do smutku Nordgersima - Mhhmmm - wymruczał w swój sposób na zgodę, ponieważ nie dało się tego ukryć i nie był w stanie tego teraz zrobić. Prewettówna nie musiała chcieć mu patrzeć w oczy, wystarczy że on patrzył w jej. Poszukiwał tego wzroku, wręcz go żądał, wymagał od niej. Starał się za wszelką cenę ściągać ją swoim wzrokiem - zdawał sobie sprawę jak to działa. Prędzej czy później, nawet najbardziej wytrwały zawodnik musiał się spojrzeć. I na to właśnie liczył Hjalmar, a co ważniejsze, to po prostu działało - Turczynka co jakiś czas zerkała na niego co tylko powodowało uśmiech na jego twarzy.


Gdyby ktoś mu teraz wspomniał o kilku kroplach amortencji, najpewniej nie widziałby w tym żadnego problemu. Uznał to za mały, niewinny żart. Ale tak by sądził dzisiejszy Hjalmar... Jutrzejszy Hjalmar mógłby się co najmniej zdenerwować, jeżeli nie wiele gorzej - Nic się nie stało przecież. Kto co zrobił? Akane? Zrobiła świętna imprezę. Niespodziankę! - zaznaczył jakby Pandora miała czelność zapomnieć. To był znakomity pomysł Azjatki - tak uważał Nordgersim. To właśnie dzięki niej mógł teraz wzdychać do swojej gwiazdy orientu i mieć ją na wyciągnięcie ręki - Powinnaś być jej wdzięczna... Naprawdę - dodał po chwili, raz za razem poszukując jej atencji. Kiedy przesunęła dłonią po swoich włosach, Niedźwiedź ciężko westchnął. Przepiękna... I te aksamitne włosy... Jak on miał reagować w inny sposób kiedy nie był w stanie się po prostu oprzeć?


Te wszystkie serduszka robione z palców, uśmiechy czy inne zaczepki nie obchodziły dzisiejszego zwyciężcy - cała ta zgraja, ci goście byli po prostu zazdrośni. Nawet jeżeli nie byli to Hjalmar był... Trochę... Zwłaszcza kiedy inni próbowali złożyć jakieś życzenia czy inne takie próby. Plusem tego wszystkiego było to, że to koleżanka składała jej życzenia. Gdyby to był jakiś kolega to nie wiadomo jakby się to skończyło. Czy Nordgersim odebrałby to jako atak na kogoś na kim mu zależy? Być może. Czy przemieniłby się w wilkołaka? Być może - najpewniej tak. Czy wyszłaby z tego draka stulecia? Jak najbardziej. To było całkiem proste podsumowanie ich drogi na zewnątrz. To był jednak najgorszy z możliwych scenariuszy, który jednak się nie ziścił. Przekonasz się zaraz... Jeżeli Pandora wspomniałaby mu o tym, że męczą ją ci wszyscy ludzie, nie omieszkałby wydrzeć się w głos lub wykorzystać swojej muskulatury aby ich wszystkich przegonić. A to wszystko po to aby Prewettówna czuła się po prostu dobrze.


Nie było mowy aby jakiś kubek, wianek, uśmiech czy wspólnie spędzony czas był lepszy od prezentu do którego włożyło się całe serce. Niedźwiedź czuł się dużo swobodniej na dworze, zwłaszcza kiedy nie było tylu gapiów. Teraz pozostali sam na sam jak za starych, dobrych czasów. Jej reakcja znaczyła tylko jedno - była zaskoczona i chyba nawet się podobało - Pamiętałem. Nawet barwy domu sprawdziłem. Popytałem tu i tam. Dowiedziałem się - przyznał, ciesząc się jej szczęściem. To była największa nagroda tego wieczora - przynajmniej dla niego - Robię co w mojej mocy - zapewnił. W końcu spędził na tym całą masę czasu. Sam projekt, potem kilka prób jego wykonania... I to wszystko własnoręcznie bez użycia magii, której zresztą był lekkim przeciwnikiem pomimo swojego daru. Hjalmar dużo bardziej preferował własne umiejętności i fach w dłoniach niż wspomaganie się różdzką - Huh... - zdziwił się początkowo - No tak... Jak moje... - dodał po chwili, unosząc lekko barki do górki. Po raz kolejny ściągnął jej wzrok co skwitował uśmiechem.

Pandora nie musiała go zachęcać dwa razy. Kiedy klepnęła dłonią w ławkę, nie czekał, usiadł od razu... Blisko, wręcz niebezpiecznie blisko. I to nie dlatego, że miał zamiar ją skrzywdzić czy coś w ten deseń. Chociaż czy nie można było tego tak odebrać? - Czy ja... - zaczął, odwracając swoją twarz w jej kierunku - Mógłbym? - zapytał, podnosząc prawą dłoń, która następnie położył na jej policzku. Zbliżył swoje usta w kierunku jej i o ile ta nie optowała, nie omieszkał jej pocałować. To był jego obiekt zainteresowań - nikt inny nie miał do tego takiego prawa jak on. Hjalmar zresztą wystarczająco to dzisiaj sygnałował wszystkim gościom. Gdyby któryś z nich chciał to podważyć - droga była prosta i prowadziła do pojedynku na pięści... Ale dopiero wtedy kiedy dokończy to co zaczął z Prewettówną.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Hjalmar Nordgersim (6040), Pandora Prewett (6904)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa