• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
1 2 3 Dalej »
[19.06.1972r.] Dziwny jest ten trup | Nicholas & Cynthia

[19.06.1972r.] Dziwny jest ten trup | Nicholas & Cynthia
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#1
20.03.2024, 01:39  ✶  

19 czerwca 1972r.
Departament Przestrzegania Prawa / Biuro Koronerów


Po wydarzeniach w Kniei Godryka, wydawałoby się, że sytuacja była opanowana. Choć nadal zagadką pozostawały dziwne pozostawiane zwęglone ciała, a dusze bywały zaginione. Zjawisko to nadal pozostawało pod obserwacją i oparte badaniami. Departament Tajemnic coraz częściej dostawał do każdej z komnat jakieś zlecenia i prośby o wsparcie, w celu udzielenia swoich opinii, obserwacji na temat dziwnych odkryć. Często dotykało to Komnatę Śmierci.

Do ich biura przyleciało pismo od pani koroner Flint, z prośbą o nadzór i pomoc w przebadaniu otrzymanego ciała zmarłego czarodzieja. Jeżeli takowym był. Travers postanowił wziąć tę sprawę na siebie. Nie było z tym problemu, kiedy wyjaśnił swoje doświadczenie już z obytym problemem dziwnego przypadku natknięcia się na martwego ciała w Kniei Godryka. Przy okazji miał szansę i powód dostać się do Departamentu Przestrzegania Prawa, aby porozmawiać z Cynthią nie tylko o ziółkach, ale i o to, co prosił go Robert.

Odziany tradycyjnie w czerń, nie tylko koszula i spodnie, ale i szata czarodzieja. Wziął ze sobą nie tylko dokumenty do wypełnienia, ale też pismo, które do nich wysłano. Opuścił swoje biuro i skierował do windy, która zawiozła go pod odpowiednie piętro. Znajdując się już w Departamencie Przestrzegania Prawa, omiótł pomieszczenia wzrokiem, jakby chciał wybadać atmosferę. Sytuację. Już tego dnia pisano w Proroku Codziennym o rzekomym aresztowaniu Juliusa Mulcibera. Nazwisko bardzo rzuciło się w oczy Traversowi. Nie była to co prawda jego sprawa, ale brzmiało trochę niepokojąco. Nie tym jednak miał i powinien się zajmować. Znajdując się w biurze Koronerów, podszedł do biurka jednego z osób za nim siedzącego i pracującego.

- Dzień dobry. Przychodzę w sprawie zleconej prośby o pomoc w badaniach. Departament Tajemnic. Zastałem pannę Flint?
Nicholas od razu przeszedł do sprawy. Dla pewności swoich słów, pokazał pismo, jakie go ich komnaty napłynęło. Jeżeli chłopak był mądry, jak na młody swój wiek, powinien być wtajemniczony w sprawę.
- Jest w sekcji badawczej zwłok. Zaprowadzę.
Uprzejmy kolega, zaprowadził Nicholasa do pomieszczenia, gdzie przeprowadzają sekcje zwłok.
- Cynthia. Do Ciebie z Departamentu Tajemnic.
Poinformował, a Nicholas zaraz poprosił od razu o to, aby zostawiono ich samych. O ile to było w sumie możliwe. Przyszedł jej pomóc, ale też mógł porozmawiać z nią w międzyczasie na inne tematy. Wybadać tutejszy teren.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#2
21.04.2024, 18:48  ✶  
Mogło to brzmieć makabrycznie, ale lubiła takie sprawy. Przynosiły coś nowego, umożliwiały zdobycie nowej wiedzy. Praca była zawsze pewną formą ucieczki dla blondynki, nic więc dziwnego, że brała każde możliwe zwłoki na siebie i zostawała po godzinach, aby pisać raporty. Poza dobrą opinią w Ministerstwie, a także wzrostem doświadczenia, gwarantowało to spędzony samotnie czas w lodówkach pełnych najnowszych narzędzi i posiadających bogatą bibliotekę oraz akta przypadków. Bo przecież poza oficjalną pracą, miała również swoje projekty — mniejsze lub większe, niektóre wzniesione na priorytet ponad innymi, jak zimni. Zwęglone zwłoki, trudne do zidentyfikowania — zarówno, jako persona, jak i przyczyna śmierci nie zostawiały jej wielkiego wyboru, jak zgłosić się do Departamentu Tajemnic o nadzór. Dlaczego? Takie wymogi wprowadziło Ministerstwo, gdy Wojna pomiędzy Czarnoksiężnikiem i jego zwolennikami a ludźmi tolerancyjnymi względem dzielenia się magią rozgrzała na dobre. Nie lubiła zostawiać takich spraw w rękach przypadku, zwłaszcza że starała się o awans. Liczyła więc, że los lub też przypadek się do niej uśmiechnie i wraz z jej podpisem pod zgłoszeniem, przydzielą jej kogoś, z kim współpraca zawsze szła gładko. Może dlatego, że obydwoje z Nicholasem byli dość małomówni i skupieni na wykonywanych zadaniach, nie pozwalając, aby zbędne emocje ich rozpraszały? Trudno powiedzieć.
Odchyliła głowę do tyłu, stojąc nieopodal stołu z ciemnym kształtem, którego część zakryta była białą płachtą, zgrabnym ruchem wiążąc pasma jasnych włosów w wysokiego koka. Miała na sobie biały fartuch pracowniczy, a pod nim dopasowaną sukienkę w ciemnogranatowym kolorze, idealną na letni czas. Nie tak cienką, bo przecież w kostnicy było dość chłodno, nawet jeśli ona już nie umiała tego odczuwać. Przesunęła spojrzenie na przygotowaną tacę z narzędziami, papiery oraz pióro, które w trakcie należało wypełniać. W gotowości była też waga, aby sprawdzić organy po ich wyjęciu, o ile się do tego nadawały. Z samej twarzy człowieka niewiele zostało, ale rysy się zachowały, podobnie, jak uzębienie.
Gdy drzwi i głos Marcusa oznajmiły przybycie towarzystwa, odwróciła twarz w kierunku wejścia i uniosła kąciki ust, kiwając głową.
- Dziękuje Marcusie. Zadbaj, proszę, aby nam nie przeszkadzano, Aurorzy chcą raport na wieczór. Panie Travers, dziękuje, że zgodził się Pan pomóc. - brzmiała dość pogodnie, dostosowując widocznie noszoną maskę do potrzeb pracy w tym miejscu. Może raczej do ludzi? Odprowadziła młodego stażystę wzrokiem, sięgając po parę przygotowanych rękawiczek. W pomieszczeniu przez chwilę panowała cisza, zdawać się mogło, że oddech odbija się echem od metalowych elementów surowego wnętrza. - Miałam nadzieję, że zdecydujesz się na wzięcie tej sprawy. Dobrze Cię widzieć. - przywitała go już mniej formalnie, zmniejszając nieco odległość pomiędzy nimi. Wyglądał całkiem dobrze, lepiej niż w dniu, gdy ojciec przysłał ją z dokumentami do jego biura. Wciąż dbała o jego zdrowie, dostarczając odpowiednie zioła i eliksiry, co pozwalało jej doskonalić umiejętności, jak i w konieczności mieć śmiałość, aby o coś go poprosić. Na szczęście nic nie zapowiadało, aby Cynthia potrzebowała jakiejkolwiek przysługi, radziła sobie doskonale w opanowanym przez mężczyzn, jak i ciemność — w ostatnich miesiącach szczególnie natarczywą, świecie. Wskazała dłonią na stół, odwracając się i obeszła go, skupiając wzrok na ofierze. - Mężczyzna, wiek pomiędzy trzydzieści jeden, trzydzieści pięć lat. Dość wysoki, sto i osiemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, dobrze zbudowany, raczej z drobną nadwagą, niż szczupły. Brązowe oczy, włosy spalone, więc kolor nie jest na pierwszy rzut oka możliwy do stwierdzenia. Wysłałam ten wstępny opis do góry, aby sprawdzili listę osób zaginionych. - wyjaśniła mu, przesuwając spojrzeniem po szczęce, którą następnie złapała, otwierając usta i przyglądając się uzębieniu. - Delikatna próchnica, ale w dobrym stanie. Majętny na tyle, aby o to zadbać, ma plombę z jakiegoś kruszcu.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
24.04.2024, 10:54  ✶  

Tematyka pracy, pokrywała się im na każdym kroku. Nie tylko u Koronerów przewijał się ten problem po Beltame, z niewyjaśnionymi zgonami, pozostawionymi ciałami w dziwnym stanie. Komnata Śmierci dość często mogła współpracować z Biurem Aurorów, wydziałem Koronerów. Jeżeli coś było trudne go rozwiązania zagadki. Zimni, też nie byli obcym tematem dla Nicholasa. Nie tylko dowiedział o tym przypadku dotkniętym jedną pracownicę Biura Aurorów, ale i jego brat był jednym z nich. To był duży problem. Nicholas nie miał tylko pojęcia o tym, czy Cynthia miała o tym wiedziała.

Dzisiaj przybył również w innym celu. Wykorzystując okazję, że dostał pisemną prośbę o pomoc w badaniach nad dziwnym stanem martwego ciała jakiegoś czarodzieja. Poinformował swoje przybycie i od razu został zaprowadzony do panny Flint. W obecności innych osób, zachowywali wobec siebie formalne zwroty. Ale gdy byli sami, mogli sobie tego darować.

Odprowadził wzrokiem mężczyznę, który zamknął drzwi za nim. Następnie Nicholas przeniósł wzrok na kobietę i ruszył w jej kierunku. Odłożył na wolnym stoliku w pobliżu teczkę z papierami. Zatrzymał się, kiedy i ona podeszła.

- Ciebie również.
Odparł w odpowiedzi wręcz podobnie, darując sobie wstępnie przedstawienie powodu, że wziął sprawę również w innego powodu. Do tego przejdą później.

Wziął także rękawiczki, założył i zbliżył do stołu, gdzie mieli umiejscowionego trupa. Nicholas sam w sobie wyglądał dobrze. Na razie choroba mu nie dokuczała, wyciszyła się. Pozwalało mu to funkcjonować i działać. A eliksiry i zioła przygotowywane przez pannę Flint dużo mu pomagały. Pomagał jej, kiedy tego potrzebowała, aby mieć z nią stały kontakt. Mieć ją przy sobie. Nawet, jeżeli miała poślubić jego brata. Liczyły się kontakty, jej zdolności.

Stając po przeciwnej stronie stołu, słuchał uważnie opisu ciała trupa, które należało do mężczyzny. Już na pierwszy rzut oka widać było iż znajdowało się w stanie nieprzyjemnym? Zastanawiającym. Być może, takie już widywał. Dokładnie przyglądał się temu, co mu pokazywała. Co przedstawiała.

- Jest w nim coś bardziej niepokojącego, interesującego?
Zapytał tym razem o konkrety. Podstawy mieli za sobą. Samą prezentację martwego ciała. Pytanie także, co z jego duszą. Ale do tego jeszcze przejdą. Ważne było też wiedzieć, gdzie go znaleźli i czy byli świadkowie zdarzenia, co mogło mu się przytrafić.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#4
21.05.2024, 20:52  ✶  
Wszystko było pogrążone w słodkim chaosie, który prawdę mówiąc — był Cynthii na rękę. Nietypowe zwłoki umożliwiały bardziej wnikliwe sekcje, często również pozwalając na testowanie mniej standardowych środków na organach w celach ewentualnego sprawdzenia, co było pierwotną przyczyną ich uszkodzenia. Tragedie niestety rodziły postęp w nauce. Jej wzrok kolejny raz przesunął się po nieboszczyku, jakby spojrzenie miało odsłonić coś nowego. Najchętniej już by się wzięła za rozcinanie, ale regulamin przy współpracach departamentów był ściśle określony.
Zimno spędzało jej jednak resztki snu z powiek i przypadłości tej poświęcała większość czasu, bazując na danych zebranych od Atreusa, Tori czy Louvaina. Ojciec co rusz dostarczał nowe księgi, korespondowała z wiedźmami z Nowego Orleanu. A jednak to wciąż było zbyt mało i nadal najbardziej sensownym rozwiązaniem lub też sposobem na znalezienie tego rozwiązania, wydawało się jej samodzielne zejście do limbo, co było procesem skomplikowanym, nawet dla wprawionego Nekromanty. Z zamyślenia wyrwało ją jednak przybycie Nicholasa, na którego widok szczerze jej ulżyło. Mogła przecież trafić na jakiegoś nieznośnego człowieka. Gra pozorów musiała zostać zachowana, ich opinie pozostać nieskazitelne, jednak gdy pracownik wyszedł, mogła pewniej i spokojniej obdarzyć go pociągłym, badawczym spojrzeniem. Zupełnie, jakby przez te kilka długich sekund próbowała określić stan jego zdrowia, przyglądając się białkom w oczach, skórze pod oczami czy odcieniu warg. Wszystkie drobne rzeczy miały przecież znaczenie.
A potem skupiła się już na ciele, poprawiając biały materiał na smukłych palcach i upewniając się, że wszystkie włosy pozostały posłusznie upięte. Krótki opis miał przedstawić tego, nad którym stali — raczej to, co z niego zostało. Zapach palonego ciała wciąż unosił się po kostnicy, mógł być odrobinę mdlący dla osób, które nie przywykły do przebywania w takim towarzystwie. Ludzie śmiali się, że spalony człowiek pachniał będzie w ten sam sposób, co grillowany kawałek mięsa — nic bardziej mylnego.
- Został uduszony, ale nie przez przedmiot i nie bezpośrednio przez osoby trzecie. Być może zaklęciem, ale nie jest to efekt czegoś potocznie znanego. Podejrzewam, że mógł być to też ewentualnie eliksir lub forma trucizny, może przeklętego przedmiotu, który miał wpływ bezpośrednio na to, co jest wewnątrz. Zaraz go otworzę. - wyjaśniła, wskazując palcem na odrobinę nabrzmiałą szyję -nie było to przesadnie rzucające się w oczy, ale tchawica była zaciśnięta. Tak, jakby spuchło tylko od środka. Początkowo sądziła, że coś połknął, ale przełyk był pusty. Nie chcąc już czekać, Cynthia złapała za znajdujący się na stoliku, a konkretniej srebrnej tacy, skalpel i rozcięła ostrożnie wzdłuż szyi, uprzednio odchylając niemalże z czułością głowę trupa do tyłu. Jej ruchy wydawały się słabe, ale pewne, ostrze płynnie i bez drgnięcia rozcięło warstwy skóry, a następnie mięśni. Kilka sekund później, odchyliła powstałe płaty na boki, odsłaniając bezpośrednio tchawicę, przełyk oraz struny głosowe. Przyjrzała się uważnie ciemnej tkance, na której wygląd z pewnością miał wpływ dym oraz gorąco, które towarzyszyło spaleniu, ale czy kryło się za tym coś jeszcze? Skalpel zatańczył pomiędzy palcami, błysnął w dłoniach i obeszła stół tak, aby podejść od drugiej strony. Nachyliła się ostrożnie, końcówką skalpela nacinając odkryty węzeł chłonny, a następnie tkanki przy lewej części tchawicy. - Poparzone, limfa zgromadzona w momencie śmierci już przegniła. Zapach odpowiedni, patrząc na całokształ. Tutaj jednak, jak nieco zeskrobiesz i odetniesz pierwszą warstwę, są wybrzuszenia. Wygląda jak ślady po ropnych krostach z odrobiną.. Hmm, zielonego nalotu? Nie jestem pewna pierwotnej barwy, przełykał mnóstwo dymu, może również żaru z powietrza.
Wyprostowała się na chwilę, przenosząc nieco zafascynowane spojrzenie na Nicholasa, aby zaraz spróbować wyciąć kawałek wspomnianej wybroczyny i odłożyć ją na przygotowany wcześniej, szklany spodek. Pracował w Departamencie Tajemnic, może jakiś przedmiot lub okryte tabu zaklęcie przyjdzie mu do głowy? Miał naprawdę paskudną śmierć.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#5
25.05.2024, 12:37  ✶  

Fizycznie i psychicznie, Nicholas trzymał się bardzo dobrze. Cynthia nie dostrzegła w nim żadnych niepokojących objawów, czy to patrząc w oczy, badając ich białko czy źrenice. Sprawnie się poruszał, był gotów do współpracy. Mogła być przekonana, że zioła jakie mu przygotowuje, spełniają swoje zadanie. Spożywał je systematycznie i zgodnie z zaleceniami. Lecz nigdy nie wiadomo, kiedy choroba sama z siebie go znów zaatakuje. Kiedy wzięty dwa miesiące temu eliksir, straci na swoim działaniu. Nie myślał o tym. Przyszedł tutaj, aby jej towarzyszyć w rozszyfrowaniu zagadki nietypowego trupa. Korzystając z okazji spotkania, chcąc najpewniej poruszyć inne tematy.

Zapytał o coś, co może być dla nich interesujące w ciele zmarłego. Jej odpowiedź, przyjął do wiadomości ze skinienien głowy. Zanim pozwolił jej działać, dotknął ostrożnie wspomnianej szyi, gdzie tchawica była napuchnięta. Chciał pierw sam wyczuć to zgrubienie, czy było twarde czy miękkie. Co mogło być przyczyną uduszenia, zanim został spalony? Nie wysnuwał jeszcze swoich przypuszczeń. Dał jej znać, że może działać. Zachęcając do umiejętnego użycia skalpela. Jeżeli potrzebowała jego pomocy, aby przytrzymał choćby głowę trupa w odpowiednim ułożeniu, uczynił to. Przyglądając jej sprawnemu nacięciu. Nie ruszało go to, co mieli zobaczyć w środku. Wiele ciał widział w różnej formie. Był wystarczająco uodporniony, że i on sam mógłby podjąć się pracy koronera. Lecz Badanie nad śmiercią wydawało się być ciekawsze. Jeszcze w połączeniu z nekromancją. To już w ogóle.

Przyglądał się wnętrzu rozciętej szyi, na tyle, ile pozwalała na to Cynthia uważniej badając i oceniając, co tam widzi. Zaraz też przeszła na część stoły, po której stał on. Stali blisko siebie. Pozwolił jej także pobrać próbkę do dalszych badań. Mając możliwość zbadania swoimi oczyma, dotknął nacięcia i je rozszerzył. Mając na dłoniach rękawiczki, niczego się nie obawiał.

- Gdzie go znaleziono? Przyczyną śmierci uduszenie. Spalenie ciała. Ale gdzie się znajdował? Działanie trucizny czy klątwy może mieć natychmiastowe efekty. Chyba, że coś miało zadziałać z opóźnieniem.
Dopytał i przedstawił swoje wstępne uwagi. Ale to było za mało informacji, aby cokolwiek ustalić. Potrzebował więcej danych.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#6
04.06.2024, 21:14  ✶  
Wciąż wiele było ziół o nieodkrytych właściwościach, z których napary były często skuteczniejsze i miały mniej skutków ubocznych, niż typowe eliksiry. Z ulgą przyjęła fakt, że wyglądał dobrze, a zmęczenie nie malowało się na jego spokojnej twarzy, czy też w chłodnym spojrzeniu. Zawsze czuła się w obowiązku do upewniania o stanie zdrowia swoich pacjentów, biorąc pełną odpowiedzialność, jeśli już decydowała się kimś zająć. Nie była może typowym lekarzem ze Świętego Munga, ale z pewnością dokładniejszym i mniej przekupnym, niż oni. Uznając kwestię jego zdrowia za załatwioną, mogli skupić się na trupie.
Myśl o tym, ile mógł kryć niespodzianek i ewentualnych przyczyn śmierci sprawiał, że wszystkie trybiki w głowie dziewczyny pracowały na najwyższych obrotach. Ze skupieniem obserwowała, badała i pobierała próbki lub też notowała krótkie wskazówki z leżącego na stole, śmierdzącego ciała. Nie przeszkadzała mu, gdy sam zdecydował się zbadać tchawicę, na którą wcześniej go nakierowała, skoro ta mogła być główną przyczyną opuszczenia ciała przez duszę. Mogła, ale nie musiała, Cynthia za żadne skarby nie chciała zamykać się na jedną opcję. Skalpel jej nie drżał, a sam Nicholas zdawał się doskonale wiedzieć, jak przytrzymać głowę nieboszczyka, aby tylko jej wszystko ułatwić. Zaskakujące, jak wspólne pasje mogły sprawiać, że słowa wcale nie były potrzebne do komunikacji. Wnętrze ciała wcale nie pachniało lepiej, odsłonięte elementy nosiły ślady ognia oraz pyłu, gnicia, ale i czegoś jeszcze, co tylko podsycało ciekawość błękitnookiej kobiety. Odsunęła się nieco, aby i jej towarzysz mógł lepiej się przyjrzeć, a wykorzystany chwilę później skalpel, odłożyła zaraz na tackę razem z próbką.
- Też nad tym myślałam. Ktoś mógłby chcieć pozbyć się go tak, aby wyglądało to na wypadek lub przypadkową ofiarę wojny. - zgodziła się z nim, podnosząc na niego spojrzenie. Na jego pytanie ruszyła w stronę jednej z bocznych szafek, gdzie leżały wszystkie dokumenty od brygady, które otrzymała jeszcze przed samymi zwłokami. Zsunęła rękawiczki, wyrzucając je do kosza i obmyła ręce w pobliskim zlewie, nie chcąc brudzić akt i znając procedury. Łatwo było później kurzem ze stron lub źle zaschniętym atramentem uszkodzić próbki. Gdy wytarła dłonie, zaczęła wertować kartki, opierając się biodrami o meble. - Ciało znajdowało się w jednej z bocznych uliczek, łączy Nokturn i odłam Alei Horyzontalnej. W budynku znajdował się również spalony budynek, ale niestety nie był w użytku i nie odnaleziono właściciela. - streściła mu to, co przeczytała w raporcie. Sporo było takich porzuconych przybytków w magicznym Londynie, które teraz znajdowały nowe zastosowanie. Stuknęła palcami o pergamin, wydając z siebie ciche mruknięcie zamyślenia. - Jeśli to faktycznie ofiara wojny, powinni sprawdzić wśród rodzin ze Skorowidza, które powszechnie akceptują równość oraz mugoli. Nie wygląda jak zbrodnia ze złamanego serca, bardziej jako kara. Trzeba przyznać, że miał brutalną śmierć, wiązać płomienie oraz uduszenie, nie wspominając o ewentualnych dodatkach zakrawających na czarną magię.
Podniosła spojrzenie na Nicholasa, subtelnie poruszając trzymaną teczką z pytaniem, czy chciałby jeszcze to sam przejrzeć — oczywiście niemym. Jeśli tak, podała mu folder po tym, jak pozbył się rękawiczek, a jeśli nie, odłożyła go na szafkę. Sama wsunęła nową parę, znów podchodząc do trupa.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#7
25.06.2024, 20:59  ✶  

Kiedy Cynthia odsunęła się, dała mu możliwość samodzielnego obejrzenia naciętego miejsca trupa przy tchawicy. Aby mógł również dokładniej się przyjrzeć skażonemu miejscu przez truciznę, czy klątwę. Cokolwiek to było, cokolwiek tego mężczyznę zabiło.
Panna Flint podzielała opinię, przyznając iż również nad tym się zastanawiała. Współpraca między nimi była owocna. Dzielili się swoją pasją i zawodem wspólnie, choć przebywając w innych departamentach o podobnym kierunku zawodowym, w którym był wspólny łącznik związany ze śmiercią.

Oczekując odpowiedzi na temat znalezienia ciała trupa, Travers dokładniej przyglądał się wnętrza ran. Być może starając się przy szyi znaleźć coś jeszcze. Obejrzał także okolice szyi, w upewnieniu czy uduszenie faktycznie nie miało dodatkowego podłoża fizycznej przemocy. Bywa i tak, że ktoś mógł czarodzieja pierw zabić z użyciem siły, a potem upozorować nieszczęśliwy wypadek.

Kiedy usłyszał wstępną treść, coś mu nie pasowało. Podniósł głowę i spojrzał na Cynthię. "W budynku znajdował się spalony budynek? Jaki cymbał w Departamencie Prawa pisze takie raporty?" – pomyślał, skupiając uwagę na czytanych przez Flint fragmentach zdarzenia. O ile zrozumieć można taki przypadek w świecie mugolskim, aby budynek czarodzieja ukryć w budynkach mugolskich, to jaki miałoby to sens, tworzyć coś takiego w magicznych dzielnicach Londynu? Zamieszkanych tylko przez czarodziei?

Zdjął rękawiczki i wyrzucił, przyjmując od Cynthii teczkę z raportowym opisem śmierci tego nieszczęśnika.
- Jeżeli kara, musiał komuś podpaść. Być dłużnikiem. Albo szlamolubcą, zdrajcą krwi? Lecz jeżeli to nie jest robota śmierciożercy. To te dwa przypadki odpadają.
Wyrażał na głos przypuszczenia, ale widocznie mieli za mało informacji na temat tego truposza. Zagłębił się więc w czytanie całości od początku. Ale nie omieszkał, zacząć inny temat.
- Mam wrażenie, że ten raport spisywany był przez jakiegoś amatora. Aurorzy i Brygadziści są czymś innym zajęci?
Nie, żeby miał krytykować ich pracę. Zdawał sobie sprawę z tego, że mieli sporo na głowie. Ciekaw był jedynie, jak poważne sprawy zaprzątały ich głowę. Czy Cynthia zasłyszała coś choćby o sprawie Greybacka? Czy ta sprawa była poruszana w tym Departamencie? Nie pytał wprost. Na razie badał teren ogólnikowo.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#8
21.07.2024, 20:58  ✶  
Niektórzy mogliby nazwać ich znajomość makabryczną, ale ona nie odbierała tego w ten sposób. Nicholas był elokwentny, dzielili zainteresowania, a ich rodziny obracały się w jednym kręgu. Nie lubiła dopuszczać innych ludzi do sekcji, które miała okazję przeprowadzać, ale gdy postawioną ją pod ścianą w związku z wydarzeniami ze świata magii, lepiej niż na Traversa nie mogła trafić. Nie był idiotą, miał pojęcie o ciałach. Dodatkowo przez pracę, znał się na klątwach znacznie lepiej, niż ona. Zerkała na niego z ciekawością, próbując przewidywać, czy ich profesjonalne opinie będą się pokrywać. Po ich wizycie w Skandynawii czuła się przy nim na tyle swobodnie, że odpuściła sobie głupie uśmieszki, które zwykle w Ministerstwie rozdawała.
Grzebiąc w papierach, szukała dla niego odpowiedzi na zadane pytania. Dane były dość skrupulatne, pomijając powtórzenia wyrazów — miały nawet liczby, pisane w pospiechu i dość niezgrabne. Całe Ministerstwo przypominało trochę tor wyścigowy, sprawy piętrzyły się i te z ważniejszym priorytetem, trafiały do głównych aurorów, a te mniejsze rybki, były w rękach stażystów lub osób, które dopiero co dostały się do pracy. Prawda była taka, że każde ręce zdolne do pracy i po odpowiednich kursach, były im teraz potrzebne. Ukryła rozbawienie budynkiem w budynku, bo autor miał chyba na myśli, że budynek znajdował się w podpalanej już wcześniej dzielnicy, chociaż nie mogła być pewna. Może w budynku był spalony sklep?
- Jak nie śmierciożerca, to może osoba powiązana z tym kręgiem, jakiś naśladowca lub człowiek pod wpływem takowej. Ciężko mi uwierzyć w Imperiusa. To niezwykle wygodna wymówka, gdy ktoś zostaje złapany. - wzruszyła delikatnie ramionami, przesuwając spojrzeniem po jego twarzy. Gdy odnalazła spojrzenie, zamyśliła się na chwilę, stukając palcami w powierzchnie znajdująca się pod nimi. - Ciężko tutaj założyć przypadek i włamanie, złapanie za jakiś przeklęty przedmiot.
Może ktoś go przeklął wcześniej, a efekt zaklęcia miał odpalić się po spełnieniu konkretnych warunków lub po minięciu wyznaczonej daty? Z pewnością dla sprawcy byłoby to szalenie wygodne.
- Nie kojarzę nazwiska, być może stażysta asystował komuś nowemu? - zgadła z westchnieniem, przenosząc wzrok z mężczyzny na trupa, bo przyglądała się Nicholasowi trochę zbyt długo. Na jego pytanie wydała z siebie ciche mruknięcie zastanowienia, znów pochylając się nad tchawicą, obserwując tkanki oraz ich uszkodzenia, jakby tliło się w jej głowie przeświadczenie, że o czymś po prostu zapomnieli. - Tych najlepszych przypisują do spraw bezpośrednio związanych z wojną lub do spraw głównych rodów. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale obecnie przez korytarze przemyka paranoja i zwątpienie. Wszyscy patrzą sobie na ręce, każdy podejrzewa każdego i powstają niedorzeczne plotki. Dlatego sprawy najciaśniej związane z obecną sytuacją, traktowane są priorytetowo.
Wyjaśniła pokrótce to, co zasłyszała od współpracowników oraz od rudej plotkary z recepcji, niezwykle sprzedajnej za słodkości lub drobne upominki, użytecznej. Była głupiutka, ale wiedziała absolutnie wszystko z piętra, co było poniekąd niesamowite. Podniosła na niego ponownie wzrok, chcąc widocznie o coś zapytać, ale ostatecznie, zacisnęła tylko usta. Pokręciła delikatnie głową, wsuwając palce ostrożne w gnijące partie, rozsuwając je palcami. - Może sprawdźmy też płuca.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#9
13.09.2024, 12:37  ✶  

Nicholas chętnie brał udział w pracach przy trupach, pomagając koronerom, gdyż dzięki temu on sam miał ułatwiony dostęp do ciał martwych osób, mogąc głębiej badać przyczyny śmierci. Ciekawość, szukanie informacji, zrozumienia przyczyn zgonu. To wszystko było takie interesujące. A że jeszcze współpracował z Panną Flint, to tym bardziej. Dzielące ich wspólne zainteresowania i spostrzeżenia, pozwalały szybciej dojść do pewnych wniosków i ustaleń.

Słuszny wniosek wyciągnęła, że niekoniecznie sprawdzą musiał być śmierciożerca. Ale chociaż by zwolennik, naśladowca. Biorąc pod uwagę swoją przynależność, nie wypowiadał się na ten temat zbyt szeroko. Nie chcąc zostać czasem zdemaskowanym, podejrzanym. Nie wpłynęłoby to korzystnie na jego pracę tutaj. Kiedy z ich okręgu, coraz mniej osób utrzymywało się tutaj zawodowo.

Przeklęty przedmiot. Od razu przypomniał sobie swoje przypadki bolesnego odczuwania klątwy na sobie. A ostatnio jego mentor takową dostał. Po usłyszeniu jej przypuszczeń, przyjrzał się ponownie ciało mężczyzny.

- Klątwa…
Rzucił jednym słowem tak, jakby faktycznie miałoby to więcej sensu niż szukanie odpowiedzi głębiej. Czy mężczyzna nie został przeklęty? Klątwa dusząca. Aż mu się trochę słabo zrobiło na tę myśl. Wolał jednak wyrzucić to z głowy, odkładając na stolik trzymane wcześniej raporty z miejsca znalezienia ciała.

Zignorował już odpowiedź w sprawie stażysty. Ale tak mogło być. Wziął za to nowe rękawiczki zakładając na dłonie, podszedł do ciała ponownie, aby sprawdzić coś innego. Czy miał coś na ciele? W tym jednym konkretnym miejscu? Ostrożnie dotknął jego głowy i przechylił na bok, aby spojrzeć, czy miał coś na karku. To nie było jednak to. Inaczej, może by coś zauważył. Nic tam nie było. Żadnej charakterystycznej pieczęci.

Głowę trupa ponownie ułożył na miejsce, słuchając w między czasie oceny sytuacji w Departamencie, odpowiedzi Cynthii.
- Nie bywam tutaj często. Izolujemy się na ostatnim piętrze, więc trudno mi cokolwiek tutaj zauważyć. Taka praca… Ale pozwól że zapytam, słyszałaś może ostatnio coś o Greybacku?
Zapytał w miarę neutralnie, ale zakładając że to temat ważny dla niego, aby dowiedzieć się, czy w Departamencie cokolwiek ktoś wie i czy owe nazwisko przewijało się wśród Brygadzistów czy także Aurorów. Może coś słyszała? Byłoby to bardzo pomocne.

Skoro sugerowała sprawdzić płuca, tym razem on wziął skalpel i z odpowiednią ostrożnością a także dokładnością, zrobił odpowiednie nacięcie na klatce piersiowej trupa. Rozcięcie skóry to jedno, ale przebić się przez mostek i żebra, to będzie drugie wyzwanie. Co to jednak dla nich?

Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#10
23.11.2024, 22:23  ✶  
W trupach było coś hipnotyzującego. Jeśli już udało się komuś pokonać obrzydzenie i lęk, które wywoływało widmo śmierci malujące się na sinych twarzach, mógł odkryć wiele małych tajemnic o ludziach. Ciało pokazywało, kim był jego właściciel i to często wyraźniej, niż by sobie tego życzono. Wiele było zastygłych wyrazów twarzy, wyrazu spojrzeń, które utkwiły Cynthii w pamięci. Zwykle ludzie wiedzieli, że zbliżał się koniec — tacy, którzy trafiali na jej stół, dostrzegając twarz oprawcy lub przyczynę zgonu jako ostatnią rzecz na tym świecie. Panujące dookoła zimno oraz cisza uspokajały, umiała odnaleźć wśród nich własne myśli i wszystko odpowiednio ułożyć, gdy kłębiły się, przekrzykując w jej głowie.
Stuknęła palcami w metalowy stół, pogrążając się w zamyśleniu. Przedmiot wydawał się bardziej wiarygodną wersją wydarzeń, mniej ryzykowną. Nie sądziła, że czarodzieje w pelerynach i maskach ryzykowaliby w taki sposób wykrycie. Z drugiej strony, czy nie było najciemniej pod latarnią i czy wielu z nich nie kryło się w Ministerstwie?
-Hmm? - spomiędzy warg uciekło ciche mruknięcie, gdy podniosła na niego spojrzenie, wyrwana z zamyślenia na temat metod ataku i działania Śmierciożerców. Klątwy były czymś paskudnym, zwłaszcza te przypadki, gdy mogły rozprzestrzeniać się niczym zaraza, powodując jeszcze więcej chaosu, zniszczeń i czasem śmierci. Bo one nie miały zabijać od razu, miały sprawić, że osoba nosząca je, cierpiała. Nie ingerowała, gdy oglądał trupa w poszukiwaniu pieczęci, co było rozsądnym pomysłem. - Może kark lub wewnętrzna strona nadgarstka? Te ostatnie są ostatnio popularne.
Zasugerowała, idąc torem myślenia Nicholasa. Uduszenie przez klątwę nałożoną na przedmiot, aktywującą się poprzez dotyk i spełnienie konkretnego warunku, byłoby czymś oryginalnym. Na jego pytanie brew Cynthii nieco drgnęła, ale poza tym, jej twarz jak zwykle, pozostawała spokojna.
- Nie, ostatnio nie. Nie interesowałam się jego sprawą przy natłoku trupów. Powinnam coś słyszeć lub raczej mieć to na uwadze? - zapytała jeszcze, pozwalając sobie na niedbały ruch głowy na bok, a jeden z jasnych kosmyków przemknął wzdłuż policzka, łaskocząc szyję. Nie czekając dłużej, pomogła Trraversowi uporać się z blokującym dostęp do organu mostkiem i odpowiednim rozłożeniem ich tak, aby późniejsze zszycie nie stanowiło żadnego problemu. Pracowali w skupieniu, czasem pytania przecinały ciszę zupełnie tak, jak skalpel radził sobie ze skórą. Tkanka płuc była również w nieco innym odcieniu, ale pęcherzyki powietrza wyglądały prawidłowo, nieco gąbczaste przez czas, który minął od momentu zgonu.
Gdy sekcja została zakończona, a Cynthia zszyła ostatni fragment na klatce piersiowej, Nicholas wypisywał raporty. Niewielkie znamię na karku świadczyło o tym, że ofiara faktycznie padła przez kontakt z klątwą związaną z przeklętym przedmiotem. Ten natomiast albo wygodnie się zapodział, albo uległ zniszczeniu, bo brakowało go na miejscu zdarzenia. Trravers wrócił do siebie, a ona uporządkowała pracowanie i schowała ciało, przygotowując następnie papiery umożliwiające wydanie go rodzinie w celu zorganizowania pochówku.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Cynthia Flint (2619), Nicholas Travers (1805)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa