• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 14 Dalej »
[wrzesień 1971] wysoka jak brzoza i głupi jak koza | gerry & percy

[wrzesień 1971] wysoka jak brzoza i głupi jak koza | gerry & percy
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#11
01.06.2024, 15:03  ✶  
Perseus od zawsze żywił słabość do kobiet pokroju Geradline - silnych, mających odwagę wyjść poza schemat i zdających się przy tym w ogóle nie potrzebować pomocy mężczyzny, aby sobie radzić. Och nie, to właśnie on potrzebował kogoś takiego jak Gerry; dominującego charakteru, który mógłby rzucić go na kolana. Był szczery w swoich komplementach - z pewnością alkohol dodał mu odwagi, aby mógł je tak łatwo prawić - jednakże że względu na to, jak wcześniej wyglądała ich relacja, pannie Yaxley mogło wydawać się to nie na miejscu.

I tak znalazł się z nią w jakimś szemranym zaułku na jeszcze bardziej szemranym Nokturnie i wspinał się pijany po wątpliwej jakości drabinie jedną ręką - bo przecież w drugiej trzymał drinka i podtrzymywał pod pachą własną laskę. Drink niestety zbliżył się niebezpiecznie do krawędzi szklanki, a potem pociekła po jej ściankach, przez co utrzymanie go w uścisku stało się jeszcze trudniejsze.
— Doceniam twoją troskę, ale to nie jest moja pierwsza wycieczka na dach — roześmiał się, historycznie niemalże, pokonując ostatnie stopnie drabiny. Wreszcie znalazł się na górze, zachowując ponad trzy czwarte swego napoju, którego natychmiast upił łyk, a potem odstawił na bok, wytarł wilgotną dłoń w spodnie i podał rękę Geradline, aby pomóc jej dostać się na górę. Dach sam w sobie niczym nie różnił się od innych; duży, płaski, miał na górze zamkniętą od wewnątrz klapę, prowadzącą do środka. Za to rozciągał się z niego widok na niemalże cały Nokturn; zdezelowany, rozświetlony kolorowymi światłami, pełen grzechu i przyjemności.
— Nie ma gwiazd — zauważył smętnie, wpatrując się w niebo — Ale to nic, bo przy tobie gwiazdy to chuuuj.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#12
02.06.2024, 13:27  ✶  

Właściwie różne były gusta, nie wiedzieć czemu Geraldine nigdy nie sądziła, że tacy jak Perseus mogą interesować się nią w ten sposób. Była dobrą kumpelą większości czystokrwistych czarodziejów i traktowali ją bardziej jak kolegę do szklanki niżeli kobietę. Nie, żeby jej to specjalnie przeszkadzało, dobrze czuła się z taką rolą, jaką przyszło jej pełnić w społeczeństwie. Zresztą sama prowadziła się w ten sposób nie bez powodu.

Może niepotrzebnie wątpiła w szczerość słów Perseusa, no ale nie było to coś, czego się spodziewała, zresztą Yaxley miała problem z przyjmowaniem komplementów. Może i mogło się wydawać, że nic jej nie rusza, jednak gdy była młodsza docierało do niej wiele niezbyt przychylnych komentarzy, które dosyć mocno ją raniły, przez co gdy dorosła nie traktowała niczego poważnie.

Nie spodziewała się też, że wyląduje w takim miejscu właśnie z Blackiem. Szemrany zaułek, gdzieś na Nokturnie. Mogło się to skończyć różnie. Obserwowała uważnie Perseusa, gdy ten wspinał się po drabinie, cóż, nie szło mu najgorzej zważając na to, że asortyment jaki ze sobą zabrał skutecznie utrudniał mu tę wspinaczkę.

Ona miała tylko butelkę alkoholu, którą zabrała ze sobą z knajpy. Nie tak ciężko było się z nią przemieszczać, szczególnie dla kogoś tak wprawionego jak ona.

- Jasne, wolałam się upewnić, że masz sytuację pod kontrolą, nie obraź się, ale nie wyglądasz na kogoś, kto wspina się na dachy. - Dodała z rozbrajającą szczerością, no ale tak już miała. Zawsze mówiła dokładnie to, co miała na myśli.

Black w końcu wspiął się na dach, ona znalazła się tam kilka sekund po nim, skorzystała z jego dłoni, żeby nie potknąć się przy ostatnim kroku. Miała nadzieję, że to miejsce jest w miarę bezpieczne, wolałaby nie trafić na jakąś rozwalającą się kamienicę, ale no wiadomo, jak to jest z Nokturnem, to było naprawdę parszywe miejsce.

Usiadła sobie więc na tym nieszczęsnym dachu i wyciągnęła spod pazuchy butelkę whisky, którą wyniosła z baru. Upiła niewielki łyk alkoholu i wysunęła dłoń z butelką w stronę mężczyzny, gdyby również miał ochotę skosztować tego wspaniałego trunku. Miejsce miało swój urok, można było z niego obserwować niemalże cały Nokturn, który z tej odległości wydawał się być nawet całkiem malowniczy.

Przeniosła spojrzenie na Persiego, kiedy ten znowu się odezwał, nie ukrywała swojego zdziwienia bo wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Ten to kurwa potrafił w komplementy, zamurowało ją jednak nieco i nie do końca wiedziała, co ma odpowiedzieć na te słowa. - YYY, dzięki? - Uniosła wzrok, żeby spojrzeć w niebo, faktycznie nie dostrzegła żadnej gwiazdy.

corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#13
02.06.2024, 14:22  ✶  
Ale Perseus wcale się nie obraził. Wręcz przeciwnie, roześmiał się tylko serdecznie, a potem zdjął własną marynarkę i rozłożył ją na dachu i wskazał to miejsce Geraldine. Sam usiadł obok niej.
— Jestem pełen niespodzianek — posłał jej tajemniczy uśmiech, ale nie zamierzał trzymać jej długo w niepewności — W Paryżu chodziłem na kurs tańca towarzystkiego. Trafiłem tam z przypadku, zostałem z ciekawości i zapewniam cię, że żaden Black nie zatańczy tak tanga jak ja. Chodziłem też na wieczory poetyckie i podsłuchałem tego i owego; mogę ci mówić, że twoje oczy przypominają taflę jeziora, która odbija girlandę gwiazd zawieszoną na niebie. A przede wszystkim, nikt nie wie w jaki sposób skończyłem z laską...
I owszem, nie był inny od tych wszystkich czarodziejów, którzy traktowali Geraldine jak kumpla, ale Perseus miał dosyć osobliwą relację ze swymi męskimi przyjaciółmi (z wieloma z nich skończył w łóżku, na czym wcale ich relacja nie ucierpiała...), w związku z czym nie miał żadnych oporów przed wdaniem się we flirt również i z nią. Ale Yaxleyówna chyba nie podzielała jego opinii na ten temat.
— Nie przywykłaś do tego, żeby ktoś prawił ci komplementy, co? — na wpół pytanie, na wpół twierdzenie zawisło w powietrzu.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#14
02.06.2024, 22:30  ✶  

Perseus okazał się być całkiem miłym osobnikiem, mało kto się przejmował tym, gdzie siadała, ten bez oporu poświęcił swoją zapewne bardzo drogą marynarkę i wskazał jej jako miejsce, która mogła zająć. Mały gest, a zrobił na niej wrażenie, bo raczej nikt w jej towarzystwie o tym nie myślał. Usiadła więc na wskazanym przez niego miejscu.

Przyglądała mu się, kiedy zaczął mówić. Najwyraźniej miał potrzebę opowiedzieć jej więcej o sobie, nie spodziewała się tego, jednak słuchała tego, co miał jej do powiedzenia z zainteresowaniem. Wcale jej to nie nudziło, chociaż raczej nie wdawała się w takie dyskusje. - Nie nudziłeś się więc tam, dobrze wiedzieć, że masz tak wiele pasji. - Gdyby się dłużej zastanowiła nad sobą, to nie wyróżniała się niczym, nigdy nic nie było w stanie wzbudzić w niej na dłużej zainteresowania, miała słomiany zapał i często porzucała wszelkie aktywności po pierwszej styczności.

- Paryż wydaje się teraz być ciekawszym miejscem, skoro dał ci tak wiele. - Jej kojarzył się jedynie z winem i ślimakami, może nie trafiła na odpowiednich ludzi, kiedy tam bywała. Jak widać z każdego miejsca można było wynieść coś interesującego. - Tak właściwie skoro wspomniałeś o lasce, jak to się stało? - Rzuciła niemalże od razu, a dopiero po chwili do niej dotarło, że mogło mu się nie spodobać takie wypytywanie, wiadomo, po czarodziejach chodziły różne plotki, Geraldine nigdy jednak się nimi nie interesowała, nie miała więc zielonego pojęcia, co mu się przytrafiło i czy było to coś, o czym mógł chcieć mówić. - Znaczy, jeśli nie masz ochoty, oczywiście nie mów, to chyba trochę niegrzeczne tak wypytywać. - Dodała jeszcze, kiedy złapała się na tym, że mogło to być zbyt duże wchodzenie w jego życie i przeszłość, mógł nie chcieć o tym opowiadać i jak najbardziej to rozumiała.

Nie myślała o tym w ten sposób, do dzisiaj w ogóle nie zakładałby tego, że Perseus może lubić od czasu do czasu zbliżyć się do mężczyzn nieco bardziej niż było to dobrze widziane w socjecie. Nie, żeby ją to ruszyło, tak naprawdę to miała do tego ambiwalentny stosunek, wiedziała, że każdy może mieć inne potrzeby, grunt, żeby żyć zgodnie ze sobą. Nie liczyło się nic więcej.

- To, aż tak się rzuca w oczy? - Nie zamierzała zaprzeczać, że jest inaczej. Gerry była prostym człowiekiem, który najbardziej ze wszystkiego cenił sobie prawdę.

corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#15
13.06.2024, 14:06  ✶  
Był chorowitym dzieckiem, zatem swe najmłodsze lata spędził przede wszystkim w towarzystwie matki i młodszej siostry. Podczas gdy starsi bracia Perseusa uczyli się astronomii, szermierki oraz jazdy konnej, on spędzał czas w kowenie, tak bliskiemu sercu Daphne, której panieńskie nazwisko brzmiało Macmillan, pośród kobiet w kapłańskich szatach i chłonął łagodność ich obycia. Wyzwoliło to w nim swego rodzaju opiekuńczość; poczucie odpowiedzialności za swoją towarzyszkę. Bo co z tego, że Geraldine była od niego większa, silniejsza i potrafiła z pewnością przetrwać w trudniejszych warunkach - chciał, żeby poczuła się wyjątkowo.
Na pytanie o laskę tylko pokręcił głową.
— To moja słodka tajemnica i zamierzam zabrać ją ze sobą do grobu, mon cheri — uśmiechnął się szeroko, maskując tym, jak bardzo trudny to dla niego temat. Nie powinien go w ogóle poruszać, lecz cóż, stało się - po alkoholu puszczały hamulce, jednak najwyraźniej Perseus nie był na tyle pijany, by rozwiązał mu się język. — To był niefortunny splot wydarzeń.
Niefortunnym było to, że urodził się jako Black obciążony genetyczną chorobą. No, ale nie powinien dłużej o tym myśleć - przez to robił się smutny, a przecież przyszedł tutaj, aby nieco się rozerwać i zapomnieć o wszystkim, co miało go czekać.
— Tak — uznał, że nie ma powodu, aby szukać pięknych słów i mamić nimi Geraldine. Tak, było to widać w sposobie, w jaki się peszyła i unikała jego spojrzenia. — I nie rozumiem dlaczego. To znaczy, dlaczego nie słyszysz ich cześciej.
Przysunął się bliżej i spojrzał jej w oczy.
— Mogę cię pocałować?


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#16
13.06.2024, 22:27  ✶  

Perseus wyróżniał się na tle wszystkich znanych jej czystokrwistych. Nie próbował na siłę udowadniać swojej męskości, był dużo bardziej delikatny od mężczyzn których znała, nie oznaczało to jednak, że nie potrafił postępować z kobietami. Był uprzejmy i miły, tak właściwie to jak nikt dotąd, wydawało jej się, że rozumie więcej, że potrafi dostrzec to, czego może potrzebować druga osoba. Pewnie miała na to wpływ również jego profesja, chociaż w tym momencie pannie Yaxley wydawało się, że jednak było to coś więcej.

- Ależ oczywiście, nie powinnam była pytać. - Dodała jeszcze ciszej, nieco zmieszana, bo chyba faktycznie było to trochę niewłaściwe, po raz kolejny górę nad nią wzięło jednak jej nieokrzesanie, z czego nie do końca była dumna, ale taki już miała temperament, nigdy nie nauczyła nad nim panować, nie, żeby jakoś specjalnie próbowała.

- Przykro mi. - Powiedziała jeszcze, bo chyba wypadało się odezwać. Nie zamierzała jednak wracać do tej sprawy, skoro nie chciał o tym opowiadać, znajdowali się w całkiem malowniczym miejscu, warto było wykorzystać tę chwilę na coś przyjemniejszego.

Nieco zdziwiła ją jego bezpośredniość, z drugiej jednak strony doceniła szczerość, raczej nikt nie zwracał na to uwagi, widoczniej widział więcej niż ci których znała, chociaż nie mieli okazji nigdy jakoś się do siebie zbliżyć. To, jak potoczył się ten dzień było dla niej ogromną niespodzianką.

- Trochę sama jestem temu winna. - Wykreowała pewną wizję siebie, której się trzymała. Od zawsze pozowała na silną, męską, chociaż przecież była też gdzieś w środku krucha, jednak mało kto miał okazję poznać ją z tej strony. Rzadko kiedy dopuszczała do siebie kogoś na tyle blisko.

Zauważyła, że przysuwa się bliżej niej, odwróciła się więc w jego stronę i wpatrywała w to, co robi, do czego zmierzał. Mógł zauważyć zdziwienie na jej twarzy, kiedy zadał to pytanie. Nikt jeszcze nie pytał jej o to, czy może ją pocałować. Wspomniał jej o swoim ślubie, całkiem niedawno, ale chyba nieszczególnie się tym przejęła. Zaintrygował ją jego sposób zachowania, nie zwlekała zbyt długo z odpowiedzią. - Możesz. - Powiedziała cicho i nachyliła się w jego kierunku, skoro już chciał to zrobić, to zamierzała zagrać w tę grę, nie do końca wiedząc, czego się może spodziewać.

corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#17
28.06.2024, 21:22  ✶  
Geraldine również zwracała na siebie uwagę i nie chodziło tutaj o krew olbrzymów płynącą w jej żyłach. Była sobą - po prostu sobą, nie próbującą na siłę trzymać się konwenansów, salonowych tematów i niewygodnych wyjściowych ubrań. Była po prostu Gerry, w płaszczu na polowania, pachnącą mokrą ziemią i świeżym igliwiem, z małymi gałązkami zaplątanymi w pszeniczne kosmyki. Była jak pierwsza wiosenna burza - dzika, odważna i nieposkromiona. Była złotym lwem na sztandarze swego domu w Hogwarcie.
— Och, proszę, nie czuj się winna — nakrył jej dłoń swoją własną w geście pocieszenia, a może skruchy, bo to on przecież doprowadził do tej sytuacji — To ja zacząłem ten temat. Po prostu... jest to dla mnie tak krępująca sytuacja, że nie ma chyba na świecie trunku, poza veritaserum oczywiście, które rozwiązałoby mi język.
Skoro coś było krępującego dla Perseusa, który był człowiekiem - jakby to określiła młodzież kilkadziesiąt lat póżniej - przypałowym, to oznaczało tylko, że musiał być to naprawdę ciężki kaliber. I właściwie, to był, ale nie w taki sposób, jak Geraldine mogła przypuszczać. Wstydził się choroby, wstydził się tego, jak jego noga staje się coraz słabsza i jak coraz trudniej utrzymać mu się prosto. Wstydził się tego, że kiedyś stanie się od kogoś zależny.
— To oni boją się silnych kobiet — pokręcił głową i uśmiechnął się. Dopił resztę swojego drinka, a pustą szklankę odstawił gdzieś obok, nie zwracając zupełnie uwagi na to, co robi, bowiem wciąż zajęty był Geraldine — To nie jest twoją winą, że zawstydzasz wszystkich, tylko ich, że nie potrafią tego zaakceptować.
On na przykład nie miał problemu z tym, że obiektywnie był od niej słabszy - czy to nie czyniło gry ciekawszej? Ta świadomość, że z góry jest się na straconej pozycji jawiła mu się jako coś niezwykle pociągającego.
Widział jej zmieszanie i obawiał się, że już mu odmówi, ale... tak się nie stało. Teraz to on był zaskoczony jej zgodą, ale przysunął się jeszcze bliżej, a potem delikatnie musnął wargami jej własne. Były ciepłe i miękkie (nie spodziewał się, że będą aż tak miękkie), a smakowały alkoholem i minionym latem. Zaraz też przylgnął do niej bardziej, wsunął palce w jasne włosy i przyciągnął ją mocniej do siebie.
— Idziemy do ciebie? — zapytał zduszonym szeptem. Bo przecież nie u niego - na Grimmauld Place, kilka tygodni przed ślubem z narzuconą narzeczoną. Takiego poziomu butności jeszcze nie osiągnął, a poza tym miał zawadę w postaci toksycznych rodziców.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#18
02.07.2024, 23:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.07.2024, 23:16 przez Geraldine Yaxley.)  

Nie miała w zwyczaju oceniać. Nie było to w jej stylu, dlatego właśnie znalazła się na tym dachu z Perseusem. Wydawało jej się, że ta decyzja była słuszna. Mogła zobaczyć, jaki jest naprawdę, nie sądziła, żeby w tej chwili udawał kogoś kim nie jest. Zarówno on i ona wypili trochę alkoholu, a wiadomo, jak to jest, gdy wchodzą w grę mocniejsze trunki. Człowiek wtedy jest bardziej szczery ze sobą, nie do końca panuje nad swoim zachowaniem, nie zastanawia się nad tym co robi.

Jego dłoń była ciepła, całkiem miękka, przyjemna w dotyku. Nie chciała, żeby jej się tłumaczył, nie musiał tego robić, naprawdę rozumiała dlaczego tak się stało, dlaczego nie chciał się z nią tym podzielić. O niektórych sprawach i ona pomimo swojej bezpośredniości wolała nie opowiadać. - Rozumiem, naprawdę się mną nie przejmuj. - Powiedziała jeszcze, skoro tak mówił, to nie zamierzała się obwiniać, chociaż w myślach nadal karciła się za to, że nie powstrzymała się za tym pytaniem, ale właśnie, to było w jej stylu, po raz kolejny najpierw mówiła, a dopiero później zastanawiała się nad tym, co mogą te słowa przynieść.

Choroba była rzeczą, której każdy pewnie by się wstydził. Nikt nie lubił być zależny od innych, znaczy pewnie znalazłyby się osoby, które lubiły, kiedy inni nad nimi skakali, jednak nie równało się to na pewno do pogodzenia z chorobą. Yaxley pewnie wolałaby umrzeć niżeli utracić sprawność swojego ciała. W końcu to był jej największy atut potrzebowała tego do pracy, gdyby podupadła na zdrowiu, nie mogłaby pracować, a jej praca właściwie była całym jej życiem. Wolała sobie nawet nie wyobrażać takiej sytuacji.

- Być może coś w tym jest. - Była w tym pewna tendencja, Gerry miała świadomość, że ludzie widzieli ją w pewien określony sposób, szczególnie, gdy nie mieli szansy jej bliżej poznać. - Potrafisz w komplementy, jak nikt inny. - Powiedziała jeszcze do niego, bo te słowa były jednymi z milszych, jakie usłyszała w swoim życiu. Rzadko kiedy ktoś mówił do niej w podobny sposób, była to naprawdę miła odmiana.

Pozwoliła mu się pocałować bo była ciekawa, jak smakują usta Blacka, te z których płynęły takie przyjemne słowa. Aktualnie czuła na nich głównie wypity alkohol, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Dłonie, które błądziły w jej włosach dodawały temu nieco intymności.

W końcu się od niej oderwał i wtedy zapytał, czy pójdą do niej. Przyglądała się mu dłuższą chwilę, zastanawiała się nad tym, w jaki sposób powinna postąpić. Perseus był miły, mówił jej te wszystkie piękne słowa, nie chciała kojarzyć go z chwilowym uniesieniem, gdyby poszli do niej przyrównała by go do kolejnego faceta, który zdradzałby narzeczoną. Nie chciała widzieć go w ten sposób. - Nie, nie pójdziemy do mnie. Myślę, że to wszystko, co mogę Ci dzisiaj dać Perseusie. Dziękuję, bo naprawdę twoje słowa były dla mnie czymś zupełnie nowym, mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe, ale myślę, że na nic więcej mnie nie stać. - Miała nadzieję, że zrozumie jej podejście.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (3802), Perseus Black (3096)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa