I tak znalazł się z nią w jakimś szemranym zaułku na jeszcze bardziej szemranym Nokturnie i wspinał się pijany po wątpliwej jakości drabinie jedną ręką - bo przecież w drugiej trzymał drinka i podtrzymywał pod pachą własną laskę. Drink niestety zbliżył się niebezpiecznie do krawędzi szklanki, a potem pociekła po jej ściankach, przez co utrzymanie go w uścisku stało się jeszcze trudniejsze.
— Doceniam twoją troskę, ale to nie jest moja pierwsza wycieczka na dach — roześmiał się, historycznie niemalże, pokonując ostatnie stopnie drabiny. Wreszcie znalazł się na górze, zachowując ponad trzy czwarte swego napoju, którego natychmiast upił łyk, a potem odstawił na bok, wytarł wilgotną dłoń w spodnie i podał rękę Geradline, aby pomóc jej dostać się na górę. Dach sam w sobie niczym nie różnił się od innych; duży, płaski, miał na górze zamkniętą od wewnątrz klapę, prowadzącą do środka. Za to rozciągał się z niego widok na niemalże cały Nokturn; zdezelowany, rozświetlony kolorowymi światłami, pełen grzechu i przyjemności.
— Nie ma gwiazd — zauważył smętnie, wpatrując się w niebo — Ale to nic, bo przy tobie gwiazdy to chuuuj.
![[Obrazek: 2eLtgy5.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=2eLtgy5.png)
if i can't find peace, give me a bitter glory