• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [06.08.72] Jagoda Brodzki & Cerdic Lupin | I know it's not alright...

[06.08.72] Jagoda Brodzki & Cerdic Lupin | I know it's not alright...
ova duša nema ton
zabierz mnie tam,
gdzie głos obowiązku
a kompletny brak serca
Unosi się za nią zapach palonej mięty, jaśminowca i mchu. Do jej wzrostu (165) kilka centymetrów dodaje kaskada długich, puchatych, brązowych loków, odstających kompletnie nieokiełznanie. Błękitne oczy albo nie patrzą na Ciebie wcale, albo wgapiają się z nadzwyczajną intensywnością. Rysy twarzy jakby wyrwane z portretu średniowiecznej piękności, dzisiaj jednak ten duży nos i cofnięta szczęka nie wywołują nadmiernych zachwytów. Nosi spódnice we wzory niespotykane nigdzie indziej.

Jagoda Brodzki
#1
10.06.2024, 22:05  ✶  

06.08.72


Dziurawy Kocioł


Jagoda Brodzki & Cerdic Lupin


Siedziała przy stoliku nieco nieobecna. Przed nią drewniana podkładka, a na niej kufel z nalanym ciemnym, gorzkawym piwem, ale nie tknęła go nawet, oglądając przez chwilę deski, z których ułożono ściany lokalu. W bardzo egzotycznym ruchu ocierała opuszki palców o siebie, czując wyraźnie zgrubioną skórę, dotkniętą słabym oparzeniem. Jednak było ono na tyle duże, by wytworzyć nieprzyjemne, nowe zgrubienie w tym miejscu, któremu nie mogła odpuścić. Po prostu dotykała tam cały czas, skupiona nadmiernie. Gdy już podniosła się z łóżka po wczorajszym weselu, przygotowywała wykutego w metalu pawia, otaczającego kryształ wielkości jej kciuka. Prezent od majętnego mężczyzny dla jego żony. Ten sam rodzaj kryształu miała wykorzystać na jego pierścień, który jednak spadł na kolejny dzień. Projekt był już na kartce. Naprawdę chętnie zrobiłaby go od razu, ale jeśli już zadeklarowała, że przybędzie na spotkanie, nie chciała go odwoływać. Wprawdzie w jej głowie zawsze robótki manualne wygrywały ze spotkaniami towarzyskimi z ludźmi, ale... zwyczajnie lubiła przebywać z niektórymi ludźmi. Po tygodniu siedzenia w domu to potrafiło być odświeżające. Lubiła też całą otoczkę przygotowań do wyjścia, wybór sukienki, ułożenie włosów, lekki makijaż, przeglądanie się wielokrotnie w lustrze.
A i tak cały czas odstawała od dam z Anglii, nawet jeśli widziała różnice między swoim wyglądem, a ich. Nie chciała się dopasowywać na siłę... Aczkolwiek utknęło w jej głowie to, co wczoraj usłyszała.
Dlatego nie lubiła imprez towarzyskich. Zawsze w końcu zostawała egzotyczną atrakcją lub prymitywem za Żelaznej Kurtyny. Czasami nawet jej rodzinie nie udawało się odejść od stereotypów i pojawiały się idiotyczne pytania. Choćby czy mają tam zaklęcia czyszczące...
W końcu oparła podbródek na dłoni, zupełnie pogrążona w myślach. Pomimo skupienia na dosyć nieprzyjemnych wspomnieniach, nie traciła swojego typowego humoru. Nie zdarzało jej się być bardzo pogodną, ale nie czuła też w sobie głębokiego smutku. W końcu napiła się piwa, nie czekając już na przybycie Cedrica. Trochę drapało ją w gardle.
Ciekawe gdzie się podziewał? Stan jego listu nie zaniepokoił Jagody specjalnie, zwłaszcza, że treść była raczej w dobrej wierze pisana... Tak myślała.


Ni do zadnjeg leta, ni do kraja sveta
Sudbina je moja kleta
The Healing Light
some superheroes
wear a white coat
Przystojny, wysoki (180 centymetrów wzrostu), trochę wychudzony uzdrowiciel o łagodnym usposobieniu. Nieśmiały, trochę za cichy, ale bardzo sympatyczny. Widać po nim od razu, że zdecydowanie za dużo czasu spędza w zaciszu swojej pracowni alchemicznej, ale pomimo kilku dziwactw wplecionych tu i ówdzie, wzbudza sympatię i szacunek. W pracy nosi szpitalny fartuch. Poza pracą również ubiera się w jasne kolory.

Cedric Lupin
#2
30.06.2024, 18:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.06.2024, 19:00 przez Cedric Lupin.)  
Ostatnie dni odbiły się na nim w wyjątkowo nieprzyjemny sposób. Nigdy nie miał o sobie zbyt dużego mniemania, a w tak nowej i obcej dla siebie sytuacji czuł się jeszcze bardziej nieswojo. Wspólny wyjazd wydawał mu się szaleństwem, zanim jeszcze do niego doszło, ale przez myśl mu nie przyszło, że mógł się skończyć aż tak źle. Bo przecież już wcześniej zdarzało im się spędzać razem wieczory, czy nawet całe dnie i zawsze było co najmniej przyjemnie. Towarzystwo Viorici mimowolnie wprawiało go w dobry nastrój, a i ona zdawała się lubić ten wspólnie spędzany czas. W końcu przyjęła jego zaproszenie, nawet jeśli była przy tym nieco zaskoczona. W sumie to nie mógł się jej za bardzo dziwić. Do tej pory nie był zbyt odważny i rzadko kiedy wychodził z inicjatywą, aż tu nagle przebił samego siebie. Może zbyt mocno się starał? Za bardzo chciał spędzać z nią czas i poczuła się z tym niekomfortowo? To wyjaśniałoby tę nagłą zmianę w jej zachowaniu, chociaż im dłużej się nad tym zastanawiał, tym mniej czuł się przekonany.
Pewne było jedno, w jakiś sposób doprowadził ją do płaczu. Wciąż miał przed oczami to jej smutne spojrzenie. Wizja ta wwiercała się w jego głowę niczym śruba, powodując nasilające się bóle głowy. Nie było dnia i godziny, żeby nie analizował ich rozmowy w tym domku. Powtarzał w głowie każde kolejne zdanie, doszukując się rzeczy, które mogły ją aż tak zranić. Wszystko to na próżno. Zresztą, czy faktycznie zrobiłoby to jakąkolwiek różnicę? Skoro się tak zachowała, ewidentnie miała ku temu podstawy, nawet jeśli on był zbyt głupi, żeby to zrozumieć.
Z Windermere wrócił późną nocą, ale nawet nie przywitał się z rodziną. O jego powrocie dowiedzieli się dopiero dwa dni później, gdy w końcu wyszedł z pokoju, a i tak zrobił to tylko po to, żeby skorzystać z łazienki. W końcu pozbył się noszonych tamtego felernego wieczoru ubrań, jak również opatrzył obtarte przed kilkoma dniami dłonie. Rzucił rodzicom krótką wymówkę, po czym po prostu wrócił do siebie. Nie był głodny, nie chciało mu się też szukać pocieszenia w rozmowie z bliskimi Nawet najmilsze słowa nie wymazałyby z jego głowy wspomnienia zapłakanej twarzy Vior. Po prostu egzystował, czekając na moment, w którym wszystko mu zobojętnieje. Chyba dlatego list Jagody był niczym powiew świeżego powietrza. Potrzebował się wyrwać z domu, chociaż na chwilę zapomnieć o Windermere i kobiecie, która nieustannie nawiedzała jego myśli. Miał nadzieję, że rozmowa z dawno niewidzianą przyjaciółką pomoże mu się zresetować.
Na miejscu pojawił się z dość sporym poślizgiem, a wszystko przez to, że źle zapamiętał adres pubu. Kosztowało go to kilkanaście minut, które boleśnie odczuł. Znowu robił coś nie tak.
— Przepraszam cię za spóźnienie, zgubiłem się, ale jedna staruszka pomogła mi znaleźć ten adres — rzucił cicho, siadając na miejscu koło Jagody. Posłał jej lekki uśmiech, po czym poprosił barmana o kufel piwa, po czym skupił się na przyjaciółce. — Jak się czujesz? Jak tam Twój biznes? Zdecydowanie zbyt długo nie rozmawialiśmy — dodał jeszcze i chociaż starał się brzmieć pozytywnie, szło mu to dość mizernie. Dało się wyczuć, że coś go dręczyło. Zresztą, wizualnie też nie wyglądał zbyt dobrze. Podkrążone oczy, nieco wychudzone policzki po tym kilkudniowym poście i koszula, która zwisała na nim bardziej niż zazwyczaj. Cedric już normalnie był nieco zbyt szczupły, a kilka ostatnich dni jedynie uwypukliło linię jego żeber.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Cedric Lupin (550), Jagoda Brodzki (338)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa