20.01.2025, 23:00 ✶
Isaac skinął głową na słowa Brenny, choć ciężar wątpliwości nadal ciążył mu na sercu. Nie mógł pozbyć się myśli, że jego działania mogły przyczynić się do krzywdy mężczyzny, którego mieszkanie właśnie opuszczali. W głowie przelatywały mu różne scenariusze, ale większość z nich niestety należała do tych "czarnych". Chciał wierzyć, że Longbottomówna ma rację - jeśli stało się coś złego, winna była tylko ta tajemnicza osoba, która być może przeszukiwała mieszkanie, a nie on sam. Mimo to niepokój nie chciał go opuścić.
Gdyby to tylko od niego zależało, zapukałby do drzwi państwa Johnsonów już teraz. Chciał działać, czuł wewnętrzną potrzebę rozwiania wątpliwości, ale tak późne odwiedziny mogłyby tylko wywołać panikę. Skinął głową z rezygnacją i westchnął.
-Masz rację, to nie czas na wizyty.- Powiedział, poprawiając płaszcz na ramionach, zanim wspólnie opuścili mieszkanie.
-Możemy odwiedzić ich rano...- Zaproponował, ale ostatecznie postanowił posłuchać Brenny, niezależnie od tego, co postanowi. Ryzykowała, przychodząc z nim tutaj, i Isaac doskonale zdawał sobie sprawę, że jej pomoc była aktem zaufania. Nie chciał, by żałowała swojej decyzji.
Spojrzał na dziewczynę z wdzięcznością, choć w jego oczach wciąż tlił się niepokój. Wiedział, że jego dociekliwość i potrzeba działania czasami mogą przysparzać problemów nie tylko jemu, ale również tym, którzy decydują się stanąć u jego boku. Tym razem postanowił, że nie będzie na niej wymuszał więcej niż to konieczne.
Gdyby to tylko od niego zależało, zapukałby do drzwi państwa Johnsonów już teraz. Chciał działać, czuł wewnętrzną potrzebę rozwiania wątpliwości, ale tak późne odwiedziny mogłyby tylko wywołać panikę. Skinął głową z rezygnacją i westchnął.
-Masz rację, to nie czas na wizyty.- Powiedział, poprawiając płaszcz na ramionach, zanim wspólnie opuścili mieszkanie.
-Możemy odwiedzić ich rano...- Zaproponował, ale ostatecznie postanowił posłuchać Brenny, niezależnie od tego, co postanowi. Ryzykowała, przychodząc z nim tutaj, i Isaac doskonale zdawał sobie sprawę, że jej pomoc była aktem zaufania. Nie chciał, by żałowała swojej decyzji.
Spojrzał na dziewczynę z wdzięcznością, choć w jego oczach wciąż tlił się niepokój. Wiedział, że jego dociekliwość i potrzeba działania czasami mogą przysparzać problemów nie tylko jemu, ale również tym, którzy decydują się stanąć u jego boku. Tym razem postanowił, że nie będzie na niej wymuszał więcej niż to konieczne.
Koniec sesji