19.08.2024, 09:29 ✶
– Arogancją było już myślenie, że na skrzydłach z piór i wosku można przelecieć ponad falami – stwierdził Cathal, a po jego ustach przemknął uśmiech. Mit był zaledwie wygodną alegorią, mugolskim wymysłem, ale do dziś poruszał wyobraźnię. – Dla mnie Icarus to symbol pasji, pogoni za marzeniami i tragicznego losu, który zapewnił mu nieśmiertelność.
Czy ta była warta ceny – utraty zwykłego życia, które mogło stać się jego udziałem? Dorośnięcia, pojęcia za żonę kobiety, wychowania dzieci?
Dla Shafiqa ani trochę. Bo zgadzał się z Thomasem w czymś innym. Na świecie było tyle rzeczy do zobaczenia, doświadczenia, zbadania, tyle tajemnic do odkrycia, że życie i tak zdawało się o wiele za krótkie.
*
– Po pierwsze, był paranoikiem, w dodatku z manią wielkości – odparł Cathal. Ze znalezisk, wspomnień, z zapisków i historii tej wioski, dało się pewne rzeczy wywnioskować. I Cathal miał już przed oczyma pewien obraz Augustusa Blackwooda: wielka ryba w małym stawie, bardzo chcąca stać się rekinem, która w dodatku znalazła się o krok do realizacji tego celu. Brak skrupułów. Ignorowanie wszelkich potencjalnych konsekwencji, bo zbytnio wierzył we własną wielkość, aby uznać, że coś mogłoby pójść nie tak. Chęć utrzymania podwładnych w niewiedzy i zagwarantowania sobie ich poddaństwa.
I uważał Cassandrę Blackwood za swojego wroga, a jednocześnie jej nie wyeliminował – była mu potrzebna lub łączyło ich na tyle bliskie pokrewieństwo, że ostatecznie nie chciał tego robić.
– Sądzę, że większość ważnych znalezisk była w innych miejscach, ale ten gabinet też oczywiście chcemy zbadać. Przyglądałem się mu z progu, jak sądzę tutaj czasem eksperymentował: pewnie nie chciał niektórych rzeczy robić w Sali bezpośrednio pod budynkiem. Ani w tej, w której krył się filar. – Prawdopodobnie do podziemi dostęp miało kilku jego najbliższych krewnych, a to miejsce uznawał za swój teren… i nie chciał tutaj szczególnie pewnej kobiety. Dowiemy się jednak na pewno dopiero, kiedy wszystko zbadamy dokładniej.
Wycofał się o dwa kroki, dając Thomasowi pole. Lecie zaproponowałby ustawienie pieczęci, ale Figg zajmował się i klątwołamaniem, i pieczętowaniem, Shafiq nie zamierzał więc się wtrącać. Obserwował jego poczynania bez słowa, nie chcąc go rozpraszać, sięgnął jednak po różdżkę, w razie potrzeby gotów na szybkie wyczarowanie tarczy ochronnej.
Nic się nie stało, kiedy palce Thomasa musnęły ścianę. Klątwa nie uaktywniła się. Nie zareagowała także wtedy, kiedy szczur – kamień wyrwał się z dłoni Thomasa i przemknął przez przejście, naciągając sznurek. Nie wyglądało na to, aby szczura spotkało coś złego: jeśli w środku były jeszcze jakiekolwiek pułapki, to nie w pobliżu drzwi albo szczur ich nie uaktywnił.
Czy ta była warta ceny – utraty zwykłego życia, które mogło stać się jego udziałem? Dorośnięcia, pojęcia za żonę kobiety, wychowania dzieci?
Dla Shafiqa ani trochę. Bo zgadzał się z Thomasem w czymś innym. Na świecie było tyle rzeczy do zobaczenia, doświadczenia, zbadania, tyle tajemnic do odkrycia, że życie i tak zdawało się o wiele za krótkie.
*
– Po pierwsze, był paranoikiem, w dodatku z manią wielkości – odparł Cathal. Ze znalezisk, wspomnień, z zapisków i historii tej wioski, dało się pewne rzeczy wywnioskować. I Cathal miał już przed oczyma pewien obraz Augustusa Blackwooda: wielka ryba w małym stawie, bardzo chcąca stać się rekinem, która w dodatku znalazła się o krok do realizacji tego celu. Brak skrupułów. Ignorowanie wszelkich potencjalnych konsekwencji, bo zbytnio wierzył we własną wielkość, aby uznać, że coś mogłoby pójść nie tak. Chęć utrzymania podwładnych w niewiedzy i zagwarantowania sobie ich poddaństwa.
I uważał Cassandrę Blackwood za swojego wroga, a jednocześnie jej nie wyeliminował – była mu potrzebna lub łączyło ich na tyle bliskie pokrewieństwo, że ostatecznie nie chciał tego robić.
– Sądzę, że większość ważnych znalezisk była w innych miejscach, ale ten gabinet też oczywiście chcemy zbadać. Przyglądałem się mu z progu, jak sądzę tutaj czasem eksperymentował: pewnie nie chciał niektórych rzeczy robić w Sali bezpośrednio pod budynkiem. Ani w tej, w której krył się filar. – Prawdopodobnie do podziemi dostęp miało kilku jego najbliższych krewnych, a to miejsce uznawał za swój teren… i nie chciał tutaj szczególnie pewnej kobiety. Dowiemy się jednak na pewno dopiero, kiedy wszystko zbadamy dokładniej.
Wycofał się o dwa kroki, dając Thomasowi pole. Lecie zaproponowałby ustawienie pieczęci, ale Figg zajmował się i klątwołamaniem, i pieczętowaniem, Shafiq nie zamierzał więc się wtrącać. Obserwował jego poczynania bez słowa, nie chcąc go rozpraszać, sięgnął jednak po różdżkę, w razie potrzeby gotów na szybkie wyczarowanie tarczy ochronnej.
Nic się nie stało, kiedy palce Thomasa musnęły ścianę. Klątwa nie uaktywniła się. Nie zareagowała także wtedy, kiedy szczur – kamień wyrwał się z dłoni Thomasa i przemknął przez przejście, naciągając sznurek. Nie wyglądało na to, aby szczura spotkało coś złego: jeśli w środku były jeszcze jakiekolwiek pułapki, to nie w pobliżu drzwi albo szczur ich nie uaktywnił.