07.10.2024, 22:19 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.12.2024, 14:38 przez Faye Travers.)
- Czy wszędzie... To nie wiem. W zasadzie nigdy nie byłam w Szwecji czy Norwegii, ale w Hogwarcie jest ich strasznie dużo. Mamy cztery domy, wiesz? Gryffindor - ja w nim byłam, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. I każdy z domów ma takiego swojego dusznego opiekuna. U nas to był Sir Nicholas, ale mówiliśmy na niego Prawie-Bezgłowy Nick - wyjaśniła jeszcze w odpowiedzi na te duchy, bo nie miała zielonego pojęcia jak to wyglądało w Durmstrangu. Hogwart był jej domem przez wiele lat i czuła się tam naprawdę jak u siebie. Często łapała się na tym, że przedkładała doświadczenia nabyte w szkole na życie dorosłe, ale w chwilach takich jak ta zastanawiała się, jak to było w innych szkołach magii. - Prawie Bezgłowy, bo wiesz... Jak mu ścinali głowę, to ktoś zjebał sprawę i zostawił sporo skóry, przez co ta mu nie odpadła. To bardzo smutne, tak swoją drogą, bo nie mógł należeć do klubu dla bezgłowych duchów.
Dodała, wzruszając ramionami. Niby wzruszyła nimi, ale tak naprawdę to było jej szkoda tego ducha. Czasem miała wrażenie, że jest z tego powodu okropnie nieszczęśliwy. Mówił jej co prawda, kiedy zmarł, ale nie pamiętała nic oprócz tego, że to było cholernie dawno temu. I to chyba było najgorsze - że przez tyle lat wciąż czuł smutek i żal z tego powodu. To było naprawdę okropne, tak przez tyle lat mieć w sobie to uczucie.
- Daj spokój, nie musisz się w żaden sposób odwdzięczać - Faye machnęła ręką. Co to za norweska maniera, by się odwdzięczać? Co prawda ona też nie lubiła robić sobie długów, w szczególności u obcych osób, ale bez przesady. - Stawiasz mi flaszkę, więc możemy uznać, że jesteśmy kwita.
Mrugnęła do blondynki, bo w sumie to nie oferowała jej czegoś drogocennego poza wspólnym łażeniem po lesie, prawda? A te duchy... Aż się wzdrygnęła.
- Nie wiem, czy chciałabym rozmawiać z kimkolwiek z zaświatów. Powinni zostać tam, gdzie są, wiesz? No, chyba że mają jakieś niedokończone sprawy, ale patrząc na Bezgłowego Nicka, to w sumie mi ich szkoda - zaciągnęła się papierosem. Tatuaż? Spojrzała na początku na Scarlett nierozumiejącym wzrokiem, a potem powędrowała za jej spojrzeniem. Ach, to. - Ta, piękny. Fajna pamiątka po tym, jak troll górski postanowił nadziać mnie na kij. Nie trafił, oczywiście, durne to stworzenia i mają do dupy wzrok, ale to właśnie uratowało mi życie.
Wzruszyła ramionami po raz kolejny. Nie miała problemu o tym, by mówić skąd brały się poszczególne blizny na jej ciele - ta była wyjątkowo widoczna, ale w zasadzie przypominała jej o tym, że żyje. Zgasiła dopiero co zapalonego peta na ziemi, nie przejmując się tym, że śmieci, i wyciągnęła rękę w stronę kobiety.
- To co, cyk do ciebie, a potem śmigamy już do mojej miejscówki? Wolisz Horyzontalną, czy może Dolinę Godryka? Tam to jednak mało będzie ludzi o tej porze. Na Horyzontalnej będzie więcej zabawy.
Dodała, wzruszając ramionami. Niby wzruszyła nimi, ale tak naprawdę to było jej szkoda tego ducha. Czasem miała wrażenie, że jest z tego powodu okropnie nieszczęśliwy. Mówił jej co prawda, kiedy zmarł, ale nie pamiętała nic oprócz tego, że to było cholernie dawno temu. I to chyba było najgorsze - że przez tyle lat wciąż czuł smutek i żal z tego powodu. To było naprawdę okropne, tak przez tyle lat mieć w sobie to uczucie.
- Daj spokój, nie musisz się w żaden sposób odwdzięczać - Faye machnęła ręką. Co to za norweska maniera, by się odwdzięczać? Co prawda ona też nie lubiła robić sobie długów, w szczególności u obcych osób, ale bez przesady. - Stawiasz mi flaszkę, więc możemy uznać, że jesteśmy kwita.
Mrugnęła do blondynki, bo w sumie to nie oferowała jej czegoś drogocennego poza wspólnym łażeniem po lesie, prawda? A te duchy... Aż się wzdrygnęła.
- Nie wiem, czy chciałabym rozmawiać z kimkolwiek z zaświatów. Powinni zostać tam, gdzie są, wiesz? No, chyba że mają jakieś niedokończone sprawy, ale patrząc na Bezgłowego Nicka, to w sumie mi ich szkoda - zaciągnęła się papierosem. Tatuaż? Spojrzała na początku na Scarlett nierozumiejącym wzrokiem, a potem powędrowała za jej spojrzeniem. Ach, to. - Ta, piękny. Fajna pamiątka po tym, jak troll górski postanowił nadziać mnie na kij. Nie trafił, oczywiście, durne to stworzenia i mają do dupy wzrok, ale to właśnie uratowało mi życie.
Wzruszyła ramionami po raz kolejny. Nie miała problemu o tym, by mówić skąd brały się poszczególne blizny na jej ciele - ta była wyjątkowo widoczna, ale w zasadzie przypominała jej o tym, że żyje. Zgasiła dopiero co zapalonego peta na ziemi, nie przejmując się tym, że śmieci, i wyciągnęła rękę w stronę kobiety.
- To co, cyk do ciebie, a potem śmigamy już do mojej miejscówki? Wolisz Horyzontalną, czy może Dolinę Godryka? Tam to jednak mało będzie ludzi o tej porze. Na Horyzontalnej będzie więcej zabawy.
Koniec sesji