02.01.2025, 21:44 ✶
Zachwyt Maeve nad widelcem był na swój sposób uroczy, lecz również zupełnie dziwaczny. Charlie postanowił nie zajmować się tym jednak dłużej, niż powinien. Sytuacja zupełnie mu się nie podobała i sam nie wiedział, czy nie byłoby lepiej, gdyby Rolph sam przyszedł porozmawiać z dziewczyną.
- Wiele osób zna Alexandra. - Przyznał, nie ukrywając w ogóle swojego akcentu. Choćby chciał, nie osłuchał się z londyńskim jeszcze na tyle, by udawać go bezbłędnie. Lata w Skandynawii zrobiły swoje.
I być może dodałby coś jeszcze, ale doszedł do wniosku, że nie warto. Dziewczyna wiedziała swoje i wiedziała lepiej, więc rzucił Rodolphusowi porozumiewawcze spojrzenie i ruszył za Azjatką. Początkowo starał się zapamiętać drogę, ale szybko spostrzegł, że to niemożliwe. Zbyt wiele drobnych przejść, zbyt wiele zaułków, które wyglądały tak samo. Ciemność tego miejsca spowodowała, że szybko się zgubił.
- Moja rodzina ma sklep, nieopodal. - Odpowiedział wymijająco na pytanie Maeve. Tak, Olibanum znajdowało się gdzieś blisko. Powinno. Charles tak naprawdę nie miał pojęcia. Wolał też nie mówić, że pracował z wujem całe dwa tygodnie... póki go nie wyrzucono. Nie miał innych znajomości, był przecież w Londynie całkiem nowy i tak, jak twierdziła Changówna, był zupełnie nieobsraną łąką, którą należy zabrudzić lub wypalić do gołej ziemi.
Nie odzywał się, pozwalając Rodolphusowi prowadzić rozmowę i sprawę. Nie do końca rozumiał, dlaczego musieli za kwiatkiem przejść taki kawał drogi, w takie miejsce. Pozostało mu ufać, że wyjdą z tego żywi.
- Wiele osób zna Alexandra. - Przyznał, nie ukrywając w ogóle swojego akcentu. Choćby chciał, nie osłuchał się z londyńskim jeszcze na tyle, by udawać go bezbłędnie. Lata w Skandynawii zrobiły swoje.
I być może dodałby coś jeszcze, ale doszedł do wniosku, że nie warto. Dziewczyna wiedziała swoje i wiedziała lepiej, więc rzucił Rodolphusowi porozumiewawcze spojrzenie i ruszył za Azjatką. Początkowo starał się zapamiętać drogę, ale szybko spostrzegł, że to niemożliwe. Zbyt wiele drobnych przejść, zbyt wiele zaułków, które wyglądały tak samo. Ciemność tego miejsca spowodowała, że szybko się zgubił.
- Moja rodzina ma sklep, nieopodal. - Odpowiedział wymijająco na pytanie Maeve. Tak, Olibanum znajdowało się gdzieś blisko. Powinno. Charles tak naprawdę nie miał pojęcia. Wolał też nie mówić, że pracował z wujem całe dwa tygodnie... póki go nie wyrzucono. Nie miał innych znajomości, był przecież w Londynie całkiem nowy i tak, jak twierdziła Changówna, był zupełnie nieobsraną łąką, którą należy zabrudzić lub wypalić do gołej ziemi.
Nie odzywał się, pozwalając Rodolphusowi prowadzić rozmowę i sprawę. Nie do końca rozumiał, dlaczego musieli za kwiatkiem przejść taki kawał drogi, w takie miejsce. Pozostało mu ufać, że wyjdą z tego żywi.