• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[1.09.72] Hands up | Aidan, Umbriel

[1.09.72] Hands up | Aidan, Umbriel
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#1
05.12.2024, 16:27  ✶  
1 września 1972
Podziemne Ścieżki

Aidan bez problemu przeszedł przez Nokturn, nie niepokojony przez nikogo. To nie tak, że był tu jakąś ważną personą, bo wcale za takiego nie uchodził ani do tego nie aspirował - to życie chciało, by kilka losów splotło się w jeden wielki kłębek i by Parkinson poznał ludzi, którzy znali ludzi. Na samym Nokturnie stanowiło to ogromny atut - znajomości właśnie, a nie żadne pieniądze czy groźby i prośby. Nokturn, ach Nokturn, ty jebana kurwo: chciałoby się rzec na głos, gdy przemierzał brudne uliczki, podnosząc kołnierz znoszonej, skórzanej kurtki. Wciągał zapach brudu i przestępstwa jedną dziurką, a wydmuchiwał drugą, razem z dymem papierosowym. Pet w gębie Aidana powoli stawał się jego znakiem rozpoznawczym. W pracy robił coraz więcej przerw na papierosa, a w domu palił non stop. Jeśli tak dalej pójdzie: zbankrutuje. Ale miał wrażenie, że tylko to mu pomagało: tytoń i od biedy wóda, chociaż z tym ostatnim niedawno spasował. Nie tylko dlatego, że uwalniała w nim tłumione pokłady agresji, ale przede wszystkim dlatego, że miał dosyć tłumaczenia się w Ministerstwie, dlaczego znowu ma obitą mordę. Odkąd Penny zapadła się pod ziemię i dała mu jasno do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, było z nim jeszcze gorzej niż dotychczas. Regina miał w tym swój udział, więc Parkinson nawet nie miał zamiaru się do kuzyna odzywać. Obwiniał go o to, co się stało. Stanley zniknął, wszyscy w BUM go szukali, a ten jeszcze prosił go o jakieś kurwa listy obecności, których nie dał rady zdobyć. Brenna się nad nim znęcała, rzucając czary na jego biurko, a Victoria jej wtórowała.
- Jebane baby - burknął, kopiąc po drodze jakiś mały kamyk. - Koniec z nimi, bo mnie wykończą.
Nie był tu oficjalnie - nie miał munduru. Był ubrany po cywilnemu, bo dzisiaj zrobił sobie wolne, a co. Miał przecież do tego prawo, a ostatnio naprawdę było źle z jego psychiką. Nie wiedział, gdzie jego agresja może znaleźć ujście - miotał się, włóczył gdzie popadnie i... W sumie co. Jedno wielkie, śmierdzące smocze gówno: nie wiedział, co dalej ze sobą zrobić.

Przeszedł przez kolejną uliczkę, dał nura pod jakimś przejściem, popchnął kogoś niechcący, ale na oburzone warknięcie nieznajomego tylko wcisnął mu paczkę fajek do łap. I tak zostały tylko dwa szlugi, a on miał w drugiej kieszeni kolejną, świeżą paczkę. W zasadzie to nie wiedział, gdzie idzie - ot, taki sobie spacer zrobił. Mrugnął raz czy drugi, gdy otoczenie się zmieniło, a on dostrzegł jakiś zapyziały, starszy budynek. Nie wahał się dłużej niż kilka sekund: jego destrukcyjne myśli i chęć wjebania komuś tak po prostu gnały go do przodu. A raczej w dół, bo schodził właśnie po schodach. Znalazł się w sieci dziwnych, podziemnych korytarzy, lecz nie było tu ciemno. Aidan zgasił peta o ziemię, przydeptując żar butem. No ciekawe, gdzie go poniosło, chociaż chyba znał odpowiedź. Chciał zawrócić, bo nie podobało mu się to miejsce, lecz dostrzegł w oddali ruch. I chyba znajomą sylwetkę. Czy to nie...? Nie, niemożliwe. Nie mógł być w Londynie, nie pod ich nosem. Pewnie się pomylił, to nie mógł być jeden z tych, których szukali od kilku miesięcy. Ale jeśli ktokolwiek dowie się, że tego nie sprawdził... Parkinson westchnął i, całkowicie wbrew sobie, zapuścił się głębiej w Ścieżki.

!podziemneścieżki
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
05.12.2024, 16:27  ✶  

Nie powinno cię tu być!

Zagłębiasz się w Podziemne Ścieżki, ale tak naprawdę, to nie masz bladego pojęcia dokąd iść. Po chwili orientujesz się też, że nie bardzo wiesz, jak wrócić. Niezależnie od wszystkiego, gubisz się w tunelach pod miastem na x godzin, nim znajdziesz wyjście na Nokturn:

Rzut 1d6+2 - 3 +2 = 5

Wpadasz w zasadzkę zorganizowaną przez mieszkańców Podziemnych Ścieżek. Przestępcy atakują niespodziewanie, okradając cię z kosztowności i pozostawiają cię rannego. Dostajesz karę -10 do Aktywności fizycznej. Możesz spróbować ich wytropić – w takim wypadku rzuć kością 1d6 – zajmie ci to tyle dodatkowych godzin oraz -10 do rzutów na czary (jesteś ranny i potrzebujesz się wyleczyć, a cię okradziono).
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#3
05.12.2024, 16:39  ✶  
Nie wiedział, dokąd idzie. Osoba, którą zobaczył, zniknęła mu z oczu szybciej niż złoty znicz z oczu początkującego szukającego. Przełknął przekleństwo, które samo pchało mu się na usta, a potem się odwrócił. I odkrył, że nie pamięta, z której strony przyszedł.
- No, to kurwa zajebiście - warknął, próbując odtworzyć swoje kroki.

Ile czasu mu to zajęło? Nie miał pojęcia, zegarek zostawił w domu. Może godzinę, a może kilka. Nie wiedział, że w zasadzie zgubił się na niespełna dwie godziny, ale nogi wlazły mu w dupę całkiem konkretnie. Nie lubił tego miejsca, wcale a wcale. Nie podobało mu się tu.
- Zgubiłeś się, piękny? - zajebiście. Aidan odwrócił się ostrożnie, wcale nie przyjmując uległej postawy. Przeciwnie, uniósł wysoko podbródek i obrzucił kilkoro czarodziejów spojrzeniem spod byka.
- Jesteś pedałem czy o chuj ci chodzi? - warknął, mrużąc oczy. Piękny... Co to było, kurwa mać, za miejsce? Wyciągnął różdżkę. Był jednak zbyt wolny.

(...)

Cóż, pech. Tylko tak mógł to nazwać. Aidan przyciskał rękaw białej (kiedyś na pewno) koszulki do rozbitego, krwawiącego nosa. Oko miał podbite, łuk brwiowy rozcięty i na pewno obili mu kilka żeber. Chyba nie były złamane, tak podejrzewał. Zabrali mu kurwa praktycznie wszystko - poza różdżką, którą udało mu się wrzucić wcześniej w worki na śmieci. Co za jebane męty społeczne! Zabrali mu nie tylko pieniądze, ale też fajki. I jego ulubioną zippo. Parkinson wstał niezwykle powoli, tłumiąc jęk bólu. Znowu ta postać... Czy tym razem zamierzała zniknąć, czy szła w jego stronę? Próbował zogniskować na niej wzrok, ale była za daleko, by zorientował się w którą stronę idzie.
your new trauma
unbothered. moisturized. happy. on diagon alley, killing innocent people. focused. flourishing.
Ścigany przez prawo, lecz nie każdy czarodziej od razu skojarzy jego twarz. Błękit intrygująco pięknych oczu, tak jasny jak wiosenne niebo, zdaje się skrywać pod sobą coś innego - ciemność, jakiej nie da się uchwycić słowami. Jego postura, choć nie wykazuje nadmiernego umięśnienia, emanuje przekonaniem o własnej wyższości. Niezbyt wysoki (mierzy 175 centymetrów wzrostu), ale z pewnym nieuchwytnym urokiem, nosi ze sobą aurę tajemniczości, której źródło ukryte jest w zakamarkach przeżartej melancholią duszy. To, co sprawia, że spojrzenia przylgną do niego jak dźwięki do ciszy, to nie tylko atrakcyjność zewnętrzna, ale coś w nim, co przyciąga i odpycha jednocześnie. Nie jest stary, ale jego oblicze nosi na sobie wyraźny ciężar czasu.

Umbriel Degenhardt
#4
08.05.2025, 15:47  ✶  
To był on. Ten, którego szukali od miesięcy, a dokładniej mówiąc od czerwca tego roku - za bestialski mord, za niesamowicie okrucieństwo i brak hamulców. Umbriel Degenhardt był całkowicie zasłużenie określony przez osoby badające miejsce zbrodni i Wizengamot potworem, ale z jakiegoś powodu nikt nie potrafił go odnaleźć i skuć. Miejska legenda rosła w siłę, plakaty z jego parszywą gębą zdobiły coraz większe części tablic z ogłoszeniami i murków, a on stał tu jak gdyby nigdy nic. Całkowicie niewzruszony palił papierosa, pozwalając dymowi rozbijać się o kamienne sklepienie i wsiąkać w jaśniejące w ciemności grzyby i mchy porastające ściany tego korytarza.

Najgorsze było to, że absolutnie nikt nie reagował na jego obecność. Bo to był dom parszywców, a niechcianym obiektem nie był Umbriel wykonujący polecenia popleczników Czarnego Pana za pieniądze - tutaj przecież każdy miał niegodziwego pracodawcę - kanalią był Aidan. Ten, którego nie kojarzył nikt, a jeżeli jego twarz przemknęła przez czyjeś wspomnienia, całkiem możliwe, że skojarzył ją z wymiarem sprawiedliwości.

Złoczyńcy Ścieżek ginęli. Każdy z nich pogodził się już dawno z nikłą szansą na dożycie starości, ale... no właśnie, nikt nie chciał skończyć na tej pieprzonej wyspie pośrodku niczego, otoczony przez potwory odbierające ci wszystko.

Dlatego zrobili się ostatnio bardzo selektywni.

- Trzeba się do tego przyzwyczaić - zaczął Umbriel, stawiając kroki za zmierzającym ku jednego z najbardziej zdradzieckich korytarzy Parkinsonem. - Do tego, że powietrze działa tu inaczej. Jest mniej tlenu, po jakimś czasie zaczynasz się dusić, ale nawet o tym nie wiesz. Ogień śmiesznie się tutaj rozprzestrzenia. - Pokręcił głową, dogaszając papierosa o ścianę. Grzyb porastający ścianę momentalnie pożarł go niczym ruchome piaski.

Dobył swojej różdżki i wykonał nią ruch, jakby strzepywał z niej kurz.

Zrób z różdżką to samo. Przyłóż ją do ściany i obserwuj, jak pożera ją pleśń.

Zrób to.

Pozbądź się wszystkiego, co daje ci bezpieczeństwo.


Rzut PO 1d100 - 54
Sukces!


they should be
t e r r i f i e d
of me
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (106), Umbriel Degenhardt (304), Aidan Parkinson (804)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa