• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[05/09/72] Usługa wizerunkowa

[05/09/72] Usługa wizerunkowa
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#11
14.02.2025, 23:43  ✶  
Widać przeliczył się Woody albo w tym, jak pijany jest jego kolega, albo w tym, jak wrażliwy jest na syf i bezguście. Tarpowi nigdy nie przeszkadzały takie kwestie, stąd jego przejście na Nokturn nie było tak bolesne, jak byłoby zapewne dla tego paniczyka. Z dobrych stron: jego kreacje teraz przynajmniej miały duszę i historię, nie to co selwynowe łaszki szyte na miarę.
— He. Hehe. Pizda nie skoczek, he. — Zachichrał się i odebrał od Jonathana nieszczęsne nakrycie głowy, umieszczając je z powrotem na swojej łepetynie. Wyglądało na to, że udzielona przez niego lekcja przyniosła oczekiwane owoce.
Nie oznaczało to niestety jeszcze, że wszystko się należnie poukładało Selwynowi. Ani trochę bowiem nie podobało się Woody’emu pobłażanie w głosie drugiego czarodzieja, gdy ten mówił o swym zimnym kochanku.
— On ci łamie żebro, a ty mi mówisz, że mu kazałeś wyjechać z kraju i on na pewno nikogo nie skrzywdzi. — Pokręcił głową zdegustowany jego naiwnością. — Ty chyba mało życia znasz, bracie, że w takie bajki wierzysz, że on się zmieni i już nie będzie ci bruździł.
A cóż niby on, Woody Tarpaulin, wiedział o tym wampirze? Ano nic. Nie wadziło mu to jednak w wydawaniu sądów na jego temat. Nauczał w końcu w tym momencie o prawdach objawionych, aksjomatach ludzkiej natury.
— Twój pe…? — przedrzeźnił go. — Twój penis? Nie, on mnie nie interesuje, ale do niedawna bardzo zajmował mnie temat innego członka. Oszczędzę ci. — Zamachał ręką, jakby sam miał już owego tematu nieco dość, mimo że nigdy nie poznał odpowiedzi na dręczące go pytania. — Ta, no i co z tego? A kogo ja mam niby podrywać? Stare baby chcą chłopów z kasą. Kasą nie śmierdzę, a gorzałą. A młode nimfomaneczki, co to mówią, że chcą starego z doświadczeniem, to chcą takiego starego w twoim wieku, nie w moim. I żeby włosy miał, he. Mnie na lafiryndach żadnych nie zależy, zostawiam ci je bez żalu.
Polał sobie jeszcze jego śladem. Butelka opróżniała się w zatrważającym tempie. Jak to bywa, im dalej, tym szybciej wchodziło, a jak siedli do niej teraz dwaj, to już w ogóle.
— Gdzie tam, nie przepraszaj. Przynajmniej żeś mi dał pretekst, żeby nie tyrać dziś. A tu jeszcze, nie dość, że wolne, to sobie popiłem za twoje, gadamy jak miło, krzesło też masz niczego sobie. Przyjemność po mojej stronie.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#12
21.02.2025, 01:00  ✶  
Jonathan spojrzał na Woody'ego dość trzeźwym jak na siebie w obecnym stanie, spojrzeniem, jednocześnie wciąż czując na palcach nieprzyjemny ślad po tej kapeluszowatej obrzydliwości. Jego pijanai chyba trochę zbyt dramatyczna część osobowości, chciała aby jak najszybciej wstał i umył ręce. Jednak ta część która wciąż myślała jakkolwiek racjonalnie uznała, że z szacunku do Woody'ego absolutnie tego nie zrobi.

Kolejne całkiem przytomne spojrzenie. Jonathan westchnął j jeszcze bardziej zapadł się w swoim fotelu, smutno kręcąc głową.
– Nie jestem zakochanym nastolatkiem Woody. Wiem co się stało, wiem czego nie robić i miedzy innymi dlatego nie siedzi teraz ze mną – powiedział poważnym tonem głosu. Miał przecież okazję do przebaczenia wszystkiego, do dania możliwości na ponowny powrót do siebie, ale nie ważne jak bardzo nie martwił się o dawnego kochanka, nie zamierzał na to pozwalać. – Ale znam go na tyle, by wiedzieć jak postąpi.

Eh... Najgorsze było to, że nawet gdyby był w połowie tak idealny jaki był teraz i tak byłby oszałamiająco pociągający. Ha! Mógłby nawet być umiarkowanie przystojny (bo brzydki nie byłby przecież nigdy), a przez własną charyzmę i naturalny urok osobisty i tak cieszyłby się zainteresowaniem. A gdyby nie miał swojej charyzmy? Wtedy na pewno też uchodziłby  za wycofanego, lecz urokliwego, introwertyka, co z pewnością sprawiłoby że ludzie byliby nim zafascynowani. Tragedia! Urodził się przeklęty!

Zamrugał parę razy oczami, bo może i trochę wypił, ale był szalenie przekonany, że ani razu nie wspomniał o tym co skrywały jego spodnie i absolutnie nie miał pojęcia czemu Woody o tym by wspominał.
– Woody, z całym szacunkiem, ale absolutnie nie chciałbym abyśmy kiedykolwiek rozmawiali o moim... – Zmarszczył brwi. Zaraz, zaraz, zaraz. Co on powiedział? – O nie, nie, nie. – Zaśmiał się. – Musisz mi koniecznie teraz opowiedzieć jakie przyrodzenie tak bardzo zdominowało twoje myśli. Tylko na bogów, nie mów że ma to związek z Quintessą i Anthonym!

Merlinie, jak dobrze, że Woody'emu nigdy nie będzie dane zobaczyć jego wampirzego kochanka, bo z pewnością zobaczyłby od razu niezaprzeczalne podobieństwo pomiędzy nim a Shafiqiem.
– Może to i lepiej – mruknął komentując brak miłosnych podbojów Woody'ego. W końcu im mniej kobiet w jego życiu, tym większa szansa, że w końcu zmądrzeje i jakoś się dogada z Tessą. – Hm... Wiesz co Clemy? Kiedy pierwszy raz cię poznałem spytałem się Morpheusa, czy na pewno jesteś jego bratem, bo to było aż dziwne, że jakiś Longbottom chodziłny w tak szkaradnym odcieniu spodni. Potem kiedy zobaczyłem ciebie łysego uznałem, że ma to sens i na pewno ktoś po prostu przeklął cię przy kołysce brakiem stylu i łysiną. Potem, gdy przejmowaliśmy razem tamten powóz od Śmierciożerców myślałem, że wrzucę cię w śnieg za twoje niektóre odzywki, ale... Szczerze? Jak tak przedrzeć się przez twój karygodny brak wyczucia stylu i czasami mordujące wszyskich wielkich myślicieli pomysły to... To całkiem dobry z ciebie przyjaciel. I lubię straszyć z toba Śmierciożerców. Przepraszam, że gdy miałem szesnaście lat wysylałem ci anonimowe magazyny modowe.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#13
28.02.2025, 13:35  ✶  
— Jak się człowiek zakocha… to każdy jest nastolatkiem… Johnny — burknął Woody w odpowiedzi na ten oburzający przejaw braku samoświadomości u Jonathana Selwyna. Nie ma w końcu na świecie stanu gorszego i bardziej zaślepiającego niż miłość, uczy się o tym już dzieci. — A ile to się niby znacie, że się… eee, znacie dobrze? Co to w ogóle był za romans? Szybki numerek co parę nocy czy coś ten tego? Jakby bardziej twój mąż? — mamrotał te swoje pijackie teorie, marszcząc mocno brwi, jakby próbował sam ocenić, który wariant bardziej pasuje do kolegi. Niestety wyniki rozumowania były niekonkluzywne.
Jeśli idzie o zawartość spodni, pijanemu nie trzeba było wcale wprost o czymkolwiek wspominać. Otumaniony umysł funkcjonował na zasadzie luźnych skojarzeń. Pe jak pedał, ale i pe jak penis. Oba wypełniały warunek, a nawet leżały dość blisko siebie. Stąd członki naturalnie utorowały sobie drogę do głowy Longbottoma i wyszły ustami bez filtra.
— A i tu się mylisz. Będziemy rozmawiać, o czym chcę — zawyrokował władczo, wyciągając się w fotelu. Absolutnie był niezrażony tym, że na jaw wyszło jego małe zainteresowanie. Nie da się przecież stary skrępować przyzwoitości, toteż bez oporów potwierdził: — Tak. Naturalnie interesował mnie członek Anthony’ego. W kontekście zawodów. Próbowałem zasięgnąć informacji u Morpheusa, ale… yhhh. Nie wiem. Może nie wiedział. Wiedział, ale nie powiedział? No nic to, już nieważne, nieważne. Skoro wszyscy się zgodnie zapieracie, że on z nią nie, to nie, nie będę drążył. Ale tak sądzę, taka chudzina z niego, to co tam może… no nie, nieważne naprawdę.
Nie zamierzał drążyć tematu Tessy tego wieczora. Nie czuł się gotowy na tę rozmowę, zapewne wybełkotałby parę dyrdymałów i spróbował jak najszybciej zmienić kurs dyskusji. O ile dyskusją można było nazwać tę rozmowę.
Gdy usłyszał, że jest dobrym przyjacielem, aż wstał ze wzruszenia i rozłożył ramiona, jakby miał lada chwila zamknąć Selwyna w serdecznym niedźwiedzim uścisku, lecz pohamował go dzielący ich stół. Zakręciło mu się przy tym w głowie, więc nie kłopotał się już ponownym siadaniem, a jedynie wsparł dłońmi o krawędź blatu i wysilił pamięć, szukając w jej zakamarkach tych magazynów.
— Te… a że te magazyny? Myślałem, że to Tessa wzięła na mnie. — Prychnął pod nosem i zachichotał. — No, muszę ci podziękować, panie Selwyn. Zawsze lubiłem ten dodatek o modzie mugolskiej na końcu numeru. Bez ciebie bym się nie dowiedział o sztruksach, dzwonach i kowbojkach. — Uchylił w jego stronę kapelusza w geście uznania, po czym wyszedł zza biurka i skinął na niego łapą. — Chodź, wstawaj. Idziemy na dół sprawdzić, co tam u szczura.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#14
05.03.2025, 16:43  ✶  
– Wcale nie! Możesz być zakochany ze znacznie większą samoświadomością, niż przeciętny nastolatek – burknął, wciąż broniąc swojego zdania no bo... No bo przecież, aż tak źle z nim nie było. Tak, może i rzeczywiście nie zauważał pewnych... Rzeczy, ale ostatecznie je zauważył, a to że zakładał teraz, że jego były wampirzy kochanek więcej to nie skrzywdzi... No cóż. – Zresztą zakochane nastolatki potrafią widzieć świat jedynie na czarno-biało, bez odcieni szarości. Ja je widzę, nie tylko gdy mówię, że nie mogę z nim być, ale też wtedy gdy wiem, że pewne rzeczy nie wydarzą się ponownie.
Zakładał też, że gdyby powiedział poza tym on nie chciał mi złamać żeber, Woody jedynie bardziej by go wyśmiał, więc nie powiedział nic.

A wracając do dziwniejszych tematów...
Jonathan uniósł brew I spojrzał na Tarpa bardzo wymownie, a potem zerknął podejrzliwie na butelkę z opróżnionym przez niego alkoholem, bo... Bo może miał jakieś omamy słuchowe.
– Nie. Nie jest – powiedział szczerze, a potem, podjudzany alkoholem, uśmiechnął się i dodał. – A co do twojego palącego pytania, to nie mogę ci pomóc, bo sam wiem niewiele, ale że względu na naszą przyjaźń mogę się podzielić faktem, że z tego co wiem, Anthony z jakiegoś powodu musi mieć wszystkie dolne partie ubioru robione na specjalne zamówienie i dopłacać za większe zużycie materiału, bo inaczej pozostałoby mu chodzić jedynie w szatach.

Zamilkł i niemrawo popatrzył w dal. Alkohol rzeczywiście upadlał człowieka, skoro zbierało mu się na tak niskie żarty, które zawsze oburzały go gdy ktoś próbować wcisnąć je do tak świętych przestrzeni jak teatr.

A potem Woody, chyba chciał go przytulić, więc on też wstał i rozłożył ramiona, ale Woody go nie przytulił ,więc po prostu ponownie usiadł, tylko po to by zaraz wstać, skoro jednak mieli iść na dół.
– O nie, nie. Nie zwalaj na mnie swoich kowbojskich upodobań – Pokręcił głową. – Szczur? Jaki szczur? Co robi szczur w moim domu?
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#15
09.03.2025, 16:59  ✶  
Woody musiał oponować. Co ten dzieciak mógł wiedzieć?
— Johnny… — Czknął. — Johnny. To nie o to chodzi. Nie o to chodzi. Ja ci mówię, że… że musisz uważać, tak? Nie mówię, że jesteś głupi, nie, nie. Mówię, że jesteś głupszy. Mam na myśli, że głupszy jesteś zakochany niż niezakochany. Tak jest, jak ci mówię. Tak to działa. Samoświadomość — machnął ręką — to nie ma nic do rzeczy. Jesteś głupszy. Jeśli uważasz, że nie jesteś, to tym bardziej znaczy, że jesteś. Nadążasz? — Wzrok, który wlepił w twarz Jonathana, był nieco nieostry i błądził nieporadnie gdzieś między czubkiem nosa a kością policzkową kolegi, nie mogąc namierzyć oczu. Pewność własnego osądu była w tym momencie jedyną stabilną w Tarpie rzeczą. — A jak nie jesteś głupszy, to znaczy, że niezakochany. To jest jakby… rozumiesz, samo przez się, definicja.
Nie kupował tej śpiewki o odcieniach szarości i trzeźwości widzenia. Nie wątpił, że Jonathan jest w stanie w rozsądnym stopniu zniuansować swoje patrzenie na związek z tym homoseksualnym wampirem i że widzi coś pomiędzy dobre-złe, ale nie oznaczało to, że jego ocena była pełna i obiektywna. W żadnym razie.
— Większe zużycie materiału? — powtórzył za Selwynem, marcząc się na czole. — Shafiq galoty wypycha gałgankami? Jeee, mało to ekonomiczne. Niechże se uszyje jedną porządną pieluchę, a nie wszywa wkładki w każde jedne gacie.
I pozostawił temat, ukontentowany tym, jak obrócił sytuację. Zarechotał równie zadowolony, gdy Jonathan oburzył się po obarczeniu go winą za modową katastrofę, jaką przedstawiał swoją osobą Tarpaulin.
— Zwalam, zwalam.
Konia.
— Była u mnie taka lala w lipcu, to wziąłem od niej stado szczuroszczetów. Żyjemy z nimi teraz — zrelacjonował w drodze (kurczowo trzymał się barierki, a nogi plątały mu się między stopniami) na parter, gdzie zostawił wcześniej stworzonko. — Taś-taś-taś, Warłam — zaćwierkał, po czym odwrócił się do Jonathana. — Miałem je ubić, ale miękkie mam serce.
Na parterze — jeśli Jonathan nie był doszczętnie pijany — mógł zobaczyć pierwsze oznaki bytności szczura: odchody i nadgryzione przedmioty — znaki choć subtelne i pojedyncze, to zauważalne.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#16
11.03.2025, 02:25  ✶  
– Nadążam, ale nie znasz się – stwierdził jeszcze tylko, machając ręką, bo Woody równie dobrze mógłby założyć właśnie szatę sędziego Wizengamotu, nasunąć na nos gustowne okularu dodające wiele do aury powagi i wyciągnąć z eleganckiej teczki papiery ze swoim argumentami, a Jonathan i tak by uznał, że przyjaciel się nie znał. Bo przecież to było jego życie sercowe i jego kochanek, więc na pewno wiedział lepiej.

Poza tym były tutaj właśnie ważniejsze tematy do rozmowy. Trzeba było na przykład bronić honoru Anthony'ego!
– Tak, tak. Nie przejmuj się mój drogi. Tego typu słowa wyparcia są typowe dla ludzi, którzy próbują pojąć takie rewelacje – stwierdził, a potem umilkł marszcząc na chwilę brwi. A co jeśli Woody jednak uparłby się na swoją wersję i opowiedziałby jś takiemu Erikowi. Nie. Zaraz. To chyba nie miało sensu. Dlaczego nie miało sensu? Nie umiał stwierdzić, więc na wszelki wypadek nic nie powiedział.

– Warłam? Co to za imię? – skrzywił się schodząc nieco stabilniej, niż Woody, chociaż nogi niemal się pod nim nie ugieły, kiedy zobaczył nadgryzione nogi stolika kawowego. – Ja niedawno wymieniałem meble! To... Lubiłem ten stolik! Merlinie... Mam nadzieję, że nie pogryzł moich tańczących foteli! Przysięgam, zwierzowu nic nie zrobię, ale jeśli je pogryzł podziurawie ci wszystkie kapelusze! – Fotele na całe szczęście pogryzione nie były, a Selwyn zamiast dalej się bulwersować, opadł na jeden z nich.
To był ciezki dzień i chyba powoli miał nadzieję, że się skończy.
– Pięć lat – mruknął cicho, a potem dodał nieco głośniej. – Pytałeś ile byliśmy razem. Pięć lat. Rozstaliśmy się sześć lat temu, ale hm... Najwyraźniej pięc lat związku było silniejsze, niż sześć lat rozłąki. Potrzebujesz hm... Jakiegoś wsparcia finansowego dla tych szczurów? Budę?
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#17
11.03.2025, 16:41  ✶  
W żadnym życiu, jakie wyobrażał dla siebie Woody, nie był pierdolonym sędzią Wizengamotu. Nie było takiej pojedynczej sekundy w historii, kiedy zamarzyłby o noszeniu neseserów i drucianych okularów, eleganckiej togi i biretu. Sama wizja powoduje dreszcze, toteż należy ją oddalić.
Niczego też Tarp oczywiście nie wypierał, uniósł się dumą i nie odpowiedział na insynuacje Jonathana, aby ten nie nabrał wrażenia, że jakkolwiek go spór o wiadomego siusiaka obchodzi (mimo że ostatni miesiąc posyłał wszędzie dookoła sygnały świadczące wprost przeciwnie).
— Warłam… nie brzmi ci groźnie? Z ruskiego to. Jest Warłam, jest Gajto, i Iwan. Iwan to nawet był taki jeden Groźny. Nie znasz? Nie spodziewam się po dyplomatach zbyt wiele. Uczone, szkolone, a gamonie pierdolone. Oderwane wy od rzeczywistości jak… no ale ja nie o tym. Jak ci się nie podoba, to wymyśl lepsze imię. Jeszcze nie wszystkie ochrzczone. — Przyjrzał się stolikowi, nad którym rozpaczał Selwyn i uśmiechnął się pod nosem. Być może gdyby był trzeźwiejszy, udałoby mu się nawet wykrzesać z siebie odrobinę wstydu, poczucia winy, innego ludzkiego odruchu. — Polakieruj sobie, to się nie będzie w oczy rzucać, wymyślisz coś — ocenił okiem fachowca od siedmiu boleści. Jeśli o jego opinię szło, to parę drobnych uszczerbień na nodze stolika nie stanowiło żadnego problemu, ale niektórzy widać cenili estetykę wyżej niż duszę wnętrza.
Woody dał Jonathanowi chwilę na przetrawienie ciężkiego szoku, a sam udał się na poszukiwania swojego milusińskiego. Szczur pozostawiał po sobie ślad, więc odnalezienie go nie było trudne. Już z daleka Woody rozpoznał znajomy różowy kształt za uchylonymi drzwiami, rozciągnięty na płytkach w jednej z łazienek Selwyna. Łysy aniołeczek wyglądał tak rozkosznie, gdy spał.
Jak się okazało: snem wiecznym. Szczuroszczet Warłam zmarł wskutek zatrucia egzotycznym kwiatkiem skonsumowanym w domu Jonathana Selwyna. Świeć Pani nad jego duszą.

— Pięć lat. — Woody zagwizdał z uznaniem, pojawiając się za oparciem fotela kolegi. Wiotkie truchło złożone było na jego ramieniu niczym niemowlę. — I tyle czasu ci się udawało kryć. Przejebane tak kochać inaczej. — Ziewnął. — Budy nie trzeba, a wesprzeć mnie możesz namiarem na taksydermistę. On nie żyje, Johnny.

Koniec sesji


piw0 to moje paliwo
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Jonathan Selwyn (2908), Woody Tarpaulin (3524)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa