28.07.2025, 16:42 ✶
Na tę rozmowę założyła swój najlepszy garnitur. Co prawda wcale nie należał do niej, bo zdarli go któregoś razu z jakiegoś faceta w ramach rekompensaty za problemy, ale to nie miało teraz znaczenia - nawet jeśli odrobinkę za duży, leżał na niej niezwykle stylowo i fenomenalnie komponował się z ciemnymi okularami, które postanowiła włożyć na nos. Miała też aktówkę, co prawda nieco odrapaną, z zepsutym zamkiem i zawierającą w sobie zaledwie parę kartek, ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Ważne, że wyglądała jak odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku.
- Dziękuję panie Tarpaulin, że postanowił pan odpowiedzieć na moje zaproszenie i poświęcić mi dzisiaj trochę czasu - rzuciła poważnie, kładąc aktówkę na blacie dwuosobowego stolika. Po drugiej stronie siedział oczywiście Woody, co sprawiało że byli jedynymi osobami znajdującymi się na pierwszym poziomie piwnicznym. Ogólnie było już późno, a większość niedobitków siedziało na górze, smęcąc nad szklankami z rozwodnionym piwem i słuchając rzępolenia nadwornego barda. - Otóż, przyszłam panu złożyć propozycję biznesową, która zatrzęsie rynkiem restauracyjnym - otworzyła powoli aktówkę, chociaż wynikało to nie tyle z wyczucia, co z faktu że zamek znowu się zaciął. - Proszę zadać sobie pytanie; jak często siedział pan w domu lub przydrożnym zaułku myśląc sobie; cholera, ale bym się napił piwa? Ile razy słodka myśl o butelce chłodnego nektaru przeszła panu przez głowę, kiedy warunki nie sprzyjały by zawitać do instytucji barowej? Bolała głowa? Noga? Stracił pan rękę albo żona kazała na nowo pomalować przydomowy płotek? TO KOŃCZY SIĘ DZISIAJ! - mechanizm zabezpieczający aktówkę poddał się wreszcie i jej wieko wystrzeliło ku górze, wraz z Greyback, która podniosła się dramatycznie. - Przedstawiam panu BroomDash! Nowatorski sposób, który zrewolucjonizuje magiczny świat. Wystarczy wysłać sowę, a w odpowiedzi dostawa zostanie przywieziona pod same drzwi. Koniec z pragnieniem, koniec z marzeniem o zimnym piwku w najgorszych możliwych okolicznościach, a za drobną dopłatą, kurier spełni też funkcje barmana, słuchając całego pierdolenia ze zrozumieniem! - wyciągnęła z aktówki kartkę papieru, gdzie zostało napisane grubymi, graficiarskimi literami BroomDash. Pod spodem znajdowało się proponowane logo, czyli sylwetka nagiej czarownicy lecącej na miotle i trzymającej butelkę. - A teraz pewnie zada pan sobie pytanie, ale co z czarodziejami i czarownicami, którzy nie mieszkają w magicznych dzielnicach i miasteczkach? Otóż mam odpowiedź; wykwalifikowana kadra przewozowa, stosująca niemagiczne środki transportu - tu wskazała kciukiem na siebie.
- Dziękuję panie Tarpaulin, że postanowił pan odpowiedzieć na moje zaproszenie i poświęcić mi dzisiaj trochę czasu - rzuciła poważnie, kładąc aktówkę na blacie dwuosobowego stolika. Po drugiej stronie siedział oczywiście Woody, co sprawiało że byli jedynymi osobami znajdującymi się na pierwszym poziomie piwnicznym. Ogólnie było już późno, a większość niedobitków siedziało na górze, smęcąc nad szklankami z rozwodnionym piwem i słuchając rzępolenia nadwornego barda. - Otóż, przyszłam panu złożyć propozycję biznesową, która zatrzęsie rynkiem restauracyjnym - otworzyła powoli aktówkę, chociaż wynikało to nie tyle z wyczucia, co z faktu że zamek znowu się zaciął. - Proszę zadać sobie pytanie; jak często siedział pan w domu lub przydrożnym zaułku myśląc sobie; cholera, ale bym się napił piwa? Ile razy słodka myśl o butelce chłodnego nektaru przeszła panu przez głowę, kiedy warunki nie sprzyjały by zawitać do instytucji barowej? Bolała głowa? Noga? Stracił pan rękę albo żona kazała na nowo pomalować przydomowy płotek? TO KOŃCZY SIĘ DZISIAJ! - mechanizm zabezpieczający aktówkę poddał się wreszcie i jej wieko wystrzeliło ku górze, wraz z Greyback, która podniosła się dramatycznie. - Przedstawiam panu BroomDash! Nowatorski sposób, który zrewolucjonizuje magiczny świat. Wystarczy wysłać sowę, a w odpowiedzi dostawa zostanie przywieziona pod same drzwi. Koniec z pragnieniem, koniec z marzeniem o zimnym piwku w najgorszych możliwych okolicznościach, a za drobną dopłatą, kurier spełni też funkcje barmana, słuchając całego pierdolenia ze zrozumieniem! - wyciągnęła z aktówki kartkę papieru, gdzie zostało napisane grubymi, graficiarskimi literami BroomDash. Pod spodem znajdowało się proponowane logo, czyli sylwetka nagiej czarownicy lecącej na miotle i trzymającej butelkę. - A teraz pewnie zada pan sobie pytanie, ale co z czarodziejami i czarownicami, którzy nie mieszkają w magicznych dzielnicach i miasteczkach? Otóż mam odpowiedź; wykwalifikowana kadra przewozowa, stosująca niemagiczne środki transportu - tu wskazała kciukiem na siebie.
Open hand or closed fist would be fine
Blood is rare and sweet as cherry wine
Blood is rare and sweet as cherry wine