To też było całkiem przydatną umiejętnością - zaakceptować, że ktoś ma inną opinię i odpuścić. Nie próbować na siłę przepychać swoich mądrości, udowadniać drugiej osobie, że się myli i gówno wie. Można było postąpić jak oni, przyjąć, że każdy ma swoje doświadczenie, a takie, a nie inne podejście nie wynika znikąd.
Prawda. Bletchley przywykła do analizowania, było to dla niej chlebem powszednim, rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze i szukanie dziury w całym. Jej mózg tak już miał, nie walczyła z tym jakoś specjalnie, nie było to też dla niej jakoś szczególnie obciążające, może nieco ograniczające, ale nie potrzebowała w swoim życiu zbyt wiele ekscytacji. Tak właściwie ostatnio zaczęła nieco odpuszczać, pozwalała sobie na luz, którego raczej jej brakowało, jednak nie zmieniła się, aż tak bardzo przez te kilka dni.
- Oczywiście, korzystną... - Nadal biła od niego pewność siebie, może to i lepiej, wiara w swój własny sukces była czymś, na co nie każdy miał odwagę. Zdecydowanie łatwiej było podążać za spełnianiem w swoich marzeń z taką pewnością siebie.
Zdawała sobie sprawę z tego, że Ambroise świadczył już prywatne usługi, to mogło być dobre na początek, chociaż nie do końca wierzyła, że wszystkich ze swoich pacjentów przyjmowałby oficjalnie w swojej własnej praktyce. To bowiem mogło wzbudzać kontrowersje, ale na pewno jakiś procent z nich mógłby być niezłym zalążkiem na rozpoczęcie własnej działalności.
- Niby tak, ale wiesz, jak to jest. - Wylosowała sobie kartę, zdawała sobie sprawę z tego, że mogła trafić lepiej, była więc nieco rozczarowana tym, co zobaczyła. Jasne, nie wierzyła jakoś specjalnie we wróżby, ustalili to już, tyle, że skoro już postanowili sięgnąć po tego tarota, a on zasugerował jej to, co może się wydarzyć akurat tą kartą... to bardzo łatwo jej było dopasować do tego historię. O tym też rozmawiali, że do każdego symbolu, wróżby jakoś można ułożyć opowieść, ta jej spinała się nie najgorzej. Miała ręce i nogi.
- Mhm. - Może i chuja miały, może i nie powinny sugerować jej jak miała się bawić, jednak nieco ją to otrzeźwiło. Łatwo było zatracać się w tych przyjemnych chwilach, nie przejmować się tym, co miało nadejść, a teraz karty przypomniały jej o tym, że jest to ulotne, niedługo minie, znowu znajdzie się zupełnie sama w swoim mieszkaniu i jakoś będzie musiała wrócić do swojej szarej, może nawet bardziej czarnej codzienności.