30.09.2025, 17:50 ✶
Icarus kompletnie nie miał pojęcia, co zrobić ze swoim barem. Klątwa była jeszcze możliwa do zdjęcia, choć wyjątkowo uporczywa i niebezpieczna, ale smród... on martwił Prewetta. Próbował już wszystkiego, sprowadził nawet jednego czarodzieja, który doskonale znał zaklęcia rozpraszające... Wszystkie te próby spełzły na niczym. Najgorsze było to, że bar trzymał się dzięki obrotom, których obecnie nie było już prawie przez cały miesiąc. Poza smrodem oczywiście wszystko było gotowe do rozpoczęcia sprzedaży, ale na bogów, nie można było wpuszczać tam klientów. Lokal był koniec końców ekskluzywny.
Tego ranka wertował odnalezioną w Esach i Floresach księgę zaklęć sprzątających. Przysiągłby, że sprawdził już każdą opcję. Kadzidła porozstawiane były po wszystkich kątach lokalu, a i tak nie było ich czuć, bo przedzierał się przez nie swąd spalenizny. Zastanawiał się nawet, czy nie sprzedać Convivium, ale dało się tego zrobić bez jakiegoś niebotycznego zaniżenia ceny. A to zostawiłoby Icarusa z niczym.
Herbata już wystygła, dopił więc ją szybko i popatrzył na Świstka, który smacznie spał na swoim posłanku. Dobrze byłoby być takim kotem... Nie miałoby się już tylu ludzkich zmartwień... A może te kocie wcale nie były lżejsze do zniesienia?
Tego dnia miała wpaść do niego Millie. Wcześniej spotykali się czasami, by plotkować i pić. Teraz nie było alkoholu, a herbata, ale na pewno plotek zabraknąć nie mogło. Szczególnie, że Icarus jeszcze nie rozmawiał z Moody o Spalonej Nocy. Powoli sobie zdawał sprawę, że prawie w ogóle nie gadał o tym z kimkolwiek sobie znajomym. Poza Moną i rodziną, nikt nawet nie wiedział, czy Ari żył. Był to dla niego okres zaniedbywania wcześniejszych znajomości, ale to miało się skończyć.
Tego ranka wertował odnalezioną w Esach i Floresach księgę zaklęć sprzątających. Przysiągłby, że sprawdził już każdą opcję. Kadzidła porozstawiane były po wszystkich kątach lokalu, a i tak nie było ich czuć, bo przedzierał się przez nie swąd spalenizny. Zastanawiał się nawet, czy nie sprzedać Convivium, ale dało się tego zrobić bez jakiegoś niebotycznego zaniżenia ceny. A to zostawiłoby Icarusa z niczym.
Herbata już wystygła, dopił więc ją szybko i popatrzył na Świstka, który smacznie spał na swoim posłanku. Dobrze byłoby być takim kotem... Nie miałoby się już tylu ludzkich zmartwień... A może te kocie wcale nie były lżejsze do zniesienia?
Tego dnia miała wpaść do niego Millie. Wcześniej spotykali się czasami, by plotkować i pić. Teraz nie było alkoholu, a herbata, ale na pewno plotek zabraknąć nie mogło. Szczególnie, że Icarus jeszcze nie rozmawiał z Moody o Spalonej Nocy. Powoli sobie zdawał sprawę, że prawie w ogóle nie gadał o tym z kimkolwiek sobie znajomym. Poza Moną i rodziną, nikt nawet nie wiedział, czy Ari żył. Był to dla niego okres zaniedbywania wcześniejszych znajomości, ale to miało się skończyć.