• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[23.09.1972 r., Lazarus & Odys] Na tym pustkowiu mieszka śmierć

[23.09.1972 r., Lazarus & Odys] Na tym pustkowiu mieszka śmierć
dziewica moru
locked in a cage with all the rats
175 cm, kruczoczarne włosy i oczy

Odysseus Fawley
#1
12.10.2025, 15:09  ✶  

Ściany się burzą, szyby pękają na raz
Lecę w dół przez błędy wszystkich lat
Widzę wyraźnie pełne rozczarowań twarze
A w oczach ból i gniew uśpionych zdarzeń
Kłamałem więcej, niż kiedykolwiek chciałbym przyznać
A w moich żyłach płynęła krew zimniejsza niż stal
Dlatego dzisiaj jestem całkiem sam
Mój nieznajomy, czy widzisz to co ja?


Jego mieszkanie miało to do siebie, że było czyste. Zazwyczaj stanowiło granicę między światem zewnętrznym a jego własnym porządkiem — przysłowiową linią demarkacyjną.
Gdy Odys wychodził na miasto, oddawał swoją cielesność światu: wprawiał w ruch ,,mięśniowe'', ukrwione naczynie, użyteczne, lecz narażone na dotyk i brud. Ten brud świata przylepiał się do jego skóry oraz ubrań, a Odys jak to Odys, ceniący porządek i czystość, dbał więc, aby przestrzeń, w której przebywał na co dzień, zachowywała nienaruszoną sterylność. Resztę pozostawiał (wraz z godnością) na Nokturnie, w Little Hangleton, gdzie potrafił syczeć na ojca, gdy ten tłumaczył mu, jak poprawnie zakonserwować obiekt w środku wielkiego szklanego słoja.
Podobnie było z jego gabinetem oraz resztą obszernego mieszkania w niemagicznej dzielnicy Londynu. Pacjentów wpuszczał rzadko, a by dostać się dalej, trzeba było przejść przez długi korytarz. Z tego powodu miało się wrażenie, że Odys zajmował całe piętro, a nie tylko jedno mieszkanie.

Dwudziestego pierwszego września Fawley pergamin złożył na trzy i przypieczętował ciemnym woskiem. Sowa o imieniu Zbigniew uniosła się w noc, a hipnotyzer obserwował, jak zniknęła w świetle jeszcze niepełnego tamtej nocy księżyca.
Lazarus kazał na siebie czekać dwa dni.
I wszystko było w porządku, naprawdę. Na pierwszy rzut oka było perfekcyjnie wyczyszczone, sterylnie zabezpieczone. Mucha by nie siadała.

Gdyby nie to, że smrodu Odys nie czuł, ponieważ po prostu fizycznie nie był w stanie.

Wyglądał źle.
W pewnym sensie był to komplement od bogów, ponieważ mało kto potrafił się tak konsekwentnie pogarszać.
— Śmierć jest punktualniejsza od ciebie — a takimi wesołymi słowami powitał mężczyznę w progu swojego mieszkania.


absolutnie, absolutnie
będę z Tobą aż po grób
broken one
Chudy jak wypłata i długi jak miesiąc (187cm). Eteryczna uroda Lovegoodów rozwodniona mugolską pospolitością. Rude włosy domagające się fryzjera, broda domagająca się brzytwy, której starym zwyczajem nie posiada w domu. Jasnozielone oczy. Ubrany zwykle w proste szaty, czarne, lub w stonowanych barwach, skrojone tak, by nie krępowały ruchów.

Lazarus Lovegood
#2
Wczoraj, 06:39  ✶  
Lazarus, owszem, oddychał - nawet o wiele łatwiej, od kiedy zaczął przyjmować przepisany przez Odysseusa  eliksir na kaszel. Był również zaintrygowany, cóż takiego może chcieć mu pokazać psychiatra, choć miał pewne podejrzenia. Po Spalonej Nocy Odys przyjmował pacjentów w wynajętym gabinecie. I… pachniał inaczej.
Lovegood zdawał sobie doskonale sprawę, jak dziwnie to mogło zabrzmieć, ale Odysseusa faktycznie zwykle otaczał charakterystyczny zapach, trochę świeży, a trochę chemiczny. Ostatnimi czasy jednak dołączyła do tego silna, aż nazbyt znajoma nuta spalenizny.
A teraz zaprosił swego pacjenta, klątwołamacza, do mieszkania.
Fawley musiał borykać się z podobną klątwą, co sam Lazarus.

List co prawda przyszedł 21 września, ale tego dnia Lovegood pracował do późna, a następnego było Mabon. Poza tym, jak sądził, skoro Odysseus tak długo wytrzymał z klątwą w mieszkaniu, dzień czy dwa zwłoki nie powinny być problemem. W końcu nie napisał “przyjdź jak najszybciej”.

W dzień po Mabon jednak, wyplątawszy się z obowiązków rodzinnych, wstąpił do siebie po swój przybornik i - mając nadzieję, że nie zdążył przesiąknąć zapachem czarnej magii - ruszył do niemagicznego Londynu, gdzie znajdowało się mieszkanie Fawleya.
Na widok Odysseusa poczuł jednak ukłucie poczucia winy. Uzdrowiciel nigdy nie był okazem zdrowia, ze swoją ziemistą cerą i grobową miną (choć czy Lazarus, niezdrowo szczupły, często noszący na twarzy ślady nieprzespanej nocy, miał prawo go osądzać?), ale tego dnia wyglądał jeszcze gorzej niż zwykle.
- Punktualniejsza, ale jakoś nie spieszy się po ciebie. Co się stało? - zapytał, lustrując psychiatrę wzrokiem i również nie bawiąc się w powitalne formułki.

Wtedy uderzył go smród, do którego zdążył się co prawda przyzwyczaić u siebie, ale tutaj, w całkiem mugolskim otoczeniu, wydawał się jeszcze bardziej nie na miejscu. Lovegood skrzywił się lekko.
- Czy sąsiedzi nie napisali na ciebie jeszcze skargi do administracji? - odruchowo spojrzał na sufit w poszukiwaniu zacieków.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Odysseus Fawley (311), Lazarus Lovegood (297)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa