• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[14 IX 1972, Głębina] Na tej ziemii, pod tym niebiem | Stanley & Charlotte

[14 IX 1972, Głębina] Na tej ziemii, pod tym niebiem | Stanley & Charlotte
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#21
13.10.2025, 22:18  ✶  
- No właśnie nie! - wybuchła w końcu. Tak dorzucał do tego pieca, że w końcu Charlotte się zapaliła, chociaż trzeba było przyznać, że naprawdę niewiele jej było potrzeba. Mogła sobie pyszczyć ile chciała, lecz z reguły to było nieszkodliwe - teraz jednak aż się wyprostowała, rozlewając trochę rudej na swoje spodnie i kanapę. - ZERO, bo kurwa nie przeszło przez jego SEKRETARKĘ czy inną szmatę!
Odstawiła szklankę z hukiem na biurko. Starała się to znosić godnie, ale naprawdę ją to zabolało. Żarty żartami, ale myślała, że skoro wysłał do niej kogoś, by się upewnić, że żyje, to chociaż trochę się wysili, żeby poczekać na odpowiedź.
- Wiesz, co ja myślę? Że niepotrzebnie mnie tu fatygowałeś, bo Alexander ma mnie w dupie - rzuciła sucho, porzucając maskę wyjebania, którą tak chętnie ubierała. Ręka zaczęła ją piec, a ona zamiast się powstrzymać, zaczęła szorować po skórze pazurami. - Duncan umarł i pewnie byłam w jebanym testamencie jako ten tobołek pieprzonych szmat, który tylko zawadza, ale "coś może kiedyś z tego będzie warte" to wysłał swojego koleżkę żeby dopełnić jebany obowiązek, ale nie pokwapił się nawet żeby się zorientować, czy wszystko jest jednak w porządku. Guzik go obchodzę. Może się udławić tymi kartami.
Wypluwała z siebie kolejne słowa jak kobra, albowiem kobry potrafiły pluć jadem na odległość. Brakowało tylko wydłużonych kłów i kołnierza, który by stroszyła, próbując dać upust swojej złości. Zamiast tego jednak drapała się coraz bardziej, a srebrna wysypka zaczęła pokrywać się czerwienią. TERAZ próbował studzić jej zapał? Kolejne słowa Stanleya były jak oliwa, którą dolewało się do ognia.
- W dupie to mam - warknęła, na moment przestając się drapać. Ręce jej drżały jak ćpunowi w delirium, gdy grzebała po kieszeniach w poszukiwaniu paczki fajek. Tak samo jej drżały, gdy próbowała odpalić papierosa, ale jej nie szło. - Och, jebać to!
Wściekła zerwała się na równe nogi, a potem cisnęła peta na ziemię. Zdeptała go, klnąc tak, że aż dziwne że Alexandra nie piekły w tej chwili uszy. Zaczęła chodzić po jego gabineciku, próbując wyciągnąć kolejną fajkę z paczki.
- A masz lekarstwo na spalone szmaty? Na spalone wyro, na spalony sracz? Na brak pieniędzy? Nie, dzięki, poradzę sobie, na skurwiały wybór tych jebańców nie ma lekarstwa. Zamiast wybierać ludzi, którzy się z nimi zgadzają, mogli zabrać się za prawdziwą hołotę, ale po co! Po co, jak można rozjebać komuś wszystko przy pomocy małej, jebanej iskierki, co? - zapalniczka odpaliła jakby tylko czekała na te słowa. - Łatwo ci mówić: żyje się dalej. Jak ma się gdzie spać, to ma się jak dalej żyć. Gdybym miała więcej mieszkań, to też bym była tak głupiomądra, jak ty.
Syknęła, mrużąc oczy. Ale dupek, po co w ogóle zaczynał ten temat? Chciał się pochwalić, że był poszukiwany i miał co jeść, a jej nie wyszło? Do luftu taka pomoc.
- Kurwa mać - zacisnęła zęby na filtrze i odwróciła się. Nie po to, żeby ukryć łzy wściekłości, które pojawiły się w jej oczach, ale by moc rozdrapać pęcherze, które rosły z każdą kolejną chwilą na jej ręce. Gorzej, że w ogóle nie przynosiło to ulgi.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#22
13.10.2025, 22:51  ✶  

Iskra poszła, a beczka prochu eksplodowała. Dobrze, że na razie teoretycznie, chociaż Charlotte była całkowicie rozsierdzona.

Jak się powiedziało A, teraz trzeba było powiedzieć B. Skoro zdążył już ją wkurwić, musiał jej wysłuchać. Trzeba było ponosić cenę swoich win czy grzechów, a nawet wypić piwo, które się nawarzyło. Tym razem było tego trunku za dużo na ich dwójkę.

Stanley jej słuchał uważnie, całkowicie ignorując furię w jaką wpadła. Rozlany alkohol? Trudno. Pet na podłodze? Trudno. Jak miała zamiar się wykrzyczeć w tej chwili, miała do tego możliwość, bo nie oszukujmy się - część winy za jej zachowanie, należała właśnie do Borgina. Druga część - większa - mówiła, że dała się sprowokować, co nie rokowało zbyt dobrze na Nokturnie.

Nie przerywał jej. Czekał, aż skończy albo chociaż powstanie ramka czasowa, która pozwoli powiedzieć parę słów od siebie.

- Może i Alexander ma cię w poważaniu ale rodzina jest większa. Mulciberów jest jak królików na tym świecie. W kurwę - mówił powoli, a w między czasie dogasił papierosa - Nie wiem co Duncan zostawił w testamencie, bo chuj cały mnie to obchodziło. Kim w ogóle jest Duncan? Nie ważne. Nie ma to żadnego znaczenia w tej chwili. Nic nie zmienia - zastukał melodycznie w blat - Jak trzeba to niech się udławi tymi kartkami. Nie mam zamiaru was godzić. Chcecie się nienawidzić, droga wolna. Możesz nawet rzucić na niego klątwę nieurodzaju, aby już nigdy nie był w stanie niczego wywróżyć

Przyglądał się jej przez chwilę, a następnie sięgnął po chusteczki, które miał schowane w jednej z szuflad. Postawił całe pudełko na przodzie biurka, aby mogła sięgnąć i ewentualnie skorzystać.

- Dzięki. Zawsze doceniam miłe słowa - zapewniam - Jak nie masz gdzie się udać to możemy ci pościelić z Francisem. Tu chociaż jest ciepło, Frantisek gotuje 3 posiłki dziennie, a i idzie wygrać jakąś monetę, tak jak widziałaś wcześniej - kontynuował swój wywód, powoli dobierając słowa - Uznajmy, że jestem twoim dłużnikiem za cynk o tym złodzieju. W Czarcim Oku było zimno w sierpniu, a teraz to musi być tam lodowato - stwierdził. Zapewne mało się mylił w tej kwestii. Z drugiej strony było bardzo miło, że poinformowała o tym przychlaście wcześniej. Wróg twojego wróga był twoim przyjacielem.

Borgin oparł się o blat, przejeżdżając dłonia po swojej szklance.

- Przemyśl moją propozycję. Lepsze to, niż tułanie się po Nokturnie - wskazał palcem na jej rany - Na to też mogę popytać, chociaż chuja wiem czy to się leczy, czy może nie leczy. Nie mniej jednak, mam odpowiednie znajomości u ludzi, którzy mogliby wiedzieć albo chociaż ogarnąć jakąś maść, cokolwiek zrobić - westchnął, opierając się o swój fotel. Nie znał się na leczeniu ale znał ludzi, którzy się znali.

- To jak?



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#23
13.10.2025, 23:10  ✶  
Rozsierdzona to było mało powiedziane - chociaż czy istniało mocniejsze słowo, które opisywałoby stan, w którym aktualnie się znalazła? Może to jednak było odpowiednie, bo w sumie to jeszcze nie rzucała przedmiotami (ten pet się nie liczył, zasłużył na to), a wyglądała na taką, która była do tego zdolna. Całe szczęście, że przyznał się jej tylko do poszukiwanym przez tę całą szefową Biura Aurorów, bo gdyby wysprzęglił się z bycia śmierciożercą, to by go chyba ukatrupiła. Nie dlatego, że się nie zgadzała z ich ideologią ale dlatego, że pierdolce nie patrzyły, gdzie strzelają fajerwerkami.
- A czy ja cię o to, kurwa, proszę? - zapytała zimno, odwracając się w jego stronę. - Nawet mi to przez myśl nie przeszło, co ty możesz o nas wiedzieć, wy pewnie razem przy kolacyjkach suszycie te małe główki nieszczęsnych sierot, czy skąd wy tam je bierzecie, i plotkujecie sobie przy herbacie z imbirem.
Palnęła, chociaż w sumie nie wiedziała, jak to było u Borginów. Ale chyba nie tak źle jak u Mulciberów, co? U nikogo chyba nie było aż tak źle, jak u nich. A przynajmniej u niej, bo reszta pewnie się bawiła doskonale na powierzchni. Może jednak popełniła błąd, że wybrała najtańsze lokum, które akurat było na Nokturnie? Może wtedy by to wszystko wyglądało inaczej?
- Nie znam się na rzucaniu klątw. Co najwyżej mogę mu ptasie gówno podrzucić do biura, ciekawe co na to jego sekretariat - kim on tam był, w tym Ministerstwie? Chuj wie, ale pewnie ci, którzy grzebali im w listach, nie byliby zadowoleni, wsadzając łapska w ptasie odchody.

Charlotte chwyciła za chusteczkę i zamiast wytrzeć oczy, po prostu przyłożyła do przedramienia. Opadła ciężko na kanapę, unikając wzroku mężczyzny. No, łatwo było ją sprowokować, ale to trzeba było wiedzieć, gdzie uderzyć, a jebaniec uderzył w te dwie struny, które były wrażliwsze niż kobieta przed okresem. Miał talent, to trzeba było mu przyznać.
- Jebał go pies - wyburczała, uspokajając się trochę. - Dzięki, ale poradzę sobie. Może nie wyglądam, ale mam koleżanki, które mają kawałek podłogi.
Odpowiedziała z przekąsem, sięgając po szklankę. Dopiła wódkę, a potem pomachała pustym szkłem przed oczyma Stanleya.
- Dolejesz? Proszę- ostatnie słowo przeciągnęła słodko, a potem zachichotała.

No pierdolnięta, dopiero co fajkami po pokoju rzucała.

[b]- Słodki jesteś, ale nie. Lepsi od ciebie próbowali. Nie ma na to lekarstwa, tylko maści i eliksiry, które niwelują swędzenie na chwilę. Swoją drogą DZIĘKUJĘ, bo to jest akurat twoja wina
- wskazała na niego oskarżycielsko papierosem. - Gdy się denerwuję albo stresuję, coś w moim organizmie szwankuje i zaczyna mnie swędzieć. Ugryzł cię kiedyś w podeszwę stopy komar? Drapiesz się i drapiesz, ale to takie miejsce, że nie czujesz ulgi nawet gdy rozerwiesz skórę i dokopiesz się do krwi.
Lotte przetarła twarz dłonią, rozmazując wilgotny makijaż oczu. Panda.
- Myślisz, że gdybym ja nie znała ludzi, którzy znają ludzi, to nadal bym się tu panoszyła jak smród po gaciach? - zapytała w końcu nadzwyczaj spokojnie, tak jakby cały stres minionych dni uleciał z niej w ciągu tego krótkiego, acz gwałtownego wybuchu. Nagle poczuła się tak najzwyczajniej w świecie zmęczona. - Mam metę. Ale to nie to samo, co własny kąt.
Wyjaśniła pokrótce, wzruszając ramionami. Lubiła mieć coś swojego, taki maciupki azyl, gdzie mogła zawinąć się w koc niczym naleśnik i po prostu zamknąć oczy, bez obawy o to, że coś wyskoczy zza rogu.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości
Podsumowanie aktywności: Stanley Andrew Borgin (3796), Pan Losu (42), Charlotte Mulciber (4005)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa