• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna Fontanna Szczęśliwego Losu 16.03.72, Mackenzie i Wilhelm

16.03.72, Mackenzie i Wilhelm
Miotlara
Jasne włosy, niebieskie oczy, niezbyt wysoki wzrost - około 166 cm, szczupła, wysportowana sylwetka. Mówi niezbyt głośno, rzadko patrzy komuś w oczy, a w tłumie nie mówi za wiele.

Mackenzie Greengrass
#11
14.02.2023, 18:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.02.2023, 18:28 przez Mackenzie Greengrass.)  
- Obawiam się, że o magicznych chorobach też nie wiem zupełnie niczego.
Zresztą tymi dziedzinami, na których Mackenzie się nie znała ani trochę, można by zapełnić morze. Nie miała pojęcia, jak działa magiczny świat, była beznadziejna z niemal wszystkich przedmiotów teoretycznych, a godzinami mogła rozprawiać właściwie wyłącznie o miotłach i zielarstwie. Po części dlatego najlepiej dogadywała się z fanami quidditcha i innymi graczami – innych mogła łatwo zanudzić.
- Albo nadaję się tylko do tego? Ewentualnie do grzebania w ziemi – przyznała. Całkiem szczerze, bo to były jedyne rzeczy, w których była dobra. Inna sprawa, że i owszem, Avery się nie mylił: bardzo to lubiła. I chyba głównie dlatego, ani trochę się nie przejmowała, że nie mogłoby jej wyjść w niczym innym.
- To jeszcze nic takiego. Podczas mojego pierwszego spotkania z sąsiadem, dosłownie padłam przed nim na kolana. Być może uznał, że chcę się mu oświadczyć. Bo w przerażeniu zaczął mówić bardzo dziwne rzeczy – skwitowała. A on jeszcze wtedy uznał, że z jakichś powodów to doskonały moment do ćwiczenia roli w teatrze. I Mackenzie nie miała na swoje usprawiedliwienie nawet żadnych rudzielców, którzy by ją wtedy obalili.
Nie zawsze rozumiała cudze żarty. A nawet gdy rozumiała, czasem jej własne żarty były trochę trudne do złapania. Zwłaszcza, że miewała tendencję do wygłaszania ich ze swoim zwykłym, poważnym wyrazem twarzy.
- Mogłam. I nawet to zrobiłam. Poddałam się po trzech godzinach, gdy trzecie przestało działać. A na górze wciąż coś waliło – wyjaśniła.
A także urządzić sobie mini świętowanie, bo dla niej napicie się czegokolwiek faktycznie stanowiło święto. Faktycznie jednak nie zamierzała ot tak zanudzać opowiadaniem o powodach przypadkowej osoby, która dosiadła się do niej głównie dlatego, że zbyt kręciło się jej w głowie, by wstać.
– Przy okazji uznałam, że mogę się napić – dorzuciła i znów uniosła kufel, by dopić resztkę piwa.
Uśmiechnęła się po raz pierwszy, choć bardzo krótko, gdy spytał, czy jest okropną pacjentką. Odpowiedź na to pytanie brzmiała właściwie i tak, i nie. Z jednej strony doskonale wiedziała, że nie może pozwolić sobie na kontuzje, więc nie miała oporów w oddawaniu się w ręce medyka drużyny i nie ukrywała ewentualnych urazów.
Z drugiej miewała tendencje do stwierdzania, że dopóki jest w stanie się poruszać, da radę latać i nie, pani Flag, nie będę siedziała na ławce kolejne piętnaście minut, pięć minut to maksimum, przepraszam bardzo.
- Nie lubię niektórych stwierdzeń, które oni lubią wygłaszać. Na przykład „powinnaś przeleżeć najbliższe dwanaście godzin”. Albo „następnym razem bądź ostrożniejsza”. Nie wiem, jak w ogóle można mówić ludziom takie rzeczy – stwierdziła.
Zmywacze do rzadkich, magicznych atramentów, specjalne okulary… brzmiało to wszystko bardzo poważnie. I Ministerialnie. Mackenzie, trochę błędnie, wszystkie tego typu rzeczy kojarzyła tylko albo z Ministerstwem Magii, albo jakąś wielką, zakurzoną biblioteką.
– Hm… niewidzialny papier mają w księgarni Lockhartów. A przynajmniej mieli trzy dni temu. Nie wiem, jak inne. Jesteś tłumaczem? I hm, głowa już nie boli?

Pamiętał, co chciał kupić, i wydawało się, że - chyba - doszedł do siebie.
Widmo

Wilhelm Avery
#12
15.02.2023, 18:44  ✶  
- Ja dopiero dowiedziałem się, że mam coś, co nazywa się pamięcią długoterminową? - Spojrzał pytająco na nią, bo nie był pewny, czy dobrze zapamiętał słowa, które wcześniej wypowiedziała wcześniej. To powodowało, że mieli jeszcze przeciwieństwie tego. Chyba. - Czyli z tego wynika, że mam także pamięć krótkoterminową? - Zadał jej kolejne pytanie, bo chyba znała ten lepiej, niż on. Nie będzie dopytywał o więcej szczegółów, gdyż nie chciał jej zamęczyć. Po prostu będzie to dla niego ciekawostka. Ciekawe, ile czasu minie, nim o niej zapomni.
- Nie próbowałaś odkryć czegoś innego, co lubisz? Oprócz tych dwóch rzeczy. Grzebanie w ziemi brzmi jak archeologia. Połączenie obrywania w głowę i grzebania w ziemi to chyba oznacza, że jesteś podróżniczką, która lubi pakować się w kłopoty, odkrywając zapomniane miejsca? - Tak to dla niego brzmiało. Byłoby to całkiem ciekawe zajęcie, które tłumaczyłoby wiele rzeczy. Różne rzeczy potrafią spaść ci na głowę, a potem masz takie, a inne guzy, czy siniaki. Nie byłoby w tym nic dziwnego.
- No ładnie. - Parsknął śmiechem, słysząc o tyn, co zrobiła. Potrafił to sobie wyobrazić. Sytuacja co najmniej dwuznaczna, która nigdy nie miała dobrego wyjaśnianie. Właściwe tylko i wyłącznie z powodu nieufności ludzi.
- Podejrzewam, że nie o oświadczyny tu chodziło. Choć zawsze takie sytuacje będą opacznie rozumiane. - Mówił, cały czas się śmiejąc. Może i dziewczyna nie miała jakiegoś wyrazistego poczucia humoru, ale umiała mówić zabawne historie. Może przyciągała takie przypadki? Jeśli to miała albo niesamowite szczęście lub niezwykłego pecha. I ciężko powiedzenie, co było oczywiście gorsze.
- Ach najgorszej. - No on sam nie chciałby mieć takiej sytuacji, jak ona. Oczywiście mógłby to załatwić w bardzo prosty sposób, ale na razie nie musiał się przejmować hałasem. I tak go więcej w domu czasem nie było, niż faktycznie w nim przebywał. Uroki korzystania z życia.
- Mogę ci postawić, jak chcesz. I tak przyszedłem tu z zamiarem napicia się, więc nie będzie problemem, jak przyniosę jeden więcej. - Zaproponował, ignorując niejako otoczenie rudzielców, które gdzieś w tle grało i jedynie irytowało go. Dlatego właśnie nie przepadał za tłumami, zdecydowanie było za głośno.
- Niewiele miałem z nimi do czynienia, także ciężko mi wczuć się sytuacje, ale chyba mają dobry powód, by tak mówić nie? Choć z tym byciem ostrożniejszym, to trochę ciężko, mając przygody. - Nawiązywał jednocześnie do wcześniejszych słów o tym, gdzie pracowała. W takim zawodzie no nie da się nie być rannym.
- Także nie mieli. Szukałem wszędzie. Trzy godziny za tym łaziłem. - Westchnął. - Nie, nie jestem. Po prostu lubię czytać stare opowieści, a nie wszystko jest tłumaczone na angielski, a jak znajdę już jakiś tekst, muszę płacić za przetłumaczenie tak, jakbym zamawiał zamek u goblinów. Nie stać mnie na to. - Przyznał z nieco zwieszoną głową. Bo niestety, niewielu było znawców starych języków. - Teraz tylko pulsuje nieznośnie. Wiesz, jakbyś miała bębny w łepetynie, ale przechodzi. -
Miotlara
Jasne włosy, niebieskie oczy, niezbyt wysoki wzrost - około 166 cm, szczupła, wysportowana sylwetka. Mówi niezbyt głośno, rzadko patrzy komuś w oczy, a w tłumie nie mówi za wiele.

Mackenzie Greengrass
#13
15.02.2023, 21:23  ✶  
- Długotrwała, długoterminowa. Coś takiego. A przynajmniej tak nazywał to magomedyk. Chyba. Ja się na tym też za bardzo nie znam. Ale jeśli po uderzeniu nie pamiętasz, co działo się w momencie uderzenia, to ruszyło tylko tę krótką. Jeżeli nie wiesz, jak się nazywasz, jest gorzej. Bo ruszyło tę długotrwałą. To wszystko, co wiem – przyznała Mackenzie. Zdecydowanie nie była uzdrowicielem, a jej wiedza była bardzo znikoma i ograniczała się do tego „które objawy pozwalają poznać, jak bardzo jest źle po uderzeniu”. Nawet nie zamierzała udawać, że specjalnie zna się na tym, jak to wszystko działało.
- Przez grzebanie w ziemi rozumiem zielarstwo – wyjaśniła, bo ciężko było jej sobie wyobrazić coś dalszego od niej od archeologii. Miała dziwne wrażenie, że do tego potrzeba by historii magii. A na lekcjach historii magii Mackenzie miała zwyczaj odsypiać bardzo wczesne pobudki, jakie fundowała sobie, by iść polatać na miotle. Egzaminy z tego przedmiotu zdawała zwykle cudem, na najniższym możliwym poziomie, a na Sumach rzecz jasna przepadła z kretesem. – Chociaż czasem podróżuję.
Przynajmniej po kraju, chociaż przy eliminacjach międzynarodowych było i trochę podróży zagranicznych.
- Rzeczywiście nie. Oświadczanie się przypadkowym osobom jest chyba niestosowne. Potknęłam się na schodach – wyjaśniła po prostu. Ot i cała zagadka. A że niosła bardzo dużo pudeł, miała pewien problem z wstaniem. – Nie trzeba. Jedno piwo to dla mnie maksimum. Nie chcę nokautować przypadkowych ludzi. Jak ten rudzielec.
I ze względu na to, że pijąc tak rzadko miała pewne obawy, że po zaledwie dwóch, trzech piwach skończy zataczając się podobnie jak podpite, rude towarzystwo, i ponieważ jutro planowała wcześnie wstać, a kac nie sprzyjał takim rzeczom. Nie żeby często się jej zdarzało na niego cierpieć. Pod względem zabawy, imprez i pijaństwa Mackenzie była sztywna jak całe stado kijów od szczotki. Tak czy inaczej, skoro rano czekała ją pobudka po piątej, nie chciała ani pić, ani siedzieć tu zbyt długo – liczyła, że kursy stepowania sąsiadki już zostały zakończone.
- Podejrzewam, że mają to po prostu zapisane w podręcznikach medyków. Takie „sto jeden stwierdzeń, które musi usłyszeć twój pacjent”. Może ich punktują za to, ile ich wypowiedzą w jeden dzień – powiedziała. Brzmiało to tak, jakby mówiła te bzdury na poważnie, chociaż tutaj akurat do pewnego stopnia żartowała. W swoim absolutnie nieumiejętnym stylu. Odstawiła kufel i podniosła się zza stołu. – To dobrze, że jest lepiej. Muszę się zbierać. Teraz możesz porwać stolik.
Widmo

Wilhelm Avery
#14
16.02.2023, 22:59  ✶  
To, co mu przekazywała, było jednak przydatne. Dawny krukon potrafił docenić wartość nowej wiedzy, nawet tak znikomej. Istniała znikoma szansa, że kiedykolwiek z tej wiedzy skorzysta, aczkolwiek to mu nie przeszkadzało. Czasem nawet to może pomóc innym ocalić kogoś, jeśli przedtem zapewni się odpowiedni opis sytuacji.
- Dziękuje. Właśnie nauczyłem się czegoś nowego. - i był przy tym szczery. Może i nie wiedziała więcej, ale pomogła mu. Być może kiedyś ją ciepło wspomni, jak zrobi użytej z tej nowo nabytej informacji. Dlatego należały się jej podziękowania. To zawsze pomoc. Drobna, bo drobna, ale liczy się do całości.
- Wersja z archeologią brzmiała ciekawej. - Przyznał i zastanowił się nad czym. Kobieta może niekoniecznie rozumie sentencje tego żartu, ale to nie szkodziło. Uznał, że chyba nie zaszkodzi spróbować.
- Skoro już padamy przed sobą, to czemu nie dodać szczypty humoru do tej sytuacji? Dla mnie możesz być panią archeolog, a czy to jest prawda? Raczej nie pojedziemy razem badać starożytnych ruin, więc spotkanie, jakkolwiek zwyczajne, w opowieściach może mieć szczyptę nierozwiązanej tajemnicy. - Uśmiechnął się do niej ciepło, zostawiając decyzje dla niej. Mogła z jego propozycji skorzystać lub oczywiście ją odrzuci. Nie narzucał nic, a jedynie proponował, by miało szanse być miłym wspomnieniem.
- Pewnie nie widział tego momentu. Wszystko potem zostało wyjaśnione? - Dopytał, ciekawy, jak skończyła się ta akcja. Podejrzewał oczywiście, że udało się zażegnać nieporozumienie. Choć z czarodziejami to nigdy nie wiadomo. Poprawił się na krześle i popatrzył na rudzielców.
- Jasne, choć ciężko mi Cię wyobrazić, byś była w takim stanie. Wydajesz się zbyt rozsądna, by tracić kontrolę. - Zauważył, bo mogło być to mylne wrażenie, ale właściwie często się oceniało na pierwszy rzut oka. Tak właściwie teraz robił teraz. Nic dziwnego to nie było. Słysząc jej słowa, na początku popatrzył się na nią, zaskoczony tym, że wyszedł jej całkiem niezły żart i zaśmiał się głośno. Był to całkiem dobry dowcip, mający pewne specyficzne, brytyjskie poczucie humoru.
- Hahahaha..dobre. - Powiedział po tym, jak skończył się oczywiście śmiać. Skoro już dziewczyna się podnosiła, on także wstał i podał jej dłoń.
- W takim wypadku, nie będę cię zatrzymywał. -
Miotlara
Jasne włosy, niebieskie oczy, niezbyt wysoki wzrost - około 166 cm, szczupła, wysportowana sylwetka. Mówi niezbyt głośno, rzadko patrzy komuś w oczy, a w tłumie nie mówi za wiele.

Mackenzie Greengrass
#15
17.02.2023, 13:28  ✶  
- Ciemność pradawnych grobowców zwykle brzmi ciekawiej niż zielarstwo. A potem spotykasz w tym grobowcu diabelskie sidła – stwierdziła Mackenzie. Właściwie przyszło jej do głowy, że zabezpieczenie starego grobowca za pomocą diabelskich sideł byłoby całkiem niezłym pomysłem.
- Byłby to zdumiewający zbieg okoliczności – zgodziła się, odnośnie tego, że nie pojadą badać starożytnych ruin. Z dużym prawdopodobieństwem nawet nigdy więcej się nie spotkają, bo Mackenzie ogólnie rzadko widywała innych ludzi niż sąsiedzi, członkowie drużyny i okoliczni sprzedawcy. A, i uzdrowiciel. Jego spotykała regularnie. Jeśli Wilhelm chciał, by pozostała dla niego archeologiem, nie miała nic przeciwko. Sam pomysł nie wydał się jej nawet szczególnie dziwny. – Pomógł mi wnosić pudła, więc chyba tak.
Zresztą trochę żartowała z tymi oświadczynami, ot zwalając na karb tego pomysłu późniejsze, bardzo dziwaczne wypowiedzi sąsiada. Który otrząsnął się jednak dość szybko. A potem roześmiała się: wprawdzie krótko, ale całkiem szczerze. I nie, z żadnego żartu, nie dlatego, że on się śmiał z jej uwagi o magomedykach.
Dlatego, że Wilhelm powiedział, że wydaje się rozsądna.
Przez większość życia nieustannie oskarżano ją o coś innego. Częstotliwość tych oskarżeń spadła jakieś dwa lata temu, gdy na jej konto w banku goblinów zaczęły wpływać coraz większe kwoty, ale wątpiła, by ktokolwiek uważał ją za wcielenie rozsądku. Może poza trenerem, choć i on nie mówił tego głośno
- Wiesz co? Jesteś pierwszym człowiekiem, który nazwał mnie rozsądną – oświadczyła. Uścisnęła jego rękę: jak na kobietę, w dodatku niezbyt wysoką, uścisk miała mocny, a na jej dłoni dało się wyczuć drobne odciski. – Miłego wieczoru, Wilhelmie. Powodzenia w szukaniu znikającego papieru.
Mackenzie po pożegnaniu ruszyła do wyjścia, skąd miała do przejścia ledwo kilka metrów, by dotrzeć do wejścia kamienicy, w której mieszkała.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Mackenzie Greengrass (3296), Wilhelm Avery (3120)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa