• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia

[15 Kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie | Nicholas i Cynthia
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#11
28.12.2023, 22:20  ✶  
Nekromancja nie była czymś, o czym można było mówić swobodnie. Krążąca w głowach myśl o szalonym czarnoksiężniku, który brutalnie napadł na obchody sabatu Beltaine, wpędziła mnóstwo osób w paranoje. Pracując w Ministerstwie, obydwoje o tym wiedzieli. Nie była kobietą wylewną, przesadnie angażującą się w jakiekolwiek relacje i zapewne musiałoby wydarzyć coś naprawdę dużego, aby wspomniała o tym wprost. Sztuka magiczna, którą się pałała, miała więcej tępicieli niż zwolenników. Nawet jeśli Nicholas nie wyglądał na kogoś, kto by nią gardził, nie mogłaby zaryzykować.
Gdyby była na jego miejscu, gdyby musiała uważać tak bardzo, jak zwolennicy tego, którego i Louvain sobie wybrał, pewnie też zrezygnowałaby ze wszystkich i wszystkiego. Zarówno przez utrzymanie ich w bezpiecznej bańce, jak i nie chcąc zademonstrować słabości, którą tak łatwo byłoby przeciwko niej wykorzystać. Ludzie tworzyli idealny sposób do manipulowania sobą wzajemnie, gdy w grę wchodziła jakakolwiek silniejsza więź. Tak już po prostu było.
Słowa Nicholasa nieco zbiły ją z tropu. Bo owszem, była zwyczajnie uzdolniona w alchemii, przyuczana od małego przez matkę, gdy ta jeszcze żyła, ale czy spodziewała się jakiegokolwiek werbalnego pochlebstwa? Nie. Odwróciła twarz w jego stronę, przesuwając spojrzeniem po nieco zarumienionej od chłodnych powiewów twarzy. Chłód mu pasował, gdyby miała się określić, chociaż miała nieodparte wrażenie, że pod skorupą kryło się znacznie więcej, jakaś iskra, słodko i niewinnie iskrząca, taka, która nie chciała zniknąć. Bo gdyby zniknęła, zostałaby tylko ciemność i pustka. Znała się na ludziach, obserwowała ich znacznie więcej, niż z nimi rozmawiała i może dlatego pozwoliła sobie na leniwe wzruszenie ramion, unosząc na kilka sekund kąciki ust ku górze.
- Bezsenność utrudnia życie bez odpowiedniego leczenia, a nie możesz sobie pozwolić na potknięcia, prawda? Czasem metody druidów, naszych prababek, działają znacznie lepiej i mniej uzależniając, niż współczesne eliksiry medyczne, którymi chcą faszerować w Mungu.
Trudno było stwierdzić, co miała Cynthia na myśli. Wiedziała więcej, niż chciała i ku swojemu niezadowoleniu, szybko łączyła fakty. Jej ojciec tkwił w to zamieszany, a skoro i on, to i Ci najważniejsi z Czarodziejów, z którymi robił interesy. To byłoby logiczne i rozsądne. Wiedziała też z salonów, popołudniowych herbat — paskudnie nudnych i nijakich, z których starała się zwykle wykręcać, które rody mają jakie poglądy. Wyprostowała się, znów spoglądając na niebo. Srebrne punkty na granatowym płótnie tworzyły wszelkiej maści kształty, gdy się je ze sobą łączyło i trzeba przyznać, pomagało to zebrać myśli. Nie chciała zapętlić się w wysuwanie wniosków na temat tego, o czym w ogóle nie powinna wiedzieć, nie chciała wiedzieć. Dlatego jego słowa o tym, że jego przyjaciel ją polubił, skwitowała jedynie cichym mruknięciem konsternacji, poprawiając koc na ramionach.
Nie nazwałaby go nigdy rozmownym, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystko z pracy, jednak w jakiś sposób nie była zaskoczona tym, że zaczął mówić. Było coś w tym miejscu, co pozwalało odciąć głowę od magicznego Londynu i wszystkiego, co ze sobą niósł. Tutaj ściany nie miały uszu, chociaż powiewy wciąż chłodnego wiatru, mogły porywać i nieść ze sobą wypowiadane słowa.
- Dobrze jest mieć swoje miejsce. Takie, które powstrzyma Cię od pędu i szaleństwa, które ostatnimi tygodniami zdają się dominować na Pokątnej i w jej okolicach. - zaczęła po chwili milczenia, wpatrując się dla odmiany w przestrzeń przed sobą, a nie nad sobą. Trawa zakołysała się leniwie, a Cynthia leniwym ruchem dłoni zgarnęła na bok pasma jasnych włosów. Zawsze było jej łatwiej rozmawiać z mężczyznami, niż z kobietami — zwłaszcza, gdy była nastolatką. Było to kwestią zainteresowań, nigdy też nie pragnęła małżeństwa i nie czytała romansów. Uwielbiała naukę, była paskudnie ciekawa i niestety, byłoby znacznie prościej być mężczyzną z taką paletą cech, jaką miała Flintówna.
- Nie ufasz kobietom? - zapytała w końcu z nutą zaciekawienia, nie decydując się jednak na zerknięcie w jego kierunku, aby nie krępować go spojrzeniem. - A chcesz, żebym Ci towarzyszyła?
Odwróciła kota ogonem z czystej zadziorności, wiedziona nurtem tematu o unikaniu kobiet. Nie chciała przecież sprawić, aby źle się poczuł lub nakłaniać go do czegokolwiek. Dziewczyna stuknęła palcami w miękki materiał, który leniwie zsunął się nieco ze szczupłych ramion i odwróciła głowę w jego stronę, ponownie obdarzając jego twarz spojrzeniem nienaturalnie błękitnych oczu.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#12
03.01.2024, 14:15  ✶  

Dołączanie do śmierciożerców niosło za sobą pewne ryzyko, jeżeli chodziło o prawy rodzinne czy partnerskie. Tu trwała wojna, często pojawiały się ataki na kogoś. Ktoś ginął bo musiał. Nicholas nie chciał nikogo narażać i ciągnąć za sobą. Szczególnie rodzinę. Dlatego od wszystkiego się odcinał. Droga jaką wybrał, odpowiadała mu. Tak samo jak praca w Departamencie Tajemnic.

Zaskoczył ją? Siebie także. Choć szukał w głowie neutralnego słowa, to jednak każde miłe sprawiało kobiecie komplement. O tyle dobrze, że już tego nie drążyli a skupili tylko na istotnych sprawach, jak sama bezsenność, z jaką się oboje zmagają. A eliksiry to jedyny ratunek, jeżeli chce się dobrze zasnąć i wyspać, czego potrzebuje każdy ludzki organizm.

- Tak. Prawda.
Zgodził się z jej słowami, może nie do końca wiedząc, co miała namyśli. Ale zgodził się, że leczenie bezsenności było konieczne do prawidłowego funkcjonowania. Nie posiadał w tej materii zbyt dużej wiedzy, a jedynie taką jaką otrzymał teraz i wiedział od swojego uzdrowiciela. Bardziej siedział w innych badaniach, niż nad bezsennością.

Miejsce spokoju, zrelaksowania się i ucieczki od rzeczywistości. Każdemu jest potrzebne, aby nie zwariować. Choć Nicholas nie często spędzał tutaj czas, a raz na jakiś czas. Zwykle musiał być w ich kraju, na wypadek gdyby coś miało się wydarzyć, lub Czarny Pan wzywałby.

Na słowa Cynthii o tym miejscu, pokiwał tylko głową w zgodzie. Sam niewiele mówił. Rzadko, ale jednak zdarzały się sytuacje, gdzie poniesie go chęć wypowiedzenia od siebie więcej niż jednego słowa. Nie był rozmowny. Im mniej mówił, tym mniej o nim wiedzieli inni. Małe osobiste zabezpieczenie.

- Nie bardzo.
Odparł szczerze. Nie było co ukrywać. Choć z Cynthią się jakby umiał porozumieć, to jej obecność akceptował. Miała może predyspozycje odpowiednie na jego żonę? Gdyby się dogadali? Ale jednak, nie jemu została przypisana. Może to i dobrze?
- Przy Tobie nie czuję niezręczności. Już trochę zawodowo współpracujemy.
Nie miałby nic przeciwko temu, jeżeli chciałaby mu towarzyszyć. Inaczej nie proponowałby jej wspólnej wycieczki. Innej niż badanie trupów.

Posiedzieli jeszcze jakiś czas, aż zdecydowali się w swoim czasie wrócić do środka. Wziąć eliksiry i zasnąć. A nad ranem, po wspólnym śniadaniu, przy okazji Cynthia mogła porozmawiać z Arvidem o przepisach i zasadach parzenia herbat. Nicholas ich zostawił i udał się pozałatwiać podstawowe sprawy związane ze świstoklikiem dla koleżanki. Dzięki czemu, zdążyła wrócić do Londynu na czas, aby jeszcze ogarnąć się u siebie w domu i udać do pracy. On z kolei został na miejscu planowane parę dni i dopiero wtedy, wrócił do Anglii.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Cynthia Flint (2991), Nicholas Travers (2402)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa