• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[14-15.06.1972r.] - Komu ufasz? | Robert & Nicholas

[14-15.06.1972r.] - Komu ufasz? | Robert & Nicholas
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#1
08.12.2023, 12:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.07.2024, 22:07 przez Eutierria.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Nicholas Travers - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Sesja rozliczona w osiągnięciu Badacz Tajemnic przez Roberta Mulcibera.


Noc z 14 na 15 czerwca 1972r.
Niemagiczny Londyn, Posiadłość Mulciberów



Zaraz po spotkaniu i rozmowie z Rodolphusem Lestrange, Nicholas wrócił do swojego mieszkania. Chwilę zastanawiał się, czy wysłać sowę do Roberta, z prośbą o spotkanie. Nie chciał pojawiać się bez zapowiedzi, gdyż sprawa nie była na tyle krytycznie pilna, że musiałby go szukać w znanych sobie miejscach. Wysłał ostatecznie sowę z krótką wiadomością. Chcąc wiedzieć, na kiedy może się u niego zjawić i gdzie. Thanatos wrócił ze zwrotną wiadomością, która sugerowała, że Robert musi być w swojej posiadłości. Chciał też wiedzieć, o co chodzi. Nic dziwnego. Tylko Yaxley nie chciał ryzykować wysyłaniem swojego ptasiego posłańca ze szczegółami rozmowy jaką odbył z Rodolphusem. Ale im szybciej Robert będzie poinformowany o czymś co ma związek z nim, tym lepiej. Mógłby umówić się z nim na jutro, lecz ciężko będzie z pracy się wymigać na spotkanie z nim.

Na list nie odpisał. Zabrał zwyczajną swoją czarną szatę z kapturem i opuścił mieszkanie.

Spokojna lekko chłodna noc, gdyż słońce dawno zaszło. Coraz mniej ludzi przebywało na ulicach. Za to więcej siedziało w pubach, barach. Przebił się przez Dziurawy Kocioł, aby wydostać na mugolski Londyn. Tam ulicami skierował się do posiadłości Mulciberów, wtapiając w noc, z kapturem narzuconym na głowę. Gdy stanął przed drzwiami, zapukał. Wpuścił go skrzat, najwyraźniej zaskoczony obecnością Yaxleya o takiej porze. Miał widocznie pozwolenie, aby wpuszczać go kiedykolwiek przyjdzie.

- Powiem, że Pan już jest.
Odezwał się skrzat i wstępnie zaprosił Nicholasa do salonu, aby poczekał. Yaxley udał się do wskazanego pomieszczenia, które było mu znane. Po miesiącach, nadal nic się nie zmieniło, odkąd był tutaj ostatnim razem. Kaptur zrzucił z głowy, czekając na gospodarza.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#2
10.12.2023, 17:03  ✶  

Pilna sprawa, o której w swoim liście wspomniał Nicholas, przyciągnęła jego uwagę. Zdołała Roberta autentycznie zainteresować. Choć w ostatnim czasie unikał on innych ludzi, nie zastanawiał się szczególnie długo nad tym, w jaki sposób powinien do tego podejść. Znał Nicholasa od tak dawna, żeby na spokojnie założyć, że nie stała za tym wszystkim byle bzdura. Pierdoła, która mogła na spokojnie poczekać.

Tutaj coś musiało być na rzeczy.

Odpowiadając, przypomniał Yaxleyowi, że drzwi jego posiadłości zawsze pozostają dla niego otwarte. Dał mu do zrozumienia, że może zjawić się tutaj nawet teraz. W tej chwili. Godzina nie grała roli. Nie miała znaczenia.

Następnie rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu. Czekając na jakąś informacje bądź pojawienie się byłego ucznia, czytał książkę. Linjika po linijce, strona po stronie, coraz bardziej zagłębiał się w lekturze. Było to coś, co dotyczyło praktycznego zastosowania starożytnych run w magii ochronnej. Robert w dalszym ciągu zgłębiał ten temat.

- P-panie Mulciber, ma p-pan gościa. - w drzwiach pojawił się skrzat, który chwilę wcześniej wpuścił do środka Nicholasa. - P-pan Yaxley czeka w s-salonie.

Stworzenie przekazało informacje, po czym zgodnie z poleceniem Roberta opuściło gabinet. Sam mężczyzna chwilę jeszcze siedział z książką w ręku. Doczytał ostatnią stronę, kończąc tym samym niedługi rozdział. Dopiero po tym starannie oznaczył miejsce, w którym skończył, odłożył grube tomiszcze na biurko i udał się w kierunku salonu.

Tego salonu, który od wielu lat wyglądał w ten sam sposób.

- Nicholasie? - ni to się przywitał, ni to zadał pytanie. Pytanie o to, co konkretnie sprowadzało go dzisiaj w jego skromne progi. Skoro nie uznał za bezpieczne, przekazanie tej informacji listownie, sprawa musiała być istotna. Może nawet paląca? Starał się o tym za dużo nie myśleć. Przyjdzie odpowiedni moment, pozna wszystkie szczegóły.

Zatrzymując się na przeciwko mężczyzny, wyglądał jak zwykle. Po ostatnich przeżyciach zdążył odpocząć. Zregenerować siły. Nie zamierzał pozwolić, aby kara na niego nałożona odbiła się na nim w kontekście psychicznym. Liczyło się tylko to, że zachował życie. Idąc na spotkanie z Nim, nie był pewnym jak ono się zakończy. Czarny Pan nie był przecież znany z tego, iż wybaczał.

Ubrany w szary golf i jasne spodnie, wskazał Yaxleyowi sofę i dwa fotele. Mogli usiąść. Nie było potrzeby, żeby stali na środku pomieszczenia. Porozmawiać mogli jak ludzie; jak dwoje cywilizowanych dorosłych.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
10.12.2023, 17:53  ✶  

Znając Roberta tyle lat, Nicholas wiedział jak często każe na siebie czekać. Nie przeszkadzało mu to. Był cierpliwy. Zwiedził sobie raz jeszcze cały ten sam salon, który chyba znał już na pamięć. Na dłużej zatrzymując wzrok na jakichś obrazach. Potem w stronę okna. Ręce skrzyżował na klatce piersiowej. Niczego nie dotykał, pamiętając że Mulciberowie tego sobie nie życzyli, jak się im coś przestawia. To spotkanie Nicholas rozważał, aby wykorzystać w dwóch sprawach. Jedna jednak wymagała większej uwagi. Na niej postanowił się w pierwszej kolejności skupić. Była trochę większej uwagi, wymagająca ostrożności. Czyżby tego ostatnio Mulciberowi zabrakło?

- Robercie.
Nicholas spojrzał w jego kierunku, kiedy usłyszał swoje imię, witając się z nim w ten sam sposób. Imiennie. Zlustrował go, jakby badał czy coś zmieniło się odkąd nie mieli ze sobą kontaktu na tle spotkań osobistych.
- Wybacz, że nachodzę o tej porze.
Wpierw przeprosił i zajął wskazany fotel. Nie zdejmował z siebie szaty. Wpadł na chwilę, przekazać co się dowiedział. Co i jego niepokoiło.
- Pozwól, że zacznę pierw od pytania. Na ile dobrze ufasz, Rodolphusowi Lestrange? Bądź, na ile dobrze go znasz?
Zapytał, wpatrując się w Roberta, swym chłodnym jak zawsze spojrzeniem, jakby chciał coś wyczytać z drugiego rozmówcy. Tak już po prostu miał, kiedy przechodził do ważnych rozmów. Jego niebieskie tęczówki zawsze zdawały się mieć w sobie coś z chłodu, zimy, lodu.
- Rozmawiałem z nim dzisiaj i przekazał mi dość niepokojące informacje dotyczące Twojej osoby. A kilka dni wcześniej, zawitał w mojej Komnacie Śmierci z prośbą o udostępnienie pewnych dokumentów.
Dał nacisk na słowo, aby Robert wiedział o jakie dokumenty chodziło. Teczki, jakie mu pozostawił. Tutaj chodziło o jedną konkretną. Nie wszystkie. Dotyczącą badań nad mózgiem w stanie śmierci. Nicholas odkąd je dostał od nauczyciela, zabrał je tamtego dnia do domu i tam większość z nich pozostawił. W Komnacie przechowywał te, które mogłyby być przydatne dla niego pod ręką.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#4
11.12.2023, 10:46  ✶  

Na przestrzeni ostatnich tygodni zmieniło się wiele. Na tyle dużo, że gdyby Robert zdecydował się nagle o wszystkim opowiedzieć, zapewne nie miałby pojęcia od czego należało zacząć. Sprawy się pokomplikowały. Na jego barkach znalazło się sporo problemów, z którymi będzie musiał się uporać możliwie najszybciej. Na ile dało się to jednak dostrzec, kiedy przebywało się z Mulciberem w jednym pomieszczeniu? Czy w ogóle było to możliwe?

Ostatecznie przecież zawsze starał się zachowywać pozory.

- Wiesz przecież, że w przypadku pilnych spraw, to nie stanowi problemu. – zareagował na przeprosiny, które nie były tutaj potrzebne. O ile tylko faktycznie Nicholas zwracał się do niego z jakimś istotnym problemem, może zagadnieniem. W takich momentach Robert zawsze pozostawał dostępny.

Oczywiście dla wąskiego grona, starannie wybranych osób.

Takich, które przez lata zdecydował się bliżej siebie dopuścić.

Zajął miejsce w drugim fotelu. Tym samym co zawsze. Chyba jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby podczas spotkań z Nickiem usiadł w innym miejscu. Choćby na znajdującej się tuż obok sofie. Robert nawet w tak podstawowych kwestiach, kurczowo trzymał się swoich przyzwyczajeń. Był pod tym względem człowiekiem nieco specyficznym.

- Więc to jest ta sprawa? Dotyczy Lestrange'a? – zamiast odpowiedzieć, zadał pytanie. Nie liczył tutaj jednak na bardziej obszerną wypowiedź jak potwierdzające to skinięcie głową.

Podniósł się ze swego miejsca, kierując w stronę pobliskiego okna. Stanął przy nim z rękoma założonymi na wysokości klatki piersiowej. Zamyślony. Z racji na późną godzinę, nie był w stanie dostrzec zbyt wiele z tego, co znajdywało się po drugiej stronie. Na zewnątrz. Mimo tego nie odrywał spojrzenia od niewielkiego, mugolskiego parku.

Zastanawiał się.

- Skontaktował się ze mną dwa lata temu. W sprawie badań, które prowadził. – wreszcie odwrócił się ponownie w stronę Nicka. Jak wiele zamierzał mu zdradzić w tym temacie? Zaraz miało się okazać. – Regularnie przysyłał listy informujące o postępach. Wreszcie zdecydowałem się z nim spotkać. Nawiązaliśmy pewną współpracę, ale daleki byłbym od tego, aby twierdzić, że to człowiek, któremu w pełni ufam. Na ten moment nie dał mi do tego solidnych podstaw.

Ograniczył się do tych słów. Możliwe, że Yaxley mógł już wcześniej podejrzewać, że właśnie coś takiego z jego strony usłyszy. Przez lata znajomości, mógł zaobserwować, że Robert nie był typem człowieka, który obdarzał innych ludzi zaufaniem. Z reguły preferował zachowywać jednak bezpieczny dystans. Informacje na swój temat starannie dawkował.

- Jakie informacje dotyczące mojej osoby przekazał Ci Rudolphus? – przez moment można było mieć wrażenie, jakby w spojrzeniu Roberta pojawiło się coś nietypowego. Niecodziennego? Lęk? Obawa? Szybko jednak się opanował. Na co jednak mogło to wskazywać? Czyżby Mulciber miał obecnie coś istotnego do ukrycia? Jakieś istotne tajemnice?

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#5
11.12.2023, 11:36  ✶  

Wiedział, że nie musiał przepraszać, ale zrobił to zawczasu, jeżeli okaże się, że sprawa z jaką przyszedł, dla Roberta okaże się zabieraniem mu cennego czasu. Wolał na przód usprawiedliwić się z tego. Tu jedynie skinął głową, że wie, że rozumie. Ale wobec okazywania szacunku byłemu mentorowi, wolał grzeczność okazywać, co raczej do niego mogła nie być do końca podobna.

Robert nie uprzedził Nicholasa, że do współpracy przyjął Lestrange’a. Nie było ku temu takiej potrzeby i Yaxley to rozumiał. Ale ostatnia, parę godzin temu rozmowa z młodym niewymownym, zaczęła zastanawiać, czy Mulciber dobrze wybiera.

Po przedstawieniu swoich doświadczeń osobistych z obserwacji Lestrange’a, Nicholas pozwolił Robertowi zebrać myśli w celu udzielenia odpowiedzi. Przynajmniej usłyszał to, co zawsze. Nie ufał w pełni, ale jakiś procent tego był jeżeli chodziło o ich badania. I to nie Robert a Rodolphus podobno zaczął cały kontakt aż doszło do współpracy. Yaxley nie liczył na więcej informacji. Podstawy mu wystarczyły. Wiedział, że więcej niż trzeba, Robert mu nie zdradzi.

Nicholas cały czas obserwował Roberta. Wychwycił ten moment jego obaw w spojrzeniu. Jak on zareaguje na to, co teraz usłyszy?
- Nie wiadomo. To podobno plotki, mogące dotyczyć jakichś Twoich działań. Nie wiem, czy chodzi o te przeszłe, nad którymi pracowaliśmy, kiedy ze swoją rodziną odeszliście z Ministerstwa Magii. Czy może chodzi o obecne... nad czym pracujecie teraz? Tajny projekt? Chłopak otworzył się trochę przede mną, robiąc małe przepytywanie, na temat Twojej osoby. Nie może Cię rozgryźć i słusznie zakłada, że mu nie ufasz. Co więcej...
Oparł się przedramionami o swoje uda, nieco pochylając do przodu, aby spleść palce obu dłoni razem, nie odrywając wzroku od Roberta.
- Te plotki mogą pochodzić od zaufanej osoby Rodolphusa. Może wiedzieć coś na ten temat. Jak to określił, zasiała mu ziarno niepewności. Ma się dowiedzieć czegoś więcej. Jednakże… Uważaj. Albo umysł Lestrange’a jest otwarty, albo jego ufność wobec osób trzecich pociągnie Was na dno.
Zwrócił mu uwagę na ostrożność, którą powinien zwiększyć. Nicholas nie miał pojęcia, czy wspominany Lestrange jest oklumentą. Czy był pod wpływem czyjego zaklęcia? Uroku? Z rozmowy też Nicholas wychwycił, że usunięcie takiej osoby nie będzie proste. Musiała być naprawdę ważna. A chłopakowi zależy na znalezieniu tego, kto te plotki rozsiewa i jakie.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#6
11.12.2023, 12:19  ✶  

Nie zdarzało się często, aby Robert się czegoś faktycznie obawiał. Był człowiekiem, który parł do przodu. Ewentualne konsekwencje nie miały dla niego znaczenia. Być może przekonany był, że zawsze sobie z nimi poradzi; że zdoła rozwiązać każdy problem? Do tego ostatniego musiał jednak posiadać odpowiednio solidne podstawy.

Niestety, były to podstawy, które w ostatnich tygodniach zostały roztrzaskane w drobny mak.

Tym jednak z Nicholasem dzielić się nie zamierzał. Choć darzył go całkiem sporym zaufaniem, nie chciał podejmować zbyt dużego ryzyka. Nie chciał się przed byłym uczniem za bardzo otwierać. Ostatecznie przecież… człowiek nigdy nie wie, co przyniesie jutro. Warto było dmuchać na zimne.

- Doceniam, że przekazałeś mi te informacje bez zbędnej zwłoki. – nie powiedział w tym przypadku dziękuje, ale dał Yaxleyowi znać, że docenia to, że przyszedł z tym do niego. Będzie o tym pamiętać. Jutro. Za tydzień. Miesiąc czy rok. Może nawet po kilku latach?

Zaczął chodzić po pomieszczeniu. Od okna do fotela. Od fotela do sofy. I na końcu znów do okna. Zastanawiając się nad tym wszystkim, pozostawał w ruchu. Było to dość niecodzienne. Z reguły wolał sięgnąć po cygaro, ewentualnie alkohol. Usiąść wygodnie w fotelu. Skoro tym razem wyglądało to inaczej, można było zacząć zastanawiać się nad tym czy aby przypadkiem coś nie było na rzeczy.

Może Robert rzeczywiście popełnił błąd, który mógł go w chwili obecnej drogo kosztować?

Gdyby tylko oni wszyscy wiedzieli…

- Nie wiem czego może to wszystko dotyczyć, sam powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że od lat staram się za bardzo nie wychylać. Zajmuje się tylko i wyłącznie rodzinnym biznesem. – zauważył. Było to po części prawdziwe. Całkiem dużej części. Oficjalnie bowiem Robert nie był zaangażowany w nic innego. Nie prowadził żadnych badań. Nie zwykł pojawiać się na pierwszych stronach gazet. Nie rzucał się w oczy. Możliwe, że spora część dawnych znajomych zdążyła już nawet zapomnieć o tym, że nadal żyje i w zasadzie, to ma się nawet całkiem dobrze. Czy ktokolwiek faktycznie mógł więc być w stanie powiedzieć o nim coś konkretnego? Niekorzystnego? Była to zagadka, którą Mulciber będzie musiał możliwie najszybciej rozwiązać. Problem, którym zamierzał się zająć.

- Rozumiem, że w waszej rozmowie nie padły żadne bardziej konkretne informacje dotyczące tego, gdzie i jakie plotki na mój temat krążą? – dopytał, zastanawiając się nad tym czy dotarcie do takich informacji nie będzie wymagało podjęcia się pewnych działań. Dla dobra współpracy, wolałby tego uniknąć, ale…

…ale jeśli Rudolphus miał stanowić dla niego problem, zagrożenie, może najlepszą opcją byłoby usunięcie Niewymownego z planszy? Pozbycie się go? Kolejna strata dla świata nauki, bolesna zwłaszcza po tym jak kilka miesięcy temu pozbył się Multona, ale był gotów na takie poświęcenia.

Skoro dla wyższego dobra mógł taplać się po pas w gównie, to dla swojego własnego tym bardziej.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#7
11.12.2023, 13:31  ✶  

To były informacje zdecydowanie ważne i jak się okazało, Robert docenił ich szybkie przekazanie. Sprawa była świeża dla Nicholasa, więc nie marnował czasu z przekazaniem ich, póki wszystko pamiętał. W ostateczności musiałby udostępnić swój umysł Robertowi. W nim zobaczyłby zapewne całą rozmowę Yaxleya z Lestrangem, w szczegółach, w reakcjach, emocjach.

Czarodziej potrzebował czasu na poukładanie informacji, zastanowienie się, skąd i czego mogłyby dotyczyć plotki. Nicholasa nachodziła jeszcze jedna rzecz, że skoro po chwili Robert wspomniał o swoim biznesie rodzinnym, to czy czasem nie wyciekło coś, związanego z tym? Jeżeli jakieś badania prowadził w ścisłym gronie, tajnie w ukryciu przed światem zewnętrznym? Czy miał jakichś wrogów? Ktoś go śledził? Ktoś kogoś złapał, przetrzepał umysł? Nicholas zdawał sobie sprawę z tego, że nawet i on sam może być na celowniku, ze względu na widoczną w zeszłych latach współpracę jeszcze w Ministerstwie Magii z Mulciberami.

- Zdaję sobie z tego sprawę. I tego się trzymam.
Zgodził się. Nawet jeżeli wiedziałby o dalszych badaniach nad mózgami ze strony Mulcibera, nadal by kłamał ludziom w twarz, że o tym nie ma pojęcia. Po co im to wiedzieć? Nikt nawet do swoich łap nie dostał dokumentów, jakie Robert mu zostawił.
- Próbowałem to od niego wyciągnąć rozmową. Wycofał się. Nie wiedział. Albo nie chciał powiedzieć. Rodolphus chce sam znaleźć winnego i wyciągnąć z niego informacje.
Odpowiedział, po czym wstał i nieco zbliżył się do Roberta, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- On Cię podobno szanuje. Było po nim widać, że nie wie komu ufać, komu wierzyć, kto ma rację. Zgubił się. Osoba, której ufa musi być mu bliska. Nie wnikam w wasze relacje. Myślę, że sam będziesz wiedział co z tym zrobić. Po prostu przekazuję co się dowiedziałem. I uznałem to za ważne. Przy czym. Zastanawiam się, czy to nie sięga dalej.
Tutaj Nicholas opuszczając ręce, charakterystycznie dla zrozumienia o co mu chodzi, prawą dłonią dotknął lewego swojego przedramienia mocniej zaciskając. Układając ręce wzdłuż ciała tak, jakby w ten sposób podpierał sobie dłonią przedramię. Chodziło o sprawy śmierciożerców.
- Jeżeli coś się dzieje, wolałbym o tym wiedzieć.
Rzekł porozumiewawczo. Choć wierzył, że Robert ma wszystko pod kontrolą, to chyba w ostatnim czasie coś idzie nie tak. Nicholas nie spodziewał się takich rzeczy dowiedzieć od osoby trzeciej. Chciał, aby Robert wiedział, że w razie czego, może liczyć na pomoc ze strony Nicholasa.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#8
12.12.2023, 14:29  ✶  

Zatrzymał się w miejscu, kiedy Nicholas wstał i do niego podszedł. Starał się go uważnie słuchać, choć w głowie wirowały mu setki różnych myśli. Nie było to coś dla Roberta czymś typowym. Nigdy dotąd jednak nie musiał martwić się o samego siebie. Okoliczności się zmieniły.

Dość drastycznie…

- Zajmę się tym, wyprostuje sprawy. – wreszcie poinformował Yaxleya. Ten wykonał swoje zadanie, przekazał mu informacje. O wszystkim, co nastąpi w konsekwencji tego spotkanie, wiedzieć już nie musiał. Robert nie zamierzał się drobiazgowo tłumaczyć. Nie planował też głębiej w to wszystko wciągać Nicholasa.

Na ten moment były uczeń już i tak wiedział zbyt wiele.

Czy tutaj też popełnił błąd?

Czy dopuszczając tak blisko siebie Nicholasa, odsłonił się?

Cofnął się, opuścił ręce dotąd założone na wysokości klatki piersiowej. Zmieniła się jego postawa. Zmienił się Robert, który stał przed Nicholasem. Być może nawet wrócił ten, którego Yaxley znał od tak dawna, od tylu lat? Zapewne było to ciężkie do oceny. Zwłaszcza, że nadążenie za Mulciberem bywało niekiedy zadaniem dość trudnym. Zbyt wiele ukrywał. Zbyt mało mówił.

- Oczekuje, że zapomnisz o tej rozmowie, Nicholasie. Nie było Ciebie tutaj, a ten temat nigdy nie wypłynął. – wreszcie przeszedł do konkretów. I tym razem faktycznie było to bliższe temu, do czego Robert zdążył przyzwyczaić innych ludzi. Yaxley mógł się domyślić, że jego dawny nauczyciel podjął jakieś decyzje. Zdołał ułożyć sobie w głowie poszczególne elementy układanki.

Problem był natomiast taki, że najwyraźniej niczego więcej mówić na ten temat nie zamierzał.

Nie zamierzał się niczym podzielić.

- Jeśli to już z Twojej strony wszystko, Selar może odprowadzić Ciebie do drzwi. – poinformował, podając przy okazji imię skrzatki, która służyła u Mulciberów od wielu lat. Był to aż nadto wyraźny znak, informujący o końcu tej rozmowy. Dobiegł końca czas, który Robert zdecydował się Nicholasowi poświęcić. Tylko czy dla samego Nicholasa miało to okazać się wystarczającym? Czy ufał swojemu byłemu mentorowi na tyle, aby to zaakceptować? Aby uznać, że może opuścić jego mieszkanie, bez obaw o swoje własne życie, swoją przyszłość? Wszak jeśli coś było faktycznie na rzeczy, to sam również mógłby znaleźć się na celowniku. Oberwać rykoszetem.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#9
12.12.2023, 17:12  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.12.2023, 17:13 przez Nicholas Travers.)  

Zajmie się tym. Prawda. Nicholas wykonał swoje zadanie, przekazując istotne informacje, które nawet jego samego zaniepokoiły. O ile bardziej dotyczyły Roberta, nie można zapominać, że jego powiązania sięgały także innych osób, z którymi współpracował. Nicholas wiedział tyle, ile powinien. Znał swoje granice wiedzy na temat tego, nad czym pracował Robert, co robił, gdzie bywał i tego podobne. Co nie było przeznaczone do jego wiedzy i uszu, nie dociekał. Wiele razy milczenie uświadamiało go, że pewnych pytań, nie powinien zadawać. Tutaj było inaczej. Chyba czas to nieco przełamać.

Postawa Roberta nagle się zmieniła. Nicholas zarejestrował ruch, cofnięcia się. Dystans? Wobec niego nagle też nabrał wątpliwości? Tyle lat mu pomagał, współpracowali, szanował go a ten nauczył wiele. Nawet jak chronić umysł dzięki oklumencji. Nigdy nie powiedział o nim złego słowa. Kłamał, aby chronić jego tożsamość. Nawet jeżeli sprawy sięgały organizacji, do której należeli.
Yaxley założył, że były mistrz potrzebuje czasu. Zbył nawet jego chęć dowiedzenia się, co się dzieje. Nicholas po sobie niczego nie dał poznać. Ale miał przeczucie, że coś jest na rzeczy. Czegoś nie chce mu powiedzieć. Waga zaufania jakby została zawieszona?

- Rozumiem.
Skinął nawet głową, przyjmując do wiadomości, że ma o tej rozmowie zapomnieć. A także to, że jego tutaj nie było. Dlatego wybrał noc, aby się z nim spotkać. Przekazać co trzeba. Wzbudziło to niepokój u Roberta. Czy na pewno sobie poradzi?
- Nie trzeba. Znam drogę.
Oznajmił i przestąpił kilka kroków w stronę wyjścia z salonu. Jednakże zatrzymał się i obejrzał przez ramię, aby spojrzeć na Roberta, stojąc za chwilę bokiem.
- Przypomnę tylko, że ta sytuacja dotyczy także i mnie. Jeżeli obaj spadniecie, sznur pociągnie również pozostałych w tej i dawnej współpracy. Szanuję Cię. Wiele Ci zawdzięczam. Doceniasz moje starania, ale mam wrażenie, że nadal jest dystans. Daj mi znać, jak rozwiążesz tę sprawę, abym wiedział na czym stoi. Nie chcę być pomijany.
Przypomniał, nie z zawodem, ale nadzieją, że zaufa mu bardziej niż zwyczajnie. O ile Nicholas znał Roberta i wiedział, że od niego ciężko cokolwiek wyciągnąć, to jednak były sprawy, w których nie chciał być pomijany. Jeżeli z Rodolphusem kontynuują jakieś badania. W porządku. Nie miał wiedzieć? Niech tak będzie. Ale jeżeli to sięga zbyt daleko i jakieś plotki wychodzą od osób trzecich, nie jest już wesoło. Jeżeli Nicholas miał ich dwoje chronić, musiał mieć pojęcie o sprawie. Jest oklumentą, przegryzie sobie język, jeżeli będzie trzeba dla zachowania sekretów i tajemnicy. Wiedział za dużo? Być może dzięki Rodolphusowi. Inaczej Yaxley nadal nie wiedziałby nic.

Nicholas miał nadzieję, że zostawiając teraz Roberta, przemyśli swoje działania, i chociaż w tej jednej sprawie, w której przyszedł jego uczeń, rozważy szczerość. W chwili obecnej, wyglądał jakby dopadł go lęk. Jakby stracił czujność.
Naciskać nie zamierzał. Na odpowiedź, nie czekał. Jeżeli Robert nie zatrzymywał go, Nicholas postanowił opuścić kamienicę. Przy wyjściu, narzucając kaptur na głowę. Po wyjściu, teleportował się od razu na ukrytą alejkę, kierując się do wejścia Dziurawego Kotła i przeszedł tam na Pokątną, kierując się do swojego mieszkania na Horyzontalną.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nicholas Travers (1880), Robert Mulciber (1642)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa