• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [06.07.1972] Jak to jest być poetą? Dobrze? - Leo & Crow

[06.07.1972] Jak to jest być poetą? Dobrze? - Leo & Crow
Kot z tendencją do głupoty
kici kici miau
będę ciebie brał
Ma wzrost 174. Gibki, żwawy, skory do zabawy. Oczy jasnobrązowe, ale włosy ciemniejsze. Jest wysportowany, bo dużo biega i się wspina. Mięśnie ma, ale nie jest jakimś Pudzianowskim. Zyskał je ze swojego aktywnego trybu życia, a nie przez ciągłe ćwiczenia. Z reguły ciepły albo cwany uśmieszek ma na pyszczku. W WERSJI KOCIEJ: rudo umaszczony kot domowy, nieprzeżarty. Ma kompletnie inne zwyczaje niż Garfield.

Leo O'Dwyer
#11
28.04.2024, 20:00  ✶  
Nie przeszkadzałem maestro w naprawie mojego cudownego urządzenia do nadawania muzyki. Były sprawy ważne i ważniejsze, i te też, co nie cierpiały zwłoki - ale te ostatnie to głównie w Świętym Mungu, gdzie każda sekunda była na wagę złota, szczególnie kiedy ktoś przymierał, hehe. Wtedy to tam było poruszenie! W porównaniu z tym, to praca w barze była wakacjami, więc obsługiwałem sobie wesoło kolejnych klientów, nalewałem alkohol gównie do szklanek, bo tu to raczej mało kto życzył sobie coś fikuśnego. Raczej miałem do czynienia z kwestią - do pełna!. To lałem do pełna. Im gość bardziej nietrzeźwy, tym łatwiej można było go namówić na kolejne szklanki i to nawet niekoniecznie z alkoholem albo z jego rozcieńczoną wersją. Ale pora była jeszcze wczesna, więc jeszcze nic nie motałem w zamówieniach. Podśpiewywałem sobie dziś rymowane piosenki, które pewnie dobierałem ze względu na własną dzisiejsza przypadłość. Więc było podwójnie wesoło!
Cieszyłem się niezmiernie, że Crow przystał na moje propozycje. Hehe. Uwielbiałem kusić innych do dobrego, czym oczywiście było moje towarzystwo, więc to się ze mnie wylewało radosnymi tańcami, śpiewem, ale też kolejnym słodkim drinkiem podsuniętym pod nos Crowa... Może nie tak bezpośrednio pod nos, tylko pod jego pobliże, bo jednak bardzo chciałem te radio, ale też chciałem obdarować Crowa tym drinkiem, więc nie mogłem się powstrzymać. Ale nic nie powiedziałem, tylko od razu uciekłem na drugi koniec baru, byleby nie otworzyć tego swojego pyszczka. Ja bym go zalał falą opowieści, innej paplaniny, a tak w końcu moje uszy miały okazję usłyszeć... RADIO.
Radości nie było końca! Wręcz podskoczyłem kilka razy pod rytm muzyki, która właśnie wydobyła się z wnętrza urządzenia i zatańczyłem jak ten wariant w miejscu. Jeden ze stałych klientów burknął coś niezadowolony, więc mu się ukłoniłem usłużnie i sięgnąłem po jego ulubiony trunek, więc się skrzywił... co było tak naprawdę jego aprobatą, tylko po prostu nie potrafił się uśmiechać jak normalny człowiek.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! Imprezowym nastrojem tu nagrzeszę! Powiedz, jak mogę ci się odwdzięczyć? Nie sposób, tyle nad radiem się męczyć! Ale gotów jestem dotrzymać obietnicę... Tylko moment, przetrę tę szklanicę - odparłem uradowany, dumny, wdzięczny. Zamierzałem naprawdę zrobić dla Crowa wszystko, więc szybko pucowałem tę szklankę, żeby wysłuchać prośby. Nalałem randomowemu gościowi alkoholu i wróciłem do swojego rozmówcy. Nie mogłem się doczekać, by usłyszeć, co miał mi do powiedzenia.
- Jestem ci niezwykle wdzięczny! Sam gwar dla zabawy był nieporęczny! A teraz muzyka gra z radia. Piękna, słodka dla mego uszu melodia - ponowiłem rozweselony, podrygując swoim tyłkiem wesoło. To, że oparłem się o blat, nie powstrzymywało mnie przed pląsaniem. Nic nie było w stanie!
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#12
11.05.2024, 11:09  ✶  
To spotkanie stało się dla niego ostatecznym dowodem, że na jego działania nie było żadnego wytłumaczenia. Bletchleya łatwo było wpleść w historię o głębokiej miłości wracającej do ciebie po latach, ale O'Dwyer? Absolutnie nic ich wcześniej nie łączyło poza kojarzeniem się ze Ścieżek. Był jak obcy człowiek - a jednak nie potrafił już oderwać od niego wzroku i mieć skojarzeń, zmuszających go do ciągłego gryzienia się w język. Jak mógł mu się odwdzięczyć? Kręcąc się tak dalej, do rytmu muzyki, tylko tym razem siedząc na nim okrakiem. Crow odetchnął głęboko, ale czerwone policzki i tak zdradzały go w tym, że myślał o czymś wyuzdanym.

To radio pozwoliło mu ochłonąć. Niestety tylko w granicach jego żałosnej natury. Uśmiechał się, ale ten uśmiech był przykrywką mającą zamaskować smród gnijącego wnętrza i poczucia winy. Okej, dostał od jednego ze swoich facetów przyzwolenie na tego typu działania, ale drugi? Drugi na wieść o nie byciu jedynym w jego życiu zareagował... Źle. Crow przejechał ręką po swojej szyi i poczuł, że zdążył się już spocić. Kurwa. Naprawdę chciałby go stąd zabrać, bo O'Dwyer był tak samo durny jak on - poszedłby potańczyć z nim do jakiejś dziury i być może przymilał się publicznie po pijaku, a on tak bardzo tego chciał... Pragnął go mieć, ale nie takim kosztem. Kosztem kogoś, do kogo wracał codziennie w nocy. Już nawet widać po nim było, jak się waha, walczy ze sobą w środku. Coś się z nim zadziało nie tak, pojawiło się zwątpienie.

Jak mógł mu się odwdzięczyć?

Crow pochylił się do przodu, lekko odwrócił głowę w bok i wskazał palcem na ten swój zaczerwieniony policzek.

Niewinnym całusem.

Niezależnie od jego reakcji, dobrze wiedział, że nie może tu zostać, albo już kompletnie nigdy sobie tego nie wybaczy. Zrobił więc coś, co chłopak musiał słyszeć wielokrotnie, kiedy ktoś go nagle zbywał. A może to tylko jego zbywano w taki sposób.

- Leo... - spojrzał na ten zegar wiszący nad nimi - zapomniałem o czymś i muszę jednak wyjść. Nie czekaj na mnie jak coś. - Wygrzebał z kieszeni zapłatę za te drinki. I poczuł dlaczego O'Dwyer został tutaj zatrudniony - po pierwsze w tych spodniach miał jeszcze ciaśniej niż normalnie, po drugie zostawił mu naprawdę spory jak na siebie napiwek. Wychylił tego drinka do dna. Po tym oczywiście uciekł jak skończony tchórz i nie wrócił. Nie miał pojęcia co robił teraz Alexander, ale to nie miało żadnego znaczenia - zaraz będzie robił jego.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Kot z tendencją do głupoty
kici kici miau
będę ciebie brał
Ma wzrost 174. Gibki, żwawy, skory do zabawy. Oczy jasnobrązowe, ale włosy ciemniejsze. Jest wysportowany, bo dużo biega i się wspina. Mięśnie ma, ale nie jest jakimś Pudzianowskim. Zyskał je ze swojego aktywnego trybu życia, a nie przez ciągłe ćwiczenia. Z reguły ciepły albo cwany uśmieszek ma na pyszczku. W WERSJI KOCIEJ: rudo umaszczony kot domowy, nieprzeżarty. Ma kompletnie inne zwyczaje niż Garfield.

Leo O'Dwyer
#13
18.05.2024, 21:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.05.2024, 21:25 przez Leo O'Dwyer.)  
Och, łatwo było mi zawrócić w głowie, a kiedy ktoś chciał się ze mną bawić i to w taki niegrzeczny sposób, biegając po mieście, może po jakichś dachach się wspinając i pijąc do samego rana kolorowe drinki, to czego można było chcieć więcej? Samo to, że zapowiadało to zabawę, to już więcej nie było mi trzeba. Mogła być bez biegania po mieście, bez łażenia po budynkach czy też bez alkoholu. Ja mogłem się bawić świetnie, nawet w ten wyuzdany sposób, byleby towarzystwo chciało. A towarzystwo chciało, więc uśmiechnąłem się niegrzecznie, zadziornie i mrugnąłem do niego okiem. Nie było co się krępować, tylko brać od życia to, co dawało.
Ja to robiłem, taką zasadę wyznawałem, więc kiedy przyszło zapłacić niewinnym całusem w policzek, to ja już biegłem w podskokach i niemalże usiadłem na tym blacie, gotowy nawet na kolejne całusy. Zapewne na całą gromadę, całe stado czy watahę... Nie wiem, może w rojach. Roje całusów. Ach, mogłem nawet kąsać. Kąsać wargami, kąsać zębami, nawilżać językiem, byleby było super.
Ja tu już taki rozgrzany, gotowy, z myślami zajętymi planami na wieczór, a on mi mówił, że o czymś zapomniał! Że jednak musi wyjść! ...i że mam na niego nie czekać...? Ou. Cóż, może jednak wróci...? Plany potrafiły się zmieniać, więc może teraz zmieniały się na moją niekorzyść, a następnym razem skoczą w druga stronę i z powrotem przywieje do mnie Crowa.
- Szkoda, że nie możesz zostać. Muszę tutaj jeszcze postać. Gdybyś jednak zmienił zdanie, wróć i przyjmij me oddanie - odpowiedziałem, wpatrując się chwilę w pozostawianie przez Crowa pieniądze. Chciałem coś rzucić, że nie trzeba, ale Crowa w sumie już nie było. Wziął i zwiał. Mignęła mi jedynie jego ciemna czupryna, znikająca w drzwiach. No trudno. Może przy następnej okazji, hehe. Tymczasem zgarnąłem kasę i zapytałem tego klienta, co się grymasił, czy też chce buziaka, a potem wróciłem do tanecznego podrygiwania.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Leo O'Dwyer (2660), The Edge (2326)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa