• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[31.07.72] Pieśń morza w twojej głowie

[31.07.72] Pieśń morza w twojej głowie
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#21
09.02.2024, 09:31  ✶  

- Nie chcę mieć takiego ojca Brenn. - Powiedziała teraz naprawdę bardzo cicho do przyjaciółki. Najwyraźniej humor jej nadal dopisywał mimo tych niepowodzeń, które ją przed chwilą spotkały. Nastroje zmieniały się jej bardzo szybko, a tak naprawdę ta popsuta stopa, to nie był jakiś ciężki uraz. Cameron powinien sobie z nim poradzić ot tak, bez najmniejszego problemu, a przynajmniej będzie miała szansę dzięki temu się z nim dzisiaj spotkać, czuła się jednak zwycięzcą tej potyczki.

Nie wtrącała się w kłótnie rodziców, bo trochę nie przystoi, czekała, aż ustalą między sobą, co się wydarzyło przyglądając się ścianie, która znajdowała się na przeciwko, wydawała się jej być w tej chwili naprawdę bardzo, ale to bardzo interesująca.

- Nie chciałabym, żebyście mnie tu zostawili, bo serio się zrzygam. - Poczuła się wywołana do odpowiedzi przez Bulstroda, nie zamierzała zostać tu ani minuty dłużej.

- Jesteś pewna? - Zapytała jeszcze Brenny o to, czy faktycznie ma ochotę paradować z nią na plecach. - Jakoś się doczołgam do wyjścia. - Chociaż wcale nie było tak blisko, pewnie zajmie im to dużo czasu. Bez sensu, po chwili zastanowienia wdrapała się Longbottom na plecy, co było dla niej nieco dziwne, ale na pewno miało jakiś sens.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#22
10.02.2024, 05:05  ✶  
Jak dobrze, że Heather mówiła w tym momencie do Brenny, bo Bulstrode chyba nie zniósłby tego, co właśnie tam sobie szeptały na ucho. Nie to, żeby mu jakoś rodzicielstwo miało przeszkadzać samo w sobie, ale w sumie to nigdy się nad tym nie zastanawiał na poważnie. Co jednak go odrzucało, to kiedy te dwie tutaj odgrywały słodycz do porzygu, mówiąc do siebie mamo i bóg jeszcze wiedział jak. Już tego raz doświadczał i naprawdę, ale to naprawdę nie chciał mieć powtórki z rozrywki. Tak samo jak i nie wyobrażał sobie, żeby ta ruda smarkula powiedziała kiedyś do niego tato. Słodka Matko, jak teraz mu to tak się przewinęło przez głowę, to aż mu się słabo zrobiło. Pewnie gdyby to kiedyś zrobiła, to by się z miejsca porzygał i już nigdy więcej nie odezwał się do Longbottom.

I może faktycznie powinien się iść skonsultować z Florence czy przypadkiem ktoś w niego czegoś nie rzucił. Albo gorzej!! Co jeśli ta cała Crouch, która niedawno machała nad nimi różdżką, zamiast naprawić całą tę sprawę z magią Beltane tylko zmieniła warunki działania tej więzi? To już nie było żarty, bo nie miał zamiaru teleportować się przez Brennę za każdym razem kiedy tylko zdarzyło mu się kichnąć. Pytanie tylko jak bardzo chciało mu się tłumaczyć siostrze, co takiego mu się przytrafiło.

- Szczęściarz ze mnie - sarknął, ale uśmiechnął się przy tym naprawdę głupio, zaraz jednak wyraz twarzy przykrywając dłonią, kiedy przyłożył pośpiesznie papierosa do ust. Bo w sumie, w tym co powiedziała, uderzyła go jedna, bardzo ważna rzecz - nie zaprzeczyła. Może było to dość szczeniackie podejście do całej tej wymiany zdań i sytuacji, ale cholera, mogła się chociaż odrobinę bardziej postarać. (Swoją drogą, nawet mu nie przeszkadzało, że postanowiła go nie przepraszać za ten obity nos. Powiedzmy sobie szczerze, w tym momencie był zbyt zadowolony z siebie i tego, że wyprowadził ją z równowagi. Pewnie czułby się ze sobą jeszcze lepiej, gdyby wiedział jak dobrze mu to wychodziło na tle innych.) - Niech będzie - wzruszył ramionami, łapiąc peta w zęby i pochylając się nad facetem, przeklepując mu kieszenie. Znalazł różdżkę i zarekwirował, dodatkowo pozbawiając jegomościa portfela w którym były jakieś dokumenty. A nuż prawdziwe.

- Biorąc pod uwagę, jak Longbottom świetnie potrafi się bawić, a ty jesteś jej partnerką, jak zakładam, to można by pomyśleć, że się już przyzwyczaiłaś do takich atrakcji - rzucił do Wood, nawet nie złośliwie, patrząc jak Brenna ładuje ją sobie na plecy. - Pomógłbym, ale niestety, ktoś tak przydzwonił mi w głowę, że jeszcze mi się trochę przed oczami mieni. Jeszcze bym kogoś upuścił - powiedział, podchodząc bliżej nich, kiedy były już gotowe i wskazując dłonią w stronę uliczki, która prowadziła do Nokturnu. - Panie przodem - zakończył z zadowolonym z siebie uśmiechem zastanawiając się mimowolnie nad tym, czy zdawała sobie sprawę z tego, jak sprytnie jej brat bawił się w swatkę. I jak bardzo dbał przez to o to, by jego siostra mogła częściej się przez Bulstrode'a denerwować.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#23
10.02.2024, 08:56  ✶  
Uwaga Heather sprawił, że z ust Brenny wyrwał się śmiech - nieco histeryczny i trochę zduszony, by nie roześmiać się w głos... chociaż na nie zwracanie na nich uwagi po tych wszystkich kurwach i wrzaskach, co ty tutaj robisz, było już i tak nieco za późno.
– Nie musisz się martwić, naprawdę nie wiem, co on tutaj robi, tak jakby nie umówiliśmy się tu na randkę - powiedziała cicho. Nie była może aż tak ślepa, by nie zorientować się, że to nie tak, że nie był kompletnie zainteresowany, bo tak jakby zorientowanie się, że nie możesz przypadkiem mieć wolnego biletu do kina i wybrać filmu nie wymagało kilku lat doświadczenia w Brygadzie, ale przecież wiedziała też, że w jego przypadku to zainteresowanie łatwo przychodziło i łatwo odchodziło. Heather nie musiała więc jeszcze się przejmować… - Boję się spytać, jakiego byś chciała - stwierdziła, z jednej strony pełna ulgi, że Wood jednak nic nie dolega, z drugiej mająca ochotę walnąć głową o najbliższą powierzchnię płaską z powodu jej komentarzy.
Niesienie Heather ani trochę jej nie przeszkadzało. Z prostego powodu: Brenna była wysoka, sprawna fizycznie i nie piła, a większość jej przyjaciółek i kuzynek była kobietami drobnymi, niekoniecznie aktywnymi fizycznie i część z nich chętnie sięgała od czasu do czasu po trunki. Wynoszenie kogoś, kto nadużył procentów, źle się czuł albo przypadkiem się uszkodził, nie było dla niej nowością.
I może dobrze, że partnerkę niosła, przynajmniej gdyby Bulstrode zdołał ją wkurwić jeszcze bardziej, nie będzie miała jak znowu mu przypierdolić. Pobicie się tu na ścieżkach mogłoby trochę źle się skończyć. Poza tym już i tak bolała ją twarz, która pewnie przybierała teraz piękne odcienie fioletów i czerwieni.
– Wiesz co? Ja już chyba się domyślam, dlaczego się tu pojawiłeś – oświadczyła, wędrując już szybkim krokiem ku wyjściu. – Karma wreszcie zaczęła działać i uznała, że absolutnie zasługujesz na to, żeby ktoś rozbił ci nos.
Może tym razem oberwał za niewinność, ale jak normalnie bardzo by w takiej sytuacji przepraszała, tak teraz przeszło jej przez głowę, że czymś sobie zasłużył na pewno, więc przepraszać wcale nie trzeba.
– A tak. Oczywiście upuścił czystym przypadkiem – mruknęła jeszcze.
Nie miała pojęcia, co wyprawiał jej brat. I to mimo tego, że listy pisał siedząc obok niej w salonie, a nawet pytając czasem o sugestie, bo Erik rzadko odpisywał na wiadomości, ale gdy już to robił, komponował małe dzieła sztuki, w przeciwieństwie do niedbałych liścików siostry. A Brenna jednak jego korespondencji nie czytywała. Zerknęła mu przez ramię raz, by dojrzeć kontekst, jak zastanawiał się o synonimem, ale tylko ze zdumieniem stwierdziła, że zapraszał na dolinową potańcówkę Perseusa Blacka z „tych” zawsze czystych Blacków (i przełknęła wszelkie komentarze, cisnące się na usta, powtarzając sobie, że sama wciągnęła do Zakonu Prewetta z „tych” Prewettów”, więc może Perseus jest najmilszym człowiekiem na świecie).
Gdyby zobaczyła list do Atreusa te cztery dni temu, pewnie Erika by zamordowała.
Gdyby zobaczyła go dwa dni temu, nie byłaby pewna, czy wygłosić bratu pogadankę, czy udać, że nic nie widzi.
Gdyby dowiedziała się o jego istnieniu w tym momencie, poszłaby wbić dziedzica Longbottomów w wyrzuty sumienia na najbliższy rok i zniszczyć mu psychikę, bo to byłoby gorsze niż przetrzepanie mu skóry fizycznie.
Co zrobi, gdy już się dowie, a dowie się na pewno, pozostawało kwestią otwartą...
– Wołaj miotłę, ruda – poprosiła, ledwo znaleźli się na powietrzu. Był dzień: ale Nokturn nawet za dnia nie był miłym miejscem. Pozwoliła Heather stanąć na nogach (czy raczej nodze) tuż przy wyjściu z podziemnych ścieżek. Wprawdzie wolałaby nie wsadzać jej na miotłę z uszkodzoną nogą, ale lepiej było ograniczyć pieszą wędrówkę przez Nokturn, niosąc kogoś rannego. Tutejsi wyczuwali takie okazje.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#24
10.02.2024, 12:13  ✶  

Na pewno nie przejęłaby się specjalnie tym, co pomyśli sobie Bulstrode. Generalnie nie obchodziło ją to, co inni sądzą o jej relacji z Brenną. Nie miała problemu z tym, żeby demonstrować całemu światu, jak wiele znaczy dla niej jej mentorka. Może z boku wydawać się to mogło dziwne, ale akurat ona się tym zupełnie nie przejmowała.

- Nie narzekam na te atrakcje, nie mogłam lepiej trafić. - Uważała, że miała ogromne szczęście wtedy, kiedy trafiła do BUMu, z początku bała się, że Longbottom jest nieco sztywna, bardzo szybko jednak okazało się, że jest zupełnie przeciwnie, ciągle zapewniała jej jakieś atrakcje - nie zawsze celowo. Przeżyły razem już sporo mimo tego, że w zasadzie pracowały razem ledwo pół roku. No i Brenna zauwafała jej na tyle, że wciągnęła ją do Zakonu, co też jeszcze bardziej je zbliżyło. Spędzały ze sobą również sporo czasu po pracy, niektórzy pewnie uważali, że to nie jest do końca zdrowe, bo powinno się odcinać od pracy po niej, jednak Wood traktowała to, jako coś niesamowitego.

- Nie martwię się Brenn, tak tylko, głośno myślę. - Szepnęła jeszcze do Longbottom. Nie mogła wymagać od niej tego, że będzie wybierała sobie ewentualnego partnera według jej upodobań, chociaż zdecydowanie taki Atreus nie byłby jej pierwszym wyborem na chłopaka dla jej mentorki, na pewno znalazłaby sobie kogoś lepszego, przynajmniej w jej oczach, w końcu Bulstrode'a znała tylko z kilku sytuacji, gdzie nie do końca przypadł jej do gustu. Była niestety pamiętliwa i pierwsze wrażenie miało dla niej zanczenie.

- Kiedyś ci opowiem, jakiego bym chciała. - Nie był to odpowiedni moment, ale będą mogły o tym porozmawiać, gdy znajdą się w bezpiecznym miejscu.

Longbottom okazała się być całkiem wygodnym rumakiem, nie uderzała nią o ściany, ani nie spowodowała krzywdy w żaden inny sposób, szła też całkiem szybko więc nie zajęło im dużo czasu wyjście z tych nieszczęsnych Podziemnych Ścieżek. Odetchnęła głęboko świeżym powietrzem, chociaż nadal trochę capiło, bo był to Nokturn, jednak w porównaniu do tego wcześniej można było poczuć różnicę. - Zniczu, potrzebuję cię. - Mruknęła pod nosem. Chciała, jak najszybciej udać się do Camerona. Nie umiała się teleportować, więc była to dla niej najlepsza opcja, nie uległa też urazowi, który uniemożliwiłby jej latanie, więc nie było znowu najgorzej.

Miotła pojawiła się przed Rudą po krótkiej chwili, dosiadła jej, po czym jeszcze odezwała się do reszty. - Dziękuję za wyśmienitą zabawę. - Odpechnęła się zdrową nogą od ziemi i pomknęła w powietrze, do Camerona, nieco się obawiała jego reakcji, bo wiedziała, jaką ma opinię na temat jej ciągłego pakowania się w kłopoty.


Postać opuszcza sesję
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#25
11.02.2024, 05:00  ✶  
- Tak? No słucham - rzucił od niechcenia, spoglądając na nią, kiedy tak szedł niby to obok, ale jednocześnie pół kroku z tyłu, pozwalając jej prowadzić. - Aha? No to muszę ci powiedzieć, że strasznie mało oryginalna ta karma i dość powtarzalna, bo nos to mi może obić ktokolwiek w co drugi wolny dzień. Mogłaby się następnym razem nieco bardziej postarać. Nie wiem, rzucić mnie między ciebie, a wampira. Albo jakieś stadko nieumarłych, słyszałem, że takie lubisz - mruknął, z tym swoim nieco złośliwym tonem głosu. - Oczywiście! - zapewnił może i szybko, ale ta pewność w jego głosie aż na kilometr trąciła teatralnością. - W życiu nie upuściłbym specjalnie człowieka w potrzebie.
I prawda była taka, że gnojówie by się żadna krzywda nie stała, gdyby to on miał ją nieść, przynajmniej nie z jego winy, ale najwyraźniej czystość jego intencji była już dawno poddawana w wątpliwość. Nawet nie było mu specjalnie szkoda, biorąc pod uwagę, że cała ta sytuacja była dla niego jednym wielkim nieśmiesznym żartem i zwyczajnie nie mógł jej brać na poważnie. Wróci do domu, znajdzie Florence, która mu ten nos wyprostuje, a kiedy wstanie jutrzejszego ranka, to pewnie w ogóle nie będzie pamiętał jaki ton miała ta rozmowa lub jak mogła zostać opatrznie zrozumiana.

- Baw się dobrze z uzdrowicielami - rzucił do Wood zblazowanym tonem, kiedy pożegnała się z nimi i wzbiła się w powietrze, szybko znikając im z oczu. Zerknął na Brennę kątem oka, nawet niespecjalnie nie zastanawiając się co robiły na tych Podziemnych Ścieżkach, ale może powinien? A może to by ją tylko bardziej zdenerwowało? W każdym razie wyciągnął dokumenty typa, którego znokautował, a także jego różdżkę i podał je jej.
- Zrób sobie z tym co chcesz. Ale gdybyś pisała jakiś raport, to możesz o mnie nie wspominać. Najpierw ten świstoklik, teraz to - nie chce mi się tłumaczyć, że nie mam pojęcia czemu znowu ja. A wyjaśnienie, że najwyraźniej mi się należało, nie przejdzie - rzucił nieco kwaśno.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#26
11.02.2024, 15:33  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.02.2024, 15:34 przez Brenna Longbottom.)  
– Zazdrościsz dobrej zabawy – skwitowała krótko jego przytyki odnośnie swoich wypadów, chociaż tak naprawdę nie było żadną zabawą, kiedy wampirzyca próbowała podgryźć ci gardło w ciemnym grobowcu, ani kiedy stałeś na schodach i spoglądałeś na stado nieumarłych, wspinających się ku tobie po stopniach. Nie kontynuowała dyskusji z trzech powodów: raz, zirytowała się trochę, ale nie miała powodów jakoś się wściekać i ta irytacja szybko stopniała, dwa, byli na ścieżkach i nasłuchiwała jakichś podejrzanych odgłosów, trzy, zmroziła ją trochę uwaga o wampirach, i próbowała sobie przypomnieć, czy kiedyś o nich wspomniała, czy może odnosił się tylko do sugestii o Flosie. To było zwykłe wyzłośliwianie się, czy jakimś cudem wiedział, co wyprawiała z Patrickiem w maju nad jeziorem Marunweem, gdzie postąpili wbrew przynajmniej trzem przepisom?

Przyjęła od niego różdżkę i dokumenty, obrzucając go nieco podejrzliwym spojrzeniem. Musiała jednak przyznać, że teraz, gdy miała dość czasu, by się mu przyjrzeć, to nie wyglądał wcale, jakby właśnie wybierał się na ścieżki i może faktycznie był to jakiś bardzo, bardzo, bardzo dziwny przypadek. Nie dziwiła się nawet, że nie pytał – chociaż miała odpowiedź i to stu procentowo prawdziwą, szukały informatora, a że nie dla BUMu, to już inna sprawa – bo właściwie nigdy nie pytał, po tej pierwszej rozmowie. Może usłyszał wtedy takie rewelacje, że zwątpił i uznał, że lepiej nie wiedzieć. Niemniej to było dobre, i że nie musiała niczego tłumaczyć, i że on tak bardzo chciał, by nikt nie wiedział, że tu był, bo one przecież nie chciały, aby ktoś dowiedział się o ich wycieczce.
Może dlatego postanowiła się nie upierać i nie dopytywać, jak tutaj trafił, skoro ewidentnie nie chciał odpowiadać.
– Jasne. Nikt się nie dowie, powiem Heath, żeby trzymała buzię na kłódkę… ale stanowczo protestuję przeciwko zwalaniu na mnie sprawy tego świstoklika, jestem pewna, że wywaliłoby cię tam też z dowolną inną osobą – powiedziała, wsuwając różdżkę do kieszeni wraz z portfelem. I spojrzała na jego twarz nieco uważniej, a chociaż nos chyba nie był złamany, to widok krwi znów wzbudził wyrzuty sumienia. – Przepraszam za ten nos. Niech reszta dnia będzie dla ciebie trochę milsza niż ostatnie dwadzieścia minut – rzuciła wbrew wszystkim wcześniejszym postanowieniom, zanim cofnęła się, i teleportowała do Doliny Godryka.

Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (4984), Heather Wood (3015), Atreus Bulstrode (2007)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa