• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
« Wstecz 1 2 3 4 Dalej »
[28.06.1972r.] Mój dom, Twoja kanapa | Robert & Nicholas

[28.06.1972r.] Mój dom, Twoja kanapa | Robert & Nicholas
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#1
15.03.2024, 12:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.07.2024, 22:05 przez Eutierria.)  
adnotacja moderatora
Sesja rozliczona w osiągnięciu Badacz Tajemnic przez Roberta Mulcibera.

28 lipca 1972r. – wieczór
Little Hangleton, Dom Nicholasa Traversa


Tuż po tym, jak Nicholas dokonał zakupów i towarzyszył koledze w dalszych, mając nieprzewidzianą serię niefortunnych zdarzeń, wrócili w końcu do mieszkania, gdzie mogli w spokoju rozpakować rzeczy i coś zjeść. Travers jednak nie pozostał długo, musząc udać się do swojego domu. Uprzedził o tym, że ma spotkanie i musi wyjść. Co też uczynił.

Teleportował się na swoją posiadłość. Było trochę przed czasem, niecały kwadrans? Miał w planie pojawić się wcześniej, ale niespotykane przeszkody pojawiły się na drodze w załatwianiu spraw. O tyle dobrze, że udało mu się jeszcze wczoraj dokonać względnych oględzin. Czy nawet umeblowania. Nie chciał niczego na razie dużego robić, póki Robert nie wybierze sobie pomieszczeń.

Zdjął zaklęcia zabezpieczające i otworzył drzwi do środka. Oświetlił wnętrze korytarza i salonu. Zamknął drzwi za sobą i cóż więcej miał robić? Czekać.

Samo wnętrze było zupełnie inne niż mieszkanie. Nie było widać dosłownej surowości barw. Mimo jednak zachowania zimnych barw, ocieplane były co butelkową zielenią w salonie czy bordem w jadalni. Łazienka miała zimny błękit. Być może jedyne jasne pomieszczenie.

Na ścianach wisiały obrazy, może po jednym na pomieszczenie. Jakby próbowano czymkolwiek nadać jakiś element dekoracji. Krajobrazy, nic szczególnego. Bardzo mało rzeczy ozdobnych typu wazon, rzeźba. Żadnych roślin i zdjęć pamiątkowych. Obicia sofy i foteli w salonie były skórzane. Jakby z prawdziwej skóry. Sam salon wydawał się być kosztowny. Dębowe ciemne meble. Jedynie ta butelkowa zieleń była elementem rzucającym się w oczy, że były jakieś inne kolory. Dywan, zasłony i bladej zieleni ściany.
Hol był w ciemnych panelach ze stolikiem. Fioletowym dywanie, zasłonach i obiciach foteli wypoczynkowych. Znajdzie się także sekretarzyk. Na pozostawienie kluczy, listów czy cokolwiek małego. Lub zanotowania czegoś pośpiesznie.

Za salonem znajdował się gabinet, z którego Nicholas korzystał jako biuro do pracy. Pod jedną ze ścian znajdowały się regały, niezapełnione w pełni. Kilka półek było pustych. Znajdowało się kilka ważnych egzemplarzy zawodowych, dotyczących badań i postrzegania śmierci, podstawy dotyczące starożytnych run i wiele podręczników i ksiąg z informacjami o magicznych stworzeniach. Znajdą się także dzieła Skamandera.

Czekając na Roberta, pozwolił sobie przejść do salonu, zgarnął jedną z książek, jaką ostatnio czytał. Zajął miejsce na skórzanej kanapie, otwierając na stronie, jakiej ostatnio zakończył. Ostatnio postanowił przypomnieć sobie tematykę starożytnych run i dokształcić się jakoś w ich kierunku. W ten sposób czekał, na mistrza. Robert powinien być lada moment. Znał adres. Nawet Nicholas nie musiał mu go podawać. Tajemnica została odkryta przez szkolenia w oklumencji. Mulciber sam wyciągał wtedy z niego wspomnienia.


Rozkład Pomieszczeń
[+]Spoiler
Piwnica
[Obrazek: V6AXN8S.png]

Parter
[Obrazek: SUaoaje.png]

Piętro
[Obrazek: rWKxG1y.png]
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#2
15.03.2024, 14:38  ✶  

Little Hangleton nie było mu obce. Zarazem jednak nie dało się powiedzieć, żeby było jakieś takie bliższe. Choćby odrobinę. Szczególnie dobrze znane? Nie pojawiał się w tym mieście szczególnie często. Jeśli już miałoby to miejsce, to spotkać można go było co najwyżej na obrzeżach. W okolicach cmentarza. Rzadziej na terenie posiadłości Rookwoodów. Ostatni lat zawędrował tam bodajże kilka dobrych lat temu? Nieszczególnie odpowiadała mu ta specyficzna atmosfera, która zdawała się być wyczuwalną w całej tej okolicy. Nie potrafił tego zignorować. Również teraz, tuż po tym jak zjawił się przed znanym sobie budynkiem, nie był w stanie zignorować odczuć, które towarzyszyły tej wizycie.

Potrzebował kilku chwil, żeby nad tym zapanować; żeby się z tym w wystarczającym stopniu oswoić. Dopiero kiedy uznał, że ma to pod kontrolą, ruszył w kierunku wejściowych drzwi. Zanim zapukał, spojrzał jeszcze kontrolnie na zegarek. Upewnił się, że godzina była właściwa. Do umówionej pory brakowało jeszcze zaledwie 10 minut. Można więc powiedzieć, iż był w tym konkretnym przypadku idealnie punktualny. Nie dotarł na miejsca zbyt wcześnie, ani też zbyt późno.

Zapukał do drzwi. Cofnął się o krok. Czekał. Założył, że skoro na zewnątrz nikogo nie było, Nicholas musiał czekać w środku. Robert nie brał pod uwagę wersji, zgodnie z którą były uczeń kazałby mu na siebie czekać. Znał Traversa na tyle długo, że pewne rzeczy był w stanie przewidzieć. Nie zawsze prawidłowo, ale w znacznej części jednak trafnie.

Może więc jednak wbrew temu, co nie tak dawno temu powiedział Rodolphusowi, miał w sobie więcej z Dolohova niż sam przyznawał? Zostawmy ten temat.

- Nicholasie. – przywitał się w ten typowy dla siebie sposób. Z wykorzystaniem imienia drugiej osoby. Skinąwszy w jej stronę głową. Nie odczuwał potrzeby, żeby cokolwiek w tym przypadku zmienić. Godzina nie była wczesna, słońce przestało dawać się we znaki, więc i ubrany czarny, lekki golf, nie utrudniał funkcjonowania. Lekko szare jeansy również nie były problemem, nawet jeśli za dnia mogło być w nich ciut za gorąco. Stojąc naprzeciwko Traversa, wyglądał jak zawsze. Nienagannie. Odpowiednio. – Przejdźmy do sprawy, żeby nie tracić czasu.

Jak tylko mu to umożliwił, Mulciber wszedł do środka, z pewnym zainteresowaniem przyglądając się wnętrzu, które z tej perspektywy widział po raz pierwszy. Rzeczywiście na własne oczy, nie zaś oczyma kogoś, kogo wspomnienia udało mu się odczytać. Poznać. Tyle lat praktykował legilimencje, a takie zderzenie się z tym, co niby było już mu znane, wciąż stosunkowo często okazywało się dla niego niepozbawione znaczenia.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
15.03.2024, 15:25  ✶  

Nicholas nie bez powodu wybrał sobie takie miejsce na zamieszkanie. Z dala od innej społeczności bardziej takiej ”przyjaznej”. Londyn był zatłoczony. Dolina Godryka zbyt wymieszana? Jakoś tak nie podchodził mu jej klimat. Zaś Little Hangleton miało w sobie coś z magii, ciemności, tajemniczości. To miejsce jakby bardziej do niego przemawiało, przyciągało. Może to też dlatego, że szukał czegoś, gdzie będzie mógł zamieszkać i jednocześnie praktykować swoje umiejętności, zakazaną magię i dziedziny?
Słysząc pukanie, od razu zamknął książkę i odłożył na ławę. Wstał i podszedł od drzwi, które od razu otworzył.

- Robercie.
Także przywitał się imiennie, co już najpewniej zostało w ich przypadku charakterystycznym znakiem powitań. Od razu Travers także zrobił przejście, wpuszczając gościa do środka. Wewnątrz, Robert mógł być pierwszy. Z kolei zewnątrz, dom nie rzucał się specjalnie w oczy. Dawał ten wyraz zwyczajnego domku jednorodzinnego. Nie odnowionego przez kilka ostatnich lat. Nicholas nie chciał ryzykować rzucania się w oczy. Naprawiał jedynie te elementy konstrukcji, które tego koniecznie wymagały. Zadbał za to o wnętrze.

Zgodził się na prośbę Roberta, aby przejść do rzeczy. Zamknął za nim drzwi wejściowe i dla bezpieczeństwa, wyjmując różdżkę, narzucił na nowo zaklęcia zabezpieczające, ochronne i wyciszające.

Przechodząc do sedna sprawy, najlepiej byłoby jednak zacząć od piwnicy. Nicholas jako gospodarz, skierował się w stronę najbliższych drzwi na lewo od głównego wejścia. Zwyczajne drzwi prowadzące do kolejnego korytarza, z zejściem od razu do piwnicy. Tutaj nie było żadnego oświetlenia poza oknem. Na ścianie wisiał jeden obraz z wizerunkiem scenerii śmierci. Nicholas otworzył go jak zwyczajne drzwiczki od szafy i wyjął z niego klucze. Mogą być przydatne. Zamknął obraz.

- Na schodach nie mam oświetlenia. Więc trzeba wspomóc się różdżką albo świecą.
Zaznaczył dla informacji, żeby mu się tutaj nikt czasem nie zabił. Użył różdżkę ponownie, oświetlając tym razem zejście ze schodów. Zszedł na dół, poczekawszy także na Roberta. Przy okazji włączył słabe dość oświetlenie korytarza. Jakby marne dwie żarówki ledwo dawały radę.

Znajdowali się na podłużnym korytarzu. Zaraz obok schodów było wejście do jednego z dużych pomieszczeń. Podobnie na samym końcu tego korytarza. Po prawej stronie ściany znajdowały się jedne drzwi. Po drugiej aż trzy. Można było stwierdzić, że pomieszczeń było sześć. Niby drzwi do każdego z pomieszczeń były takie same, to jednak do dwóch się wyróżniały. Te na końcu korytarza były bardziej zabezpieczone, stabilniejsze. Zablokowane zaklęciami i zamkami na kłódkę. Centralne na lewej ścianie podłużnej, podobnie były stabilniejsze. Ale już nie tak solidnie zabezpieczone, co wcześniej wspomniane.

- Tutaj jest magazyn, ze spiżarnią.
Wskazał na samotne drzwi przy prawej stronie ściany.
- Tam na wprost jest moje miejsce do pracy. Wolałbym, aby nikt tam nie wchodził.
Wyjaśnił Robertowi. Wskazując tym razem na kolejne, bardziej zabezpieczone. Innego pomysłu nie miał. I szukał korzystniejszego rozwiązania. Dlatego nikt tutaj poza nim nie mieszkał. Czekał na jakąkolwiek reakcję Mulcibera, czy też pytania.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#4
19.03.2024, 22:15  ✶  

Spotkanie nie miało zaliczać się do grona tych bardziej towarzyskich, dlatego też nie potrzebowali tracić czasu  na zbędne uprzejmości. Niepotrzebne, ale też nie pasujące do obydwu mężczyzn - tak Roberta, jak i Nicholasa. Albo może, bardziej, do łączącej ich relacji. Tej długoletniej, specyficznej znajomości. Mulciberowi jak najbardziej odpowiadało to, że praktycznie z miejsca zabrali się za to, co było powodem ich spotkania. Powodem tej wizyty w Little Hangleton. Poinformowany o braku oświetlenia, sięgnął po swoją różdżkę. Lumos nie powinno stanowić problemu.

Dobrze, że na dole tego rodzaju problemy zdawały się już nie występować.

Rozejrzał się po piwnicy, starając się rozeznać w tym jak wszystko tu wyglądało. Jedne drzwi, drugie, trzecie, wreszcie szóste. Wyglądało na to, że pomieszczeń było tutaj całkiem sporo. Pytanie jednak w jakim stanie każde się znajdywało. A także jaki był ich metraż. Robert raczej nie spodziewał się tutaj przestrzeni rozmiarów choćby niewielkiego salonu, zarazem liczył na to, że jakoś uda się im wszystko przygotować tak, aby spełniało potrzeby. Warunki. Zwłaszcza, że nie uważał, aby w tym przypadku potrzeby miał jakieś szczególnie skomplikowane. Ewentualnie - wygórowane.

- Pozostałe pomieszczenia? - zapytał, spoglądając na tę ścianę, przy której znajdywały się drzwi prowadzące do 3 osobnych pomieszczeń. Tak przynajmniej można było założyć na pierwszy rzut oka, nie zaglądając jeszcze do środka. - Potrzebuje jednego dużego pomieszczenia. Tak, żeby zmieścić stół, a także zapewnić swobodę poruszania się dla co najmniej 5 osób, przy czym tych osób może być znacznie więcej. Dwa pozostałe mogą być mniejsze.

Czekając na informacje, na ewentualne zaprezentowanie kolejnych pomieszczeń, krótko wytłumaczył Nicholasowi to, czego konkretnie potrzebował. Na ten moment nie wyraził żadnego bardziej wyraźnego zainteresowania pomieszczeniem prywatnym, które zabezpieczone zostało w sposób raczej... cóż, mało skomplikowany. Budzącym pewne wątpliwości. Jedynie skinął głową, akceptując postawione warunki. Jeśli wszystko uda się zorganizować w odpowiedni sposób, ludzie których tu zaprosi, nawet nie będą w stanie sprawdzić co więcej kryła ta piwnica.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#5
20.03.2024, 00:04  ✶  

Biorąc pod uwagę to, że Robert potrzebował tych pomieszczeń do końca miesiąca, a ten nieubłaganie się zbliżał, nie było sensu tracić czasu na towarzyskie spotkanie. Najlepiej było przejść do sedna sprawy. Dlatego też Nicholas oprowadzając Roberta, pokazywał też gdzie trzyma klucze do pomieszczeń w piwnicy, ostrzegł w przypadku ciemności na schodach, gdzie nie było oświetlenia. Samo oświetlenie z różdżki wystarczało, na tyle, aby zejść i zapalić światło w korytarzu piwnicy.

Panował tutaj półmrok, chłód i pustka. Nic nie stało przy ścianach, dając poczucie, właśnie tej pustki. Warto dodać, że jak na tę część piwnicy, nie było tutaj pajęczyn, ani żadnego kurzu. Nicholas widocznie zadbał o to, żeby przejście do swojej pracowni, było w miarę ogarnięte. Zaznaczył przy tym, które pomieszczenia ma zajęte i gdzie nie chciałby, aby ktokolwiek zaglądał.

- Znajdujące się po przeciwnej stronie, są jedne z większych na tym poziomie.
Wskazał swoje miejsce pracy, w najdalszej części korytarza, jak i to, które mieli pod ręką tuż obok schodów. Niemal za nimi, a naprzeciwko wcześniej wskazanych. Zauważył jednak, że Robert przyglądał się tej ścianie, gdzie były trzy zamknięte wejścia.
- Te dwa mają tę samą powierzchnię, ale są o połowę mniejsze od tego, co zaraz Ci pokażę.
Wskazał na dwa "bliźniaki", znajdujące się pomiędzy centralnym pomieszczeniem, z wyróżniającymi się drzwiami.

Na początek zaprowadził Roberta do pomieszczenia większego. Z pomocą kluczy, otworzył drzwi i wszedł do środka zapalając światło. Wnętrze wydawało się być naprawdę duże. Można byłoby przeprowadzić tutaj spotkania w dużej liczbie osób, wraz z porządnym umeblowaniem. Pod jedną ze ścian, na samym końcu, stała wielka szafa. Kiedyś może wykorzystywana na ubrania. Obok stara komoda. Meble w sumie nieużytkowane, zakurzone w pajęczynach. Na pierwszy rzut oka było widać, że pomieszczenie nie jest użytkowane. Nie posiadało także okna. Ale za to działające oświetlenie. Po drugiej stronie znajdował się stół prostokątny, z takich jadalnych mniejszych. Typowy pod cztery krzesła? Z naciskiem na sześć, jeżeli postawić je w szczytowych miejscach. Także zakurzony.

- Ten stół to jedyny w tej piwnicy. Większy mam w jadalni do dziesięciu osób. Ale sądzę, że można na kilka godzin tego transmutować i wydłużyć.
Zaznaczył. Następnie wyszedł, aby otworzyć kolejne pomieszczenie, jedno z tych bliźniaczych. Robertowi pozwolił na spokojnie rozejrzenie się. Jeżeli miał pytania, mógł je zadawać.

Kolejne wnętrze pokoju piwniczego, jednego z bliźniaczych, było o połowę mniejsze, ale spokojnie zmieściłoby więcej niż pięć osób przy stole. Wraz ze skromnym raczej umeblowaniem. Jeden z mebli zakryty był białym płótnem, na którym osiadał kurz. Znajdowało się tutaj biurko typu sekretarzyk. Eleganckie, z półeczkami, szufladkami i schowkiem na blacie. Z roletą zakrywającą całość i na klucz. Szufladą pod blatem, oraz szufladami po obu stronach. Solidnie wykonane. Dobry model drewna, antyk. Wystarczyłoby go tylko odkurzyć, wyczyścić, jeżeli cokolwiek dostało się pod materiał. Były tutaj też dwa puste regały z solidnego drewna na książki. Dwie dębowe solidne komody. Jedna większa, druga mniejsza. Być może z tej samej serii to sekretarzyk. Także wymagałyby odpowiedniego uprzątnięcia z nadmiaru kurzu i pajęczyn. Pomieszczenie to nie było także użytkowane. Miało jednak swoją wnękę. Zaraz na prawo jak dojdzie się pod samą ścianę naprzeciwko wejścia. Idealna aby zrobić tam ukryty kącik. Jakikolwiek. Tutaj także nie było żadnego okna. Ani ogrzewania. Jak w całej piwnicy. Nie było także żadnego krzesła.

Kolejne pomieszczenie, do jakiego mogli przejść, to centralne. Po tej samej stronie, co poprzednie. Dzielące bliźniacze pomieszczenia. Nicholas otworzył kolejnymi kluczami. Zapalił światło. To małe wnętrze mogło przypominać jako schowek. Na miotły czy cokolwiek innego. Z umeblowania znajdowało się jedynie samotne zakurzone krzesło. Po jednej stronie. Po drugiej, jakieś łańcuchy.

- To pomieszczenie postanowiłem wykorzystać na przetrzymanie kogoś. Przesłuchanie. Gdybym miał jakiegoś intruza.
Przezorny, zawsze zabezpieczony. Nicholas ten pokój zaczął przygotowywać zaraz po tym, jak dołączył do Śmierciożerców. Ale myślał o nim już wtedy, kiedy zaczął praktykować nekromancję. Może chciał też na ofiarach eksperymentować? Gdzieś ich przetrzymywać?
Kto wie.

Następny pokój, nieużytkowany, drugi bliźniak. Dosłownie był pusty. Zakurzona podłoga i pajęczyny w narożnikach. Podobnie jak poprzednie, miało także swoją ukrytą wnękę ale po lewej stronie.

Nicholas przedstawiając te cztery pomieszczenia Robertowi, zostawił otwarte, aby mistrz mógł do nich powrócić i samemu się rozejrzeć, przemyśleć. Przy okazji, Travers otworzył także wejście do magazynu i zapalił światło. Aby i tutaj pokazać powierzchnię, która prezentowała się dość wąsko. Spełniało najlepiej swoją rolę w postaci właśnie magazynu niż miejsca spotkań. Zaś trzy pomieszczenia, były w sumie dobre pod zapotrzebowanie Mulcibera. Co więc wybierze? Żadne pomieszczenie nie miało okien ani ogrzewania. Latem było znośnie. Zimą, trzeba byłoby pomyśleć.

- Na piętrze mam cztery sypialnie. Z jednej można przenieść kanapę tutaj. Wspominałeś o niej, że też byś potrzebował. Ewentualnie można jutro jakąś zakupić od ręki. Podobnie z krzesłami.
Wyjaśnił podając tym samym rozwiązanie w sprawie kanapy i krzeseł. Nie było też problemem, przenieść krzesła z jadalni, na czas najbliższego zebrania. A dopiero później, pomyśleć na spokojnie nad zakupem nowych mebli.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#6
20.03.2024, 21:40  ✶  

Uważnie się wszystkiemu przyglądał. Uważnie się ze wszystkim zapoznawał. Zajrzał do każdego z przedstawionych pomieszczeń. Ocenił, choć niekoniecznie tymi ocenami zamierzał się podzielić na głos. Przynajmniej jeszcze nie teraz - najpierw musiał sobie wszystko uporządkować w głowie. Odpowiednio poukładać. A na to zawsze potrzeba było czasu. Tych kilku chwil. Robert nauczony był tego, żeby ten czas sobie dawać; żeby nie poddawać się impulsom. Nie kierować się tą pierwszą myślą, nawet jeśli ostatecznie to właśnie te pierwsze rozwiązanie miało okazać się tym najlepszym.

Uważnie obejrzał sekretarzyk. Zerknął też na pozostałe meble. Oczyma wyobraźni widział już, do czego każda jedna rzecz mogła zostać wykorzystana. Planował. Należało jedynie doprowadzić je wszystkie do ładu. Do względnego porządku. I można było działać. Zwłaszcza, że na ten moment nie oczekiwał żadnych cudów.

Nawet takich względnie niewielkich.

- Dalibyśmy radę odciąć te pomieszczenia od reszty piwnicy i połączyć je ze sobą od środka? - zastanawiał się na głos. Przy pomocy magii można było osciągnąć wiele. Trzeba było tylko sięgnąć po odpowiednie zaklęcia. Właściwe rozwiązania. - Byłoby lepiej dla Ciebie, żeby nie dało się z nich przedostać do pozostałej części piwnicy. A także do domu.

Choć nie planował sprowadzać tutaj ludzi, którzy nie zdobyliby pierw jego zaufania, nie udowodnili, że można było na nich polegać, to zachowanie pewnej ostrożności nadal było w cenie. Człowiek nigdy nie mógł być pewnym tego, kiedy sprawy się skomplikują. Kiedy na głowę spadną mu kolejne problemy. I jeszcze następne. Robert wiedział na ten temat całkiem sporo. Pewne wydarzenia mocno dały mu się we znaki, wpłynęły na to, w jaki sposób działał obecnie. Na to, w jaki sposób obecnie podchodził do pewnych spraw.

Spaczyły go bardziej?

- Sam będę w stanie przygotować świstokliki i przekazać je ludziom. Jednorazowe. Jeśli odpowiednio odetniemy tę część piwnicy od reszty budynku, nie będą w stanie powiązać tego miejsca z Tobą. O ile sprawy się nagle nie skomplikują. - znów znajdując się na korytarzu, mając ogląd na każde pomieszczenie, spojrzenie zawiesił na tym, które przeznaczone było na prywatne sprawy Nicholasa. - Dla bezpieczeństwa zadbałbym jednak o lepszą ochronę tego pomieszczenia. I może, dodatkowo, o odpowiednie ukrycie schodów. Na wszelki wypadek. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Nie chciał narażać Nicholasa bardziej niż to faktycznie było konieczne. Nie dlatego jednak, że mu na nim jakoś wyjątkowo zależało. Nic z tych rzeczy. O ile go lubił, sobie cenił, naprawdę szanował, to Travers nadal był dla niego przede wszystkim przydatnym, niezwykle użytecznym narzędziem. Nie zamierzał pozwolić na to, aby ta relacje, ta znajomość, rozwinęła się w cokolwiek więcej. Na coś takiego nie było miejsca.

- Możliwe, że mógłbym w tym przypadku nawet coś zaproponować. - dorzucił, nie precyzując przy tym czym te coś miałoby być.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#7
21.03.2024, 13:16  ✶  

Mieli czas. Całą noc. Może i jutrzejszy dzień? Zależy na kiedy Robert potrzebował mieć gotową piwnicę. Ewentualnie Nicholas zostawiłby mu klucze i pozwolił samemu urządzić, gdyby konieczne było jutro nad tym popracować. Zaś Travers musiałby udać się do pracy. Trzeba było funkcjonować tak, jakby nic się ważnego nie działo. Zwyczajny remont piwnicy.

Meble były zachowane w dość dobrym stanie. Do wykorzystania. Nicholas miał ich jak widać trochę nadmiar a niepotrzebne, w zbyt dużej ilości, pozostawała w innych pomieszczeniach. Widocznie dobrze zrobił, że nie zamierzał ich na razie sprzedawać, czy inaczej pozbywać. Uznając, że może kiedyś okażą się przydatne.

Na pytanie Roberta, Nicholas przyjrzał się tym pomieszczeniom o jakich mówił. Całą ściana tej trójki. Nie widział w tym problemu.

- Wydaje mi się, że da radę. Jeżeli te drzwi, zamontuje się na złączeniu ścianą bliźniaczych pomieszczeń.
Wskazał te drzwi, które były najbliżej jego pracowni, należące do drugiego pomieszczenia bliźniaczego. Można było je zamontować na tyłach, gdzie przejście do niego byłoby wtedy przez pierwsze bliźniacze pomieszczenie.
- Z kolei te, można zamontować od środka jednego z tych dwóch.
Żadna filozofia. A i małe pomieszczenie nie było dostępne od strony korytarza, ale od środka jednego z bliźniaczych pokoi.
- Jeżeli już chcesz zablokować dosłownie wejście do nich. Czyli, zlikwidować te drzwi także.
Tu wskazał na znajdujące się przy pierwszym pokoju bliźniaczym.
- Jest taka opcja, aby dostać się do piwnicy innym wejściem.
O tym rozwiązaniu, nie wspominał wcześniej. Zapomniane przejście. Ukryte w tym domu.

Zaprowadził Roberta do pierwszego pokoju bliźniaczego, gdzie stały puste regały. Wyjął różdżkę i z pomocą odpowiedniego zaklęcia, odsunął regał stojący pod samą ścianą w narożniku. Warto zaznaczyć, że wszystko stało po lewej stronie od wejścia, wzdłuż ściany. Odsłonięta przestrzeń ukazała zakurzone drewniane drzwi. Schowawszy różdżkę, jak i później klucze, Nicholas podszedł do nich i musiał użyć dużej siły, aby pociągnąć, żeby otworzyć je do środka do siebie. Na jego wzrost były za niskie. Aby wejść, musiałby się schylić. Były wielkości średniej wzrostu ludzi, może z tak 175- 180 cm weszliby spokojnie.
Wewnątrz było bardzo ciemno, wiało chłodem, drewnem, ziemią. Żadnego światła. Wyglądało na tunel. Bunkier?

- Odkryłem to jakiś czas temu po zakupie domu. Podejrzewam, że to przejście chyba i przez poprzednich właścicieli nie było używane. Mogli nawet nie wiedzieć o jego istnieniu. Wyjście jest na cmentarzu w jednej z krypt, przez klapę. Ktoś być może zrobił sobie awaryjną drogę ucieczki. W jedną albo drugą stronę. Droga nie jest oświetlana.
Wyjaśnił i zaprezentował przejście niespodziankę Robertowi. Dobre rozwiązanie, gdyby w jakimś stopniu, magia zawiodła. Zostawił to do decyzji Roberta. Na razie nie zamykał. Chyba, że takie padnie polecenie.
- Możemy także te drzwi z tego pokoju przenieść na drugą stronę.
Wskazał ścianę za sekretarzykiem.
- Wtedy droga jest odcięta na długości ściany od korytarza i wejście tutaj odbyłoby się przez to drugie duże pomieszczenie. Od tamtej strony można zabarykadować.
Podał kolejne rozwiązanie.
- Jestem w posiadaniu planów tego domu i piwnicy, gdybyś był zainteresowany.
Dodał. Być może okażą się bardziej pomocne. Ale to też musieliby przejść do innego pomieszczenia, gdzie Nicholas je trzymał. W miedzy czasie wysłuchał propozycji i uwag Mulcibera. Świstokliki były dobrym rozwiązaniem. Nawet jak na jednorazowe, pozwolą zapamiętać członkom spotkania w wizualizacji pokoju, gdzie mają się teleportować.

Miło ze strony Mistrza, że wziął pod uwagę także bezpieczeństwo Nicholasa. Jak już wcześniej mu o tym wspomniał. Chciał mu je zapewnić, za to, że użycza mu część piwnicy do organizacji spotkań.

Kiedy znów znaleźli się na korytarzu, Robert zwrócił szczególną uwagę na zabezpieczenie jego pracowni jak i schodów. Na które Nicholas zwrócił także uwagę. Lecz westchnął. Na już niczego nie wymyśli.

- Pracuję nad tym, ale jeszcze nic nie udało mi się wykombinować. A z pieczętowaniem jestem jeszcze do tyłu. Nawet nie wiem czy uda mi się to opanować. Narzucić jakieś zaklęcia maskujące?
Doceniał pomoc Mulcibera i kiedy ten zaoferował się, że może coś zaproponować, bardziej skupił na niego swoją uwagę.
- Jestem otwarty na propozycje.
Zaznaczył. Czekając z zainteresowaniem, jak Robert mógłby mu z tym pomóc.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#8
21.03.2024, 23:48  ✶  

Nicholas był człowiekiem... naprawdę mało problematycznym. I właśnie za tę ceche bardzo sobie Traversa cenił. Z tego względu chciał mieć go po swojej stronie. We własnej drużynie? Nie był ślepy. Nie był też głupi. Robert dobrze zdawał sobie sprawę tego, że współpraca z kimś takim mogła mu przynieść liczne korzyści. Wiązać się z pewnymi pozytywami. To nie tak, że Mulciber dobierał sobie ludzi na ślepo. Nie brał ich z jakiejś łapanki. Może za wyjątkiem jednego takiego Lestrange. Każdy wybór z czegoś wynikał. Był czymś podyktowany. Nie inaczej było w tym przypadku.

- W takim razie zajmiemy się tym jeszcze dzisiaj. - poinformował jasnowłosego. Nie było sensu odkładać tego na później. Nawet jeśli nie zamierzał tutaj sprowadzać jutro osób, które nie były do pewnego stopnia godne zaufania, to pewne ryzyko wciąż istniało. Tego nie dało się tak po prostu wykluczyć. Robert to rozumiał. I przede wszystkim - starał się je odpowiednio zminimalizować. Ograniczyć. Dla dobra wszystkich. - Inne... wejście?

To było naprawdę interesujące. Warto było się bliżej tej opcji przyjrzeć. Nie ociągał się, ruszył w ślad za Nicholasem, żeby zobaczyć to na własne oczy. Ocenić. Zrozumieć czym konkretnie dysponowali. Wszystko to dla uniknięcia ewentualnych nieporozumień, gdyby jednak oczekiwał po tych słowach czegoś innego. Czegoś więcej?

- Skoro jesteś w stanie wskazać dokąd prowadzi tunel, zakładam że miałeś czas go sprawdzić? - upewnił się. W zasadzie nie miałby nic przeciwko temu, żeby zająć się sprawdzeniem tego na własną rękę, ale... może niekoniecznie w tym momencie. Teraz nie mieli na to czasu. Powinni trzymać się priorytetów. Skupić na tym, co faktycznie było istotne. - Na razie je zamknij i zabezpiecz. Pozostali nie muszą zdawać sobie sprawy z tego przejścia.

Przynajmniej jeszcze nie teraz. Czasem warto było ukryć w rękawie asa. Wyciągnąć go w momencie, kiedy nikt się takiej zagrywki nie będzie spodziewał. Znacząco wpłynąć tym samym na układ sił. Nie było sensu się z tym nadmiernie śpieszyć. Podejmować kolejnych decyzji na gorąco.

- Kopia planów nie zaszkodzi, tak na wszelki wypadek. Przede wszystkim planów piwnicy. - zadecydował. Nie potrzebował się nad tym dłużej zastanawiać. To, że po wspomniane plany wyciągnie swoje rączki było tak samo pewne jak to, że po dniu nastąpi noc, a po tej nocy kolejny dzień. Nigdy nie rezygnował z dodatkowych materiałów. Informacji.

Wróciwszy na korytarz, skupił się już nie zabezpieczeniach tej części piwnicy, z której korzystał Nicholas. Odpowiedź jaką uzyskał niekoniecznie była satysfakcjonującą. Tyle tylko, że to nie był jego problem. Nie było też jego zmartwienie. Nie on musiał przejmować się tym, co kryło się za drzwiami. I tylko ta cholerna chęć odwdzięczenia się za pomoc, odpłacenia za udostępnienie piwnicy czymś wartościowym, sprawiła że się tak po prostu nie wycofał. Bez słowa. Bez konkretnej propozycji.

- Jestem w stanie zamaskować to wejście. Nie daje to jednak całkowitej pewności, każde zabezpieczenia da się złamać. Potrzebowałbym na to kilku dni. Co najmniej kilku dni. - nie chciał wdawać się w szczegóły. Nie chciał zdradzać niczego więcej odnośnie zabezpieczenia, które mógłby tu umieścić. Póki wszystko nie będzie gotowe, Nicholas musiał wykazać się stosowną cierpliwością.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#9
22.03.2024, 18:07  ✶  

Ta współpraca mogła iść nawet z korzyścią w obie strony.  Nie tylko Robert na tym zyskiwał, ale także Nicholas. Otrzymał od niego wsparcie, lekcje, miał okazję się tera za to wszystko odwdzięczyć. A nawet więcej, wesprzeć go, wspomóc swoimi działaniami, znajomościami. Biorąc pod uwagę, przez to ostatnio jego mistrz przeszedł. Nie odwrócił się. Zaznaczył mu to już ostatnim razem. Nie miał oporu oddać mu nawet znaczną część piwnicy, z której nie korzystał, aby Mulciber mógł zrobić tutaj swoją pracownię lub nawet tajne miejsce spotkań.

Propozycje odcięcia pomieszczeń, z możliwością przesunięcia drzwi w inne miejsca, zostały najwyraźniej zaakceptowane przez Roberta. Z kolei zainteresował się kolejnym, tajnym przejściem, które zaprezentował mu Nicholas.

- Sprawdziłem zaraz, jak to odkryłem. Trzeba tylko wzmocnić ściany i sufit w przejściu, jeżeli ma to służyć na dłużej.
Odpowiedział na pytanie. Po czym na polecenie Roberta zamknął drzwi, również używając siły. Nawet kopnięcia nogą. Miało to swoje lata. Cofnął się i zaklęciem przesunął na swoje miejsce regał. Później zajmą się uprzątnięciem zakurzonej podłogi, gdyż przemieszczanie się, zostawiało ich ślady, jak i stawianego, przesuwanego jakiegokolwiek mebla.

Kopia planów jak najbardziej odpowiadała Robertowi. Może okazać się przydatna, gdyby chciał coś jeszcze w układzie pomieszczeń pozmieniać. Nicholas przyjął do wiadomości, co znaczyło, że postara mu się to załatwić w najbliższych dniach.

Może i Robertowi nie pasowało i nie interesowała zawartość pomieszczenia, która była cennym miejscem dla Niewymownego. Robert przecież także posiadał miejsca, pomieszczenia, które były dla niego cennym źródłem wiedzy i badań. Także chciałby mieć je porządnie zabezpieczone przed intruzami. Niechcianymi osobami.

- Kilka dni…
Nicholas uniósł brew ku górze, słysząc taką odpowiedź. Spojrzał zaraz na wejście do swojej pracowni. Skarbnicy nekromanckiej wiedzy i artefaktów. Pomieszczenia do przeprowadzania badań i rytuałów. Regału z podręcznikami wszelkiej wiedzy o czarnej magii, nekromancji, magicznych stworzeniach i wielu innych starożytnych dzieł. Może czasami coś zabierał z rezydencji rodzinnej, aby mieć tutaj.
- Nie przeczę. Wiele zaklęć da się złamać. Dlatego rozważam również nad czymś mocniejszym. Klątwa? Możemy nawet połączyć jedno z drugim.
Westchnął.
- Skoro to zajmie kilka dni, poczekam.
Był wyrozumiały. Wiedział, że nie wszystko da się przygotować od razu. Nawet warzenie eliksirów wymagało godzin i dni na odpowiednie przygotowanie. Na razie Nicholas zabezpieczy tym, co jest wstanie zrobić naturalnie.

Jeżeli podstawowe sprawy mieli omówione, mogli wziąć się do pracy. Pomieszczenia jakie były Robertowi potrzebne, zostały dzięki zaklęciom oczyszczone z kurzu i pajęczyn. Meble poprzestawiane tak, jak sobie życzył Robert. I kiedy on zajmował się tym także samodzielnie, Nicholas w pewnym momencie wrócił na górę. Odszukał w gabinecie plany całego domu. Zabrał ze sobą jedynie plan piwnicy. Aby móc następnego dnia po pracy, udać się do znajomego, po wykonanie duplikatu. Kopii. Przeszukał także jedną z szuflad, odnajdując zapasowe klucze do swojego domu. Wejściowe. Te od piwnicy były jedyne jakie posiadał i miały na to swój specjalny schowek przy zejściu.

Wróciwszy do Roberta, dał mu swoje zapasowe klucze.
- Na wszelki wypadek, gdybym nie mógł Ci pomóc, a coś by się działo i potrzebowałbyś skorzystać z mojego domu.
To było duże zaufanie wobec Roberta, że dał mu nawet dostęp do całego domu. Możliwości skorzystania nie tylko z samej piwnicy.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#10
22.03.2024, 18:30  ✶  

Kilka dni były niczym, kiedy w grę wchodziło wpuszczenie do własnej nieruchomości kompletnie obcych ludzi. Albo nawet i niekoniecznie zupełnie obcych, za to natomiast niekoniecznie zasługujących na pełne zaufanie. Takim obdarzało się tylko tych, którzy faktycznie na to zasługiwali. Zdołali udowodnić, że zasługują. Nie, Robert nie zamierzał tego Nicholasowi uświadamiać. Zwracać na to uwagi Traversa. Wierzył, że ten rozumiał; że zdawał sobie z tego sprawę. I przede wszystkim - doceniał tę chęć pomocy.

- Będzie warto. - zapewnił go jedynie. Bo wierzył w swoje umiejętności. Bo wiedział, że był w stanie zrobić tutaj coś, czego nie dało się tak po prostu uzyskać. Zakupić? Pewne rzeczy stanowiły tajemnicę. To była jedna z nich.

Zajęli się porządkami. Zajęli się pracami. Na tyle ile byli w stanie razem. Tylko we dwoje. Pracy było naprawdę dużo, czasu niewiele. Odkładanie wszystkiego na później nie miało sensu. Żadnego. Nawet najmniejszego. Wysprzątali pomieszczenia. Dokonali pewnego przemeblowania. Drobnych przekształceń w piwnicy. Na ten moment jeszcze nie były to przekształcenia pełne. Takowe wymagałyby większej ilości pracy. Sił. Poświęconego na to czasu. Na ten moment trzeba było zdecydować się na pewną prowizorkę. I choć niekoniecznie odpowiadało to Robertowi, to nie narzekał. Nie teraz. Teraz był całkiem zadowolony. Bo dokonali pewnych postępów. Bo udało im się wykonać tych kilka, pierwszych kroków. Ruszyć ze wszystkim do przodu.

Kiedy prace były już w zasadzie na wykończeniu, na dłuższy moment Nicholas zostawił go sam. Robert w tym czasie na spokojnie zweryfikował wszystkie postępy. Naniósł w kilku miejscach drobne poprawki. Zadbał o to, żeby zgromadzone tutaj rzeczy wyglądały odpowiednio. Przygotował też miejsce na kanapę. Ona też mogła być potrzebna. Gdyby trzeba było tutaj się ukryć. Spędzić więcej czasu. Może nawet całą noc? Dobrze było mieć odpowiednią kryjówkę. Właściwie przygotowaną. Człowiek wszak nigdy nie wie, co go czeka jutro. Albo nawet już za chwilę, za rogiem. Los bywał nieprzewidywalny. A do tego również cholernie złośliwy.

- Oczywiście. Zadbam o to, żeby nie dostały się w nieodpowiednie ręce. - kiedy Nicholas wrócił, przyjął wręczone przez niego klucze. Sam o to nie pytał. Nie prosił. Był to jednak dobry pomysł. Mogło to okazać się przydatne. Zawsze lepiej jest coś mieć, niż nie mieć. Tak samo jak lepiej jest wiedzieć, niż nie wiedzieć. Taki tam przykład.

Chwilę jeszcze pracowali. Przetransportowali do piwnicy kilka mebli. Przydatnych przedmiotów. Skończyli późnym wieczorem. A w zasadzie, to w nocy. Była to jednak noc względnie wczesna. Pozostawało im wciąż dość czasu na sen. Na stosowny odpoczynek. Przygotowanie się na to, co przygotował dla nich dzień następny.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Robert Mulciber (2103), Nicholas Travers (2917)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa