• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton Las Wisielców [13.081972] If we met at midnight in the hanging tree

[13.081972] If we met at midnight in the hanging tree
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#11
12.11.2024, 20:54  ✶  
Chyba doszło do nieporozumienia. Nie, wróć, na pewno doszło do nieporozumienia.
Scarlett zaśmiała się cicho, podsumowują całe to zaplątanie.
-Poczekaj... zaczniemy od początku - wyznała z głupim uśmiechem, zastanawiając się od której części zacząć. Od wróżenia samej sobie, czy jednak od tego, że wcale nie chce by wróżyła jej sercową ścieżkę brata, a raczej aby sama na nią wstąpiła.
-Nie chce byś wróżyła przyszłości dla mojego brata, ani byś mu znalazła dziewczynę, chciałam raczej abyś ty została jego dziewczyną - wyznała. Przeniosła na nią jasne spojrzenie, a na jej usta wpłynął leniwy, koci uśmiech
- Chciałam was spiknąć... - oświadczyła wesoło, a zaraz zaczęła się zastanawiać czy dobór słów był aby na pewno trafny.
-Mam na myśli - podjęła, widocznie pozytywnie nastawiona do własnego pomysłu - Co byś powiedziała na to, abym poznała Cię z moim bratem? Ja tam bym się cieszyła, jakbyś została moją szwagierką - wyjaśniła, obracając się w jej kierunku - No o ile go polubisz, bo On pewnie będzie tobą zachwycony - wyznała pewnie. A spróbowałby się nie zachwycić. Scylla była bardzo ładna, w dodatku jej charakter nie był taki znowuż butny, więc może i Charlie miałby co do powiedzenia w tym związku.


Zaraz ponownie oparła się o kłodę, wzdychając
-Nie przyprowadzi... Raczej, raczej nie - wymruczała pod nosem, szczerze się nad tym zastanawiając. Kobiety w ich rodzinie, a przynajmniej w jej gałęzi rodowodowej miały jakby utartą ścieżkę, którą należało podążać. No Scarlett jak zwykle na przekór nie miała zamiaru nią podążać.
-Nie wiem, teoretycznie mogę wybrać sama. A praktycznie to nie wiem jak wiele może mnie kosztować ta teoria - zerknęła w jej kierunku - wiesz, nigdy nie przyprowadziłam do domu chłopaka. W zasadzie to ani ja, ani bracia nigdy chyba nie sprowadzaliśmy swoich "zauroczeń"... więc nie wiem jak by zareagował ojciec jakby takowy mój wybranek mu nie przypadł do gustu. Czy by zaakceptował mój wybór, kazał zerwać lub posłał do diabła - mimo wszystko uśmiechnęła się niejako rozbawiona - Chyba powinnam tym się zacząć martwić dopiero jak takiego znajdę, a nie na zapas. Na zapas to chyba średnio zdrowo - stwierdziła, sięgając po kolejnego papierosa.

Zastygła w bezruchu, gdy Scylla zaczęła mówić o gwiazdach i o tym jak nietrwałe może być narzucona wola, bo to nie ludzie, lecz gwiazdy są odpowiedzialne za przyszłość.
Jakby dzięki jej słowom przez moment zrobiło się... cieplej? i jakoby lżej na duszy.
Ponownie spojrzała na dziewczynę
-Ta, zdecydowanie musisz zostać moją szwagierką - stwierdziła, wyłapując jej spojrzenie.
Czy to możliwe, że w środku nocy w lesie samobójców poznała kogoś, kogo bez wahania wpuściłaby do rodziny? Na to wyglądało.
- Właściwie to... a jak jest z tobą? Twój ojciec nie dopytuje o zaślubiny czy coś? W sumie mój jeszcze tego nie robi, ale - zaśmiała się cicho - czuje, że temat mógłby się pojawić - wyznała. W końcu już jej brat zdążył go poruszyć, więc mogła to być kwestia czasu. Chyba tak... tak po prostu byli wychowani.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#12
30.11.2024, 02:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.11.2024, 02:25 przez Scylla Greyback.)  
Scylla zamrugała kilkukrotnie, jakby próbując przetrawić słowa Scarlett, które wybrzmiały w powietrzu. Było w tym coś niemal surrealistycznego - rozmowa o łączeniu losów z osobą, której nawet nie znała, z kimś, kogo obraz mogła sobie jedynie wyobrazić na podstawie słów dziewczyny.
- Ja? Została dziewczyną twojego brata? - zapytała cicho, jakby chcąc upewnić się, że dobrze zrozumiała. W jej głosie nie było drwiny, tylko delikatna nuta zaskoczenia i lekkiej niepewności. - Czemu? Nie lubisz go? - Zapytała niemal odruchowo. Nie chciała brzmieć niegrzecznie, a jednocześnie próbowała znaleźć przyczynę, dla której chce skazać chłopaka na towarzystwo pomylonej aż do grobowej deski.

Zerknęła na swoje dłonie, jakby tam szukała odpowiedzi.
- Wiesz, ja... nigdy o czymś takim nie myślałam - przyznała, unosząc wzrok na Scarlett. - Zwykle, kiedy ktoś coś ode mnie chce, to jest raczej kwestia... obowiązku, nie propozycji, która daje wybór. - Uśmiechnęła się lekko, tym razem bardziej do siebie. - Ale to miłe, że chcesz mnie... spiknąć z bratem? - Jej głos zdradzał nutę rozbawienia, choć była w nim też pewna doza zagubienia.

Kiedy Scarlett zaczęła mówić o swojej rodzinie i podejściu ojca, Scylla słuchała uważnie, starając się wyłapać każdą nutę niezdecydowania w jej głosie.
- To skomplikowane, prawda? - odezwała się cicho, jakby chcąc wesprzeć Scarlett. - Rodzina ma swoje oczekiwania, my mamy swoje... ale czy te dwie rzeczy kiedykolwiek się spotykają? - Jej głos brzmiał miękko, niemal z rezygnacją, ale zaraz dodała z niewymiernym spokojem: Wiem, że twój tata na pewno ma dobre intencje. Sęk w tym, że właśnie nimi bywa wybrukowane piekło.
Przechyliła głowę, patrząc na nią ni to ze zmartwieniem, ni to ze współczuciem. Nie chciała jej wystraszyć; chciała Scarlett uświadomić, że dobra rada nie zawsze musi być najlepszą.

Kiedy Scarlett wspomniała o ojcu Scylli i ewentualnych zaślubinach, ta jedynie wzruszyła ramionami.
- Mój ojciec raczej nie pyta, poza tym... Ma ważniejsze sprawy na głowie - przyznała, drapiąc się lekko po karku. - Jeśli ma plany, to pewnie takie, o których jeszcze mi nie powiedział. Ale... - zawahała się, jakby nie była pewna, czy może to powiedzieć. – Może kiedyś uda się nam obu znaleźć coś, co będzie nasze, a nie ich. - Przygryzła wargę, zastanawiając się, czy powinna dodać coś więcej. Nie chciała poruszać Greybackowych spraw, bo były niczym czarna maź oblepiająca skrzydła ptaka, uniemożliwiająca wzbicie się w powietrze. Nie da się o nich mówić i pozostać z czystymi rękoma.

- Jeśli twój brat naprawdę chciałby mnie poznać... to mogę dać temu szansę - powiedziała w końcu, uśmiechając się delikatnie. – Ale nie obiecuję, że będę dobrą szwagierką. Ledwie sobie radzę z byciem dobrą osobą. – Zaśmiała się cicho, jakby sama myśl była zbyt absurdalna, by ją traktować poważnie.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#13
08.12.2024, 18:11  ✶  
Skinęła głową, aby potwierdzić jej pierwsze pytanie. Na kolejne z ust Mulciber wydobył się śmiać, jakby ta powiedziała coś zabawnego. Powiedziała, zaiste była niezwykle rozczulającą istotą.
-Wręcz przeciwnie, Scyllo, wręcz przeciwnie - Lodowe tęczówki wyłapały jej spojrzenie, dłuższą chwilę się w nią wpatrując - Lubię Ciebie - wyznała powoli, mrużąc ślepia, tym samym dodając im kociego wyrazu.
Na jej usta wpłynął leniwy uśmiech
-Nie znam Cię, ale Cię lubię... - pochwyciła jeden z kosmyków jej ciemnych włosów - Tylko jeszcze nie rozumiem dlaczego... - wyznała, puszczając jej włosy. Nie znała odpowiedzi na to pytanie, nie wiedziała czy kiedykolwiek znajdzie odpowiedź. Z jakiegoś powodu czuła do niej dziwnego rodzaju słabość i Bóg jeden wiedział, czy było to spowodowane jej eterycznością, która zdawała się tak obca. A może tym, że jej umysł zdawał się jednocześnie wirować gdzieś w innej galaktyce, co stąpać twardo po ziemi. Była niczym nimfa, która delikatnie stąpa po trafie, spijając rosę z porannych liści. Jutrzenka, która delikatnie opatula swym blaskiem porannej zorzy jej zgorzkniałe serce. Czymś nieznanym, niezbadanym, niezrozumiałym. Jak gdyby spotkała anioła, tak czystego i niewinnego, a jednak bez naiwności, którą przypisywało się zwykle niewinnym ludziom.
W tej całej aurze było też coś niepokojącego, powodującego delikatne drżenie źrenic.

Słuchała jej słów. Kwestia obowiązku. Brzmiało znajomo i niezwykle piekło w uszy.
-Jeśli Ci się spodoba, oczywiście - zaśmiała cicho - a jeśli nie przypadnie Ci do gustu, mówi się trudno... A jednak z jakiegoś powodu byłabym Ci wdzięczna, jakbyś została gdzieś w zasięgu mojej ręki, bo chciałabym w przyszłości zobaczyć nasze nici i to, czy z tego niespodziewanego spotkania rozkwitnie przyjaźń... - wzruszyła ramionami - Z moim bratem czy bez niego - wzruszyła ramionami. A jednak fajnie by było mieć ją w rodzinie. Trochę tego chciała, a trochę nie. Prawdą było, że rodzinę mieli dość dysfunkcyjną i raczej nikomu by nie życzyła do niej wstąpić. W dodatku nazwisko potrafiło wśród niektórych budzić niesmak. A jednak taka szwagierka byłaby czymś wyjątkowym.

Rodzina ma swoje oczekiwania, my mamy swoje... ale czy te dwie rzeczy kiedykolwiek się spotykają? - na powrót pochwyciła jej spojrzenie, chyba powoli rozumiejąc tą niezrozumiałą anomalię jaką była dziewczyna. Spokój jej głosu koił nerwy, upajał. A słowa nie były podyktowane konserwatywnym zaślepieniem, jakiego zdawało jej się, dopuszczali się wszyscy dookoła. W jej słowach było przyzwolenie na wolność, były podporą, nie skalane zbędnym i pustym pierdoleniem "będzie dobrze". Tak jakby czuła i rozumiała zupełnie to samo.
-Czy ty też jesteś skrzywdzonym szczenięciem, moja droga? - lodowe tęczówki powoli przesunęły się na korony drzew. Dysfunkcyjna rodzina? Jaka była twoja historia?

Piłeczka była po stronie dziewczyny, a gdy ta zaczęła uchylać rąbka tajemnicy na temat swojego ojca, blondwłosa westchnęła cicho.
-Ojcowie mają to do siebie by być zbyt zajęci... zbyt dorośli by dzielić się planami z dziećmi, wierząc że stali się omnibusem... - zerknęła w jej kierunku. Widziała te subtelne zmiany, przegryzanie wargi. Temat nie był dla niej lekki, był niewygodny, z pewnością palił żywym ogniem, a jednocześnie mroził osamotnieniem.
-Kiedyś na pewno znajdziecie coś co jest wasze - zapewniła - sami lub z delikatną pomocą. Będę w to wierzyć... To nie wymarzę co prawda straconych lat, ale patrząc w przeszłość nigdy nie zobaczymy przyszłości... czy coś - zaciągnęła się papierosem, wypuszczając zaraz stróżkę dymu.

Temat wrócił do jej brata, a Scarlett wraz z nim poczuła jak atmosfera zaczyna się rozrzedzać.
-Szwagierką będziesz najlepszą na świecie, czuje to swoimi zmysłami - zapewniła ją widocznie rozbawiona - a żoną możesz być okropną - dodała ze śmiechem. Kochała Charliego, bardzo a jednak liczyła, że Scylla potrafiłaby wpłynąć nieco na pewne irytujące przekonania- do których należała chociażby rola kobiety w małżeństwie- bez których Charlie byłby cudownie rozkosznym kandydatem.
-Możesz go bić - wyznała całkiem serio, a jednak rozbawienie nie schodziło z jej twarzy - Masz moje pełne poparcie i przywzwolenie w kwestii jego wychowania
W końcu chłopaka trzeba było sobie wychować, ponaprawiać tu i ówdzie. Zresztą Charlie chyba by się nie zdziwił jej słowom, on sam mówił Mulciber, że ta musi znaleźć sobie kogoś z charakterem silniejszym od niej samej, bo kandydata zajedzie, biorąc pod but.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#14
22.12.2024, 22:50  ✶  
Scylla stała w miejscu, pozwalając Scarlett mówić. Słowa dziewczyny zdawały się wibrować w powietrzu, jakby zostawiały po sobie ślady niewidzialnej nici, która wiązała je obie w sposób, którego Scylla jeszcze nie potrafiła pojąć. Miała wrażenie, że jest jedynie biernym odbiorcą, jakby cała sytuacja działa się poza nią, a jednocześnie jej dotyczyła.

Scarlett była inna. Jej energia była przytłaczająca, a jednocześnie przyciągająca, jakby cały świat obracał się wokół niej, a Scylla znajdowała się w oku tego cyklonu. Kiedy blondynka wyciągnęła dłoń i musnęła jej włosy, Greyback poczuła się jak figurka na wystawie, coś fascynującego, ale nie całkiem realnego. Nie odsunęła się, choć przez jej ciało przebiegł delikatny dreszcz - nie strachu, lecz niepewności. Jej ramiona lekko zesztywniały; było w tym geście coś zaskakująco intymnego, ale nie na tyle, by wywołać u niej dyskomfort. Raczej rodzaj cichej konsternacji.

- Może… czasem nie trzeba wszystkiego rozumieć? - zapytała cicho, bardziej do siebie niż do Scarlett, gdy ta puściła kosmyk.

Kiedy Scarlett zaśmiała się, wspominając swojego brata, Scylla wyobraziła sobie przez moment to życie, którego nie była pewna, czy chce, ale którego myśl dziwnie ją uspokajała. Scarlett wydawała się tak pewna wszystkiego, co mówiła - nawet jeśli sama twierdziła, że jeszcze wszystkiego nie rozumie.
- Nici? - Zagadnęła, uwieszając się na tej jednej kwestii. Sprawa swatania z bratem przeszła na dalszy plan. - Jesteś aurowidzem? - Zapytała, chcąc wiedzieć, czy dobrze zrozumiała sugestię. Gdyby nim była, wyjaśniałoby to, czemu dobrze się dogadywały w swojej odmienności - posiadacze trzeciego oka zwykle patrzyli na nią łaskawiej.

Jej myśli błądziły gdzieś między wspomnieniami a teraźniejszością, kiedy Scarlett mówiła o ojcach - ich braku, ich odległości. To był temat, który ranił, ale w ustach Mulciber wydawał się mniej gorzki, bardziej znośny. Scylla nie musiała odpowiadać - wystarczyło, że słuchała. Jednocześnie Scarlett miała w sobie coś niemal komicznego, choć subtelnego, co rozładowywało napięcie. Jej żart o roli szwagierki był absurdalnie lekki, jakby próbowała przeciągnąć Scyllę na stronę swojego świata, gdzie granice między powagą a śmiechem były rozmyte. Nie była pewna, czy chce być częścią tej gry, ale uśmiechnęła się lekko, bardziej do siebie niż do Scarlett

- Czemu miałabym go bić? - Zmarszczyła brwi, absolutnie nie rozumiejąc tego przyzwolenia. Co prawda Scarlett się śmiała, więc mogło być to żartem, ale według Scylli wziął się znikąd. - Albo wychowywać? Wybacz, że zadam to pytanie tak niedyskretnie, ale ono musi paść: czy twój brat jest nieletni? - Przechyliła głowę w konsternacji i niepokojącej ciekawości. Naprawdę liczyła na odpowiedź przeczącą.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#15
26.12.2024, 17:57  ✶  
-Może i tak... - przyznała, wpatrując się w nią jeszcze przez moment. W końcu niewiedza, nieświadomość mimo iż bywała frustrująca, to kryła w sobie całą magię. Może nie powinna usiłować zrozumieć dlaczego dziewczyna wywołuje takie odczucia, a zwyczajnie dać się temu ponieść, delektować się jej urokiem póki mogła. Dopóki nie okaże się jedynie snem, senną marą która nawiedziła ją - a jednak z jakiegoś powodu nie zamierzała zacisnąć swoich smukłych palców na jej szyi.

Zerknęła na nią, gdy zainteresowała się niciami. Scarlett sięgnęła kolejnego papierosa, noc była młoda, a jej nigdzie się nie śpieszyło.
-Aurowidzem? - powtórzyła, chwilę jakoby smakowała ów słowa - Nie do końca... - wsunęła papierosa do ust, sięgając ku zapalniczce - Widzę nici powiązań... - jej wzrok zaległ na jednym z przewróconych konarów.
-Mój dar i przekleństwo - wyznała cicho - Gdy patrzysz jak twoja miłość rozkwita, a jej barwy pulsują, wywołując gęsią skórkę... a potem... obserwujesz jak powoli zdycha... gnije...gaśnie...- skrzywiła się, przyciągając zapalniczkę, aby odpalić papierosa - Aż stwierdzasz, że wasz anioł dawno jest martwy... piękne słowa to jedynie kłamstwa. Słowa i oczy mogą kłamać, ale nici się kurwa nie oszuka... - zaśmiała się nieco kpiąco, zaciągając się papierosem. Oh niekończąca się historia, zapętlona. Ile razy tak było? Ile razy historia zatoczyła koło, a ona obsesyjnie sprawdzała, odliczała, w akompaniamencie słodki kłamstw. Kłamstw w które oboje chcieli wierzyć.
-Możesz zobaczyć dzięki nim to co łączy ludzi... Co łączy ich z tobą, albo co łączy ich między sobą... niczym zwierciadło prawdy... - przymknęła ślepia. "Lustereczko powiedz przecie, kto jest najbardziej fałszywą kurwą na tym świecie".

Temat swatania z jej bratem powrócił, no może nie tyle swatania, co bicia. Już chciała odpowiedzieć, gdy dziewczyna zadawała kolejne pytanie, a te wywołały śmiech
-nie nie, jest pełnoletni - zachichotała, usadawiając się wygodniej, opierając się na powrót o konar - To bardzo dobry chłopak. Słodki, kochany i oddany. Czuły i uroczy... Po prostu nasza rodzina nie należy do łatwych, szczególnie nasz mały zamknięty odłam... - westchnęła - po prostu faceta zawsze trzeba trochę pod siebie wychować, nie? - spojrzała na nią - Zresztą kiedyś zrozumiesz co miałam na myśli - zerknęła w jej kierunku.
Zrozumie lub nie. Kto wie, może pierwszy chłopak będzie ostatnim, a ta pierwsza miłość będzie pełna kompromisów i wyrozumiałości. Chociaż czy to nie brzmiało dość oderwanie?
-A może to we mnie jest problem - stwierdziła z krzywym uśmiechem - Często słyszę, że jestem zbyt dominująca i powinnam sobie znaleźć kogoś pod buta, bo sama nie ugnę karku... a jednak ja lubię mieczem wojować i od miecza najwyraźniej ginąć - zaciągnęła się papierosem, kierując wzrok na korony drzew - i mam chujowy gust - zachichotała. Ale lubiła ten swój chujowy gust, wiedząc że w relacji z grzecznym pantoflem by się zamęczyła.
-Faceci to same problemy - podsumowała.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#16
02.01.2025, 23:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.02.2025, 00:32 przez Scylla Greyback.)  
Scylla w milczeniu przyglądała się Scarlett, analizując każde jej słowo i gest. Nie wiedziała, co bardziej ją fascynuje - brutalna szczerość dziewczyny czy sposób, w jaki jej słowa oplatały rzeczywistość niczym cienkie nici, zawiązując ją wokół swoich myśli. Z jej papierosa unosił się lekki, leniwy dym, który zdawał się tańczyć w chłodnym powietrzu, przywołując wspomnienia zapachów dawnych, zapomnianych nocy.

Gdy Scarlett zaczęła mówić o swoim darze, Scylla poczuła nieoczekiwany ucisk w piersi. Brzmiało to jednocześnie mistycznie i przerażająco, jak coś, czego chciałaby dotknąć, a jednocześnie bała się, że to ją poparzy. Opis dziewczyny, pełen skrajnych emocji i brutalnych prawd, był niczym obraz malowany w ciemnych barwach, na którym jasne plamy światła wydawały się jeszcze bardziej surrealistyczne. Wyobraziła sobie te nici - splecione, rwące się, gasnące w mroku. Wyobraziła sobie też, jak Scarlett widzi je w barwach, o których istnieniu Scylla mogła jedynie spekulować. Z jednej strony dar wydawał się piękny, niemalże poetycki, z drugiej - był jak przekleństwo, przypominające, że rzeczy, które miały trwać wiecznie, były równie kruche jak delikatna pajęczyna w lesie.

Scylla przymknęła oczy na chwilę, pozwalając, by słowa Scarlett wsiąkały w nią niczym deszcz w suchą ziemię. Było w tym coś, co rezonowało z jej własnym doświadczeniem, choć nie była pewna, czy potrafiłaby to wyrazić równie celnie.
- Czy widząc niespodziewane połączenie między dwójką ludzi, powiadamiasz ich o tym? - Zapytała, przechylając głowę w zaciekawieniu. - Czy wolisz zachować to dla siebie? - Chciała wiedzieć, bo dostrzegała paralelność między ich darami. Ciężar wiedzy, świadomości, że wiesz o kimś więcej niż on sam, że znasz jego przeznaczenie. I nie wiesz, czy ten ktoś powinien je poznać.

Scarlett mówiła dalej, z nutą ironii i śmiechu, który wydawał się jednocześnie szczery i pełen goryczy. Scylla słuchała uważnie, pozwalając, by każde zdanie odnajdywało swoje miejsce w jej umyśle. O Charlim, o rodzinie, o mężczyznach - każde słowo było jak kolejna nić w skomplikowanym gobelinie, który Scarlett zdawała się tkać za pomocą papierosa i słów.

Malfoy mówiła o wychowywaniu mężczyzn z taką łatwością, jakby to była jedynie kolejna zabawa, w której kobiety muszą się wykazać cierpliwością i sprytem. Scylla nie mogła się powstrzymać od cichego parsknięcia.
"Może problem jest we mnie" - Scarlett uśmiechnęła się, ale Scylla dostrzegła w tym uśmiechu coś więcej. Jakiś cień smutku, jakiś przebłysk refleksji, której dziewczyna wolała nie rozwijać. To było fascynujące i dziwnie znajome, jakby przez chwilę patrzyła na odblask własnych myśli w rozbitej tafli lustra.
- Czemu tak sądzisz? - Zagaiła, nie rozumiejąc skąd taka krytyka wobec własnego gustu. - Nie potrzebujesz przecież usprawiedliwienia w kwestii tego, czego lubisz. Czy raczej... kogo lubisz. To, że inni nie są przychylni twoim wyborom, nie znaczy, że te wybory są inherentnie złe. Nie musisz iść za stadem jak te barany. - Scylla pozwoliła, by jej słowa zawisły w powietrzu, czekając na reakcję Scarlett. Było coś hipnotyzującego w sposobie, w jaki dziewczyna lawirowała między cynizmem a szczerością, jakby balansowała na krawędzi emocjonalnej otchłani i w każdej chwili mogła zdecydować, czy w nią skoczyć, czy się wycofać. Zmrużyła lekko oczy, obserwując ją w milczeniu. Miała wrażenie, że dziewczyna mówi o czymś więcej niż tylko o mężczyznach - że w jej słowach kryła się pewna niewypowiedziana tęsknota, może nawet rozczarowanie. Nie chodziło wyłącznie o relacje, a raczej o coś głębszego - o sposób, w jaki świat odbierał Scarlett i jak Scarlett odbierała świat.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Scarlett Mulciber (3615), Scylla Greyback (3525)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa