• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[Jesień 1972] Równonoc Jesienna - Ołtarz (Wątek główny)

[Jesień 1972] Równonoc Jesienna - Ołtarz (Wątek główny)
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#11
30.09.2025, 10:44  ✶  
Ruda pojawia się z Cameronem

Heather nigdy nie było po drodze z kowenem. Jasne, obchodziła sabaty, całkiem hucznie, ale w jej przypadku chodziło po prostu o spędzenie czasu ze swoimi przyjaciółmi, nic więcej. Nigdy nie była szczególnie wierząca, nie chodziła do kowenu co niedzielę, nie widziała takiej potrzeby. Uważała, że ma życie we własnych rękach, nie potrzebowała do spełniania marzeń żadnej siły wyższej, była panią swojego losu.

W przeciwieństwie do Camerona Wood nie uważała, aby to, że przeżyli ostatnie i wcześniejsze wydarzenia było zasługą kogoś więcej niż ich samych. Potrafili sobie radzić z przeciwnościami losu, może ona sama nieco oberwała i podczas pożaru w Beltane, tak samo jak tych niedawnych, jednak nie było to coś z czym nie mogła sobie poradzić. Spalona ręka, pokiereszowane ciało, kto by się tam przejmował takimi pierdołami.

Nie odpuściła sobie jednak wizyty przy ołtarzu, nie po to kupiła ten piękny wianek, odruchowo przeniosła spojrzenie na przedmiot, który trzymała w rękach, nadal zastanawiała się nad tym, czy to nie były najgorzej wydane pieniądze w jej życiu, a może nie doceniała rękodzieła, nie miała pojęcia, nie wyglądał jednak jakoś wspaniale...

Przeniosła wzrok na Lupina. - Kupiłam, skoro twierdzisz, że ja go zrobiłam to naprawdę musi być taki brzydki, jak mi się wydaje. - Cameron bardzo dobrze wiedział o braku talentu Heather jeśli chodzi o rzemiosło. Nie umiała stworzyć praktycznie niczego, do tego cierpliwość nie była jej mocną stroną, gdy miała sama coś stworzyć to zazwyczaj kończyło się to pierdolnięciem wszystkich materiałów w kąt i rzucaniem kurew na prawo i lewo.

- Strasznie smutne to Mabon w tym roku. - Rzuciła jeszcze cicho, szeptem do ucha Camerona, gdy zbliżali się do ołtarza. Nie, żeby ją to jakoś specjalnie dziwiło, wydarzyło się wiele złego, jednak chyba nie do końca przywykła do takiego obrotu spraw. Wolała hucznie świętować, bawić się ze znajomymi, dzisiaj raczej nie było na to miejsca.

Podeszła w końcu, tuż za chłopakiem do ołtarza, gdzie złożyła swój jakże wspaniały wianek, który zakupiła z okazji Mabon kilka dni wcześniej.

Nieoceniony Stażysta
god gives his silliest battles to his most tragic of clowns
zdezorientowane spojrzenie; ciemnobrązowe oczy; ciemnobrązowe włosy w wiecznym nieładzie; cienkie usta; przeciętny wzrost 174 cm; dobrze zbudowany, jednak wynika to raczej z diety i ciągłego latania z jednego zakątka szpitala św. Munga w drugi niźli intensywnym ćwiczeniom fizycznym; wada wymowy (jąkanie się) objawiające się w sytuacjach stresowych

Cameron Lupin
#12
12.10.2025, 19:38  ✶  
Z Heather na boku.


— M-myślałem, że po prostu b-bardzo ci zależało i nie chciałaś pozbywać się czegoś w co już włożyłaś dużo czasu i wysiłku — skomentował cicho, gdy Ruda zdradziła mu prawdę na temat wianka. — P-poza tym, przeszło nie poszło ci tak źle. Na przykład ten wianek z Beltane wspominam bardzo pozytywnie. Nie licząc tych wszystkich siniaków i drzazg w dłoniach, które są z nim powiązane.

Uśmiechnął się krzywo. Co jak co, ale wspinanie się po majowych palach na Polanie Ognisk zdecydowanie można było uznać za swego rodzaju kamień milowy w ich związku. Jeszcze na początku roku byli dość niezdecydowani pod względem tego na ile poważna była ich relacja. I jak daleko chcieli ją popchnąć do przodu. Beltane, pomimo tego, że dla wielu było ogromną tragedią, pomogło im wyklarować parę rzeczy. Wprawdzie Lupinowi nie udało się wówczas zatknąć wianka na szczycie pala, ale ta próba popchnęła ich ku sobie.

Czasem nawet jego nawiedzały wspomnienia z Beltane. Wprawdzie nie został prawie pogrzebany żywcem jak Heather, ale sam przeżył dość nieprzyjemną przygodę w lesie. Ale za to doskonale pamiętał desperację jaka mu towarzyszyła podczas przebijania się przez lasy wokół Doliny Godryka. Gdy skupiał się jedynie na tym, aby jak najszybciej wrócić na miejsce obchodów i sprawdzić co się dzieje z Wood. Jak opiekował się nią w namiocie medyków, a potem co chwilę zaglądał do niej w Szpitalu świętego Munga, gdy przechodziła rehabilitację po walkach ze Śmierciożercami. Cameron wypuścił głośno powietrze z ust, skupiając na sobie na chwilę spojrzenie paru starszych gości kowenu.

— Ch-chyba trochę za szybko przyszło po tych wszystkich pożarach — skomentował, gdy udało im się odejść na bok po złożeniu darów w ofierze. — Niektórzy pewnie dalej próbują uporządkować swoje prywatne sprawy, a tutaj jeszcze obchody... Nawet jeśli skromne. Widziałaś jak to wyglądało nad apteką. Nawet tam wbiła się ta okropna sadza. Pewnie wpadną tutaj dopiero pod wieczór.

Skrzywił się lekko na wspomnienie wizyty u rodziców. Wolał nie myśleć o tym, ile pieniędzy pójdzie na odnowienie tego wszystkiego, kiedy jakiś klątwołamacz w końcu dokona jakiegoś przełomu w kwestii odpędzenia tych wszystkich problemów wywołanych przez Spaloną Noc. Z jednej strony strasznie współczuł rodzicom, Cedricowi i Cecylii, ale z drugiej... Cieszył się, że te parę dni wcześniej udało mu się przenieść na Horyzontalną. W OIOMie wprawdzie mieli problemy z oknami, ale przynajmniej nie przylgnęło tam żadne większe przekleństwo.

— A jak w pracy właściwie? To znaczy, wiem, że pożary nie ominęły Doliny Godryka, więc pewnie twoja Brenna też jest po szyję w robocie, ale... Co z resztą? Służby jakoś się... przyzwyczajają do nowej rzeczywistości? — Podrapał się po głowie.

Każdy kolejny atak Śmierciożerców wiązał się z tym, że coraz bardziej martwił się o Heather, ale wiedział, że nie byłby w stanie powstrzymać jej przed zaangażowaniem się w konflikt. Może gdyby dalej była szukającą w Harpiach to sprawy miałyby się trochę inaczej, ale teraz była lojalna wobec Brygady Uderzeniowej i Ministerstwa Magii. A Ruda była taka, że jak już raz podjęła jakąś decyzję, to łatwo nie dało jej się odwieść od tego, aby się jej trzymać. Skoro więc nie mógł jej powstrzymać, to mógł się przynajmniej zainteresować, jak to wygląda z jej strony. Wiedział, że Mung radził sobie jak mógł, ale strata chociażby Florence Bulstrode mocno ich dotknęła. Nie tylko przez stratę koleżanki czy mentorki, ale też dobrej specjalistki. Czy Departament Ptzestrzegania Prawa Czarodziejów borykał się z podobnymi problemami?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (196), Brenna Longbottom (334), Heather Wood (332), Dora Crawford (551), Cameron Lupin (1107), Pan Losu (80), Lorraine Malfoy (1660), Baldwin Malfoy (1156), Helloise (871)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa