• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[ Spalona Noc 8-9 IX] Time is the fire in which we burn. | Rosie X Anthony

[ Spalona Noc 8-9 IX] Time is the fire in which we burn. | Rosie X Anthony
Kapryśny Dziedzic
"Have some fire. Be unstoppable. Be a force of nature. Be better than anyone here and don't give a damn about what anyone thinks."
Anthony jest wysokim i dobrze zbudowanym facetem, schludnym i przeważnie elegancko ubranym, zważywszy na swoją pozycję.. Ma burzę brązowych, niesfornych włosów - delikatnie kręconych i duże oczy. Gdy się uśmiecha, czasem pojawiają mu się dołeczki w polikach i ma ten charakterystyczny, zadziorny wyraz twarzy. Lubi nosić zegarki, na palcu ma sygnet rodowy. Jeśli nie korzysta z teleportacji, spotkać go można na motorze.

Anthony Ian Borgin
#1
22.06.2025, 16:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.06.2025, 16:29 przez Anthony Ian Borgin.)  
Anthony Borgin może i miewał przebłyski odpowiedzialności, ale nie dziś. Świat płonął, pomarańczowa aura unosiła się nad Londynem i miał ręce pełne roboty, wykonując oficjalne i nieoficjalne obowiązki, ale nie mógł, po prostu nie mógł odpuścić sobie sprawdzenia, czy z Roselyn wszystko było dobrze. Czuł się za nią odpowiedzialny, a od spotkania z jednej z alejek ze Stanleyem, nie mógł wyrzucić jej z głowy. Pozbył się więc stroju i maski, zostając w klasycznym dla siebie garniturze, usmolonym i wygniecionym, podobnie, jak koszula, która kiedyś była biała. Krawat miał poluźniony, włosy rozczochrane i przyklejone do mokrego od potu czoła. Było gorąco, każdy oddech zaczerpnięty w Londynie palił płuca i sprawiał, że marzył o zanurzeniu się w zimnej wodzie, odcinając od wszystkiego, co z ogniem było związane.
Pojawił się tu ze świstem, ruszając bez zastanowienia w stronę drzwi frontowych posiadłości swojej narzeczonej, czując narastający w nim niepokój. Bo co, jeśli coś się jej stało lub jego towarzysze maczali w tym palce? Przeklął brzydko pod nosem, wierzchem dłoni przecierając przeszklone od dymu i żaru oczy... Zatrzymał się gwałtownie, podnosząc wzrok na posiadłość — pozornie normalną, ale od góry dostrzegł ślad ognia, co wywołało konsternację na jego twarzy. Kilka sekund później przeklął znów, rozglądając się w panice dookoła. Przecież nie mogła być w środku, prawda? A co, jak dach się zawali? Zsunął marynarkę z ramion, zostawiając ją niedbale rzuconą na ziemi, a później podwinął rękawy koszuli, szukając w spodniach niewielkiej kieszonki na nogawce, gdzie trzymał różdżkę. Płonęło przez przypadek, czy może ktoś działał celowo? Anthony poczuł narastającą w nim frustrację i chęć uderzenia w mur, ale ten wyglądał źle i bez jego pomocy Warknął więc, a potem zbliżył się do bramy, wchodząc na teren posiadłości. Ogrody przysłaniał trochę dym, gdzieś w tle rozległ się huk i odgłos pękającego w oknie szkła, które rozsypało się kilka sekund później po trawniku, błyszcząc przy opadaniu, jak prawdziwe klejnoty.
- Roselyn lepiej żebyś była cała i zdrowa... - rzucił najgłośniej, jak umiał, próbując dotrzeć chyba do samego siebie i jednocześnie do frontowych drzwi, gotowy potraktować je, jeśli nie zaklęciem, to siłą. Przez chwilę zapomniał o tym, kim był i czym się zajmował, zapomniał o sygnecie tkwiącym na palcu i nie myślał wcale o tym, jak wkurwiłby się Stanley, gdyby go teraz zobaczył. Zawsze był nieco przewrażliwiony na kwestie narażania przez Anthonyego życia. Zapukał najpierw kulturalnie, a po pięciu sekundach, gdy nikt nie zareagował, miał na to małe szanse przez okno czasowe, które młody Borgin ustalił — złapał za klamkę i wszedł do środka. Było tu chłodniej, niż sądził, że będzie, dzięki czemu mógł złapać głębszy oddech. Zrobiło mu się lepiej, ale odetchnąć mógł dopiero wtedy, gdy upewni się, że dziewczyna była cała, zdrowa i nie była sierotą. O Merlinie, a co z jej bratem? Byli przecież blisko! Zacisnął usta, a drzwi trzasnęły za nim. - Dobry wieczór! Państwo Greengrass, Roselyn? - zawołał, oznajmiając tym samym swoje przybycie i rozglądając się w poszukiwaniu oznak życia, skierował się w stronę schodów. Bo wszystkie panny miały zwykle swoje pokoje na piętrze! Z początku uznał to za genialny pomysł, ale kilka sekund później do otępiałego nieco od emocji i wydarzeń umysłu dotarło, że mogła przecież być w cholernej szklarni.
Czarodziej
Każde drzewo, to okruch wieczności.
Szczupła, wysoka dziewczyna (175 cm) o długich ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka miła i dobrze wychowana, z nienagannymi manierami i pięknym, przyjemnym uśmiechem.

Roselyn Greengrass
#2
22.07.2025, 10:52  ✶  

Roselyn nie wyglądała zbyt dobrze. Pomijając popiół, który oblepił jej bladą skórę niczym czarna maź, której nie dało się zmyć, włosy kobiety były rozczochrane. Nie tak, jak zwykle: nie było w nich gałązek i liści, które można było znaleźć do tej pory, gdy się ją widziało. Teraz ciemne pukle były oblepione potem, sklejone wodą wymieszaną z popiołem i wieloma innymi rzeczami, o których w tej chwili Greengrass nie chciała myśleć. Gdy teleportowała się do Doliny Godryka, upewniwszy się, że z Ambroise jest wszystko w porządku, wciąż myślała, że wszyscy są bezpieczni. Gdyby tylko wiedziała, że płomienie dotknęły także i tej miejscowości, zapewne zjawiłaby się szybciej. Ale nie wiedziała: nie miała prawa wiedzieć. Sama ledwo uszła z życiem, bo czekała na brata w jego mieszkaniu, które nagle zajęło się płomieniami.

Gdyby nie Atreus, który ją usłyszał, tak mogłaby się zakończyć historia Roselyn Greengrass. Ale fakt, że los postawił na jej drodze zarówno Bulstrode'a, jak i Prewetta, sprawił że ona sama poczuła, że to jeszcze nie jest koniec. Musiała działać, bo przecież wciąż miała tyle do zrobienia. Sprawa Kniei nadal nie była wyjaśniona, a ona przysięgła sobie samej, że nie umrze dopóki Dęby nie będą bezpieczne.

Cichy trzask tuż przed bramą przeciął ciszę, która opadła na domostwo Greengrassów. To było jeszcze zanim pojawił się Anthony - zaledwie kilka kwadransów wcześniej. Rose weszła na teren ogrodów, a potem zamarła. Jej dłonie osunęły się wzdłuż ciała, gdy dostrzegła wybite okno oraz nadpalony dach. Wiedziała, że rodziców nie było w środku, Ambroise również był w Londynie, ale wciąż... Niczym duch, któremu ktoś przeszył niematerialne serce, zbliżyła się do drzwi.
- Flora...? - jej skrzatka. Ich skrzatka. Wierna towarzyszka, mimo że była tylko skrzatem domowym. Czy to ona ugasiła pożar? Czy być może Greengrass napotka małe, martwe ciałko na strychu? Z duszą na ramieniu przeszła przez przedpokój, patrząc na to, co malowało się przed jej oczyma. Sadza, dym, popiół... Wszystko to pokryło meble i przepiękne roślinne ornamenty. Rośliny oklapły, chociaż nie mogło minąć od tego zdarzenia więcej niż kilka godzin. W środku było zimno, wybite okna robiły przeciąg, ale to jej w tej chwili nie obchodziło. - Flora!
Greengrass ruszyła po schodach na górę, czując narastający niepokój. Pięła się po kolejnych stopniach, gdy ogarniała ją panika. Co się stało z tym domem? Zawsze był ciepły, zawsze witał ją z otwartymi drzwiami. Flora zawsze pilnowała, żeby było dobrze. A teraz...?

Gdy Anthony krzyknął, Roselyn nie odezwała się. Siedziała u siebie w pokoju, z podkurczonymi nogami, obejmując kolana ramionami. Patrzyła gdzieś w przestrzeń, w podłogę, na upaprane sadzą deski. Milczała, kiwając się lekko w przód i w tył. Czuła strach - narastający, podchodzący do gardła, uniemożliwiający odezwanie się, chociaż przecież rozpoznawała głos Anthony'ego.
- Paniczu Borgin, tutaj! - Flora była cała, chociaż nie do końca zdrowa. Skrzatka kaszlała, nie kłopocząc się nawet zasłanianiem ust przedramieniem. Jej stara sukienka pokryta była sadzą, podobnie jak skóra. Roselyn również miała czarne plamy na ciele.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Anthony Ian Borgin (527), Roselyn Greengrass (486)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa