06.07.2025, 22:27 ✶
03.1955
Czasem przypominała sobie o Marcie, chociaż myśli Sery nie pozostawały z tym tematem na długo, jak zawsze krążąc gdzieś po okolicy i sprawiając, że każda kolejna rzecz wydawała się niesamowicie interesująca i wymagająca natychmiastowej uwagi. Była spora szansa, że nawet gdyby wkradła się do Zakazanego Lasu, nie zgubiłaby się w nim tylko dlatego, że bardzo szybko coś zwróciłoby jej uwagę na wydarzenie które zaraz by ją z lasu wyprowadziło. Dlatego spotkanie z Martą, chociaż znajdowało się gdzieś na jej liście rzeczy do zrobienia, priorytetu nigdy nie stanowiło. Ale dziś był ten dzień! Czy też raczej noc, bo w chwili obecnej księżyc ledwie przeświecał pomiędzy chmurami, a jej umysł pracował na najwyższych obrotach, nie pozwalając jej zmrużyć oka na dłużej niż parę chwil, wybudzając ją na nowo. Mogła dalej próbować wcisnąć coś na swoją głowę i udawać, że sen ją zaraz zmorzy, mogła też w końcu spróbować czas jakoś spożytkować i wybrać się poznać dziwną osobę której okoliczności śmierci były jeszcze dziwniejsze.
Zastanawiała się chwilę, jak wybrać ma się na taką przygodę, ostatecznie owijając się w niezliczoną ilość jedwabnych szalików – w końcu przy duchach mogło być zimno, a nie mogła na siebie założyć jakiejś taniej odzieży. Co prawda istniało ryzyko, że poplami sobie albo podrze jeden z szalików, ale stwierdziła że najskuteczniej napisać jej będzie do ojca który wtedy dośle jej nowy. Ewentualnie do brata, gdyby ojciec akurat nie miał czasu. Jeszcze tylko różdżka i mogła skierować się na niesamowitą, pełną tajemnic przygodę…do toalety.
Oczywiście, po drodze zaświtała jej myśl, czy nie powinna przy okazji kogoś ze sobą zabrać, ale rozważania nie przywodziły jej żadnej konkretnej osoby. Oczywiście, były koleżanki z roku, ale wiele z nich nie rozumiało aspektu spotkania się z przygodą niezależnie od dnia i pory. Co prawda mogłaby spróbować dostać się do innego dormitorium, ale ryzyko że nie znajdzie hasła albo nie odpowie na zagadkę było zawsze gdzieś przed nią, nie mówiąc o tym, że wszyscy których mogłaby potencjalnie przekupić również spali. Gdyby tylko mogła, wysłałaby sowę, ale sowiarnia nie była najbliżej, a i ryzyko, że ktoś nie odpisze w obecnej chwili było tylko zwiększone.
Niemal pogodzona z losem przygotowała się na to, że będzie to już samotna przygoda, ale w tej chwili znajoma sylwetka mignęła jej gdzieś w kolejnym korytarzu. Sięgając po różdżkę, mruknęła pod nosem Lumos aby oświecić sobie drogę nieco bardziej i stanęła za Flintami, kładąc mu rękę na ramieniu i kierując światło na swoją twarz.
- Musisz udać się razem ze mną – oznajmiła niesamowicie radosnym tonem, zupełnie nie pasującym do sytuacji jaką sobą prezentowała. – Idziemy do łazienki. No, nie do końca zwyczajnej łazienki. Ta jest zdecydowanie niezwykła. – Ciekawa była, czy Flinty już wcześniej spotkał się z Martą, czy to również było zadanie, którego się jeszcze nie podjął. Nie wątpiła w jego odwagę, ale zdecydowanie nigdy nie mogłaby popatrzeć na niego i po prostu zgadnąć co akurat siedzi w jego głowie.