12.08.2025, 18:48 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.08.2025, 22:54 przez Hannibal Selwyn.
Powód edycji: Awatar
)
30.09.1972, późny wieczór
The Globe
The Globe
Popremierowy bankiet trwał w najlepsze. Część oficjalna przeszła w swobodniejsze pogawędki, adrenalina po spektaklu powoli opadała. Goście, wykonawcy i ważni przedstawiciele teatru mieszali się, prowadząc rozmowy, zawierając znajomości, częstując się alkoholami i przekąskami.
Hannibal był w swoim żywiole.
Ściskany, dotykany, oglądany bezwstydnie, pławiący się w uznaniu i podziwie… a czasami w pełnych zawoalowanej dezaprobaty komentarzach, co tylko dodawało dreszczyku emocji, zachowywał pozory profesjonalizmu dzięki latom doświadczenia, ale w środku... Był upojony ludźmi i emocjami bardziej, niż winem, którego wcale nie pił tak wiele tego wieczoru. Jego oczy błyszczały jak u dziecka na widok choinki w Yule. Jego ruchy były pełne zamaszystej pewności siebie. Nie skąpił nikomu uśmiechów, sypał komplementami. Grał swoją ulubioną rolę.
Czuł się niepokonany, podniecony i tak bardzo szczęśliwy.
Teraz, kiedy spełnił swoje obowiązki jako - po części - gospodarza i gwiazdy tego wydarzenia, mógł poświęcić kilka chwil bardziej prywatnym znajomościom. Był bowiem ktoś, czyjej opinii na temat spektaklu Hannibal nie miał jeszcze okazji poznać, a pragnął ją usłyszeć. Szepnął więc Electrze do ucha:
- Wrócę do ciebie, nie wychodź beze mnie! - i pozostawiwszy ją jej rodzinie, ruszył na poszukiwania.
Blond czupryna mignęła mu między wystrojonymi sylwetkami gości. Z taneczną gracją wyminął grupkę elegancko ubranych czarodziejów, puścił oko do zaprzyjaźnionej tancerki i znalazł się na obrzeżach tłumu.
Był tam, jego ulubiony przedstawiciel “czwartej władzy”. Hannibal podszedł, lekkim, pewnym krokiem i ostentacyjnie otaksował go roziskrzonym spojrzeniem. Czy on… miał na nogach tenisówki? Selwyn nie był w stanie powstrzymać uśmiechu.
- ”Szybkie zwiewanie to podstawowa kompetencja fotografa”, co? - zacytował jego własne słowa sprzed kilkunastu dni - Przed czym takim spodziewasz się musieć stąd uciekać? - zgrabnym, tanecznym ruchem wysunął po podłodze obutą w klasyczny, skórzany but stopę i delikatnie dotknął boku nieformalnego obuwia Henry'ego - Odważny wybór. Podoba mi się.
W trakcie przedstawienia myśli Hannibala w ogóle nie zajmowało to, kto siedzi na widowni, zresztą niemożliwością było to dostrzec, bo światła z przodu sceny sprawiały, że dla aktorów twarze widzów ginęły w mroku. Wiedział jednak, że Henry miał miejsce tuż pod sceną, bo "Prorok" najwyraźniej oszczędzał na pracownikach. Najgorsze miejsca, mówili niektórzy. Ale pod pewnymi względami... najlepsze.
- Jak Ci się podobało? - zapytał bez ogródek, głodny słów pochwały, choć tyle już ich dziś usłyszał - Wierzę, że miałeś doskonały widok?
Złapał dwa kieliszki szampana z tacy przechodzącego kelnera i zaoferował jeden Lockhartowi.