• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[9.09.72, rano] To jest już koniec, nie ma już nic [Hesia & Henry]

[9.09.72, rano] To jest już koniec, nie ma już nic [Hesia & Henry]
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#1
14.08.2025, 14:03  ✶  
Henry samotnie wlókł się przez Londyn. W prowizorycznym temblaku sporządzonym przez Odysseusa Fawleya, cały brudny, potwornie obolały, z oczami szczypiącymi od dymu, już nawet nie spodziewał się, żeby jego dom był cały. Po tym, co spotkało go tej nocy, nie liczył na jakikolwiek łut szczęścia. Mentalnie przygotowywał się na bezdomność. Wiedział, że na ulicach długo by nie przetrwał, ale czy powinno mu na tym zależeć? I tak nie mogło być już gorzej.

Nie czuł się sobą, nie wyglądał jak Henry Lockhart. Ból, który przeszywał jego ramię, całkowicie go otępiał. W tej chwili zależało mu tylko na tym, by ten ustąpił. W domu miał jedynie mugolskie tabletki przeciwbólowe, ale czy one miały mu wystarczyć? Czy jakkolwiek uśmierzą jego cierpienie? A może po prostu musiał się przespać? Był na nogach już od około dwudziestu czterech godzin, ledwo widział na oczy. Desperacko potrzebował snu.

Nie spodziewał się ujrzeć Hestii Bletchley akurat w Hackney. Widok przyjaciółki całej i zdrowej przyniósł mu jednak niewysłowioną ulgę. Po raz kolejny tej nocy do jego oczu napłynęły łzy. Już dawno aż tyle nie płakał. Jednak tym razem były to łzy ulgi. Zawołał ją, podbiegł w jej stronę, po czym, uważając na złamaną rękę, przytulił ją.

— Hesia... Co za niewysłowiona ulga... — wyszeptał, po czym odsunął się od niej. — Jesteś cała? Na Matkę, martwiłem się tak strasznie... Czy twoja rodzina... — nie mógł spytać, czy przeżyła. Musiał jakoś inaczej to ująć. — Jak oni się trzymają?
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#2
04.09.2025, 13:57  ✶  
Hestia została wysłana do patrolowania mugolskiego Londynu tak na wszelki wypadek gdyby albo zaplątał się tutaj jakiś czarodziej, a przecież nie kazdy mieszkał w typowych magicznych lokalizacjach, albo, co gorsza, gdyby ktoś magiczny postanowił również aktywnie siać zamęt i tutaj.

Na razie jednak sytuacja nie miała się gorzej niż podczas całej tej nocy. To znaczy było okropnie, naprawdę okropnie, ale nikt nie wpadł na pomysł, aby uczynić tę całą sytuacją jeszcze okropniejszą.

I nagle w tym wszystkich usłyszała głos, którego nie spodziewała się dzisiaj usłyszeć.
– Henry? – wydusił z siebie, odwzajemniając uścisk, jednocześnie uważając na rękę Lockharta. – Na Merlina, Henry, jak się cieszę, że cię widzę. Nic ci nie jest? To znaczy no... Poza... Ten. Co ci się stało w rękę? – Może powinni zabrać go do jakiegoś lekarza? Nie znała się za bardzo na poważnych ramach, ale ten temblak raczej wyglądał na prowizoryczny, a to nie mogło być dobrze.
– Tak mam się dobrze, a... – I wtedy do niej dotarło. Ona miała się dobrze. Wszyscy wokoł niej byli jakoś poturbowani, zaatakowani, a ona chociaż działo się naprawdę strasznie dużo, miała może co najwyzej jakiegoś siniaka o którym nie wiedziała.
Świat wokół niej płonął, a jej było absolutnie nic.
Przełknęła ślinę.
– Tak, ja... Moi rodzice mają się chyba dobrze, ale Alice... Tata mówił, że poraniło ją szkło. No i nie wiem jak mój dom. – Ale nie miała złamanej ręki. W jej ciele nie tkwiły szklane odłamki, ani nikt nie próbował bezpośrednio zaatakować jej na ulicy jak to miało miejsce w przypadku Atreusa. – A jak... Jak ty się czujesz? Może zabiorę cię do Munga?
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#3
11.10.2025, 17:29  ✶  
Widząc Hestię, Henry zrozumiał, że nie dało się nie ucierpieć podczas Spalonej Nocy. Inaczej: trzeba było mieć albo niebotyczne szczęście, albo o nikogo się nie troszczyć. Być może niektórym osobom nie stało się nic fizycznie, ale na pewno trudno było zetknąć się z rodziną albo grupą przyjaciół, z której nikt by nie ucierpiał. Dla Hestii była to rodzina.

– To dobrze, że twoim rodzicom się nic nie stało. Mam nadzieję, że twojej siostrze ostatecznie też – te słowa brzmiały dziwnie niemrawo, ale musiał je wypowiedzieć. Szczerze troszczył się o rodzinę Bletchleyów. – Na razie chciałbym się przespać. Mam prowizoryczny opatrunek, a w domu jeszcze trochę eliksiru przeciwbólowego.

No właśnie, dom... Henry'ego przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pal licho jego ciało, ono mogło się zregenerować. Ale gdyby spaliło mu się mieszkanie, byłby skończony. Nie dość, że musiałby zapłacić za szkody, to jeszcze były nikłe szanse znalezienia innego lokum. Cały Londyn ucierpiał, a chłopak nie był głupi. Takie zdarzenia robiły z ekonomią takie rzeczy, że poszkodowanym z niższej klasy społecznej pozostawało tylko mieszkać na osmalonych ulicach lub błagać pod ministerstwem o jakąkolwiek pomoc socjalną.

– Wybacz, że proszę, ale... mogłabyś ze mną pójść do mojego mieszkania? Sprawdzić, czy nie jest niebezpiecznie? –
poprosił ze wstydem. Nie lubił prosić o pomoc, ale czasem stanowiło to konieczność. – Obawiam się, że i je mógł dotknąć pożar... Lub gorzej: czarna magia. A to mugolska dzielnica, Śmierciożercy mogli szczególnie się na niej wyżyć – tłumaczył się
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Hestia Bletchley (269), Henry Lockhart (478)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa