09.09.2025, 19:40 ✶
![[Obrazek: 0893e43d46c762c72f269798806addaa.jpg]](https://i.pinimg.com/736x/08/93/e4/0893e43d46c762c72f269798806addaa.jpg)
She said, "You think the devil has horns? Well, so did I
But I was wrong, his hair is combed, and he wears a suit and tie
He's nice, polite, he'll catch you by surprise
A smile so bright, you'd never bat an eye"
But I was wrong, his hair is combed, and he wears a suit and tie
He's nice, polite, he'll catch you by surprise
A smile so bright, you'd never bat an eye"
Jesteś umówiona - szeptały myśli, gdy przekroczyła próg własnego mieszkania z widoczną niechęcią. W dłoniach dzierżyła przeklętą szkatułkę, zaś błękit tęczówek spoglądał nieufnie na ściany, jakoby wypatrywał w nich wroga.
I było to prawdą. Jasne zwierciadła próbowały pochwycić koszmar, mare, byt, który prześladował ją od spalonej nocy, a który umykał za każdym razem, gdy przyszło jej to z kimś skonsultować, gdy chciała pomocy, gdy chciała o tym porozmawiać - uwierzyła, że to jej nowe szaleństwo. Nie chcę tu spać - wyszeptała tuż po pożarach do rudowłosej przyjaciółki - Proszę zostań ze mną.
Rozglądała się po salonie jak intruz, który wtargnął na czyiś teren - a jednak salon wyglądał tak jak zawsze, tak jak go zostawiała.
W dzień, w dzień jest dobrze... ale w nocy - tłumaczyła, zmęczona i zrezygnowana. I tak też jej własne mieszkanie stało się nie zamieszkane, acz odwiedzane. Mathilda nie miała siły walczyć z sennymi koszmarami, nie teraz, nie gdy coraz to większymi krokami zbliżała się Ekstaza.
Salon był duży i przestronny, poranne światło wpadało przez wielkie okiennice, nad nimi widniał duży okrągły witraż, który barwiły słoneczne promienie dodając klimatu i przytulności.
W mieszkaniu panował porządek - jasne wyszukane tapety, zgrabne zdobione meble. Przy jednej ze ścian stała równie biała kanapa, a tuż przed nią okrągły stolik o drewnianej ramie oraz szklanym środkiem - był to również witraż przedstawiający węża w akompaniamencie róż. W samym centrum z sufitu zwisała biała szarfa, która teraz przypominała huśtawkę i to właśnie tam światło okiennego witrażu skupiało przepuszczone przez siebie kolory.
Zaniosła szkatułkę do sypialni, nie chcąc przebywać z nią w jednym pomieszczeniu dłużej niż było trzeba, po czym wróciła do salonu, zamykając za sobą drzwi.
Z jej ust wydobyło się ciche, żałobne westchnięcie. Była już tym wszystkim zmęczona, sfrustrowana... uśmiechnęła się sennie, kierując w stronę szarfy, sprawdzając czy dobrze jest splątana, a gdy to uczyniła - usiadła na prowizorycznej huśtawce, delikatnie kołysząc się wraz z wyznaczonym przez siebie rytmem, oczekując swojego gościa.