Bletchley nie miała w zwyczaju oceniać czyichś poglądów. Każdy miał swój powód, by wierzyć w to, co uważał za słuszne. Nie sądziła, że może wpływać na czyjąkolwiek wizję świata, mogła za to podzielić się tą swoją. Tak chyba powinna wyglądać rozmowa, może nie spodziewała się tego, że będą dzisiaj poruszać takie tematy, jednak całkiem łatwo było jej wejść w tą konwersację. Wiedziała, właściwie to czuła, bo nie mogła mieć przecież pewności, ale wyczuwała, że Benjy nie będzie jej oceniał, właśnie dlatego tak lekko przychodziło jej dzielenie się z nim swoją koncepcją. Może mieli inne zdanie, inne podejście, ale nie narzucali sobie tego nawzajem. Po prostu wymieniali się własnymi obserwacjami, co mogło powodować, że być może kiedyś spojrzą na to wszystko zupełnie inaczej. Może tak, a może nie, bo przecież nie musieli wcale wracać do tej rozmowy, myśleć o niej, mogła zostać zawieszona gdzieś w czasie i przestrzeni, tak samo jak wydawał się być zawieszona ta kawiarnia, w której się znajdowali.
- Jaki by nie był, to jednak coś Cię tutaj sprowadziło, najważniejsze, że osiągnąłeś swój cel. - Zresztą to co dla kogoś mogło być wielkim powodem, dla innej osoby mogło być zupełnie błahym. Wszystko zależało od punktu widzenia, od doświadczenia, od tego, co było dane przeżyć w życiu. Nie miała w zwyczaju oceniać podobnych rzeczy. Nie wydawało jej się to potrzebne.
Nie wiedziała, czego konkretnie szukał w Wielkiej Brytanii, odpowiedzi na jakie pytania. Czy chciał sprawdzić, czy jeszcze jest tu dla niego miejsce, czy ktoś na niego czeka, czy po prostu zobaczyć, że wspomnienia nie są równoważne z teraźniejszością i nie ma sensu więcej wracać do tego miejsca. Co by to nie było, najwyraźniej męczyło go na tyle, że postanowił wrócić i się o tym przekonać. Uważała, że była to dobra decyzja, bo inaczej pewnie zastanawiałby się nad tym, a tak miał namacalne dowody, fakty, które powodowały, że mógł sobie to wszystko ułożyć w głowie, może spać spokojniej?
- Możesz mieć takie wrażenie w tym momencie, może nie spełniłeś swoich oczekiwań, może to, co zastałeś tego nie zrobiło, a może dopiero zobaczysz, że zrobiłeś dla siebie więcej, niż Ci się w tej chwili wydaje. - Nie miała zamiaru przekonywać go o tym, że się mylił, że to miejsce miało mu więcej do zaoferowania niż mogło się wydawać, bo wcale nie miała pewności, że tak było. Nie miała pojęcia, czego się spodziewał, nie była więc w stanie racjonalnie ocenić tego, co miało wpływ na jego słowa, a Prue nie lubiła rzucać słów na wiatr. Kierowała się przede wszystkim swoją wiedzą, na jej podstawie wydawała opinie, teraz jej tego brakowało, więc dużo ostrożniej sięgała po słowa.
Prue sięgnęła w końcu po kolejny kawałek ciasta, lody powoli zaczęły jej się topić, wszystko przez to, że skupiła się na rozmowie, która okazała się ją pochłaniać. Nie spodziewała się, że tak łatwo będzie im wymieniać się swoimi poglądami, spostrzeżeniami, nawet jeśli były zupełnie inne. Nie narzucali sobie swoich zdań, nie próbowali usilnie udowadniać, kto ma racje, czyja opinia jest lepsza, która ma większy sens. Zdecydowanie dorośli, pojawiło się w nich sporo cierpliwości i chęć wzajemnego zrozumienia, co było całkiem ciekawe, ale też mogło być kolejnym argumentem za tym, że faktycznie coś się zmieniło, oni się zmienili, co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości.
- Właściwie warto zadać inne pytanie, do czego właściwie chcesz pasować? Każdy się zmienia, wszystko na nas oddziałuje, gdybyś tutaj został też nie byłbyś tym samym człowiekiem, co piętnaście lat temu, też był byś inną wersją siebie, niż ta, którą zapamiętałeś. Nie wiesz, co byłoby dla Ciebie lepsze, to tylko gdybanie. - Mogło być różnie, na pewno nie byłby tym samym człowiekiem, który teraz przed nią siedział. Czy byłby zadowolony z tego, kim się stał? Gdyby podążał tą najprostszą ścieżką, była w stanie stwierdzić, że nie do końca. Benjy nie był osobą, która chodziła z podkuloną głową i robiła to, czego od niego oczekiwano. Na pewno byłby nieszczęśliwy, chociaż może z czasem by się w tym odnalazł? Różnie mogło się to potoczyć, ale chyba najważniejsze, że postępował zgodnie ze swoim sumieniem, bo na koniec dnia to sobie spoglądał w twarz w lustrze, nikomu innemu.
- Dopasowywanie się jest przereklamowane. - Powiedziała cicho, bo przecież to robiła przez większość swojego życia. Próbowała odnaleźć się w tym ułożonym przez innych świecie. Starała się postępować w sposób w który od niej oczekiwano i do czego ją to doprowadziło? Niby trwała tutaj od zawsze, ale ciągle nie do końca czuła, że jest to jej miejsce. Rzadko kiedy pozwalała sobie na to, aby dzielić się tym, co faktycznie w niej siedziało. Grała, bo tak było prościej, nie miała w zwyczaju otwierać się przed większością ludzi, bo nie wydawało jej się to mieć większego sensu, i tak mało kto zostawał przy niej na dłużej, może też przez to raczej po prostu wolała się nie spoufalać, tak było prościej. Nie była też do końca gotowa na to, aby pokazać jaka jest naprawdę, zbyt wiele razy spotkała się ze swojego rodzaju niezrozumieniem, z czasem po prostu zaczęła jeszcze bardziej się dostosowywać, próbować być taka jak inni, zwyczajna, ale to też nie zawsze jej się udawało.
- Można mieć bardzo błędne wrażenie. - To było bardzo trafnym spostrzeżeniem, zresztą bardzo szybko zweryfikowała to swoje, i nie żałowała tego, że to zrobiła. Czuła, że nawet jeśli ich znajomość miała trwać tylko chwilę, to mogła sporo zmienić w jej życiu. Dawno nie czuła takiej lekkości w rozmowie, dawno tak szybko nie opuściła tego muru, który budowała wokół siebie przez lata. Nie zastanawiała się nawet nad tym, czy postępuje słusznie, to się po prostu wydarzyło.
- Co jeśli nie musisz być tym samym człowiekiem? Nie sądzę, żeby mieli jakieś konkretne oczekiwania, raczej wydają się być pełni zrozumienia. - Po raz kolejny to tylko spostrzeżenia, może nawet nie trafne, ale Prue lubiła stawiać pytania, które mogły nieco poszerzyć perspektywę, niby proste, tak samo jak odpowiedzi na nie, ale zachęcały do myślenia, a ona uwielbiała rozmyślać. Nim wyrobiła sobie na jakiś temat opinię stawiała milion pytań, na które szukała odpowiedzi.
- Oczywiście wszystko zależy od Ciebie, pojawiłeś się tutaj, wiesz, że ktoś na Ciebie czeka, może to wystarczy. Sama świadomość, że masz dokąd wrócić, chociaż na chwilę, by złapać oddech. - W końcu nie mogła mieć pewności na czym najbardziej mu zależało. Ludzie się zmienili, on się zmienił, świat się zmienił, taka była kolej rzeczy i mogło mu się nie podobać to, co tutaj zastał.
Czasem wystarczała sama świadomość, że gdzieś był ktoś, kto pamiętał o naszym istnieniu, kto nie miał wobec nas żadnych oczekiwań, kto po prostu wiedział, kim byliśmy. Nie miała świadomości jak to jest być gdzieś na drugim końcu świata, zupełnie samemu, porzuconemu przez osobę dla której zostawiło się wszystko za sobą. To musiało boleć, przynosić różne myśli, mogło kwestionować sens własnego istnienia.
- Bywa, że wystarczy tylko chwila, zatrzymanie się na trochę. Nie na zawsze, tylko, żeby przypomnieć sobie jak to jest właściwie oddychać. To i tak dużo. - Prue zdawała sobie sprawę, że bywały takie momenty, kiedy naprawdę było to potrzebne, świadomość, że się gdzieś przynależy, mimo wszystko ludzie mieli to do siebie, że raczej samotność nie była dla nich pierwszym wyborem, raczej konsekwencją pewnego postępowania, bez względu na to, czego by nie mówili, każdy od czasu do czasu potrzebował poczuć się gdzieś mile widziany, potrzebny? Może nie było to do końca odpowiednie słowo, ale chyba najlepiej określało to, o czym myślała.
- Może właśnie przez to niektóre miejsca nas przyciągają, bo zostało w nich coś, czego nie dostrzegamy na pierwszy rzut oka, ale to istnieje. - Mimo, że może wydawać się inaczej, że wszystko się zmieniło, że nie ma do czego wracać. Coś go tutaj sprowadziło, nie musiała wiedzieć, czym konkretnie to było, nie zamierzała o to dopytywać, nie potrzebowała konkretów.
- Dobrze, że dostajesz swoją dawkę tlenu, oby wystarczyła na jak najdłużej. - Skoro już się tutaj pojawił, udało mu się odetchnąć choć przez chwilę, to może łatwiej będzie mu odejść, może znajdzie w tym jakiś sens, może pojawią się odpowiedzi, może uda mu się określić jakiś nowy cel.
Naprawdę dobrze mu życzyła i jeśli chociaż trochę mogła mu w tym pomóc, to zamierzała być obok, nie narzucać się po prostu trwać, gdyby potrzebował z kimś porozmawiać, miała wrażenie, że jest w stanie częściowo go zrozumieć, może nie była w stanie dać mu wszystkiego, co potrzebował, ale czasem i obecność drugiej osoby była wystarczająca. Tak, jak dla niej w tej chwili. Nie miała żadnych oczekiwań, po prostu chciała wyciągnąć jak najwięcej z tego, co się między nimi działo, bo czuła, że wiele się zmieniło i była na to otwarta, przynajmniej podczas tego tygodnia. Nie miała zresztą w zwyczaju myśleć o jakichś dalekosiężnych planach, bo wiedziała, że to nie ma żadnego sensu. Wszystko zmieniało się pod wpływem chwili, nie było sensu się rozczarowywać przez to, że coś nie poszło po jej myśli. Tak było prościej, wygodniej.
Miała wrażenie, że mimo tego, iż mieli bardzo różne doświadczenia, inne podejście do różnych spraw, to mogli sporo sobie dać podczas tego krótkiego czasu, gdy postanowili się przed sobą odrobinę otworzyć. Najwyraźniej właśnie tego potrzebowali, może każde z nich czuło się dość mocno samotne, chociaż to nie mogło być tylko to. Nie tak łatwo przychodziło mówienie o tym, co siedziało gdzieś wewnątrz zupełnie przypadkowej osobie, to było coś więcej, czy tego chciała, czy nie. Wcześniej tego nie zauważała, ale może faktycznie istniało już dawno temu, kiedy wszystko wydawało się być dużo łatwiejsze, a problemy dorosłego życia nie ciążyły tak bardzo.