Przepowiednie, choć zakorzenione w intuicji i wewnętrznej mądrości, często spotykają się z niedowierzaniem. Ludzie zapominają, że przyszłość nie jest wyryta w kamieniu; to sieć możliwości, a każda decyzja zmienia jej kształt. Jako jasnowidz dostrzegał te potencjalne ścieżki, jednak wielu woli widzieć świat w kategoriach czerni i bieli, oczekując pewnych odpowiedzi. Niektórzy patrzą na takich jak on z ironią, kwestionując autentyczność wizji, zapominając, że sama ulotność przepowiedni jest dowodem na to, jak plastyczna i nieprzewidywalna jest przyszłość. Jak prawdziwe są wizje.
Przepowiednie, które tworzył Morpheus były niczym odbicie w wodzie, mogły być klarowne, ale wystarczyło delikatne poruszenie, by obraz się zmienił. Ludzie oczekują od jasnowidzów nieomylności, podczas gdy to, co widzą, to jedynie fragmenty możliwych przyszłości, niczym okruchy rzucone na ścieżkę. Każda decyzja, każdy wybór zmienia bieg wydarzeń, dlatego wizje nigdy nie są ostateczne. Trudność polega na tym, że wielu szuka pewności tam, gdzie jej być nie może – przyszłość jest dynamiczna, nieustannie się przeplata. Gdy patrzą sceptycznie, często zapominają, że nasze życia są pełne nieprzewidywalnych zmiennych, a on jedynie oferuje im najbardziej prawdopodobny obraz tego, co może się zdarzyć, jeśli podążą określoną drogą. Ich niedowierzanie jest naturalne, ponieważ świat, w którym żyjemy, nauczył nas polegać na tym, co można zmierzyć i zobaczyć, a to, co niewidzialne, budzi obawę.
— Do widzenia i miłego wieczoru również — powiedział do powietrza Morpheus, gdy Sauriel już zniknął. W młodzieńczym buncie i tupaniu nóżką. Wyczuwał, że gdyby mówił o zagrożeniu, o gniewie boskim, ten zaśmiałby mu się w twarz, konstatując, że on jest mrokiem i śmiercią. Miłość i szczęście jednak to tak wrażliwe tematy, tak drażliwe, jak rozorane ciało, które przestało krwawić, ale nadal jest żywą raną, jak układ nerwowy po orgazmie, naelektryzowany i przeładowany. O szczęściu nie mówi się głośno, aby ktoś go nie ukradł.
Morpheus napił się herbaty i pozwolił goryczce rozlać się cierpko na języku, taniny nadawały słodkiej sztywności w podniebieniu, a śmietanka lekko tłustego filmu, mieszających się w idealnej proporcji, po czym odstawił ją na spodek delikatnie.
— Przeuroczy chłopak. My też tacy byliśmy w jego wieku? — zapytał przyjaciela, chociaż wydawało mu się, że znacznie mniej przeklinali. Na pewno Antoniusz. Po tym jednak przypomniał sobie, że Victoria nie jest już w Hogwarcie i że w jego wieku on sam nadużywał alkoholu, lecząc złamane serce i na potęgę pijał herbatki zmieniające stan świadomości, żeby przestać czuć. Był znacznie bardziej żałosny.
— Ale te dokumenty rzeczywiście potrzebuję. Na wczoraj... To znaczy... Dla ciebie na dziaiaj — zaśmiał się ze swojego wybornego żartu, który oznaczał tyle, że Morpheus przybył do niego nie z miejsca, ale z innego czasu, kilka godzin do przodu i gdzieś w tej rzeczywistości był inny Morpheus, który robił coś innego.