Wood nie miała pojęcia, jak właściwie doszło do tego, że poplecznikom Voldemorta udało się zniszczyć Warownię. W końcu było to jedno z najbardziej bezpiecznych miejsc w Wielkiej Brytanii, pod dachem Longbottomów kryło się wiele osób, które musiały się ukrywać, może do nieodpowiednich osób dotarły te informacje? Tylko, czy wśród nich był ktoś kto mógł puścić parę z ust? Raczej nie, otaczali się samymi zaufanymi osobami, chociaż nie da się ukryć, że wśród czystokrwistych jako jedni z nielicznych mieli odpowiednie poglądy, co pewnie mogło być solą w oku dla reszty elity.
- Ta noga to nic wielkiego, wiesz, że zaliczyłam już gorsze urazy. - Złamanie nie było czymś wielkim. Podczas swojej kariery jako szukająca zdarzyło jej się to kilka razy, zresztą jak do tej pory chyba najbardziej poturbowana została podczas Beltane, gdy wylądowała w Mungu na jakiś tydzień i musiała dochodzić do siebie przez kilka tygodni. Tym razem nie uznawała tego jako jakąś ogromną tragedię. - Dłonie, one pojawiają się w mieszkaniu moich rodziców nad sklepem miotlarskim. Nie do końca wiemy co z tym zrobić, ale mogło być gorzej. - Nie musiała szukać daleko, przecież Brennie spłonął dom, wiele osób miało podobny problem. Klątwa która pojawiła się w mieszkaniu jej rodziców nie była, aż taka zła, może trochę uciążliwa, ale to by było na tyle.
- Czy ja wiem, jesteśmy stworzone do większych rzeczy niż przeglądanie książek związanych z przyrodą. - Ruda również nie należała do osób specjalnie zaznajomionych z tematem, jednak miała w domu Camerona, który znał się na tym dość dobrze, pomagał jej w tym temacie, gdy znajdował się przy niej. Zresztą każdą roślinę można było rozwalić porządnie rzuconym zaklęciem.
- Obawiam się, że aktualnie nikt nie zwróci uwagi na naszą nieobecność. - Nie da się ukryć, że i Brenna i Heather miały w zwyczaju plątać się w dziwnych miejscach, a aktualnie wszyscy byli zajęci porządkowaniem swoich mieszkań, czy domów. Mogło im trochę zająć zauważenie, że kobiety zniknęły gdzieś na dłużej.
Ruda szła z Longbottomówną, bo nie zamierzała się tutaj rozdzielać, wiedziała, że może się to zakończyć źle.
- Jeszcze nie, chociaż marzę o zimowym ślubie, wiesz. - Do zimy było jeszcze trochę czasu, więc nie musieli się przejmować organizacją swojego wesela. To też chyba nie był odpowiedni czas na wystawne przyjęcia, bo sporo osób ostatnio przeżyło tragedię.